Via Appia - Forum

Pełna wersja: Nowy rok...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
no i macie noworoczne opo. Niezbyt optymistyczne, ale... Wczytajcie się Wink Nie poprawiałem błędów, byłem ciekawy jak poszło mi bez oglądania się za siebie Big Grin But enjoy Tongue

Godzina dwudziesta czwarta bez kilku minut. Trzydziesty pierwszy grudnia. Barwnie ubrani prezenterzy telewizyjni prowadzący "sylwester-z-takim-a-nie-innym-kanałem" już zaczynają odliczanie. Wszyscy czekają ze zniecierpliwieniem. Sąsiad za ścianą chyba nie wytrzymał i otworzył szampana przed czasem.
Obok mnie na stoliku stoi do połowy wypita puszka piwa. Nie piję w ten dzień wina ani szampana. Po prostu piwo. Dziwne, ale nigdy nie czułem magii tego dnia. Nie inaczej jest teraz. Za kilka minut zacznie się nowy rok. Ludzie są tak podnieceni i podekscytowani tą chwilą, że zapominają o bożym świecie. Śmieszne. Wszyscy bawią się w restauracjach i drogich hotelach, u znajomych czy we własnym gronie rodzinnym. Nawet stary menel, który codziennie żebra o te kilka groszy gdy idę do pracy, ze zniecierpliwieniem wygląda pierwszych fajerwerków. Sąsiad spod trójki jeszcze trzyma się na nogach, na drugim piętrze szaleją od kilku dobrych godzin. Bezdomny pies liże rękę pijakowi.
Piękna, niezwykła noc.
Nie dla mnie.
Przez lata zastanawiałem się, dlaczego nigdy nie ekscytowały mnie żadne święta, ceremonie, tragedie, ważne wydarzenia na świecie. Przez lata poszukiwałem odpowiedzi w otaczającej mnie szarej rzeczywistości. Szukałem odpowiedzi, którą w głębi serca znałem. Kryta przez całe miesiące prawda, zawsze jednak ujawniała się w imieniny Sylwestra. Gdy widziałem te śmiechy, radość, fajerwerki.
Widziałem, jak przemijamy. Ciągle to widzę. Nie chcę się do tego przyznać, ale to wiem. Za każdym razem gdy idę do swojej klitki w biurze prokuratora okręgowego, widzę sąsiada, który leczy kaca po samotnej imprezie, menela, który próbuje przeżyć z datków miłosiernych, spieszących się innych śmiertelników, którzy za wszelką cenę chcą dotrzeć do pracy i nie narazić się na gniew swego szefa.
Ten dzień nie jest wcale inny.
Bierzemy święta jako dni magiczne, w które nasze życie może się odmienić. Dzielimy się opłatkiem bądź jajkiem, w zależności od święta, pijemy szampana, tańczymy i cieszymy się wraz z innymi. A tak naprawdę świętujemy kolejny rok na karku, kolejne obowiązki, kolejne podwyżki cen. Świętujemy codzienność. Od lat.
Piwo w puszce już się skończyło. Nie smakowało zbyt dobrze. A może? Sam nie wiem. Smakowało codziennością.
Odpalono pierwsze petardy. W powietrze wyfrunęły różnokolorowe fajerwerki. Na scenie w telewizyjnym programie wybuchły ogłuszające petardy. Nowy Rok.
Westchnąłem i zgasiłem pilotem telewizor. Kilkoma krokami przebyłem drogę dzielącą mnie od okna. Otworzyłem je i wyjrzałem na zewnątrz. Wystrzały na chwilę mnie ogłuszyły, ale zatkałem uszy i po chwili znowu wszystko było w porządku. Spojrzałem w dół. Starego pijaka już nie było. I psa też nie. Pewnie poszli razem zbierać puszki, żeby mieć za co kupić bochenek chleba. Dziwne. Nazywamy człowieka biednego i bezdomnego menelem, chociaż tak naprawdę nigdy w życiu nie pił i jest abstynentem. Śmieszne. Ale on wie. Wie, że ta noc jest jak każda inna. Nie ma w niej niczego nadzwyczajnego.
Po prostu będzie można zebrać więcej puszek.
Krótkie, ale mocne, z dobitnym zakończeniem...
Przyznam, że sama miałam często podobne odczucia, ale wiesz co? Jeśli przez jakiś czas jesteś pozbawiony tej tradycji, rytuału - i nie możesz go spędzić po swojemu, jak zwykle - zaczyna Ci tego brakować i tęsknisz. Naprawdę.

