Via Appia - Forum

Pełna wersja: Pozmywaj naczynia i umyj mi plecy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Piętnasta dziesięć nie pojechałem do Jumy.
Obudził się we mnie Kirk Douglas
ostatnim zachodem słońca.
To dziwne uczucie zakochać
się w swojej córce i nie wiedzieć o tym.

Krótki oddech i noc długich noży
rozrywa noc prześcieradłem
dartym na pasy wykrochmalonym szelestem.

Obrazy zeszły ze ścian
i ruszyły na mnie prostokątnym szykiem
rodzinnej armii zbawienia.

Nagle zrobiło się zimno.
Małe drzwi z nierdzewki
otworzyły się metalicznym trzaskiem.
Słońce zachodziło ozonową bielą...

- Słuchaj, tego nie pudrujemy.

- Pozmywaj naczynia a ja umyję mu plecy.
nie jestem mądrzejszy od siebie, więc wyznam szczerze, że nie wiem, o czym jest ten wiersz. Ale wbrew pozorom, podoba mi się. Jest plastyczny, obrazowy i z pewnością posiada puentę, której jednak nie zrozumiałem. Proszę innych czytelników o pomoc.



Pisz i komentuj.



Pozdrawiam.
Jako, że nie spałam pięć nocy pod rząd, niezrozumienie tego tekstu zrzucam właśnie na zmęczenie.

Mycie komuś pleców, skojarzyło mi się jedynie z szykowaniem zwłok do pochówku.
Świetny tytuł.

Zrozumiałem tak w 50%. Odsyłasz czytelnika do innych rzeczy i trochę bawisz się tym wszystkim ( popraw mnie jak się mylę ).

Ogólne wrażenie bardzo dobre. Czytam Cię tu, czytałem Cię na innym portalu i przyznaję, że jak dla mnie, masz świetny styl.

Najlepsze fragmenty :

"Obudził się we mnie Kirk Douglas
ostatnim zachodem słońca."

"Obrazy zeszły ze ścian
i ruszyły na mnie prostokątnym szykiem"

Pozdrawiam.



hm... Zcibarg, bardzo bobry wiersz, ale ja interpretuję według własnych skojarzeń,
co mnie bardzo cieszy.

pozdrawiam autora
To są inne, dobre portale poza Inkaustusem?



Pozdrawiam.
Szach-Mat, to w istocie prosektorium, a w nim samobójca, który odebrał sobie życie, kiedy dowiedział się, że zakochał się w swojej córce. A we wszystko wplątał go ślepy los, który zetknął go z dużo młodszą od siebie kobietą. Po wielu, wielu latach, dowiedział się od byłej żony, że to jego dziecko, które zostawiła dwadzieścia dwa lata wcześniej w sierocińcu przed opuszczeniem Polski w zamorskie kraje. Tylko ślepy los potrafi zagrać w takie karty. Wszystko wyszło na jaw, jak zapragnęła odszukać śladu dziecka. Tą dziewczynkę adoptowali ludzie, którzy byli sąsiadami jego dobrych znajomych w innym, odległym mieście... odebrał sobie życie. Nie zdążyli go upudrować ale chociaż umyli plecy. Ech, nie powinienem tego pisać, bo obdarłem wszystko z domysłów, a te są czasami najważniejsze w poezji, ale jakoś sprowokowaliście mnie Big Grin
Ero, byłaś bliżej niż dalej. Dziękuję za odwiedziny. Shy
Sundance Kid, cieszę się, że zatrzymałeś się na chwilę i poczytałeś. Dzięki Cool
Jadgrad, podziękował i dygnął nóżką. Dziękuję za odwiedzinki. Shy
dzięki za wyjaśnienia. Teraz łatwiej mi żyć.



Pozdrawiam.