Via Appia - Forum

Pełna wersja: Futurismo (kawałek)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
- Spóźniają się w tym roku- powiedział ojciec wydrapując kolejną kreskę na ścianie zastępującą nam kalendarz.- ale przyjadą z pewnością.
Dziwne, że dalej traktuje mnie jak dzieciaka. Myśli, że nie rozumiem że cała osada siedzi jak na beczce prochu czekając aż zjawią się handlarze. Myśli, że nie słyszę jak mówią, że w tym roku nie będzie ich w ogóle przez konflikty przy odkrywkach, myśli, że nie widzę strachu w jego oczach. Jednak ja czułem, że przyjadą. I nie myliłem się bo w nocy obudził nas łomot do drzwi. Kiedy zaspany ojciec otworzył drzwi ukazał się w nich sąsiad z naprzeciwka.
- Już są!- wykrzyczał z wielkim podnieceniem w głosie- przyjechali!
Ojciec nie wiele myśląc zarzucił płaszcz na plecy ubrał klapki i wybiegł na ulicę. Na zewnątrz zebrała się już prawię cała osada. Wszyscy nie kryjąc radości rzucali się sobie do szyi i krzyczeli z radości wymachując rękami w stronę zbliżających się świateł ciężarówek. Zbliżająca się karawana nie zwiastowała tylko udanego handlu. Była czymś w rodzaju dobrego omenu. Jej przybycie nie tylko znaczyło, że będziemy mieli co jeść i czym się ogrzać tej zimy, ale również to, że w świecie panuje jeszcze jakiś porządek. A sami handlarze wzbudzali podziw i zachwyt, ponieważ w czasach kiedy ludzie nie wynurzali się poza własne osady oni przemierzali cały świat wzdłuż i wszerz przywożąc nieznane towary i opowieści z nieznanego nam świata. Dlatego kiedy do osady wjeżdżała karawana wielkich i głośnych ciężarówek wyładowanych towarami i uzbrojonymi handlarzami w wojskowych mundurach, kobiety niemal mdlały z zachwytu. Jak ja chciałem być jednym z nich. Zatrzymali się na placu. Z jednej z ciężarówek wysiadł barczysty mężczyzna z długą siwą brodą. To był Szakal- przywódca handlarzy.
- Panie burmistrzu- powiedział chrypiącym głosem wyciągając rękę w stronę mojego ojca
ojciec jednak od razu rzucił mu się w ramiona
- Witaj przyjacielu. Wiedziałem, że nie pozwolicie nam zamarznąć.
- Nigdy- odpowiedział Szakal – trochę nam to zajęło ale ani na chwilę o was nie zapomnieliśmy.
- My o was też nie.- powiedział burmistrz machając ręką w stronę tłumu. Po chwili wystąpiło z niego trzech facetów niosących skrzynki z brzęczącymi butelkami. Szakal niewiele myśląc odkorkował zębami butelkę i bez cienia skrzywienia na twarzy wziął porządny łyk.
- Przemierzyłem cały świat, ale takiego bimbru jak wasz to nigdzie nie znalazłem.
Nim się spostrzegłem dookoła zapanowała wrzawa. Dzieciaki zaraz obległy starego handlarza zwanego Bajarzem.
-Panie Bajarzu! Panie Bajarzu! Opowiedz nam coś! Opowiedz! Prosimy- krzyczały chórem
- Czekajcie szkraby ino namoczę swoje stare gardło, a później opowiem wam o bestii wielkiej jak dom, z wielkimi kłami i ogromną trąbą, którą wciąga takie bąki jak wy!
Dziewczyny zaraz obległy grupę młodszych, a starsi handlarze zebrali się w grupę ze starszymi z osady i przy pełnych skrzynkach bimbru wymieniali najnowsze informacje ze świata . Byłem przyzwyczajony do tego, że teraz oni są tu atrakcją. Już miałem podebrać jedną butelkę i opróżnić ją w samotności gdy z tłumu młodych, obleganych przez dziewczyny z osady, usłyszałem jak ktoś mnie woła:
