04-04-2011, 19:08
(za wczesna)
Jesteś po brzegi wypełniona wiosną.
Nie reagujesz na rzeczone znaki.
Nie zapłaciłaś zimowych rachunków,
w tym za telefon, jesienny jeszcze,
z deszczem, a więc - nie wiadomo jaki.
Na listy naklejasz forsycji listowie.
Krokusom ubierasz zielone kubraki.
Zielona suknia, zwiewna - nie powiem.
Zielone – korale? Dla nich ten kolor – byle jaki.
Tylko w dojrzałej czerwieni jest im - doskonale.
I kotlet – barwą, i smakiem – zielony,
do konsumpcji nie zachęca jakoś wcale.
Z pewnością długą musi mieć pamięć,
Powiedzmy tu wprost – jest przedawniony.
Zielony groszek plącze się w twych włosach
Niedługo wystrzeli sałata gruntowa.
Z patynowego saksofonu sączy się w niebiosa
anielskim oddechem hosanna – szmaragdowa.
Póki co, blaszany instrument - zepsuty.
Klapiszony i rurki zatkane są śniedzią,
Ustnik zapleśniały, kataralnie zapluty,
Kto zepsuł? Jesień, zima - diabli wiedzą.
A niech tam.
Resztę wyśpiewają skowronki,
co już przebudzone, ale jeszcze w miedzach,
do słońca unoszą zalotnie ogonki.
Samczyki jednak dopiero instrumenty stroją
i w-ciąż nieświadome na jajkach swych siedzą.
04042011
Jesteś po brzegi wypełniona wiosną.
Nie reagujesz na rzeczone znaki.
Nie zapłaciłaś zimowych rachunków,
w tym za telefon, jesienny jeszcze,
z deszczem, a więc - nie wiadomo jaki.
Na listy naklejasz forsycji listowie.
Krokusom ubierasz zielone kubraki.
Zielona suknia, zwiewna - nie powiem.
Zielone – korale? Dla nich ten kolor – byle jaki.
Tylko w dojrzałej czerwieni jest im - doskonale.
I kotlet – barwą, i smakiem – zielony,
do konsumpcji nie zachęca jakoś wcale.
Z pewnością długą musi mieć pamięć,
Powiedzmy tu wprost – jest przedawniony.
Zielony groszek plącze się w twych włosach
Niedługo wystrzeli sałata gruntowa.
Z patynowego saksofonu sączy się w niebiosa
anielskim oddechem hosanna – szmaragdowa.
Póki co, blaszany instrument - zepsuty.
Klapiszony i rurki zatkane są śniedzią,
Ustnik zapleśniały, kataralnie zapluty,
Kto zepsuł? Jesień, zima - diabli wiedzą.
A niech tam.
Resztę wyśpiewają skowronki,
co już przebudzone, ale jeszcze w miedzach,
do słońca unoszą zalotnie ogonki.
Samczyki jednak dopiero instrumenty stroją
i w-ciąż nieświadome na jajkach swych siedzą.
04042011