Via Appia - Forum

Pełna wersja: Mistrz Wzgórza
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Ojako podrapał się po uschłej złuszczonej głowie, przeczesując niedbale siwe włosy. Turkot koni dał się słyszeć po całym pałacu. Wkrótce zwolnił wywołując ogromne wzburzenie na królewskim dworze.
-Panie orszak hrabi Montieu przybył- niski krasnolud Torus ukłonił się przesadnie, niemalże całując podłogę.
-Czy jest wśród nich Montieu?- Ojako zapatrzył się na złoty wazon.
-Naturalnie w towarzystwie damy…Harcie.
-Powiedz że bardzo ich proszę by nie dyskutowali z tłumem. Czas nas nagli.
Torus ukłonił się dwa razy i z największą usłużnością poczłapał w kierunku wrót, wyciągając magiczną laskę, którą zazwyczaj rozganiał tłum zbierający się pod pałacem.
Przypuszczenia na temat magii zdały się być słuszne. Przeraźliwe krzyki i łoskoty dobiegły natychmiast Ojaka.
Po chwili zdyszany Montieu wpadł, uderzywszy stalowym hełmem o drzwi. Dama Harcie o tyle nie miała tego szczęścia, ale skryła się pod peleryną władcy łkając głośno.
-Co też ten krasnal wyprawia-krzyczał wymachując grubym mieczem- nie wolno znać tłumą tajemnicy magii.
Ojako popił czerwonym wytrawnym winem, ze złotego kieliszka, bowiem tak sobie upodobał władca ów tę błyskotkę, że już nawet z niej domieszką mury budował przez królestwo.
-Wczoraj przybył kurier Tyrański pragnąc dostać pomorze Orkańskie inaczej zaś grożąc wojną. Trudno było mi to nazwać decyzją, i postąpiłem chyba niesłusznie nie godząc się na warunek. Pomorze Orkańskie to wozy pełne złota. Zapewniają nam wszystko!
Hrabia Montieu wycelował kraniec miecza w władcę. Twarz wykrzywił mu okropny grymas, całkiem widoczny zza długiej wojowniczej brody.
-Wszystko prócz wolności. A ja nie dam ludowi cierpieć i zamierzam choćby nie wiem co przejąć tron.
Na Sali zapadłą śmiertelna cisza. Usłyszeć można było jedynie ciche łkanie Harcie i sapanie służącego krasnoluda, przyglądającemu się z bacznością sytuacji.
-Powinieneś stracić głowę -ozwał się Ojako spoglądając na brodę wojownika-taka decyzja padła by u każdego cara i na każdym zakątku świata. Ale nie u mnie. Jestem w tym doskonalszy od innych królów, bo nie szastam temperamentem. Zdaję sobie sprawę z moich czynów, i dlatego postawię Ci najlepszy warunek z wszelkich możliwych. Przeczytaj tę księgę na stronie 189 i 250.
Szara, grubo oprawiona księga wylądowała przed zbrojnymi butami Montieu’go.
Wojownik z pogardą spojrzał na podarunek, nie typowo co prawda wręczony ale chyba będący jedynym ratunkiem przed śmiercią. Z trudem odczepił od siebie Harcie, ściskającą go kurczowo wciąż jeszcze za nadgarstek. Mountie zbliżył ją na odległość pół metra, i podejrzliwie uchylił pierwszą zżółkną i postrzępioną kartką. Wszystkie kolejne nie były w lepszym stanie, jakoby sama okładka sypała się w rękach.
-Vadieu Maxiafi toż to przecież druidzka zguba! Naprawdę zawiera wszystkie najpotężniejsze czary i wywary. Bracie wiedziałeś co robić!
Rycerz pożerał wzrokiem księgę, traktując ją jak dwadzieścia cudów świata razem wziętych.
-Teraz rozumiesz moją decyzję i wszelkie nie słuszności usprawiedliwisz od razu przed moim obliczem? Radujesz się, ale nie masz czym. Pokarałem Cię, bowiem przesadnie i niemiłosiernie.