- Kamyk?
Odwróciłem się w stronę dobiegającego głosu jednak za nic nie mogłem poznać rozmówcy.
- To ja Szpak.
Dopiero po dłuższym przypatrywaniu poznałem mojego dawnego przyjaciela który ponad rok temu przyłączył się do handlarzy. Postawa, mundur i broń na ramieniu sprawiała, że wyglądał dużo starzej. Jedynie czarne włosy, którym zawdzięczał swoje imię pozwoliły mi rozpoznać w nim przestraszonego dzieciaka, którym był jak opuszczał osadę. Kiedy się witaliśmy miałem wrażenie jakby złamał mi rękę. Oczywiście udawałem, że nawet nic nie poczułem. Zawsze traktowałem go jak młodszego brata, którego trzeba bronić, a teraz trochę wstyd mi było, że to on by mógł bronić mnie.
- Co słychać w naszej osadzie? Zmieniło się coś?
Jakbym go nie znał powiedziałbym, że drwi.
- Daj spokój. Co u nas mogło się zmienić? Powiedz lepiej co u ciebie się pozmieniało.
- Dużo by opowiadać. Wiesz co chodź do nas napijemy się i pogadamy.
Z niedowierzaniem spojrzałem na grupkę młodych handlarzy. Gdzie ja, zwykły chłopak z małej osady, do takich obieżyświatów.
- Wiesz mam jeszcze dzisiaj dużo do zrobienia a jutro dużo pracy...
- aj tam- przerwał mi, złapał za ramię i niemal siłą zaciągnął w stronę grupki. - dzisiaj świętujemy a jutro wszyscy będą się leczyć. Nie będzie żadnej pracy.
Kiedy weszliśmy w grupkę wszyscy na chwilę zamilkli i zaczęli mnie mierzyć groźnym wzrokiem.
- To jest Kamyk- mój przyjaciel.- Szpak przerwał ciszę.
Chłopak z wygoloną głową podszedł do mnie i spojrzał mi prosto w oczy robiąc groźną minę. Był niemal nadludzkich rozmiarów przez co wyglądałem przed nim jak dziecko.
- Przyjaciele Szpaka- powiedział po chwil wyciągając rękę w moją stronę- są naszymi przyjaciółmi. Jestem Wilk
Moja biedna ręka musiała jeszcze przeżyć przybicie sztamy z całą grupką. Później ktoś podał mi butelkę i zaczęło robić się wesoło. Handlarze okazali się bardzo poczciwi mimo pierwszego wrażenia jakie na mnie zrobili. Traktowali mnie jako gościa bo niemożliwe było aby traktowali mnie jak jednego ze swoich. Handlarz o imieniu Brzytwa wstał i lekko się zataczając w miejscu wziął solidny łyk z butelki, po czym zaczął opowiadać:
- Trzy miesiące temu cała karawana wpadła w zasadzkę banitów! Już myśleliśmy, że tej nocy spotkamy się z bogami- przerwał aby wziąć kolejny łyk- ale na nas nie ma takich banitów co by mogli odesłać nas na tamten świat. - wyciągnął miecz i z dużą wprawą wykonał kilka ciosów w powietrzu. - sam uciachałem sześciu.
- To jeszcze nic.- zaczął inny z handlarzy- pamiętacie jak musieliśmy przejechać przez cały Dziki Step? Dzikusi byli wszędzie, dosłownie wszędzie. Kilku naszych nie dotarło, ale ilu Dzikich padło to nikt nie był stanie zliczyć
Witaj. Widzę, że jesteś tu nowy, więc przywitam się z początku. Jestem Danek i czasem czepiam się różnych rzeczy Tongue Postapokalipsa jest moim ulubionym podgatunkiem fantastyki, dlatego z zainteresowaniem zajrzałem do Twojego tekstu. To co wypisałem niżej, to moje sugestie dotyczące Twojego opowiadania.

