09-02-2011, 23:06
Mówił niespiesznie wpinając się w mój mózg,
wypaczając i miotając mą myślą,
karmiąc ją rzeką kłamstw pyszną,
nie ukazując zanikających życia smug.
Jedyne co mogłem poczuć,
to niekończący się ból,
pomiędzy mną powstał mur,
który miał mnie rozpruć.
Wpuścić słodki jad,
w ociemniałe serce,
pogrążyć je we wiecznej udręce,
wmówić, że wróg to brat.
Słowa rozłamujące mi głowę,
nieskończenie głośne jak grom,
i napierające jak sztorm,
sprawiły, że niczego się nie boję.
Nie boję tego co oswojone,
czym mnie karmiły,
w swej pysze myślą, że myśl zmyliły,
że nie zostaną podstępem wytępione.
Bywa, że nastaje taka chwila,
gdy cel uświęca środki,
i nieistotne trupów worki,
czy w rozpaczy rodzina.
Spotkamy się za inną wodą,
myśli, szepty i wszystkie głosy,
pociągnę was tam za nibywłosy,
pociągnę do piekła ze sobą.
wypaczając i miotając mą myślą,
karmiąc ją rzeką kłamstw pyszną,
nie ukazując zanikających życia smug.
Jedyne co mogłem poczuć,
to niekończący się ból,
pomiędzy mną powstał mur,
który miał mnie rozpruć.
Wpuścić słodki jad,
w ociemniałe serce,
pogrążyć je we wiecznej udręce,
wmówić, że wróg to brat.
Słowa rozłamujące mi głowę,
nieskończenie głośne jak grom,
i napierające jak sztorm,
sprawiły, że niczego się nie boję.
Nie boję tego co oswojone,
czym mnie karmiły,
w swej pysze myślą, że myśl zmyliły,
że nie zostaną podstępem wytępione.
Bywa, że nastaje taka chwila,
gdy cel uświęca środki,
i nieistotne trupów worki,
czy w rozpaczy rodzina.
Spotkamy się za inną wodą,
myśli, szepty i wszystkie głosy,
pociągnę was tam za nibywłosy,
pociągnę do piekła ze sobą.