31-01-2011, 20:59
Mam niesamowity sentyment do fandomu HP. Może dlatego, że był jednym z moich pierwszych, jestem z pokolenia, które dorastało z sagą.
To był tekst pojedynkowy: o postaci zmienionej przez wojnę, o nostalgii i samotności. Zapraszam.
@Lilith: bardzo dziękuję za sugestie, część z nich wykorzystałam swoją drogą, masz coś wspólnego z fandomem "Siewcy Wiatru"..?
Kwitnące kasztany
Kochana mamo,
z pewnością ucieszysz się na wieść, że to już koniec. Jak w bajkach, które mi czytałaś: smok został pokonany, a w królestwie zapanowała radość i szczęście. Nie, kłamię. Wcale nie jesteśmy radośni. Tylko bardzo, bardzo zmęczeni i smutni, bo ta wojna trwała o wiele za długo i zabrała o wiele za dużo dobrych ludzi. Znów kłamię.
Widzisz, Severus Snape zginął wcale nie będąc dobrym człowiekiem. Był podwójnym zdrajcą i nienawidził Harry'ego, ale oddał za nas wszystkich życie. Tak wielu zginęło, mamo. Nie wiem, czy będę jeszcze kiedyś mogła zasnąć i nie obudzić się z krzykiem. W każdym razie jest już po wszystkim.
Zostaję w szkole. Od września chcę zacząć ostatni rok, który straciłam przez wojnę, w dodatku podczas odbudowy zniszczonych części zamku przyda się każda para rąk do pomocy. Weasleyowie proponowali mi, żebym zatrzymała się w Norze, ale chyba nie byłabym w stanie. Po śmierci Freda wszystko się zmieniło, także Ron. Nie poznaję go już, mamo. Chyba straciłam przyjaciela.
Tu, w Hogwarcie, życie jest o wiele prostsze. Łatwo zapomnieć o koszmarze, przez który wszyscy przeszliśmy – wczoraj razem z profesor Sprout i Neville Longbottomem sadziliśmy bluszcz pod murami, śmialiśmy się i żartowaliśmy. Snuliśmy plany. Wiesz, mamo, miło jest mieć plany teraz, kiedy wiemy, że Voldemort zginął i nie zastaniemy Mrocznego Znaku nad dachem swoich domów.
Śmiech w korytarzach brzmi jak dzwoneczki. Tak dawno nie mieliśmy się z czego śmiać, że teraz wszyscy chichoczą z każdej głupoty. Na chwilę obecną to cudowne, ale myślę, że z czasem stanie się irytujące. To już trzeci raz, kiedy kłamię. Wcale nie chcę się śmiać i już teraz mnie to denerwuje. Plamy krwi z posadzek jeszcze nie zeszły, śmiech wydaje się być bluźnierstwem.
Każdy kogoś ma, mamo. Weasleyowie nawet w chwili rozpaczy trzymają się razem. Harry zawsze ma tłumek wielbicieli, jest zresztą nieformalnym członkiem rodziny Rona (myślę, że Ginny niedługo zmieni nazwisko na Potter). Większość moich kolegów i koleżanek z roku wróciła do bezpiecznych domów, żeby w spokoju cieszyć się zwycięstwem. Nawet Neville ma do kogo wrócić!
Mi zostały tylko biblioteczne książki.
Jestem niewdzięczna, że tak narzekam, prawda, mamo? Przeżyłam, a wielu innych zginęło. Powinnam cieszyć się cudem życia i nie smucić się głupią samotnością.
Wyjdę więc z mojej cichej, opustoszałej wieży i przejdę się po skraju Zakazanego Lasu. Kasztany kwitną, wiesz? Bardzo ładnie wyglądają, kiedy Księżyc jest w pełni. Choć pewnie tam, gdzie teraz jesteście, nie ma nawet kasztanów, a niebo wygląda zupełnie inaczej…
Pozdrów tatę!
