25-02-2011, 23:41
Leżę w łóżku, jest wieczór, leżę na wznak i myślę o tym, że moja skóra jest nocą tak biała. Porcelanowa. Delikatna. Na filigranowym ciele.
Czuję cienie na mojej skórze. Cienie ciemnych rąk i nocnych ptaków, które przeleciały za nieosłoniętym oknem.
Ciemne cienie skrzypiących drzwi i kroków. Ciemny cień żaru. Cieniste uśmiechy. Ciemno, srebrno i gorąco.
Okno jest nieosłoniętę. Widzę swoją białą skórę w księżycowym świetle.
Widzę te cienie, czuję ciemne cienie rąk. Na białej skórze, na ciemnych włosach laleczki.
Czuję cienie na mojej skórze. Cienie ciemnych rąk i nocnych ptaków, które przeleciały za nieosłoniętym oknem.
Ciemne cienie skrzypiących drzwi i kroków. Ciemny cień żaru. Cieniste uśmiechy. Ciemno, srebrno i gorąco.
Okno jest nieosłoniętę. Widzę swoją białą skórę w księżycowym świetle.
Widzę te cienie, czuję ciemne cienie rąk. Na białej skórze, na ciemnych włosach laleczki.