Via Appia - Forum

Pełna wersja: Pliny
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
To bajka która jest moją bajką miesiąca na stronie internetowej gdzie się pisze bajki. Tylko troszkę zmieniona .

Historia o powstaniu miłości


Kiedyś, kiedy jeszcze nasze babcie były młode i chodziły do szkoły istniał Plin.Plin miał czarne oczy, biały pyszczek, a plecy miał żółte. Był ptakiem o niezwykłym wyglądzie. Plin to był gatunek ptaka właśnie o czarnych oczach i białym pyszczku i żółtych plecach oraz ... skrzydła jego zawsze to skrzydła takie jak u anioła.

Każdy Plin był od czego innego. Nasz Plin był od... miłości. Był on w Polsce co jest strasznie dziwne, gdyż wszystkie Pliny mieszkały w Los Angeles. Nasz Plin nazywał się Toto. Toto był niezwykły miał czerwony nos w kształcie serca a wszystkie ptaki tego rodzaju miały zwykły okrągły czarny nosek jak u psa.

Wracając do Tota raz pewna dziewczynka go zauważyła. On na nią spojrzał co u nich (plinów) było zakazane. Zawsze słyszał od starszych plinów NIE PATRZ NA LUDZI. Kiedy Plin spojrzał na człowieka to człowiek odziedziczył trochę talentu plina. A więc dziewczynka od teraz miała chłopaka była zakochana. Toto nie wiedział co robić, przecież król Plin Edward karze za taki uczynek. Dziewczynka jednak zauważyła znowu Toto i się od razu odkochała. Patrzyła na niego długo aż wreszcie Plin odleciał. Dziewczynka opowiadała o Nim w szkole a Plin Toto przez to tracił moc... Wszyscy ludzie go zauważali i każdy się zakochiwał. Jak to się stało? Nikt w tych czasach nie miał wtedy pary a teraz? Co on najlepszego zrobił. Za każdym razem kiedy człowiek na niego spojrzał to się odwracał i 2 raz na Plina spojrzeć nie chciał. Cóż on ma zrobić ? Kiedy wreszcie odleciał do Los Angeles król wcale się na Nim nie zawiódł. Był szczęśliwy i dzięki czarom tego , że zrobił tak , iż wszyscy się zakochuje to odzyskał plinowy talent. Odtąd pliny cały czas patrzą na ludzi a oni umieją się zakochiwać itd. A zresztą co tu opowiadać przecież to piszę ja, Plin Toto , i na dodatek mam już moją małą plinową rodzinkę.
Cytat:To bajka która jest moją bajką miesiąca na stronie internetowej gdzie się pisze bajki. Tylko troszkę zmieniona .
Skoro to bajka co robi w dziale fantasy?

Cytat:Kiedyś, kiedy jeszcze nasze babcie były młode i chodziły do szkoły istniał Plin.Plin
Zjadłaś spację pomiędzy kropką, a następnym zdaniem.

Cytat:Plin miał czarne oczy, biały pyszczek, a plecy miał żółte
Dwukrotnie powtórzenie tego samego słowa w jednym zdaniu.

Cytat:Plin miał czarne oczy, biały pyszczek, a plecy miał żółte. Był ptakiem o niezwykłym wyglądzie. Plin to był gatunek ptaka właśnie o czarnych oczach i białym pyszczku i żółtych plecach oraz ...
Hm? A po cóż to powtarzać?

Cytat:skrzydła jego zawsze to skrzydła takie jak u anioła.
Nie rozumiem tego zdania Sad

Ojejej :/ Słabiutko, zdania kompletnie nie współbrzmią ze sobą. Masa błędów stylistycznych, interpunkcja kuleje.
Fabuła, wybacz ale nie istnieje. Jakieś ptaszki, ględzenie o miłości, a budowa zdań jeszcze bardziej gmatwa to wszystko.

