Via Appia - Forum

Pełna wersja: Między złem a dobrem
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Warto to kontynuować?

Prolog


Roklar ujrzał daleko przed sobą posępne zarysy zamku Morleth - fortecy ludzi całkowicie oddanych złu. Określenia były różne: Ciemny Przyczółek, Mglista Twierdza, Pałac Upadłych. Wszystkie jednak zawierały pierwiastek niechęci i lęku przed tym miejscem. Wraz ze swoim mistrzem, Durenem maszerował wąską, górską ścieżką. Szedł przyparty do ściany, gdyż po jego prawej stronie znajdowało się urwisko. Patrząc w przepaść widział gęste lasy rozciągające się u podnóży gór. Gdzieś w oddali zamigotał słup dymu z wioski położonej kilka mil od fortecy. Przemknęło mu przez myśl jak ludzie mogą żyć w pobliżu miejsca emanującego ogromnym złem oraz grozą. Szedł w przygnębiającej ciszy, przerywanej jedynie odgłosami kroków. Nagle usłyszał głos swojego mistrza zmieszany ze świstem wiatru.
- Już niedaleko - mruknął złowróżbnie.
Dotarł wreszcie do mostu prowadzącego do Morleth. Widział teraz twierdzę w całej, ponurej okazałości. Ciemne mury tworzyły wraz budynkami majestatyczną bryłę. Zamek posiadał zaskakująco dużo ilość wież. Jedne były masywne lecz niskie i wznosiły się na zboczu wzgórza na którym położona była cytadela; inne zaś były strzeliste i wznosiły się ku górze, aż ginęły wśród mgły. Jednak najbardziej rzucały się w oczy ogromne wrota. Była to chyba najupiorniej wyglądająca część zamku. Brama w całości została wykonana z czarnej stali, pokrytej znakami runicznymi. Cała brama była oblodzona, co było dziwne w środku lata i jeszcze bardziej potęgowało atmosferę tego miejsca. Oprócz run, znajdował się na niej wizerunek ogromnego kruka. Nad bramą widniało rymowane ostrzeżenie: Tutaj dotrwasz końca, nie zobaczysz już słońca. Wokół zamku roztaczała się delikatna, zielonkawa poświata. Całość zaskakująco dobrze wpisała się w surowy krajobraz północnych gór. Po przejściu przez most Roklar upadł na ziemię pod wpływem nieznanej siły. Widział moment śmierci swoich rodziców. Miał wtedy zaledwie dwa lata. Słyszał ich krzyki:
- Nie! Proszę, nie rób tego! Oszczędź chociaż syna.
- Po niego właśnie przychodzę. - głos był dziwnie znajomy. Należał do jego mistrza...
Przez całe życie myślał, że Duren ocalił go przed śmiercią z rąk orków. Teraz to wszystko okazało się kłamstwem. Poczuł przypływ nienawiści. Ogromnej nienawiści przepełniającej każdą część jego ciała, każdą myśl, każde wspomnienie... Zerwał się z ziemi i wbił swój nóż w ciało osoby będącej niegdyś największym autorytetem.
- Za wszystko - mruknął wyjmując ostrze z ciała Durena
- Miałem wobec ciebie plany. Mogliśmy okryć się sławą - powiedział były mistrz patrząc na swoją ranę, która była teraz fontanną krwi
- Zapomnij, psie - powiedział, po czym kopnięciem strącił jego ciało w przepaść.
Wytarł nóż i schował go pod opończę. Podszedł do wrót i lekko popchnął lewe skrzydło bramy. Wiedział, że Duren nie sprowadził go tu bez powodu i, że musi odkryć cel podróży. Zamek stanął otworem; o odwrocie nie było mowy...
Witam drogiego kolegę~ Smile
Nie będę wymieniać błędów, choć wydaje mi się, że trochę się ich w tekście przewinęło. Przyczyna jest dość prosta - nie znam się na tyle w tych sprawach, no i nie jestem zbyt doświadczona.
Ale mogę się wypowiedzieć o całości, postaciach, dialogach, stylu i wszystkim, co się kocha w literaturze.
Zacznę od głównego bohatera. Czy ten Rok coś tam jest niestabilny psychicznie? Pod wpływem jednego widzenia, jednego, głupiego obrazu zamordował bliską sobie osobę. Nawet o tym nie pomyślał, oj tam, oj tam, co się będzie cackał, nie?
Jeśli już tak ma być, a nie inaczej, to proponowałabym rozwinięcie nieco tego momentu. I dla odcięcia go od zwykłej narracji zapisanie kursywą.
Sam mistrz też jest dziwny, bo jakoś bez żalu pożegnał się z życiem, nikomu nie robiąc wyrzutów. Nawet się nie zdziwił, że został zaatakowany przez swojego przydupasa. No, ucznia xD. No, ale to jestem w stanie przełknąć i kupić, bo czyni to mistrzunia ciekawą postacią.
Dialogi spoko. Nic specjalnego, ale też nie ma w nich nic odrzucającego. Są.
Dziwi mnie jeszcze ta fontanna krwi. Czy takie coś jest możliwe po wbiciu noża w plecki? Bo Duren był chyba przed bohaterem. Wnioskuję, że nóż trafił na tętnicę, to chyba w szyję dostał. Ale nie ma tego napisanego. Więc może byś tak, Apocalypto, coś dopisał?
A całościowo to wygląda jak fantasy bez polotu. Bo wiesz, tyle tajemnic, tyle kłamstw, tyle zua, i ten bohater z ciemną przeszłością... Ma się wrażenie, że się już się to widziało. Co nie zmienia faktu, że historia jest dobra. Tylko mało zaskakująca, o.
Wierzę jednak, że ładnie to rozwiniesz i pokażesz pazur. Jestem pewna, że dasz radę. Więc bierz ciastko w łapkę, pióro w drugą i kontynuuj pracę nad tym Tworem~!
Pozdrawiam i takie tam.
"Przemknęło mu przez myśl jak ludzie mogą żyć w pobliżu miejsca emanującego ogromnym złem oraz grozą." - Nie rozumiem tego zdania. Może lepiej "Przemknęło mu przez myśl pytanie: jak ludzie mogą żyć w pobliżu miejsca emanującego ogromnym złem oraz grozą?" - moja interpretacja tego zdania.
Według mnie trochę zbyt prosto pod względem budowy niektórych zdań(to już chyba kwestia moich osobistych upodobań). Traci na tym dynamizm.
"Po przejściu przez most Roklar upadł na ziemię pod wpływem nieznanej siły." - Nie podoba mi się to zdanie. Przeszedł, upadł, nieznane siły. Zbyt zwyczajne imho.
Co do tematyki. Zamek mi się nie podoba, mroczny do przesady, ta cała mgła, zielonkawa poświata, czarna stal. Jeśli miałem odnieść takie wrażenie, to ci się udało.
"fortecy ludzi całkowicie oddanych złu" - Mam nadzieję, że jakoś to wyjaśnisz, bo kompletnie tego nie widzę. Na razie wygląda na to, że są źli po to, żeby być źli. Nawet panować nad światem nie chcą?
Witaj,