Hermiona Granger uśmiecha się ze smutkiem i kiwając głową nad własną sentymentalnością, wrzuca list do ognia.
To był tekst pojedynkowy: o postaci zmienionej przez wojnę, o nostalgii i samotności. Zapraszam.
@Lilith: bardzo dziękuję za sugestie, część z nich wykorzystałam swoją drogą, masz coś wspólnego z fandomem "Siewcy Wiatru"..?
Kwitnące kasztany
Kochana mamo,
z pewnością ucieszysz się na wieść, że to już koniec. Jak w bajkach, które mi czytałaś: smok został pokonany, a w królestwie zapanowała radość i szczęście. Nie, kłamię. Wcale nie jesteśmy radośni. Tylko bardzo, bardzo zmęczeni i smutni, bo ta wojna trwała o wiele za długo i zabrała o wiele za dużo dobrych ludzi. Znów kłamię.
Widzisz, Severus Snape zginął wcale nie będąc dobrym człowiekiem. Był podwójnym zdrajcą i nienawidził Harry'ego, ale oddał za nas wszystkich życie. Tak wielu zginęło, mamo. Nie wiem, czy będę jeszcze kiedyś mogła zasnąć i nie obudzić się z krzykiem. W każdym razie jest już po wszystkim.
Zostaję w szkole. Od września chcę zacząć ostatni rok, który straciłam przez wojnę, w dodatku podczas odbudowy zniszczonych części zamku przyda się każda para rąk do pomocy. Weasleyowie proponowali mi, żebym zatrzymała się w Norze, ale chyba nie byłabym w stanie. Po śmierci Freda wszystko się zmieniło, także Ron. Nie poznaję go już, mamo. Chyba straciłam przyjaciela.
Tu, w Hogwarcie, życie jest o wiele prostsze. Łatwo zapomnieć o koszmarze, przez który wszyscy przeszliśmy – wczoraj razem z profesor Sprout i Neville Longbottomem sadziliśmy bluszcz pod murami, śmialiśmy się i żartowaliśmy. Snuliśmy plany. Wiesz, mamo, miło jest mieć plany teraz, kiedy wiemy, że Voldemort zginął i nie zastaniemy Mrocznego Znaku nad dachem swoich domów.
Śmiech w korytarzach brzmi jak dzwoneczki. Tak dawno nie mieliśmy się z czego śmiać, że teraz wszyscy chichoczą z każdej głupoty. Na chwilę obecną to cudowne, ale myślę, że z czasem stanie się irytujące. To już trzeci raz, kiedy kłamię. Wcale nie chcę się śmiać i już teraz mnie to denerwuje. Plamy krwi z posadzek jeszcze nie zeszły, śmiech wydaje się być bluźnierstwem.
Każdy kogoś ma, mamo. Weasleyowie nawet w chwili rozpaczy trzymają się razem. Harry zawsze ma tłumek wielbicieli, jest zresztą nieformalnym członkiem rodziny Rona (myślę, że Ginny niedługo zmieni nazwisko na Potter). Większość moich kolegów i koleżanek z roku wróciła do bezpiecznych domów, żeby w spokoju cieszyć się zwycięstwem. Nawet Neville ma do kogo wrócić!
Mi zostały tylko biblioteczne książki.
Jestem niewdzięczna, że tak narzekam, prawda, mamo? Przeżyłam, a wielu innych zginęło. Powinnam cieszyć się cudem życia i nie smucić się głupią samotnością.
Wyjdę więc z mojej cichej, opustoszałej wieży i przejdę się po skraju Zakazanego Lasu. Kasztany kwitną, wiesz? Bardzo ładnie wyglądają, kiedy Księżyc jest w pełni. Choć pewnie tam, gdzie teraz jesteście, nie ma nawet kasztanów, a niebo wygląda zupełnie inaczej…
Pozdrów tatę!
Hermiona Granger uśmiecha się ze smutkiem i kiwając głową nad własną sentymentalnością, wrzuca list do ognia.