"nie wiele" --- niewiele

"radości rzucali się sobie do szyi i krzyczeli z radości" --- powtórzenie

"zbliżających się świateł ciężarówek. Zbliżająca się" --- powtórzenie

"Jak ja chciałem być jednym z nich" --- ta forma jest niezbyt fortunna, a jeśli uprzesz się już do jej stosowania powinieneś dodać jeszcze jakieś słowa poboczne np "Pomyślałem wtedy jak wspaniale byłoby zostać jednym z nich" lub coś w ten deseń

"mojego ojca
ojciec jednak od razu rzucił mu się w ramiona" --- nie wiem o co kaman z formatowaniem, ale coś tu jest skopane, widoczne także powtórzenie

"Dziewczyny zaraz obległy grupę młodszych, a starsi handlarze zebrali się w grupę ze starszymi z osady" --- młodszych? czyli kogo? Ten fragment również jest skopany

"Dopiero po dłuższym przypatrywaniu" --- tak się przecież nie mówi...

Dobra, to by było na tyle. Zaznaczam Ci jednak, że są to tylko moje sugestie. Nie jestem ani Krytykiem, ani filologiem. Wypisałem Ci tylko to, co mnie jako czytelnikowi rzuciło się w oczy.

Sam klimat jest całkiem fajny - jakaś osada, handlarze, ludzie walczący o przetrwanie - trochę to jak połączenie "The postman" i "Władcy ognia".

Niestety więcej rzeczy mi się nie podobało, niż podobało. Co konkretnie?

1. Interpunkcja - To znaczy, fajnie by było, gdyby była. Jednak nie ma jej wcale!! Już Duśka w powitaniu zaznaczyła Ci problem, który, jak widzę, zignorowałeś. Mamy na forum dział "Kącik Literata", zajrzyj tam do artykułu o interpunkcji. Na pewno znajdziesz tam pomoc w jej stosowaniu.

2. Niezbyt przemyślane zdania - niektóre wypowiedzi są żywcem wyjęte z mowy potocznej, co automatycznie dyskwalifikuje dane zdanie. Język literacki to nie język potoczny. Tu trzeba się starać i uważać na sposób kreacji wypowiedzi, bo czytelnik może stwierdzić, że nie masz do niego szacunku dając mu do czytania takie fragmenty.

3. Nie ma pazura - Niestety fragment ten nie zaciekawił mnie zupełnie, pomimo mojego osobistego zainteresowania. Coś tam się dzieje, ale co mnie tak naprawdę to obchodzi? Nie jestem badaczem literatury, który analizuje każde zdanie i próbuje wyciągnąć z niego myśl autora. Nie. Ja jestem czytelnikiem, który patrzy na tekst jako większy fragment i go dopiero analizuje pod kątem zainteresowania. Tu niestety wypada to słabo, bo nic się nie dzieje. Niby przyjeżdżają handlarze, niby wszędzie jest radość, ale tak naprawdę przejąłem się tym jak zeszłorocznym śniegiem na Kaukazie. Dobrą (acz maksymalnie naiwną) sceną było spotkanie Szakala i burmistrza. Trochę emocji i już coś wyszło. Widać było, że dla burmistrza wiele znaczy ten przyjazd. Bardziej przemówił do mnie ten obraz, aniżeli dziesięć poprzednich zdań mówiących o tym jak ważne są karawany.

Jednym słowem jest średnio, ale z potencjałem do góry. Naucz się porządnie interpunkcji, a zamiast "średnio" będzie "dobrze" i "bardzo dobrze", niestety bez niej nie masz co liczyć na dobry tekst, każdy Ci to powie. Tekst bez interpunkcji źle się po prostu czyta.

Wiesz czemu masz mało komentarzy pod tekstem? Forum literackie jest miejscem publicznym, ludzie przychodzą tutaj, coś popiszą i wychodzą. To jak portal społecznościowy - jeśli nie będziesz się do nikogo odzywał, to nikt nie odezwie się do Ciebie. Tak samo jest i tu. Gdy komentujesz innym opowiadania, inni też komentują Twoje teksty i na odwrót. Aktywność jest tutaj szczególnie w cenie. Wczoraj zakończyła się Inkaustusowa Ruletka, która premiowała najaktywniejszych użytkowników, zwyciężca otrzymal książkę. Warto zatem być aktywnym Smile

Pozdrawiam Cię serdecznie
Danek

P.S. Jesteśmy rówieśnikami :p
Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak mi pomogłeś. Zawsze zdawało mi się, że wszystko dzieje się za szybko i na siłę przedłużałem swoje opowiadania. Teraz rozumiem, że zrobiły się po prostu nudne. Obiecuję poprawę (zwłaszcza w interpunkcji)