Niestety nie przypadło mi to do gustu. Nic, a nic. Tekst jest pisany z jednej strony bardzo, aż za bardzo szczegółowo - opis bramy i zamku, a z drugiej strony bardzo pobieżnie : śmierć Durana, motyw śmierci jego rodziców. Nie, nie przemówiło to do mnie. Zdania pisane są dość topornie, fabuła, jeśli można tu mówić o fabule nie wciąga i nie zachęca do dalszego czytania. Unikaj używania w tekście średników. Zamień je na kropki lub przecinki. Musisz popracować nad tym tekstem.

MOJE SUGESTIE:

Wraz ze swoim mistrzem, Durenem(,) maszerował wąską,
Przemknęło mu przez myśl <pytanie,> jak ludzie mogą żyć w pobliżu miejsca emanującego <tak> ogromnym złem oraz grozą.
Szedł przyparty do ściany, / Szedł w przygnębiającej ciszy, - powtórzenie: szedł/szedł
Zamek posiadał zaskakująco dużo ilość wież. - wytnij > ilość
Jedne były masywne(,) lecz niskie i wznosiły się na zboczu wzgórza(,) na którym położona była cytadela;(.) inne zaś
się ku górze, aż ginęły wśród mgły. Jednak najbardziej rzucały się - powtórzenie: się/się
Brama w całości została wykonana z czarnej stali, pokrytej znakami runicznymi. Cała brama - powtórzenie : cała/całości, brama/brama
się delikatna, zielonkawa poświata. Całość zaskakująco dobrze wpisała się - powtórzenie: się/się
mruknął(,) wyjmując ostrze z ciała Durena
powiedział były mistrz(,) patrząc na swoją ranę, która była teraz fontanną krwi(.)
Podszedł do wrót i lekko popchnął lewe skrzydło bramy. - wcześniej pisałeś, że brama była olbrzymia, to jak lekkie pchnięcie mogło ją otworzyć?
Zamek stanął otworem;(.) o odwrocie nie było mowy...