Plin kojarzy mi się z; http://www.youtube.com/watch?v=l7asrTH3gII
Ale to subiektywna opinia Smile
No cóż prościutkie to bardzo. Akcji tak malutko że dało by się zmieścić na bilecie tramwajowym.. Jednak pomysł jest całkiem fajny. Na moje zdanie warto by to rozbudować choćby do dwu stron A4 standardowego worda 12. Dodać troszkę akcji, doprawić tajemnicą a będzie naprawdę milutkie. No i zdaniowy chaos trzeba by nieco uporządkować. Tak by zdania tworzyły płynną i sugestywną opowieść.
Trochę pracy jak widzisz przed Tobą. Ale doskonalić wszak się trzeba.
Pozdrawiam serdecznie.
Dobrze a więc za jakiś miesiąc ( bo piszę opowieść teraz na konkurs literacki ) dopracuje tą opowieśc i wtedy ocenicie jak już będzie lepsza i dłuższa Big Grin .
Mam pytanie do jakiego serwisu piszesz te opowiadania na konkurs?
Cóż prawozjazddodorowu ja tej strony podać nie mogę na forum ale napiszę Ci na wiadomość prywatną .
Cytat:Kiedyś, kiedy jeszcze nasze babcie były młode i chodziły do szkoły istniał Plin.Plin miał czarne oczy, biały pyszczek, a plecy miał żółte. Był ptakiem o niezwykłym wyglądzie. Plin to był gatunek ptaka właśnie o czarnych oczach i białym pyszczku i żółtych plecach oraz ... skrzydła jego zawsze to skrzydła takie jak u anioła.

Brak spacji po kropce. Powtórzenie białego pyszczka i żółtych pleców, a tak swoją drogą, to ptaki mają dzioby, nie pyszczki. Natomiast ostatnie zdanie, te po wielokropku, to jakiś koszmar.

Cytat:Każdy Plin był od czego innego. Nasz Plin był od... miłości. Był on w Polsce co jest strasznie dziwne, gdyż wszystkie Pliny mieszkały w Los Angeles. Nasz Plin nazywał się Toto. Toto był niezwykły miał czerwony nos w kształcie serca a wszystkie ptaki tego rodzaju miały zwykły okrągły czarny nosek jak u psa.

Nie powtarzaj w koło Macieju słowa Plin. Przecież bardzo łatwo można je obejść. Forma był on jest okropna. I pytam ponownie, od kiedy ptaki mają noski jak pieski?

Cytat:Wracając do Tota raz pewna dziewczynka go zauważyła.

Piszesz wracając do, a w ogóle od niego nie odeszłaś, bo poprzednie zdanie też było o nim. Nie potrzebne jest wracając.

Cytat:Kiedy Plin spojrzał na człowieka to człowiek odziedziczył trochę talentu plina. A więc dziewczynka od teraz miała chłopaka była zakochana.

Niesamowity ten talent od niego dostała...

Cytat:Był szczęśliwy i dzięki czarom tego , że zrobił tak , iż wszyscy się zakochuje to odzyskał plinowy talent

To jest prawie nie po polsku. Do tego powinno być zakochują.

Jakby tam wymieniać błędy, to chyba każde zdanie trzeba by zacytować i skomentować odpowiednio. Ta bajka to zgroza. Przykro mi, ale takie mam zdanie. Z G R O Z A. chyba nie czytałem na inku niczego gorszego. I nie, dla mnie Twój wiek nie jest wytłumaczeniem, bo to, co napisałaś brzmi, jakby wyszło spod ręki sześciolatka. Bardzo mi się nie podoba, nie wiem jakim cudem tą bajką mogłaś wygrać jakikolwiek konkurs. Przepraszam za okrutną szczerość.

Ocena: 1/10!
Mam pytanie. Czy ty to czytałaś??? Wygląda jakby nie.
Więc moja rada(bo wszystko było już powiedziane), postaw się na miejscu czytelnika i to przeczytaj. Ach! I STAWIAJ PRZECINKI, TAM, GDZIE JE MÓWISZ CZYTAJĄC TO! I inaczej tekstu nie da się czytać.
Możesz być pewna, że przeczytam poprawioną wersję, bo tekst ma potencjał.
(12-03-2011, 11:13)literacka3 napisał(a): [ -> ]To bajka która jest moją bajką miesiąca na stronie internetowej gdzie się pisze bajki. Tylko troszkę zmieniona .
To nie jest bajka. Marsz do jakiegokolwiek słownika terminów literackich i przeczytaj definicję bajki.

Cytat:Kiedyś, kiedy jeszcze nasze babcie były młode i chodziły do szkoły ("kiedy ... szkoły" jest zdaniem wtrąconym - co powinno być przed i po zdaniu wtrąconym?) istniał Plin.[spacja]Plin miał czarne oczy, biały pyszczek, a plecy miał żółte. Był ptakiem o niezwykłym wyglądzie. (co w nim niezwykłego? że kolorowy? przeciętna papuga ma więcej kolorów, niż ten cały Plin, więc o co halo?) Plin to był gatunek ptaka właśnie o czarnych oczach i białym pyszczku i żółtych plecach (czytelnik nie ma sklerozy. Dwa zdania temu napisałaś dokładnie to samo) oraz ... (nie stawia się spacji przed znakami interpunkcyjnymi) skrzydła jego zawsze to skrzydła takie jak u anioła. (czyli jakie? Białe i pierzaste? Zupełnie nie jak u łabędzia na ten przykład, no nie? Co czyni anielskie skrzydła odmiennymi oprócz tego, że jest do nich przyczepiony facet, a nie ptak?)

