Via Appia - Forum

Pełna wersja: Ciebie myśląc i kochając
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Ciebie myśląc i kochając

W sonetu bogatej, misternej formie,
pragnę swych uczuć zamknąć dowody;
niech tedy płyną słów korowody!
Twej duszy namiętności głaszcząc pokornie.

We śnie o Tobie marząc, snuję wizje miłosne -
kiedy zaś tęsknię nadzwyczaj za Tobą,
serce me smutku owiane żałobą
i chwile nasze wspólne poetyzuję – ulotne, radosne.

Miłuję kształty twego ciała – co drżeniem pieśni
mych rąk przejęte, wije się i gnie w ekstazie,
by zapaść w słodkiego zapomnienia odmęty...

Ja tymczasem, pomiędzy snem a jawą rozpięty,
usta chyląc ku twym oczom bezdeni, pełne czułości
szepcę frazy i wołam „Litości!”, pragnąc jeno miłości.
Diogenesie!
Te wielokropki mnie przytłoczyły.
Zdecydowanie wolę wiersze wolne.
Przepoetyzowałeś, za dużo gadania. Z rymami coś nie gra w trzeciej zwrotce. Trzeba być konsekwentnym - albo wszędzie, albo nigdzie.
Jeżu! I te archaizmy!

Nie mogę jednak powiedzieć, że mi się nie podoba.
Wiersz jest pełen klimatu i można by zrobić z nim coś fajnego.
W takiej postaci nie jest zbyt ciekawie.
Jeśli chodzi o wielokropki, faktycznie, z tym się zgodzę, nie pasowały mi od początku. Z drugiej strony, ja jetem przeciwnikiem wolnych wierszy, szczególnie białych, które dają zbyt dużą dowolność interpretacji i nie mają rytmu.

Czy "przepoetyzowałem"? To już, rzecz jasna, sprawa subiektywna. Z reguły sonety są nacechowane silną dawką poetyki, metaforyki. Ja jedynie się temu poddaję wchodząc w pewną konwencję. Natomiast, jeśli chodzi o archaizmy - moje zdanie odnośnie do nich jest przeciwne wyeliminowaniu ich z użyciaWink Uważam, że te mają większą dawkę ekspresji w sobie i w poezji świetnie się sprawdzają. Moim zdaniem, mimo iż żyjemy w XXI wieku, nie muszę silić się na nowomowę. Liryka klasyczna - jednym się podoba, drugim nie...

"Trzeba być konsekwentnym - albo wszędzie, albo nigdzie" - otóż nie. Trzecia i czwarta strofa sonetu daje dość dużą dowolność w używaniu rymów. Jest: ABBA, ABBA i później różnie - spotykałem się z różnymi typami, a także z ich brakiem - patrz wiersz Przerwy-Tetmajera pt. "Symbol". Zatem, jeśli chodzi o formę - jest poprawnie. Nie każdemu może pasować - oczywiście.

A swoją drogą, dziękuję za komentarz i za to, że Ci się podoba mimo wszystkoWink

Pozdrawiam,
Diogenes.
Cytat:"Trzeba być konsekwentnym - albo wszędzie, albo nigdzie" - otóż nie. Trzecia i czwarta strofa sonetu daje dość dużą dowolność w używaniu rymów. Jest: ABBA, ABBA i później różnie - spotykałem się z różnymi typami, a także z ich brakiem - patrz wiersz Przerwy-Tetmajera pt. "Symbol". Zatem, jeśli chodzi o formę - jest poprawnie. Nie każdemu może pasować - oczywiście.
zapomniałam zupełnie.
zwracam honor Smile
Diogenes,

chcąc nie chcąc żyjemy w XXI wieku, dlatego słownictwo jakiego używasz może śmieszyć dzisiejszego odbiorcę. Klasycyzować można, ale takie słowa jak "tedy", "jeno" to już lekka przesada. Oczywiście to tylko moja opinia i nie chciałbym żebyś to odebrał jako atak w twoim kierunku, bo nie uważam, że wiersz jest zły, ale trochę za dużo w nim patosu. To rzecz jasna tylko mój gust.

