Via Appia - Forum

Pełna wersja: Garść wierszy Absyntowej Panny
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Lalka

Jestem plastikową lalką
Pustą w środku.
Starannie zapakowaną
W przezroczyste pudełko
Uczesaną na wzór i podobieństwo
Boskie.

Kiedy widzisz mnie na półce
Uśmiechniętą
I sterylnie czystą
Pragniesz zobaczyć
Jak to jest
Móc zrobić ze mną wszystko.

Jestem plastikową lalką
Pustą w środku.
Baw się, czesz, rozbieraj
Rzucaj w kąt
Jestem twoja
Ale możesz pożyczyć mnie kolegom,
Koleżankom.

Takich jak ja
Możesz mieć setki
Za jedyne dwa dolary sztuka.

Jestem plastikową lalką
Pustą w środku.
Nie martw się
Nie skrzywdzisz mnie
Moje szklane oczy
Nie są w stanie
Wyprodukować łez.


Niepewność
Słyszę cię.
Zakradasz się do mnie
Cicho jak kot,
Którego można łatwo spłoszyć.
Boję się.
I nawet nie drgnę w ciemności
Byś nagle nie zmienił zdania -
Nie odszedł w nieznane.
I kiedy już czuję na szyi twój oddech
Wiem, że dłużej się nie oszukam.
Przywieram do ciebie
Drżąc z oczekiwania.
Twoja skóra parzy moje zimne uda.
Trzymam cię w objęciach
I szeptem proszę
Byś został.
Odurzona twoim zapachem
Zapomniałam,
Że rozpłyniesz się
W promieniach słońca.

Psychoza
Zakrztusiłam się
Własnym sercem
Słowami pluję
Rozdarta w dwie strony
W duszy własną
Noszę psychozę
Własną psychozę
Noszę w łonie.


Pogarda
Powiedz mi
Jak mnie kochasz
Wypluj w twarz
Jadowite słowa
Fałszem spowij,
Kłamco, usta wykrzyw
W uśmiechu grymasie
Popatrz na mnie
Wzrokiem pełnym
Czułości gorącej
Jak noc w Reykjaviku
Ty kochasz, naiwny?
Miłość to słowo
O znaczeń tysiącu
Pogardą zmielone.
Umarła
Z poetą ostatnim.


Surreal
Słowa niedopowiedziane
Przepływają w ciszy
Myślotokiem jawnym
Eterycznym szmerem
Szepcąc melodie
Tak dawno zapomniane.

Księżyc w negatywie
Czarnym blaskiem grzeje
Srebrną wód powierzchnię;
Ciemnej rzeki toń.

Kakofonia jęków
Nagle spokój zrywa;
Szkarłat ślepi ptasich
Wzrok zawiesza w próżni.

Zachmurzone niebo
W pył się roztrzaskało -
Spadło z wysokości
Atlasa zaniedbaniem.


Ściany
Ściany
Przytłaczają mnie
Te cztery kąty
Lustro brudne
I otwarta szafa.

Ściany
Coraz bliżej
Popękane, białe
Farbą zachlapane
Przesycone strachem.

Ściany
Pozginane w łuki
Pajęczyna srebrno-szara
Poszargany dywan
Drzwi bez klamek
W oknach krata.

Ściany
Na dwa metry mury
Ciągle takie same
Cztery ściany
I ja sama
Jak serce
W ciele dawno umarłym.


Gwałt (Persefona)
Wołam
Wśród krzyku mew,
Umarłych jęków;
Krzyczę
Z sił wszystkich -
Bezgłośnie jednak.

Złożona w ofierze
W losu świątyni
Konam
Krwią brocząc,
Szkarłatem biel marmuru
Niewinną splamiwszy.

Nie Eliz, a Hades
Przeklętej pisany.
Wśród piasku i kamieni
Potępiona leżę,
Oddechem zranionym
Z piersi wyrwanym
Łaski wzywając.

Nie Wenus już, nie Psyche
Erosa kochanka,
Lecz Persefona;
Znęcona kwiatem,
Ufna naiwnie.

Nocą zhańbiona,
Ciemności dłonią
Przeszyta na wskroś
W ekstazie rozkoszy
Jak mrok nienawistnej.

Wołam
I ocalenia wyglądam
Bez nadziei już.

Gwiazdy zgaszone
Pociechy nie dają;
Marny Kory los.


Na sen
Pocałunkiem, miły,
Me powieki stul,
Rzęsy złóż do snu...

Świadomości pozbaw,
Tchu i strachu
Gorącym oddechem
W ucho łaskocząc,
Szepcąc na dobranoc...

Ukoj sumienie
Żalem zbudzone,
Ucisz niepokój, miły,
Lęk stłum
Dotykiem rozkosznym
Na skóry jedwabiu.

A ja zapomnę -
Czas mi zatrzyma
Metafizyka ekstazy,
Hipnotyczny dreszcz
Zapomnienia.

Pokolenie na przemiał
Uwięzieni za szklanym ekranem
Bezranie spoglądamy w przyszłość
Ułożoną z niedbale rozrzuconych kart
Ironii losu.

Bezwiednie przerzucamy stos
Zapisanych mgliście słów;
Sami odkrywamy
Atlantydę znaczeń.

Jemy rośliny
Jakich ziemia nie pamięta,
Bogom składając w ofierze
Korzenie snów -

Szaroburej przeszłości zakurzonej,
Z szat królewskich odartej,
Zamkniętej w zardzewiałej klatce
Otępienia.


Ups, trochę tego dużo... No, ale mam nadzieję, że jakoś przeżyjecie Rolleyes
Wolę wiersze z rymami i z taką samą liczbą sylab powiem ci AB W miarę fajne. Daję ci 8/10
No no no Big Grin za całokształt 8/10. Po więcej informacji zgłaszaj się na gg. Ogólnie bardzo ładne, ale nie w moim typie niektóre. Czekam na następne.
O żesz! że tak zakrzyknę. Naprawdę dobre, lubię tego typu białą poezje, z trafnymi pointami. Przemówiłaś do mnie, Triss i poruszyłaś do głębi. Napisałbym więcej o swoich odczuciach, ale muszę wracać do pracy..... Ale muszę powiedzieć, ze trafiłaś w te najgłębiej ukryte struny niektórymi tekstami. I te struny odezwały się, głośno. Smile
Wypowiem się na temat pierwszego wiersza, ponieważ najbardziej mnie ująłSmile Zarówno temat, jak i forma strasznie mi się podobają. Wiersz na swój sposób jest rytmiczny i sprawnie się go czyta. Świetnie przedstawiony temat i uczucia, no jakbym czytając rzeczywiście była "plastikową lalką"-może dlatego, że częst, tak byłoby najlepiej, stać się nic nie czującą, obojętną na wszystko lalką. Nie pasuje mi tylko rym w ostatniej zwrotce:
"Nie martw się
Nie skrzywdzisz mnie"

Wyróżnia się, wybija z całej konwencji wiersza bez rymów.
Poza tym ekstraBig Grin