Coś mi to przypomina... W zasadzie wygląda to na bardzo sprawną kopię "Modlitwy dziękczynnej z wymówką" Andrzeja Bursy. Modlitwę zamieniłeś na rozprawę, czyniąc tekst bardziej świeckim, puenta niemalże identyczna a i przed nią następuję dłuższa wyliczanka... Żeby nie być gołosłownym, przytoczę tutaj ten wiersz, który rzecz jasna pod każdym względem jest o wiele lepszy:
Cytat:Modlitwa dziękczynna z wymówką
Nie uczyniłeś mnie ślepym
Dzięki Ci za to Panie
Nie uczyniłeś mnie garbatym
Dzięki Ci za to Panie
Nie uczyniłeś mnie dziecięciem alkoholika
Dzięki Ci za to Panie
Nie uczyniłeś mnie wodogłowcem
Dzięki Ci za to Panie
Nie uczyniłeś mnie jąkałą kuternogą karłem epileptykiem
hermafrodytą koniem mchem ani niczym z fauny i flory
Dzięki Ci za to Panie
Ale dlaczego uczyniłeś mnie polakiem?
Wracając jednak do twojego wiersza, który może jest tylko podświadomym plagiatem utworu Bursy...
Rozumiem, że interpunkcja tutaj ważna nie jest, gdyż konsekwentnie z niej rezygnujesz, jednak zastanów się nad wielkimi literami, które są stawiane na chybił trafił. Podział na strofy to kolejny element, nad którym bym się zastanowił, szczególnie to samotne "że nienawidzę", które jak rozumiem chciałeś silniej zaakcentować, jakby podmiot wypowiadał to z przekonaniem i całą złością. Jednak poprzednie dwie strofy są w takim wypadku zbyt łagodne.
Pojawia się tutaj także w treści, pewna niekonsekwencja powstała przy ostatniej strofie. Przeczytajmy to raz jeszcze i przeanalizujmy: Podmiot liryczny usprawiedliwia się, że jest czasem porywczy (mówi o sobie) i mówi nam szczerze dlaczego - wymienia wtedy, czego nienawidzi wśród innych ludzi (mówi o innych), aby pod koniec poinformować, że on sam (znów mówi o sobie) nie znosi być "też" Polakiem. Rozumiem, że ta cała wyliczanka może dotyczyć "też" jego i w ostatniej strofie się obnaża przed sądem (to by nawet się fajnie tłumaczyło, gdyby to właściwie podkreślić, chociaż skoro w mojej głowie pojawiła się taka opcja i jeśli była zamiarem, to chyba wystarczy by było tak, jak jest), jeśli jednak zamiar był inny a wyliczanka nie jest obnażeniem jego samego, tylko wyłącznie powodem jego porywczości, który go uczynił takim jaki on jest (stawiając go przed sądem), to ostatnia strofa nie powinna bezpośrednio treściowo korespondować z wyliczanką...
W zasadzie w takim odczytaniu jakie proponuje, mamy mocne obnażenie się, które jeśli jest zamierzone, to jest całkiem sprawnie przeprowadzonym zabiegiem, który bym dodatkowo podkreślił chociażby w tytule, będącym w chwili obecnej bardzo oklepanym i nic nowego i nic ciekawego nie mówiącym tytułem. Lubię jak tytuł zamiast być tylko tabliczką rejestracyjną wiersza, stanowi także klucz do niego - tutaj tkwi tego rodzaju potencjał. Może by nawiązać do Bursy po całości i zatytułować wiersz tak: "Mowa obronna z wymówką"?
Wyżej padło, że wyliczanka jest za długa. Powiem, że przez użycie w trzecim wersie wyliczanki czterech słów, sprawia ona wrażenie zbyt długiej. Proponowałbym zmienić "przerost ambicji" na coś, co będzie jednym słowem i sądzę, że wrażenie dłużyzny w tej strofie, zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Nie zgodzę się także ze stwierdzeniem, że początek jest dobry - wręcz przeciwnie - to właśnie na początku wprowadził bym najwięcej zmian - puenta brzmi dokładnie tak, jak powinna brzmieć i lepiej bym tego nie ujął. Wyliczanka zawiera tylko ten jeden drobny szczegół, o którym pisałem wyżej. Jedynie początek jest taki za gładki i zbyt mało w nim słów używanych w sądownictwie, które by mogły tutaj dodatkowo nadać charakteru całości. Samo "szczere wyznanie" nie pasuje do skazańca, który się tłumaczy i przedstawia swoje zarzutu do cywilizacji, która jego właśnie uczyniła tym złym. Więcej gniewu tutaj potrzeba!
Poza tym jest to całkiem przyjemny utwór. Zaszachowałeś mnie starannie wprowadzą, jednak znaną już strategią, ale nim dojdziesz do mata, musisz się jeszcze troszkę napracować.
Pozdrawiam.