Każdy Plin był od czego innego. Nasz Plin był od... miłości. Był on w Polsce (a co powinno poprzedzić zdanie podrzędne, no co?) co jest strasznie dziwne, gdyż wszystkie Pliny mieszkały w Los Angeles. Nasz Plin nazywał się Toto. Toto był niezwykły (jakiś znaki interpunkcyjny? Jakikolwiek? Myślnik, dwukropek, kropka, bogowiewiedzącojeszcze? Ty na serio wymówiłabyś to zdanie jednym ciągiem?) miał czerwony nos w kształcie serca (jeszcze raz - co stawiamy przed zdaniami podrzędnymi? I to NIE jest pytanie retoryczne. Naprawdę chciałabym, żebyś odpowiedziała) a wszystkie ptaki tego rodzaju miały zwykły okrągły czarny nosek jak u psa. (powiedziałabym, że posiadanie nosa jest w ogóle dziwne w przypadku ptaków, ale pal sześć. Teraz dopiero przyszło mi do głowy, że pisząc o "pyszczku" miałaś na myśli faktycznie coś innego, niż dziób - acz wobec tego nie nadużywałabym określenia "ptak" w odniesieniu do tych stworków)

Wracając do Tota (znów - jakiś znak interpunkcyjny? Bo na razie przekaz jest taki, że dziewczynka wracała akurat do Tota i po drodze go zauważyła. Choć i wtedy mógłby się tu przydać przecinek, ale mniejsza o większość...) raz pewna dziewczynka go zauważyła. On na nią spojrzał (zdanie podrzędne, więęęc...?) co u nich (plinów) było zakazane. Zawsze słyszał od starszych plinów NIE PATRZ NA LUDZI. (i mówiły to capslokiem, tak? Ale wiesz, że cytaty zaznacza się kursywą bądź cudzysłowem, a nie wielkimi literami?) Kiedy Plin spojrzał na człowieka (zdanie podrzędne - jeszcze raz: CO powinno być przed zdaniem podrzędnym?) to człowiek odziedziczył (nie wiem, czy nie porywam się z szydełkiem na Jupitera, ale forma dokonana "odziedziczył" sugeruje, że opisujesz jedno, konkretne zdarzenie, które miało miejsce w przeszłości. Z kontekstu - w końcu piszesz o jakimś abstrakcyjnym "człowieku" - wnioskuję, że chodzi Ci o wskazanie reguły. W takich przypadkach używa się form niedokonanych, a więc "dziedziczył" - rozumiesz, o co mi chodzi?) trochę talentu plina. A więc dziewczynka od teraz miała chłopaka była zakochana (i to też wymawiasz jednym ciągiem, tak? Zero znaków interpunkcyjnych?). Toto nie wiedział co robić, przecież król Plin Edward karze za taki uczynek. Dziewczynka jednak zauważyła znowu Toto i się od razu odkochała. (nie - zabij mnie, ale nie czaję, jak nagłe posiadanie chłopaka ma się równać z przejęciem części mocy plina. W ogóle skąd ten chłopak się wziął? Pojawił się na ulicy znikąd? A później wyparował? Posiadanie chłopaka trwało tyle, co dwa spojrzenia na jakieś ptoce?) Patrzyła na niego długo (zdanie podrzędne) aż wreszcie Plin odleciał. Dziewczynka opowiadała o Nim (czemu "Nim" od wielkiej litery? Skoro już o tym mowa, to słowo "plin" też raz piszesz od wielkiej, raz od małej - zdecyduj się. Sugerowałabym małą, bo nazw gatunków zasadniczo nie pisze się od wielkiej, "lew", "koza" czy "dziobak" napiszesz od małej, no nie?) w szkole (zdanie podrzędne, do licha!) a Plin Toto przez to tracił moc... (wyjaśnij mi, proszę, funkcję tego wielokropka zamiast samotnej kropki) Wszyscy ludzie go zauważali i każdy się zakochiwał. Jak to się stało? Nikt w tych czasach nie miał wtedy pary a teraz? (a rozmnażali się przez probówkę, tak? No ale dobrze, dobrze... skrajny infantylizm fabularny przemilczę i złożę to na karb konwencji baśniowej, choć nawet jak na baśń to wybitnie głupia teza) Co on najlepszego zrobił. (to pytanie czy stwierdzenie?) Za każdym razem (zdanie podrzędne) kiedy człowiek na niego spojrzał (koniec zdania podrzędnego) to się odwracał i 2 raz (po pierwsze, w takiej sytuacji never ever nie zapisuje się liczby cyfrą. Po drugie, nawet gdyby, to i tak źle to zrobiłaś - sprawdź sobie, jak się zapisuje liczebniki porządkowe) na Plina spojrzeć nie chciał. Cóż on ma zrobić ? (nie stawiać spacji przed znakiem interpunkcyjnym) Kiedy wreszcie odleciał do Los Angeles (zdanie, do ciężkiej choroby, podrzędne) król wcale się na Nim (znów ta wielka litera? Król się nie zawiódł na wielkim "Nim", ale ludzie patrzeli na małego "niego" - zaiste, ciekawe) nie zawiódł. Był szczęśliwy i dzięki czarom tego , że zrobił tak , iż wszyscy się zakochuje to odzyskał plinowy talent. (dobra, odpadam. Tego zdania w ogóle nie rozumiem. Nie rozumiałabym nawet, gdybyś wywaliła te nieszczęsne spacje sprzed znaków interpunkcyjnych. To jakiś malutki koszmarek) Odtąd pliny cały czas patrzą na ludzi (zdanie pod-kurde-rzędne!) a oni umieją się zakochiwać itd. ("itd." - pięknie! Bo wszyscy wiemy, że skrótasy "np.", "itd." i inne są szalenie wskazane w tekście beletrystycznym, prawda?) A zresztą co tu opowiadać (znów zero jakiejś interpunkcji, tak? Jesteś absolutnie przekonana, że to jednym ciągiem można przeczytać, tak?) przecież to piszę ja, Plin Toto , (spacja przed przecinkiem - sio) i na dodatek mam już moją małą plinową rodzinkę.