Pozdrawiam
kasprooo
Interpunkcja dobra rzecz, warto stosować Smile
Ja mogę Ci tylko tyle powiedzieć, że kiedyś starałem się na siłę wszystko opisywać, chciałem aby opowiadanie było na maksa realne. Niestety, zbiegiem czasu, dowiedziałem się, że nie tego pragnie czytelnik, ale dobrej i przemyślanej akcji. Tu nie wystarczy już po prostu opisywanie rzeczywistości, trzeba do tego dodać nutkę pieprzu, który pozostawi w ustach czytelnika przyjemny posmak. Trudne to, ale trzeba ćwiczyć. Ze swej strony mogę Cię tylko dopingować Smile
No i zapraszam też do siebie, sam mam jeden tekst w tym dziale.

Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymam kciuki. Czekam też na inne Twoje prace Wink
Danek
Błędy ukazał Danek - nie będę powielać. I tak połowy bym nie zauważyła. Faktem jednak jest, że trzeba popracować nad interpunkcją. Smile

Ogólnie zapowiada się ciekawie. Podobało mi się i czekam na więcej xD
Drogi Autorze, na początku zachęcam Cię do udzielania się na forum. Wtedy też, w ramach wzajemności, więcej osób skomentuje twój tekst i poznasz więcej opinii. Jak rozumiem po to tutaj się pojawiłeś. To tyle tytułem wstępu.

Twój tekst, co mnie osobiście bardzo irytuje, urywa się tak nagle jak się zaczął. Wiesz jak to wygląda? Jak scena wyciągnięta z filmu. Co byś powiedział gdyby kumpel pokazał ci scenę z jakiegoś filmu i zapytał, 'jak ci się podoba?' Spytałbyś, no fajne, ale o czym to jest? Ta scena nie stanowi nawet jakiejś małej całości, rozwinięcia jakiegokolwiek wątku. Wrzucając taki tekst otrzymasz co najwyżej korektę podobną do tej, którą przy sporym nakładzie pracy zrobił Danek, nic więcej. Dodam, że korektę, której sam powinieneś poświęcić więcej czasu.

A teraz troszkę pogłasków. Lubię teksty, które dzieją się u nas. Nie za oceanem. Sam staram się w swoich tekstach, jeśli to tylko możliwe nawiązywać do polskiej kultury, historii itp. Osadzenie fabuły opowieści z kanonu fantastyki w Polsce, to dobry pomysł. Wędrowne karawany, handlarze. Ten motyw ma szanse na fajne rozwinięcie. Skądś go znam, ale nie pamiętam teraz. Tym się nie przejmuj, jak znany wątek przedstawisz w świeży i interesujący sposób, nikt nie będzie narzekał. Zacząłeś kreować osnowę tajemniczości, wyjątkowości i elitarności tych karawan. To może być fajna zawieszka dla fabuły - pamiętaj, że ci jej nie zastąpi. Dobry smaczek, bo smaczki budują klimat, a fabuła sprawia, że chce nam się czytać dalej. Fabuły w tym skrawku dostrzec się nie da, dlatego czekam na więcej. Masz moje słowo, że przeczytam i się ustosunkuję.
Pomijając wytknięte błędy, opowiadanie do tej pory wszystkim się podobało Wink Niestety mi tak nie do końca. Nie mówię, że ściągałeś ale ten tekst strasznie przypomina mi "Metro 2033", oczywiście jest trochę przerobiony, ale jednak. To trochę psuje mi jego odbiór. Przepraszam Wink
Zacznę od przeprosin za mają wątpliwą aktywność na forum, ale dopiero zacząłem nową pracę i nie mam za dużo czasu.

"Niestety mi tak nie do końca. Nie mówię, że ściągałeś ale ten tekst strasznie przypomina mi "Metro 2033", oczywiście jest trochę przerobiony, ale jednak." - ktoś już twierdził, że scena jest żywcem wyciągnięta z Eragona. Na swoją obronę powiem, że nigdy nie czytałem ani jednego ani drugiegoBig Grin
Myślę, że powinieneś uraczyć nas dłuższym fragmentem. Zapowiada się ciekawie, ale urywa się nagle i niespodziewanie jak dyskusja o zlikwidowaniu KRUS-u Wink. I rzeczywiście, pisane jakby tak na szybko, za wiele chcesz pokazać naraz, a to bardzo psuje klimat opowieści.