Pozdrawiam.
A mi się podoba! >: D. Taki jakby współczesny relikt zeszłych czasów. Niestety to kwestia gustu, ale jak już wspomniałem - podoba mi się. Wiersz taki jakby żywcem wyrżnięty z romantyzmu, za co już masz u mnie, Drogi Autorze, flaszkę. Ten wielokropek przy "odmęty", można by to jakoś przekształcić i będzie ekstra.
Gusta są różne - powinno się o nich dyskutować - niemniej trudno je zmienić. Pozytywny tudzież negatywny odbiór sonetu jest wyrazem tychże gustów. Trudno mi polemizować z subiektywną opinią, gdyż nie ma żadnych obiektywnych podstaw, do których mógłbym się odnieść. Używanie archaizmów jest dozwolone. Ich stosowanie nie jest błędem. Sonet jest patetyczny, taki ma wszakże być - i nie chcę iść w prostotę, to nie moje umiłowanie. Ja skłaniam się ku podniosłości bądź ku humorystyce - prostota dla mnie jest passe. To mój gust i według niego kształtuję tekst (jego formę, jak i treść), nie pod "publiczkę". Jeśli tym samym wystawię się na ośmieszenie - trudnoWink

Słowa "tedy", "jeno", szczególnie to pierwsze, choć będące archaizmem, pojawia się stosunkowo często - nawet w tekstach publicystycznych. Zresztą, uważanie archaizmów za śmieszne jest twierdzeniem niektórych kręgów filologicznych - do których ja z pewnością nie należęWink Słownictwo może śmieszyć, szczególnie odbiorcę niezbyt wykształconego, który słów po prostu nie rozumie - skądinąd nie twierdzę, że tu tacy bywają.

Pozdrawiam,
Diogenes.
Diogenes,

zwróć uwagę na to, że współcześni poeci klasycyzujący często dodają do swoich wierszy ironię ( szczególnie stosując archaizmy ), bo czują dystans między takim stylem pisania a tym co jest dzisiaj.

Pozdrawiam.
Ależ oczywiście, zgodzę się z Tobą. Ja używam archaizmów nie ot, tak sobie - tylko stosuję je celowo. Epoką przewodnią jest dla mnie Młoda Polska. W poezji archaizmy nadają pewną niezwykłość, są przejawem klasycyzmu (dlaczego by do niego nie nawiązywać?), stosuje się je dla podniesienia patetyzmu wiersza. W tym celu i ja je stosuję. Dla przykładu w Młodej Polsce często stosowano archaizmy (chociażby L. Staff) właśnie jako środki stylistyczne. Tak to potraktuj Sundance. I nie wszyscy poeci współcześni (swoją drogą - których uważamy za współczesnych?) dodają do swoich wierszy ironię. Gdyby to było zasadą poetów klasycyzujących - wtedy funkcja "papetyzująca" archaizmów byłaby już dawno przestarzała. A tak nie jest skądinąd. Wszystko jest kwestią konwencji, w którą się wchodzi i, rzecz jasna, wejścia w nią odbiorcy.

Pozdrawiam,
Diogenes.
Diogenes,

chodzi mi o to, że dzisiaj trzeba uważać z patetyzmem. Kiedyś były inne konwencje i dzisiaj są inne konwencje. Nawet wielcy klasycy ( Rimbaud, Tuwim itp ) widzieli, że poezja zaczyna zmierzać w innym kierunku ( Rimbaud jako pierwszy we Francji użył wiersza wolnego ). Młoda Polska to epoka, która przeminęła. Można oczywiście do niej nawiązywać, ale wydaje mi się, że trzeba to robić z wyczuciem.

Nie napisałem, że wszyscy poeci współcześni stosują ironię używając archaizmów. Napisałem, że często tak robią ( np. Szymborska ).

Ty jesteś tutaj twórcą, ale nie zdziw się jak nieraz usłyszysz, że "przepoetyzowujesz".

Pozdrawiam.
miło się słucha takiej dyskusji! Bravo Panowie!




