13-01-2010, 20:26
Znalazłem plik ze starymi wierszydłami nie są może najlepsze ale wrzucam do oceny
Mój upadek....
Z braku sił upadam
rozgromiony w walce ze sobą
czynem nie słabością
przytroczony do areny
kolejne ciosy spadają
zapluty krwią czołgam
litości pragnę jak nigdy
lecz od siebie?
tonę w morzu
własnych niedorzeczności
staram się je wyrzucić
wymiotuję własnym ego
i konam sam wśród zgiełku
bo nie poszedłem w tłum
i ruszyłem naprzód
z własnym systemem
wartości i zasad
w sercu
Mgła...
Chodzę gdzieś, zagubiony we mgle
nie wiem w którą stronę mam iść
sam jakgdyby pływam w niej w każdą stronę
a ona spowija mnie, bezduszna istota,
nic nie robi z moich uczuć
a ja znajduje przewodnika i gdy idę za nim
gdy tylko odpuszczę go na kilka kroków
ten rozpływa się i bez śladu znika
znów zostaje sam z myślami
znów błądzę i chce umrzeć...
Gdybym Mógł...
Gdybym mógł powiedzieć jej co czuje
Gdybym mógł ją pocałować
utopić wszystkie me smutki w jej ustach
Gdybym mógł spojrzeć jej głęboko w oczy
i zobaczyć w nich płomień jej miłości
Gdybym mógł bez wahania się przytulić
i w jej ramionach zapomnieć o świecie
Gdybym mógł kupić różę i ją Jej podarować
usłyszeć czułe słowa "dziękuje Kochanie"
Gdybym mógł wieczorem zasypiać przy niej
i budzić się rano w jej objęciach
Gdyby była tylko dla mnie
bo bez niej wszystko jest tak trudne
Gdyby...
I oto staję przed Nią (z dedykacją dla Kalesona bo rzucił mi wyzwanie, napisałem w końcu ten o miłości )
I oto staję przed Nią
przed sędzią nieubłaganym
przed królową tyrani
opętała mnie
osaczyła niczym barbarzyńcy
teraz będę legionistą
muszę się bronić
czy podołam wyzwaniu?
czy dam rade Jej ciosom?
być może, ale jeśli nie?
padnę od ran Jej włóczni
umrę w pogardzie i cierpieniu
jak gladiator na arenie
bez litości mnie zniszczy
lecz gdy podołam co wtedy?
wtedy czeka mnie przyszłość
świetlana, będę królem
szczęśliwy i oddany temu co robię
Czy tak będzie?
I oto staję przed Nią
Przed Miłością....
Samotnik
Na szkolnym korytarzu
pod ścianą siedzi dusza samotna
niczym rycerz umierający
już tylko na boga czeka
Sam, bez przyjaciół
nikt z nim nie rozmawia
wyrzutek, w milczeniu się pogrąża
w rozważaniach swych
Mędrzec miłości, bez miłości
nie wie co to smak uczucia
odwzajemnionego...
każdą następną mocniej kocha
Długopis w ręku trzyma
w gwarze stara się coś sklecić
wiersz zwierciadłem duszy
piszącego... jest może i w tym prawda
Chciałby choć raz
zaznać szczęścia i miłości
dusze swą zaprzedałby diabłu
gdyby mógł, ale nie chce
Ona...
Ona...
niczym bogini piękna,
idealna bez skazy.
Oczy...
gwiazd tysiącem lśniące,
głębokie,
odwagi nie mam nawet aby w nie spojrzeć.
Uśmiech...
radością promieniujący ,
z ust nigdy nie schodzący ,
nic go nie przyćmi.
Dłonie...
Aksamitny ich dotyk,
jak powiew letni,
ból kojący.
Sylwetka...
w calu każdym doskonała,
proporcjonalna,
nic do zarzucenia.
Pytanie: Dlaczego?
Pytanie: Dlaczego? pojawia się od wielu dni,
Twoja piękna twarz z uśmiechem w mej głowie lśni,
Twe dłonie i ich aksamitny dotyk,
Twój głos działający jak narkotyk,
Dlaczego? odpowiedzi nie znam wcale,
Zabrałaś mi serce i życie tak zuchwale,
Me myśli tak bardzo przepełnione Tobą,
Już nigdy w swym samotnym życiu nie będę sobą,
Dlaczego? Nawet w snach nie ma odpowiedzi,
Każdej nocy Twa smukła postać mnie śledzi,
Jesteś mym cieniem mą nieodłączną częścią,
Nie uwolnię się, nie dam rady w stół uderzyć pięścią,
Dlaczego? odnalazłem rozwiązanie,
Już wiem że to nie tylko zwykłe kochanie,
To miłość wielka, pojedynczy w życiu okaz,
Coś czego nie da się pozbyć, nie wolno wystawić na pokaz,
I wszystko co powiem do twej sylwetki obrazu,
Wszystko to zbiega się do jednego wyrazu:
KOCHAM
i to tyle liczę na konstruktywną krytykę
Mój upadek....