Dużo weny życzę, pozdrawiam,
Lilith
Po pół strony tekstu oczekujesz odpowiedzi na pytanie, czy warto kontynuować? Śmiały plan. ;]

Cytat:Roklar ujrzał daleko przed sobą posępne zarysy zamku Morleth - fortecy ludzi całkowicie oddanych złu. Określenia były różne: Ciemny Przyczółek, Mglista Twierdza, Pałac Upadłych.
Już się boję, co będzie dalej. Na razie jest niemożebny kicz. Mhrrroczna twierdza zUych ludzi. Argh argh. I jeszcze te turbomhrrroczne nazwy. Czytam dalej pełna złych przeczuć.
Cytat:Gdzieś w oddali zamigotał słup dymu z wioski położonej kilka mil od fortecy.
Tu nie jestem pewna tego „zamigotał”. Zasadniczo zdanie brzmi zgrabnie i w porządku, ale nie jestem przekonana, czy dym może migotać. Raczej to określenie kojarzy się z jakimś – migoczącym właśnie – źródłem światła, a nie dymem. Trudno w przypadku dymu w ogóle osiągnąć efekt mrugania takiego. Znaczy że pojawia się i znika – dym jak jest, to raczej cięgiem. Ale, jak mówiłam, sama nie jestem do końca przekonana do tego, co piszę, bo zdanie jest w porządku i w sumie brzmi dobrze.
Cytat:Nagle usłyszał głos swojego mistrza zmieszany ze świstem wiatru.
- Już niedaleko - mruknął złowróżbnie.
Wydaje mi się, że tutaj trochę nie wiadomo, kto mruknął. Podmiotem jest w sumie cały czas ten na „R”. Mam dwa pomysły na przerobienie tego, żeby nie było dwuznacznie:

Nagle usłyszał głos swojego mistrza zmieszany ze świstem wiatru:
– Już niedaleko.

(bez mruknięcia, tylko z dwukropkiem – będzie wiadomo, że przytoczona kwestia to właśnie ten wspomniany głos, który nasz bohater usłyszał)

lub:

Nagle usłyszał, zmieszany ze świstem wiatru, głos swojego mistrza, który mruknął złowróżbnie:
– Już niedaleko.

(trochę obawiam się zmieszania ze świstem w tym miejscu, czy przypadkiem nie wyjdzie na to, że to ten na „R” jest zmieszany z tym świstem. ;/ Z drugiej strony, nie ma rezygnacji ze złowróżbnego mruknięcia, a przy tym wiadomo, że mruknął mistrz)

Prawda jest taka, że sam musisz wymyślić najlepsze rozwiązanie, bo oba moje są mocno takie se. Wink

