06-04-2011, 02:50
Nigdy więcej początek koniec i na zawsze
Widzisz tamta linę
Pozornego styku snu z milczeniem
Sam nią sobie cień przytrzasnę
Bo on ciągle jest za chłopcem
Buszującym w zamkniętej fabryce
Z czasem kradnie i sprzedaje złom
Z czasem świeci upadłym papierosem
A nocami tłucze wciąż te same szyby
O siedem mgieł twardszymi kamieniami
Żeby tylko w zbitym świetle
Niegościnnych parapetów Polski
Do prawdy brudnym palcem zamazać oczy
I móc bezkarnie patrzeć wreszcie
Jak odfruwają z parapetu wiersze
W powietrze o kolor nieba rozproszone
Dojrzeć jak wysoko nad dachy miasta w
Wygna je gazowy płomień
I pędzić za nimi w ulewy i burze
Ponad milczeniem po piorunochronie
sierpień 2003