31-01-2011, 00:07
Chyba Sadrach przybył do naszego puebla.
Szczęknęły bramy piekieł i wiecznej pokuty.
Nikt nie spodziewał się takiego szczebla,
sczochrał moją godność, ujął mojej buty.
Moja soczysta pulpa, nabrzmiałe pudenta,
to nie wdzięczna pularda na bekowisku,
to upadła reduta, żarłoczna zachęta,
paracenteza, brocząca żądzą zysku!
Jego basklarnet, jak czerwony karbunkuł,
con gusto wślizgnął się do mej saszetki.
Aaa..., twój punta darco zahaczył o rektum,
jesteś miłym gościem chciwej epruwetki.
W mojej pudlingarni parno jak w gisernii,
gdy drażnisz moje łono zmierzwioną hiszpanką.
Czułe gambady w otchłań mrocznej lejni
budzą we mnie Hebe - jam bogów wybranką.
Hipokrene trysnęło con pasione, rubato -
wtem Pryjap dopchnął puginał w głąb dziury.
Chlustający hydrant drży w rytmie staccato -
- recydywista rozpusty i rapier punktury.
Flażolet już smętnie wisi zmęczony.
Na próżno debosz woła "rien ne va plus"!
-Ja stawiam na dwadzieścia, w kolorze czerwonym -
twa kolubryna w żarłocznym prolabium tkwi.
Szczęknęły bramy piekieł i wiecznej pokuty.
Nikt nie spodziewał się takiego szczebla,
sczochrał moją godność, ujął mojej buty.
Moja soczysta pulpa, nabrzmiałe pudenta,
to nie wdzięczna pularda na bekowisku,
to upadła reduta, żarłoczna zachęta,
paracenteza, brocząca żądzą zysku!
Jego basklarnet, jak czerwony karbunkuł,
con gusto wślizgnął się do mej saszetki.
Aaa..., twój punta darco zahaczył o rektum,
jesteś miłym gościem chciwej epruwetki.
W mojej pudlingarni parno jak w gisernii,
gdy drażnisz moje łono zmierzwioną hiszpanką.
Czułe gambady w otchłań mrocznej lejni
budzą we mnie Hebe - jam bogów wybranką.
Hipokrene trysnęło con pasione, rubato -
wtem Pryjap dopchnął puginał w głąb dziury.
Chlustający hydrant drży w rytmie staccato -
- recydywista rozpusty i rapier punktury.
Flażolet już smętnie wisi zmęczony.
Na próżno debosz woła "rien ne va plus"!
-Ja stawiam na dwadzieścia, w kolorze czerwonym -
twa kolubryna w żarłocznym prolabium tkwi.