Cytat:Zamek posiadał zaskakująco dużo ilość wież.
Po pierwsze, „dużą”, chyba że to fikuśna gwara. Big Grin A po drugie, o ile się nie mylę, „liczbę”, a nie „ilość”. Przy elementach policzalnych używa się liczby. Duża liczba wież, garnków, ludzi, ale duża ilość wody, kaszy czy czasu.
Cytat:Jedne były masywne lecz niskie i wznosiły się na zboczu wzgórza na którym położona była cytadela; inne zaś były strzeliste i wznosiły się ku górze, aż ginęły wśród mgły.
Pokaż mi wieżę, która wznosi się ku dołowi. Tongue Ale i tak „wznosiły się” brzydko Ci się powtarza. Próbowałam traktować to jako celowe powtórzenie, ale wciąż nie brzmi. Że o mnogości "były" nie wspomnę.
Cytat:Cała brama była oblodzona, co było dziwne w środku lata i jeszcze bardziej potęgowało atmosferę tego miejsca.
Po pierwsze, powtórzenie. Można zmienić bez większego trudu, na jakieś „całą bramę pokrywał lód”, albo „co wzbudzało zdziwienie” czy „co dziwiło”. No w każdym razie coś wymyślisz. Wink Natomiast jeśli idzie o drugą część zdania, to myślę, że warto by było zostawić czytelnikowi ocenienie tego, czy to w istocie potęgowało jakąś atmosferę, czy niekoniecznie. Nie wciskaj czytelnikowi na siłę klimatu. Klimat sam powinien się sączyć do czytelniczej świadomości.
Cytat:Nad bramą widniało rymowane ostrzeżenie: Tutaj dotrwasz końca, nie zobaczysz już słońca.
Pomijając wylewający się z tego kicz ( Tongue ), mam zastrzeżenia co do tej rymowanki. Po pierwsze, źle się ją czyta, bo druga część ma za dużo sylab. Wiem, to idiotycznie brzmi, że w rymowance nad drzwiami liczę sylaby. ;] Ale takie rymowanki powinny właśnie być maksymalnie rytmiczne, melodyjne, żeby zapadały w pamięć każdego przechodnia czy poszukiwacza przygód. Poza tym jakoś mi nie gra kolejność. Bardziej naturalne mi się zdaje, żeby uwaga o końcu istotnie była na końcu. Chyba byłoby dobitniej. Nie wiem, przemyśl wersję jakąś w stylu: „Nie zobaczysz słońca, tutaj dotrwasz końca.” – choć nie twierdzę, że jest ona świetna. Wink O, albo "Już nie ujrzysz słońca, tutaj dotrwasz końca" - zachowuje się w ten sposób to "już", które mimo wszystko ma znaczenie dla wymowy całości.
Cytat:Całość zaskakująco dobrze wpisała się w surowy krajobraz północnych gór.
Znowu wciskasz czytelnikowi jakieś odczucie na siłę – tym razem zaskoczenie. Inna rzecz, że skąd niby to zaskoczenie? Przecież skoro „surowy krajobraz północnych gór”, to surowa forteca całkiem naturalnie tam pasuje. Może po prostu skrócić to i przerobić na coś w stylu „całość idealnie wpisała się”... wróć. Czemu „wpisała się”? Taka forma sugeruje trochę, jakby ten zamek był dopiero co tam postawiony. Myślę, że forma „wpisywała się” będzie lepiej oddawać to „zakorzenienie” fortecy w górach. No chyba ona tam już trochę stoi, prawda? ;]
Cytat:Po przejściu przez most Roklar upadł na ziemię pod wpływem nieznanej siły. Widział moment śmierci swoich rodziców. Miał wtedy zaledwie dwa lata. Słyszał ich krzyki:
- Nie! Proszę, nie rób tego! Oszczędź chociaż syna.
- Po niego właśnie przychodzę. - głos był dziwnie znajomy. Należał do jego mistrza...
Przez całe życie myślał, że Duren ocalił go przed śmiercią z rąk orków. Teraz to wszystko okazało się kłamstwem. Poczuł przypływ nienawiści. Ogromnej nienawiści przepełniającej każdą część jego ciała, każdą myśl, każde wspomnienie... Zerwał się z ziemi i wbił swój nóż w ciało osoby będącej niegdyś największym autorytetem.
- Za wszystko - mruknął wyjmując ostrze z ciała Durena
- Miałem wobec ciebie plany. Mogliśmy okryć się sławą - powiedział były mistrz patrząc na swoją ranę, która była teraz fontanną krwi
- Zapomnij, psie - powiedział, po czym kopnięciem strącił jego ciało w przepaść.
Telegraficzny skrót. Zero, absolutne zero emocji jest w tym fragmencie. Czułam się, jakbym czytała bryk do lektury szkolnej. Przewrócił się,widział śmierć rodziców, poczuł nienawiść, zabił. Głupie, banalne wypowiedzi bohaterów nie poprawiają sytuacji. Ten fragment, moim zdaniem, zdecydowanie do przeróbki i – przede wszystkim – do rozwinięcia.

Ujmę to tak: nie powiem Ci, czy warto to kontynuować. Na razie nie dałeś ani jednego sygnału na to, że ta historia nie będzie banalna i kiczowata. Jeśli idzie o kwestie techniczne, to bez orgazmu, ale jest w porządku. Przecinków Ci brakuje w paru miejscach, kilka jakichś potknięć, ale w sumie nieźle. Masz umiejętności, więc możesz spokojnie napisać coś lepszego, niż mhrrroczna twierdza i bohater, któremu zamordowano rodziców. To takie trywialne. U Conana było fajne, u wszystkich kolejnych bohaterów – wieje nudą. Motyw mielony przez siedemdziesiąt lat może się znudzić, prawda? Tongue
Nawet jeśli Twoja historia później się rozkręca i robi się mniej taka, jak jest na początku, to pamiętaj, że czytelnika albo kupisz na początku, albo wcale. Kto Ci będzie brnął w słaby tekst z nadzieją, że w końcu się rozkręci? Parę osób na forum i tyle. Normalny czytelnik po prostu by to odłożył i zapomniał.
Ale, jak mówiłam, nie mam pojęcia, czy powinieneś to kontynuować, bo tak naprawdę to jest prolog, a więc część oderwana od głównej treści opowiadania. Nie mam żadnej przesłanki odnośnie tego, jak się będzie kształtowała dalsza opowieść.