Piwo w puszce już się skończyło. Nie smakowało zbyt dobrze. A może i dobrze? Sam nie wiem. Smakowało codziennością. Bardzo ładny fragment Ci wyszedł, oby tak dalej.
tekst niezły... ale poznaj genezę witania Nowego Roku, a przekonasz się dlaczego dla ciebie nie jest to dzień niezwykły. jeśli się nie dokopiesz żadnych szczegółów - zapraszam do mnie po wyjaśnienia. pozdrawiam Bart
`Nawet stary menel, który codziennie żebra o te kilka groszy gdy idę do pracy, ze zniecierpliwieniem wygląda pierwszych fajerwerków. Sąsiad spod trójki jeszcze trzyma się na nogach, na drugim piętrze szaleją od kilku dobrych godzin. Bezdomny pies liże rękę menelowi.`

`imprezie, menela, który próbuje przeżyć`

`Nazywamy człowieka biednego i bezdomnego menelem, chociaż tak naprawdę nigdy w życiu nie pił i jest abstynentem.`

Rozumiem, że to potrzebny podmiot w całym opowiadaniu, ale zbyt często jedna nazwa czegoś, co można tak ładnie, barwnie określić.
Prócz owego `menela` nic mnie bardzo nie razi. Lubię opowiadania, które nie kończą się oklepanymi hepiendami.
Podoba mi się, chociaż krótkie.
E tam, Malbert, narzekasz i tyle! Głowa do góry, kolego! "Kokodżambo i do przodu", jak mawia mój dobry przyjaciel, prosty człowiek Smile
A tak poważnie - dla mnie nowy rok, Sylwester, nigdy nie był jakimś bardzo szczególnym dniem. Ot, usprawiedliwienie, żeby spotkać się z przyjaciółmi na większej imprezie Smile Nie przezywam jakoś specjalnie świąt, jakichkolwiek, uważam ze tzw. Magia już dawno ustąpiła miejscu obłudzie i komercji. Ale z drugiej strony totalnie negując te dni, przyjmujesz pozycję po drugiej stronie medalu. A skrajności rzadko są dobrą rzeczą w moim przekonaniu. Poza tym nie martw się - wkrótce Wielkanoc, wszyscy będą sobie jaja sobie robić... Big Grin
Ja też miałam/mam takie odczucia. Dla mnie to po prostu kolejny wolny dzień w którym mogę odpocząć i nic więcej. Tak samo święta wszelakiej maści.
Podoba mi sie Twój tekst Malb. Pesymistyczny, ale życiowy - a takie uwielbiam.


pozdrawiam,
Kali

Konto usunięte

Cytat:Nie smakowało zbyt dobrze. A może i dobrze?

Pozbyłabym się tego powtórzenia. Niby nie kole aż tak, ale jednak...

A tak nawiasem.
Bardzo dobrze ujęte. Każdy z nas, tak jak bohater, zdaje sobie sprawę z upływu czasu, i każdy nie potrafi się do tego przyznać. Dopiero w pewnym momencie, sami z siebie, przestajemy chcieć obchodzić urodziny. Znak szczególny tego, że coraz bliżej nam, niż dalej.

Brawo Malbi ;]

Pozdrawiam, Duś
Witaj,

Krótki i mocny tekst. Gratuluję dobrej puenty. Już niebawem znów czeka nas ten dzień. Już bliżej niż dalej nam do niego.

MOJE SUGESTIE:

kilka groszy(,) gdy idę do pracy, ze zniecierpliwieniem -wytnij przecinek
szaleją od kilku dobrych godzin. - <od dobrych kilku godzin>
Za każdym razem(,) gdy idę do swojej
spieszących się innych śmiertelników, - wytnij > innych
nie narazić się na gniew swego szefa. - wytnij > swego
Bierzemy święta jako dni magiczne, - <Uznajemy święta za dni magiczne>
w zależności od święta, - wytnij > od święta
i zgasiłem pilotem telewizor. - wytnij > pilotem
zebrać więcej puszek. - <zebrać nieco więcej puszek>

Dużo weny życzę, pozdrawiam,
Lilith
Krótki acz dobitny (zwłaszcza świetne zakończenie, za które szczerze gratulujęBig Grin) tekst, który potrafił skłonić mnie do refleksji. Sama czasem miałam podobne myśli, jednak obecnie mam identyczne stanowisko jak rootstrat - ten dzień to naprawdę doskonały pretekst na spotkanie z osobami które się lubi, ponieważ w zwykły dzień często brakuje na to czasu.