31-01-2011, 22:28
Miało być drabble, ale w jakiś sposób nie wydawało się w takiej formie właściwe.
Oddech
Jego namiętność jest gorzka i słona.
Odkąd dzielimy ze sobą szesnaście metrów kwadratowych, wiem o nim wszystko i jednocześnie nie wiem nic.
Kocham go smutną, finalną miłością. Nikogo po nim nie będzie, jeśli kiedyś zdecyduje się mnie zostawić, będę musiała przedefiniować wszystko, co znam i wiem. Mój świat obraca się toksycznie wokół niego, ale jeśli jego uśmiech to wszystko, czego potrzebuję, to czy nie jestem szczęściarą?
Jestem dla niego Godivą, skromnie otuloną welonem długich, rudych włosów po których lubi przesuwać palcami. I jestem dla niego kurwą z dzielnicy czerwonych, wiszących latarni, która przyjmie go zawsze i wszędzie, bez słowa protestu.
Chyba powinnam się nienawidzić, ale nie umiem, bo jak mogłabym nienawidzić kogoś, kogo on kocha?
Prawdopodobnie nie umiem bez niego oddychać, ale nie wiem tego na pewno, bo nigdy nie próbowałam. Zawsze bałam się śmierci przez uduszenie.
Oddech
Jego namiętność jest gorzka i słona.
Odkąd dzielimy ze sobą szesnaście metrów kwadratowych, wiem o nim wszystko i jednocześnie nie wiem nic.
Kocham go smutną, finalną miłością. Nikogo po nim nie będzie, jeśli kiedyś zdecyduje się mnie zostawić, będę musiała przedefiniować wszystko, co znam i wiem. Mój świat obraca się toksycznie wokół niego, ale jeśli jego uśmiech to wszystko, czego potrzebuję, to czy nie jestem szczęściarą?
Jestem dla niego Godivą, skromnie otuloną welonem długich, rudych włosów po których lubi przesuwać palcami. I jestem dla niego kurwą z dzielnicy czerwonych, wiszących latarni, która przyjmie go zawsze i wszędzie, bez słowa protestu.
Chyba powinnam się nienawidzić, ale nie umiem, bo jak mogłabym nienawidzić kogoś, kogo on kocha?
Prawdopodobnie nie umiem bez niego oddychać, ale nie wiem tego na pewno, bo nigdy nie próbowałam. Zawsze bałam się śmierci przez uduszenie.