Zatruwam sam sobie własne pokręcone myśli
zawsze byłem beznadziejnie mrocznym romantykiem
nie mam już ochoty na alkohol na grube cygara
zawsze miałem za twardy łeb taki pech
nie chcę tak jak inni chudzi w uszach
użalać się nad sobą do białego rana
słuchając własnego rzężenia i pijackiego bełkotu
zabierz mnie do krain szczęśliwych
do domu mego dzikiego ducha
do raju którego nie chcę utracić
gdzie Chłopcy z Plaży śpiewają wciąż Little Miss America
25 marca 2011
Po raz koleny udało Ci się stworzyć świetny, gawędziarski klimat, który idealnie wpasowuje się w nostalgię zawartą w kawałku.
Dla mnie to jest coś niesamowitego, bo, poza dobrą stroną techniczną, wspominasz mój ulubiony okres ( i muzycznie i literacko ).
Ten utwór to taki samotny, upity bitnik włóczący się po po przesiąkniętych grozą ulicach Memphis i szukający swej drogi do domu.
Dla mnie wypas.
Jak nie znasz to koniecznie obczaj poezję Jacka Podsiadło. Powinna Ci przypasić.
PS -
Podobno Elvisa lubisz :
http://www.youtube.com/watch?v=KfnPuZGjWRc
Pozdrawiam.
Fajny wiersz mike,aczkolwiek zupełnie nie czaję tych klimatów. Musisz mi wybaczyć,ze względu na dość młody wiek : (
Tak czy siak słownictwo,rytmiczność,budowa,oryginalność itp bez zarzutu.
I podoba mi się pointa o,jedna z lepszych jakie ostatnio czytałem.
4/5
Pozdrawiam
X
Dzięki wielkie, chłopaki!
Pozdro sobotnie
On kocha marzenia ale czy one kochają jego. Upadł i chce wrócić do świata. Jest jak zwykle bo Ty nie spuszczasz z tonu.
Czyta się lekko i przyjemnie, ale jest w tym coś głębszego i, przede wszystkim, ma świetny klimat. Poza tym, wiersz brzmi jakoś tak męsko - fajny efekt^^
fajowe i bojowe, klawy pojazd, masz autorze flow i polot, mnie to kręci jak karuzela co niedziela na bielanach
Bardzo mi się podoba!
"sam sobie własne" - tego się nie czyta, katastrofa!
Próbujesz stworzyć "luzacki" klimacik, ale jakoś ci nie wierzę, że naprawdę masz takie luźne szelki... Nie przekonujesz mnie chłopie...
Czytaj, pisz i komentuj.
Pozdrawiam.
Masz prawo do własnego zdania.
Nie znasz mnie.
Dlatego.
Pozdro
Drugi utwór a ja jestem w kropce. A mianowicie nurtuje mnie jedna sprawa: jak zredagować swój sąd tak aby za bardzo autora nie przechwalić i nie wyjść na pospolitego lizusa niczym większość moich czcigodnych przedmówców. Powiedzmy tak: absolutna doskonałość nie istnieje, ale mimo tego, perfekcji temu dziełu odmówić nie sposób.
Thanx Czesławie za dobre słowo i wizytę
Meandry życia, wzloty i upadki. Jest jednak granica, której przekroczyc nam samym nie wolno. Teraz droga wiedzie tylko na szczyt............
dobre
fajny klimacik.
pozdrawiam!
Zgodzić się muszę z przedmówcami: rzeczywiście fajny, luźny klimacik. Podoba mi się twoje pisanie. Jest w nim niesłychany szwunk. Gratuluję.