Via Appia - Forum

Pełna wersja: Wiedźmin bardzo w pigułce.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Nie bardzo wiem, gdzie ten tekst umieścić. Jeśli ktoś uzna,że nie pasuje on do tego działu,proszę się nie krępować i umieścić go tam gdzi należy ;3


Dawno dawno temu, nie za siedmioma górami, i nie za siedmioma lasami, a tym bardziej nie za siedmioma morzami, na wschód od Nilfgaardu,leżała rozległa kraina porośnięta zewsząd bujnym
lasem. W krainie tej mieszkała grupka przyjaciół.Była to jednak nietypowa grupka.
Założycielem i bossem tejże hanzy był Wiedźmin Biały Wilk,Gerardem czy też Geraltem się zwący.
Był to typ o niezwykle paskudnej aparycji i manierach,mający skłonności do siekania na kawałki wszystkiego co się porusza.
Gerard- jak przystało na rasowego Wiedźmina-nie ukazywał swych uczuć,choć niewątpliwie owe posiadał.Ta niedostępność i paskudna gęba,miast odstraszać,przyciągała do niego różne osobistości.
Najwięcej było wśród nich istot płci pięknej.
Prawą ręką Widźmaka był zabójczo przystojny i pierońsko zdolny bard oraz wicehrabia Jaskier.Był on najlepszym kompanem Wiedźmina,choć ciągle pakował się, a przy okazji także i naszego Bossa, w niezłe kłopoty.Niemniej panowie byli przyjaciółmi od serca, czego nie mogła zrozumieć większość społeczeństwa. No bo kto słyszał,żeby poeta zadawał się z nieczułym Wiedźminem? Albo raczej odwrotnie...No cóż, są oni żywym....wrrrrróć!,byli żywym dowodem na to,
że przeciwieństwa się przyciągają.
Kolejnym członkiem naszej elity, była wychowana przez driady, Maria jakaś tam.Nazwisko nie jest istotne, bowiem dziewczyna,znana była wszystkim jako Milva.
Miała lekkie luki w wiedzy, co było można łatwo zauważyć w jej wypowiedziach;niemniej na sztuce polowania i tropienia znała się jak nikt w świecie. Na początku unikała Wiedźmina niczym ognia piekelnego bądź czegoś od czego można sparszywieć,później jednak zapałała do niego sympatią. Zresztą jak reszta kompanii.
Pan cyrulik imieniem Regis-nazwiska nie da się wymówić- jako 3 dołączył do "stadka" Geralta.
Ten ekscentryczny jegomość okazuje się być wampirem.A na dodatek śmiertelnie przemądrzałym wapirem.Trzeba jednak zwrócić panu "hrabi" honor.Pędzi wyśmienity bimber z mandragory.
Jest on przy tym wampirem dość nietypowym,bowiem nie pija krwi.
(Co to za wampir, który nie lata po wsi i nie upija się krwią niewiniątek?)
Niemniej była to z pewnością wielce dobra wiadomość dla jego nowych towarzyszy,którzy od tej pory mogli spokojnie sypiać, bez obawy,że Regis dźabnie ich we śnie.
Nasz Wiedźmin jak na mężczyznę przystało, obracał się w otoczeniu wielu dam. I tak oprócz Milvy,pod swoje skrzydła przygarnął pewną zbuntowaną i lekko rozwydrzoną dziewuchę.
Ach, ten młodzieńczy wiek.Owa podopieczna zowie się Angouleme -kto nadaje dziecku takie imię ja się pytam?-i nieźle daje w kość nawet panu "hrabi", za co obrywa od "ciotki" Milvy.
Dziewczyna wielce podobna jest do swej rówieśniczki,którą Geralt namolnie uważa za przybraną córkę.Pewnie dlatego,pozwolił,aby Angoulme do nich dołączyła.
Piątym i ostatnim członkiem Wiedźmińskiej "elitarnej grupy", był tajemniczy rycerz Cahir.
Dołączył on jako ostatni do naszej wesołej gromadki i można z czystym sumieniem powiedzieć,że był z ich wszystkich...najdziwniejszy.
Swego czasu strasznie zawzięty na córuchę Gerarda; najpierw gonił ją po całej krainie chcąc zabić,później zapałał do niej szczerą miłością i pragnął ocalić.A mówi się,że to kobieta zmienną jest.Jakby tego było mało, Cahir miał denerwujący nawyk zaprzeczania,iż nie należy do obywateli Nilfgaardu, choć akcent, pochodzenie i nawet strój dobitnie
wskazywały,że tak jest.Przyjaciele po pewnym czasie, dla własnego bezpieczeństwa zmuszeni byli ustąpić Cahirowi.
Nikt nie chiał go zbytnio wkurzać;nie wiadomo było bowiem czego można się po nim spodziewać... Dodajmy jeszcze,że młodzieniec ów posiadał w zanadrzu ostrą brzytwę, przy której Wiedźminski miecz wyglądał jak zabawka.
I tak Geralt "wyposażony" w swoją małą armię,jeźdźił po świecie na swej wiernej Płotce i przeżywał masę przygód.Tych przyjemnych i mniej przyjemnych.
Jednak pewnego pięknego dnia,gdy nasza gromadka ucztowała nad wielkim ognichem;niebo stało się krwistoczerwone,a ziemia zatrzęsła się jakby przejechała po niej kawaleria ciężkiej jazdy ze smokiem na czele, i w Krainę uderzył potężny meteor niszcząc doszczętnie życie w każdym,najmniejszym nawet, zakamarku.
I tak nastało Wilcze Zimno, jak to było przepowiadane od stuleci....