Pozdrawiam.
Sądzę, że nie ja jedyny, a nawet wielu profesjonalnych poetów - jeśli mogą użyć takiego określenia - usłyszało wiele krytycznych uwag odnośnie swoich wierszy. Wielu zostało wręcz wyśmianych i niedocenionych (na przykład symboliści z początku wieku XX) - z różnych powodów naturalnie. Nie uważam siebie za poetę, jeszcze daleko mi do tego. Niemniej jednak nie sądzę, aby podporządkowanie się pod konwencję - o cóż innego może wszakże chodzić? - było wymogiem koniecznym. Masz rację z tym, że każdą epokę cechowała inna konwencja, a wielu poetów, czy to ją tworzyło, czy się w niej wyrażało.

Obraz poetycki, który zawarłem w sonecie, może się wydawać "przepoetyzowany", czy "przepatetyzowany". Jeśli chodzi o poetyckość - moim zdaniem jest umiarkowana, z pewnością Boudelairowskich "Kwiatów zła" nie przypomina. Z drugiej strony nie jest także wyrazem współczesnej prostoty i bezpośredniości, cechującej dzisiejszą poezję. Z kolei patetyczność sonetu jest widoczna - uważam jednak, że pisanie o uczuciach, szczególnie jeśli przyjmie się formę klasyczną (sonet) - zawsze będzie pociągało silną dawkę patetyczności, od której trudno uciec.

Wszystko zależy od konwencji, którą się przyjmie. Sonet nie daje niestety dużego pola manewru, szczególnie w porównaniu do wiersza wolnego. Dyktuje pewne zasady, pod które trzeba się podporządkować, inaczej nie byłby sonetem.

Pozdrawiam,
Diogenes.
Diogenes,

ja nie miałem zamiaru Cię wyśmiać ani udawać znawcy poezji. Chodziło mi tylko wyłącznie o to, że konwecje, które kiedyś były "na topie", dzisiaj są często traktowane z przymrużeniem oka ( szczególnie patos ) i dlatego ja bym z tym uważał.

Pozdrawiam.
Nie nie, ja nie twierdzę, że chciałeś mnie wyśmiaćWink Doskonale rozumiem o co Ci chodzi - o to, że pewne konwencja, w którą wszedłem, może dzisiaj wzbudzać dezaprobatę, czy lekceważenie. I ja to rozumiem. Widzisz - cała nasza dyskusja za punkt wyjścia bierze konwencję - która jest tym samym kluczowym słowem w moim przypadku. Jasne, że nikt ze współczesnych krytyków nie będzie brał na poważnie sonetów o miłości - to się już, że tak powiem, przeżyło, czy - jak pisał Bruno Jasieński - "[...]Dziadkowie nasi dosyć namęczyli cierpliwych współczesnych swymi tęsknotami, cierpieniami i erotomanią." Przechylam się do zdania Wojbika (wyżej), że mój sonet to "współczesny relikt zeszłych czasów". Zdaję sobie także sprawę z możliwości złego odbioru tego typu wierszy - ale trudno mi powiedzieć na to co innego, jak właśnie: zabawa konwencją. Albo odbiorca w nią wejdzie i w jej ramach odbierze utwór i go zinterpretuje, albo nie. Nie ma trzeciej drogi.

Z pewnością tym sonetem się nie przebiję. Ale ja znajduję dużo radości w klasycyzowaniu własnych tekstów - biorąc pod uwagę moją fascynację poezją modernistyczną. Nie znaczy to oczywiście, że tylko klasycyzuję, niemniej jednak w tym wypadku tak jest.

Pozdrawiam,
Diogenes.
Tuwim też o tym pisał :

"'Byłaś, Poezjo teatralną grą
Miałaś swe stałe, stare rekwizyty,
Lecz oto moce niesłychane prą
I śpiew Powszechny bije pod błękity!"

Cieszę się, że się zrozumieliśmy, Diogenesie i dziękuję za ciekawą wymianę pogladów Smile

Pozdrowienia.
Stron: 1 2