Rozumiesz chyba że kiedyś ta księga była ósmym cudem świata, i nadal w twych oczach jest, zważ jednak na to że łatwo składników nie uzyskasz. Nie pomogą Ci żadne spiżarnie, ani moje królewskie ani każdego innego druida.
Mountie nie przyjął tak łatwo tego do serca. Prędko odnalazł 189 stronę i odczytał markotnie pod nosem.
-Wywar z zielonego bzu, pył czerwono żółtego motyla, ogon skorpiona, skóra żółwia błotnego, nalewka z Pedrifus Amnikus.
Ojako roześmiał się głośno, widząc zawiedzioną twarz zapalonego wojownika.
-Wstąp do miejscowej zielarki raczej lepiej się zna na tych wytworach niż król zajęty wojną. Torus wygłoś mowę, że przybył zbawiciel św. Mountie. Dziś nabawisz się i popijesz na miarę prawdziwego króla, a jutro z rana mam Cię nie widzieć w mieście.
Rycerz wybuchnął oburzeniem gorączkowo gestykulując mieczem.
-Mam rodzinę schorowaną matkę i żonę! Staram się wyjść na prostą i służyć rycerstwie tylko ochotniczo, sam jednak mimo tej sterty mięśni jestem słaby, nieporadny i potrzebuję pomocy. Pragnąłbym dostać godziwe wynagrodzenie, a jeśli nie, mogę zawisnąć na szuwiennicy i dziś, znajdź zaś królu drugiego wojownika, który podejmie się tej wyprawy bez zysku.
Mistrz Ojako zadumał się nad rycerzem, spoglądając to na niego to na złote nogi tronu, to znów na ulubiony złoty wazon.
-Dobrze. Dostaniesz pieniądz i dobrą pozycję. Nie pojawiaj się jednak nigdy więcej na moim dworze. Teraz ruszaj!
Harcie jąkając się popadła w ramiona męża.
-Będziemy szczęśliwi i wielcy-łkała nad wojownikiem wybawienia- żeby Bóg Cię nigdy nie opuścił.
Na twarzy wojownika pojawił się przelotny uśmiech. Ojako odgadł go bez problemu przez stalowy hełm, oczywiście po kościach policzkowych i ich lekkiemu zarumienieniu. Dojrzał to też w oczach, które gwałtownie rozszerzyły się, oraz po ruchach i drobnych gestach – niekoniecznie po oczywistym ściskaniu się. Widział nerwowość ruchów, dotykającą przez chwile każdego podczas sukcesu, instynkt bowiem obawia się o utratę szczęścia, i dopiero mu przejdzie jak w spokoju zasiądzie sobie nad strumieniem, albo coś zje.
Ten opis rzuca nieco światła na świetność władcy i jego stumilową mądrość. Ojako był bowiem kimś niezwykłym – po śmierci spisano o nim dziesięć grubych ksiąg zwanych Ojakologią Dziesięciu, wspomniano o nim też w wielu innych źródłach niekoniecznie pisanych. Posiadł więc sławę niemal równą Juliuszowi Cezarowi.
Montieu uścisnął trzykrotnie żonę przy każdym razie całując w policzek. Widząc zgorzkniałą minę króla wykrzyknął nie hamując się:
-Bawmy się puki czas! Puki w kajdany nie zakują nas.
-Moja głowa byś w kajdanach nie paradował – władca rzucił niedbałe ale ostre spojrzenie krasnalowi.
Torus zręcznie ominął las kolumn i chwycił za kark dwójkę.
-Ależ silny ten kusonóg, jak był mały zapewnię wpadł ojcu pod kosę – zażartował jeszcze rycerz puki mały strażnik nie wykopał go na próg.
Zza krzaczastych brwi zmierzył wojownika, zupełnie jakby Mountie spojrzał zza swojej krzaczastej brody.
Przede wszystkim popraw tytuł tego tekstu. Nie tolerujemy pisania tRaWą. Jeżeli nie zrobisz tego do jutra, zrobię to sam i w dodatku otrzymasz 20% warna.
Cytat:Ojako podrapał się po uschłej złuszczonej głowie,
Przecinek po uschłej