"A co z puentą?", ktoś zapyta.....
Oto i ona:
Lepiej wierzyć wieszczom... Nawet tym najbardziej porąbanym.^__^



THE KONIEC
Bardzo lubię wiedźmińskie opowieści i zajrzałem tu z ciekawością, bowiem opowiadań z tego uniwersum jest u nas tyle, co kot napłakał. Niestety, zawiodłem się sromotnie. To "dzieło" jest poniżej wszelkiej krytyki. Ani to śmieszne, ani poważne. Wyliczyłeś kilka postaci z wiedźmińskiego cyklu... i to wszystko. Sformułowania typu "Maria jakaś tam.Nazwisko nie jest istotne, bowiem dziewczyna,znana była wszystkim jako Milva." uwłaczają godności czytelnika.

Emotka (!) w tekście (powiedzmy) literackim (!) to już zupełne przegięcie. W JĘZYKU POLSKIM NIE MA EMOTEK! Jeśli nie potrafisz przekazać uczuć/emocji słowami, tylko musisz stosować emotki... To chyba źle trafiłaś, bo tutaj mamy forum LITERACKIE, a nie pogadanki na GG czy innym MSN.
Mam dzisiaj jakiś wieczór marnej literatury chyba... Dodgy

Enid: co to u licha jest?
Wielokropek na cztery czy pięć kropek? Wielokropek, wbrew nazwie, składa się z trzech kropek. Szalejąca interpunkcja, brak spacji po i przed znakami interpunkcyjnymi. Proste, by nie rzec: prostackie słownictwo. A treść? Treści tam właściwie nie ma, bo - jak zauważył przedmówca - wyliczasz kilka postaci i tyle.
No i emoty?!

Mimo całej mojej niechęci do wiedźmińskiej sagi, wydaje mi się, że po prostu nie ma właściwego działu na tego typu utwór, Enid.
Saga o Wiedźminie jest jedną z moich ulubionych, więc zaczęłam czytać Twoją pracę z zainteresowaniem, które jednak z każdą chwilą malało. Przyznam szczerze, że musiałam się wręcz zmuszać, aby doczytać tek krótki utwór do końca. Jak już moi poprzednicy zauważyli wcześniej, interpunkcja dosłownie "leży i kwiczy". Nie wiem, jakie są tego powody, ale dla mnie jest to po prostu brak szacunku dla czytelnika.
Pozdrawiam