Z braku sił upadam
rozgromiony w walce ze sobą
czynem nie słabością
przytroczony do areny
kolejne ciosy spadają
zapluty krwią czołgam
litości pragnę jak nigdy
lecz od siebie?
tonę w morzu
własnych niedorzeczności
staram się je wyrzucić
wymiotuję własnym ego
i konam sam wśród zgiełku
bo nie poszedłem w tłum
i ruszyłem naprzód
z własnym systemem
wartości i zasad
w sercu
Mgła...
Chodzę gdzieś, zagubiony we mgle
nie wiem w którą stronę mam iść
sam jakgdyby pływam w niej w każdą stronę
a ona spowija mnie, bezduszna istota,
nic nie robi z moich uczuć
a ja znajduje przewodnika i gdy idę za nim
gdy tylko odpuszczę go na kilka kroków
ten rozpływa się i bez śladu znika
znów zostaje sam z myślami
znów błądzę i chce umrzeć...
Gdybym Mógł...
Gdybym mógł powiedzieć jej co czuje
Gdybym mógł ją pocałować
utopić wszystkie me smutki w jej ustach
Gdybym mógł spojrzeć jej głęboko w oczy
i zobaczyć w nich płomień jej miłości
Gdybym mógł bez wahania się przytulić
i w jej ramionach zapomnieć o świecie
Gdybym mógł kupić różę i ją Jej podarować
usłyszeć czułe słowa "dziękuje Kochanie"
Gdybym mógł wieczorem zasypiać przy niej
i budzić się rano w jej objęciach
Gdyby była tylko dla mnie
bo bez niej wszystko jest tak trudne
Gdyby...
I oto staję przed Nią (z dedykacją dla Kalesona bo rzucił mi wyzwanie, napisałem w końcu ten o miłości )
I oto staję przed Nią
przed sędzią nieubłaganym
przed królową tyrani
opętała mnie
osaczyła niczym barbarzyńcy
teraz będę legionistą
muszę się bronić
czy podołam wyzwaniu?
czy dam rade Jej ciosom?
być może, ale jeśli nie?
padnę od ran Jej włóczni
umrę w pogardzie i cierpieniu
jak gladiator na arenie
bez litości mnie zniszczy
lecz gdy podołam co wtedy?
wtedy czeka mnie przyszłość
świetlana, będę królem
szczęśliwy i oddany temu co robię
Czy tak będzie?
I oto staję przed Nią
Przed Miłością....
Samotnik
Na szkolnym korytarzu
pod ścianą siedzi dusza samotna
niczym rycerz umierający
już tylko na boga czeka
Sam, bez przyjaciół
nikt z nim nie rozmawia
wyrzutek, w milczeniu się pogrąża
w rozważaniach swych
Mędrzec miłości, bez miłości
nie wie co to smak uczucia
odwzajemnionego...
każdą następną mocniej kocha
Długopis w ręku trzyma
w gwarze stara się coś sklecić
wiersz zwierciadłem duszy
piszącego... jest może i w tym prawda
Chciałby choć raz
zaznać szczęścia i miłości
dusze swą zaprzedałby diabłu
gdyby mógł, ale nie chce
Ona...
Ona...
niczym bogini piękna,
idealna bez skazy.
Oczy...
gwiazd tysiącem lśniące,
głębokie,
odwagi nie mam nawet aby w nie spojrzeć.
Uśmiech...
radością promieniujący ,
z ust nigdy nie schodzący ,
nic go nie przyćmi.
Dłonie...
Aksamitny ich dotyk,
jak powiew letni,
ból kojący.
Sylwetka...
w calu każdym doskonała,
proporcjonalna,
nic do zarzucenia.
Pytanie: Dlaczego?
Pytanie: Dlaczego? pojawia się od wielu dni,
Twoja piękna twarz z uśmiechem w mej głowie lśni,
Twe dłonie i ich aksamitny dotyk,
Twój głos działający jak narkotyk,
Dlaczego? odpowiedzi nie znam wcale,
Zabrałaś mi serce i życie tak zuchwale,
Me myśli tak bardzo przepełnione Tobą,
Już nigdy w swym samotnym życiu nie będę sobą,
Dlaczego? Nawet w snach nie ma odpowiedzi,
Każdej nocy Twa smukła postać mnie śledzi,
Jesteś mym cieniem mą nieodłączną częścią,
Nie uwolnię się, nie dam rady w stół uderzyć pięścią,
Dlaczego? odnalazłem rozwiązanie,
Już wiem że to nie tylko zwykłe kochanie,
To miłość wielka, pojedynczy w życiu okaz,
Coś czego nie da się pozbyć, nie wolno wystawić na pokaz,
I wszystko co powiem do twej sylwetki obrazu,
Wszystko to zbiega się do jednego wyrazu:
KOCHAM
i to tyle liczę na konstruktywną krytykę