Cytat:Turkot koni dał się słyszeć po całym pałacu.
Konie nie turkoczą. Pewnie chodzi o stukot kopyt.

Cytat:Wkrótce zwolnił wywołując ogromne wzburzenie na królewskim dworze.
Z tekstu nie wynika kto.

Cytat:Panie orszak hrabi Montieu przybył
Przecinek po panie. Chyba hrabiego?

Cytat:Czy jest wśród nich Montieu?
Skoro linijkę wcześniej piszesz, że przybył jego orszak, to chyba naturalne, że Montieu też?

Cytat:Przypuszczenia na temat magii zdały się być słuszne
Zamiast "zdały" dałbym "zdawały"

Cytat:Dama Harcie o tyle nie miała tego szczęścia, ale skryła się pod peleryną władcy łkając głośno.
Zdanie potwór. Co to jest "o tyle nie miała tego szczęścia"? "Nie miała tyle szczęścia"

Cytat:nie wolno znać tłumą tajemnicy magii.
o_O?

Cytat:-Wczoraj przybył kurier Tyrański pragnąc dostać pomorze Orkańskie
Tyrański z małej, pomorze z dużej!

Cytat:-Wczoraj przybył kurier Tyrański pragnąc dostać pomorze Orkańskie inaczej zaś grożąc wojną. Trudno było mi to nazwać decyzją, i postąpiłem chyba niesłusznie nie godząc się na warunek. Pomorze Orkańskie to wozy pełne złota. Zapewniają nam wszystko!
Hrabia Montieu wycelował kraniec miecza w władcę. Twarz wykrzywił mu okropny grymas, całkiem widoczny zza długiej wojowniczej brody.
Gdzie się kończy dialog i zaczyna narracja?

Cytat:bo nie szastam temperamentem
Wybacz, ale czym jak czym, ale temperamentem się nie szasta.

Cytat:i dlatego postawię Ci najlepszy warunek
"Ci" z małej! To nie list.

Cytat:Przeczytaj tę księgę na stronie 189 i 250.
Liczby piszemy słownie, to nie matematyka.

Cytat:ciskającą go kurczowo wciąż jeszcze za nadgarstek.
Zdajesz sobie sprawę, że to nie brzmi, prawda?

Cytat:Wszystkie kolejne nie były w lepszym stanie, jakoby sama okładka sypała się w rękach.
J.W

Cytat:Pokarałem Cię
Raz jeszcze przypominam, że nie jest to list.

Cytat:-Wstąp do miejscowej zielarki raczej lepiej się zna na tych wytworach niż król zajęty wojną. Torus wygłoś mowę, że przybył zbawiciel św. Mountie. Dziś nabawisz się i popijesz na miarę prawdziwego króla, a jutro z rana mam Cię nie widzieć w mieście.
Rycerz wybuchnął oburzeniem gorączkowo gestykulując mieczem.
W poszukiwaniu zagubionych przecinków. Poczytaj trochę o interpunkcji!

Cytat:-Mam rodzinę schorowaną matkę i żonę!
Dramatyzm powala, brak przecinka też.

Cytat:służyć rycerstwie tylko ochotniczo
Aś pojechał! Jak można służyć w rycerstwie? Rycerzem się rodziło, i zazwyczaj umierało. W wojsku mógł służyć ochotniczo.

Cytat:-Będziemy szczęśliwi i wielcy-łkała nad wojownikiem wybawienia- żeby Bóg Cię nigdy nie opuścił.
Ośmielam się przypuszczać, że jest to świat fantasy, więc nasz Bóg jako tako w nim nie funkcjonuję, więc nie ma potrzeby pisać tego z dużej literki. Raz jeszcze "Cię" z małej!

Cytat:Ojakologią Dziesięciu
Mi się kojarzy z ejakulacją, ale to moja wina Wink

Cytat:-Bawmy się puki czas! Puki w kajdany nie zakują nas.
Zawał...

Cytat:Zza krzaczastych brwi zmierzył wojownika, zupełnie jakby Mountie spojrzał zza swojej krzaczastej brody.
A tu o co chodzi...???

Ja nie wierzę, że ten tekst miał jakąkolwiek korektę. Pełno ortografów, zdań potworów. Totalny brak przecinków! Poczytaj o zasadach konstruowania dialogu.
Szczerze to jest fatalnie. Zdania jak cepy, nie powiązane ze sobą, a na dodatek wypełnione błędami. Jeśli myślisz o pisaniu na poważnie to ćwicz, ćwicz i czytaj co Ci wpadnie w łapy. Taka moja rada.
Pozdrawiam