Matkozcórką...
Kobieto - to jest horror, a nie żadna bajka.
Przeczytałaś to chociaż raz? Co to za strona internetowa, serio? Uciekaj z niej, bo Cię tamci ludzie wpędzą we wtórny analfabetyzm. A chcę wierzyć, że jest jeszcze dla Ciebie nadzieja.
Nie wiem, jaki potencjał widzi w tym Bonhart, ale może ktoś istotnie dostrzeże coś w tej fabule. Ja niczego nie widzę.
Tak czy tak, wersja poprawiona byłaby szalenie wskazana - żebyś w końcu chociaż podstawy załapała.
Bo na razie mam wrażenie, że w swoim życiu nie uczestniczyłaś w ani jednej lekcji języka polskiego. Nie chodzi o niuanse, styl, smaczki. Ja tu już nawet kwestię powtórzeń odkładam na później. Chodzi o podstawy. Najbardziej podstawowe podstawy. Musisz je poznać i opanować, zanim tekst osiągnie poziom czytliwości. Opanowuj je więc - choćby na takim "Plinach". Dopóki nie poprawisz "Plinów", sugerowałabym nie pisać niczego nowego, bo będziesz ciągle powtarzać te same błędy.

PS. Znalazłam tę stronę od bajek. Przynajmniej te spacje tam masz popoprawiane...
Po pierwsze: chyba bardzo nie lubisz się z interpunkcją, bo omijasz ją szerokim łukiem.
Po drugie: ciągle powtarzasz słowo "plin", "pliny". Po którymś z kolei miałam dość.
Po trzecie: rozumiem, że niektórzy piszą prosto, ale to przypomina tekst dla ledwie gramotnych.
Po czwarte: ciągle robisz te same błędy. Ludzie Ci piszą np. o tych nieszczęsnych spacjach, a Ty z uporem maniaczki stawiasz je w ten sposób. Czytasz komentarze innych i swoje teksty przed publikacją?

Cytat:Był on w Polsce co jest strasznie dziwne, gdyż wszystkie Pliny mieszkały w Los Angeles
No tak, amerykanizacja postępuje Smile

Bajka miesiąca, mówisz? Wybacz, ale kiepskie musi być to forum w takim razie. Tekst jest bardziej niż słaby. Napisz go jeszcze raz, bo tu nawet poprawki niewiele dadzą.