10-02-2011, 18:21
Jeden z moich lepzsych wierszy, nie jest za nowy, ale dalej jara ;D
"Ballada na cześć górników"
Wytrwali i silni by utrzymać rodzinę
Waląc kilofem o skały, mijać się ze śmiercią.
Robić to dla przyszłości swego narodu.
Setki metrów pod ziemią, drążąc tunele ciemności.
Swymi mocnymi dłońmi rozgrzebując gruzy.
Oko w oko z przeznaczeniem bezlitosnym.
Kopiąc bez ustanku nawet na złapanie oddechu.
By zagwarantować nam świetlaną przyszłość.
Mrok w ich oczach, jest podstawy podstawą.
Waga w każdej chwili może się przechylić
Przechylić, by istnienie umarło.
Nie ma czasu na myślenie w żadnej chwili.
Licząc na intuicje i dobrą wolę Boga.
Ścieżką ciemności podąrzać jak najgłębiej.
By odnaleźć to po co tu przyszli.
Aby żywi i w jednym kawałku ze strefy śmierci wyszli.
Coraz głębiej, coraz bliżej.
Coraz dalej od wolności.
Coraz głębiej, coraz bliżej.
Coraz pewniejsza droga do śmierci.
Cała z dymu i popiołu, usypana przez mrok.
Jedną nogą w piekle, do zguby jeszcze jeden krok.
Niczym niewolnicy pracujący mimowolnie.
Za kratami z ziemi, jak krety w swym domu.
Bez rodziny i przyjaciół, tylko ze swą ekipą.
Ze szpadlem i kilofem i innymi "więzniami życia".
Czemu się zgodzili, nawet filozofowie nie wiedzą.
Narażać swój skarb, na bezsensowną śmierć.
Lecz oni są prawdziwymi bohaterami.
Kopiącymi pod ziemią, dzielnymi górnikami.
Miało to iść na tekst piosenki, ale poszło na wiersz xD
"Ballada na cześć górników"
Wytrwali i silni by utrzymać rodzinę
Waląc kilofem o skały, mijać się ze śmiercią.
Robić to dla przyszłości swego narodu.
Setki metrów pod ziemią, drążąc tunele ciemności.
Swymi mocnymi dłońmi rozgrzebując gruzy.
Oko w oko z przeznaczeniem bezlitosnym.
Kopiąc bez ustanku nawet na złapanie oddechu.
By zagwarantować nam świetlaną przyszłość.
Mrok w ich oczach, jest podstawy podstawą.
Waga w każdej chwili może się przechylić
Przechylić, by istnienie umarło.
Nie ma czasu na myślenie w żadnej chwili.
Licząc na intuicje i dobrą wolę Boga.
Ścieżką ciemności podąrzać jak najgłębiej.
By odnaleźć to po co tu przyszli.
Aby żywi i w jednym kawałku ze strefy śmierci wyszli.
Coraz głębiej, coraz bliżej.
Coraz dalej od wolności.
Coraz głębiej, coraz bliżej.
Coraz pewniejsza droga do śmierci.
Cała z dymu i popiołu, usypana przez mrok.
Jedną nogą w piekle, do zguby jeszcze jeden krok.
Niczym niewolnicy pracujący mimowolnie.
Za kratami z ziemi, jak krety w swym domu.
Bez rodziny i przyjaciół, tylko ze swą ekipą.
Ze szpadlem i kilofem i innymi "więzniami życia".
Czemu się zgodzili, nawet filozofowie nie wiedzą.
Narażać swój skarb, na bezsensowną śmierć.
Lecz oni są prawdziwymi bohaterami.
Kopiącymi pod ziemią, dzielnymi górnikami.
Miało to iść na tekst piosenki, ale poszło na wiersz xD