18-02-2011, 09:16
Nastał dzień końca,
trwogi i rozpaczy,
z nieba lały się strumienie słońca,
a człowiek umierać miał od tego co zobaczy.
Świat w ogniu i wodzie ginął,
natura korzyła się przed książką,
A Antychryst nawet palcem nie kiwnął,
i poszedł rozmyślać nad swą naturą gorzką.
Spojrzałem tylko na płonące niebo,
błękitne, czyste, spokojne...
poprawiłem kurtkę bo mrozem cięło,
i dalej patrzyłem na drzewa zielone.
trwogi i rozpaczy,
z nieba lały się strumienie słońca,
a człowiek umierać miał od tego co zobaczy.
Świat w ogniu i wodzie ginął,
natura korzyła się przed książką,
A Antychryst nawet palcem nie kiwnął,
i poszedł rozmyślać nad swą naturą gorzką.
Spojrzałem tylko na płonące niebo,
błękitne, czyste, spokojne...
poprawiłem kurtkę bo mrozem cięło,
i dalej patrzyłem na drzewa zielone.