Nie będę pisał długiego komentarza i wymieniał błędów, Borek już się tym zajął.
Kolego(czy koleżanko), ortografia, interpunkcja, gramatyka, logika, zapis tekstu (myślniki itp) - wszystko to leży i kwiczy. Czytaj książki i teksty na Inkaustusie, obserwuj, jak są napisane. Poczytaj sobie też artykuły w Kąciku Literata, znajdziesz tam przydatne wskazówki. I zlituj się, miej szacunek dla swoich czytelników i wstawiaj teksty bardziej dopracowane, a nie napisane na kolanie.
Co do treści, to nie wiem właściwie, o co chodzi. Taki w tym tekście chaos i rozpierducha, że nie sposób się na fabule skupić.
I zrób coś z tą trawą w tytule!
Dobra dobra pożartować sobie już nie można? Ten tekst napisałem cztery lata temuSmile Miałem 11 lat.Big Grin
A jeszcze coś (jestem tu nowy) nie wiem jak usunąć te opowiadanie bo zamierzam wprowadzić nową poprawkę można powiedzieć.
Ojako przeczesał szare przetłuszczone włosy, sterczące mu w nieładzie. Wyglądał niczym dobrze znany druid z Asterixa i Obelixa z dwoma kilogramami żelu na głowie. Kości policzkowe miał jednak bardziej od niego zapadłe, podobnie jak oczy zakrzaczone w bladych brwiach i utkwione głęboko w czaszce. Czoło miał usiane autostradami mocnych blizn, jeszcze bladszymi niż wymokła cera.
Tą nie tuzinkową czynność przerwał mu okropny hałas, zakłócający poranną ciszę w pałacu. Masa podkutych kopyt galopowała poprzez betonowy wylew. Była to zatwardziała i dosyć ostra glina z domieszką właśnie różnych opiłków, i betonu. Znakomicie niosła wszelkie dźwięki, ponad trzykrotnie głośniej od teraźniejszego asfaltu. Przystawiwszy do niej ucho, i uważnie nasłuchawszy się można było usłyszeć przybyszy gnających sześć lub siedem kilometrów dalej. Coś na wzór szyn.
-Panie przybył rycerz Czarnego Turnieju – niski krasnolud Torus ukłonił się przesadnie przed władcą niemal całując ustami posadzkę.
-Niech wejdzie, choć przyznam jestem zawiedziony, że musi mnie zbudzić – ozwał się władca odłożywszy do tyłu głowę, i chudymi, zwinnymi palcami przeczesując pasemka włosów.
-Ależ panie jesteś już od czterech kwadransów na nogach – krasnal zaśmiał się i spostrzegłszy nieudany żart poczłapał w kierunku stalowych wrót.
Druidzi, bowiem właśnie to mieli do siebie, iż porę do południa traktowali jako sen, chodzili zaś do późna w nocy. Śniadanie zwykle jadali o drugiej, obiad o siódmej a kolacji nie wyznawali. Jedli, więc tylko dwa razy dziennie, i to zazwyczaj im starczało.
Po chwili krasnal wrócił na przedzie wyniosłego wojownika i niezwykłej urody damy.
-Mountie oczekiwałem ciebie – Ojako wymierzył karcące spojrzenie na wojownika – chyba wyminąłeś się z terminem, który spisałeś w liście z Margossy.
Cytat:bladszymi
- bledszymi.
Cytat:nie tuzinkową
łącznie.
Cytat:Masa podkutych kopyt galopowała poprzez betonowy wylew. Była to zatwardziała i dosyć ostra glina z domieszką właśnie różnych opiłków, i betonu. Znakomicie niosła wszelkie dźwięki, ponad trzykrotnie głośniej od teraźniejszego asfaltu.
Nie sądzę, by glina mogła być ostra, a zatwardziała już na pewno nie - stwardniała, jeśli już. Poza tym - mieszanka betonowa z betonu? "właśnie" wywalić. Tak samo "teraźniejszy asfalt" mi się nie podoba.
Cytat:Jedli, więc tylko
bez przecinka.
Cytat: wrócił na przedzie wyniosłego wojownika i niezwykłej urody damy
Może być ktoś na przedzie pochodu, karawany czy czegoś takiego. Jak miałby być na przedzie wojownika, siedział mu na twarzy?
Cytat:-Mountie oczekiwałem ciebie
po Mountie chyba powinien być przecinek. I nie widzi mi się wyminięcie się z terminem.

Mało, żeby oceniać fabułę. Język momentami niezgrabny moim zdaniem, ale to z czasem raczej wyćwiczysz. Widzę, że masz ciągoty do nieco satyrycznego stylu, warto nad tym popracować, pisz. I interpunkcja.

Nie rozumiem, po co wrzucałeś dwa razy to samo, lepiej usuń, bo denerwuje.
Połączyłem oba wątki i wyedytowałem tytuł.
Dziękuje za pomocSmile
Drogi autorze/autorko - tekst jest do gruntownego przeredagowania.
Szczerze powiedziawszy nie dotrwałem do końca. Źle sie toto czyta z uwagi na brak jakiejkolwiek formy literackiej. Nawet w mowie potocznej bym tego nie widział, bo po prostu błąd stoi na błędzie.
Przykro mi to mówić, ale długa droga przed Tobą, jeśli chcesz się rozwijać w tym kierunku.

Pierwsza rada - dużo czytaj. Na Inkaustusie nie brak dobrej lektury. Czytaj i komentuj prace innych, wyrażaj swoje zdanie o każdej z nich, próbuj wynajdywać błędy u innych - to Ci pomoże szukać błędów u siebie.

Jak przeczytasz tak z 30-40 otworów to przyjdź do Krytyków, oni powiedzą Ci, co dalej robić, aby się rozwijać.

Pozdrawiam
Danek