29-01-2011, 20:39
W powietrzu unosi się zapach truskawek. Wszystko kontrastuje; błękitne niebo z intensywną zielenią trawy, wschodnie słońce z zachodnim księżycem. Gdzieś daje się słyszeć klekot bociana, rechot żaby, koncert świerszcza.
Na idealnym środku łąki brązowy stołek z trzema nogami. Stoi na nim nagi mężczyzna. Krótko ścięty, wysokie czoło, dokładnie ogolony. Zielonooki.
Nad jego głową chmara czerwonych gołębi. Nie wiadomo skąd wychodzą trzy kobiety z igłami i nićmi. Bezwstydnie prezentują swoje walory.
Gdzieś w dali idzie pielgrzymka starców. Ubrani w garnitury, eleganccy. Pochyleni podpierają się wystruganymi laskami. Drepczą ścieżką, której drugi koniec prowadzi do drewnianego pudła. Wpadają bez słowa.
Jedna z kobiet szyje mężczyźnie oczy.
Druga zaszywa dłonie.
Trzecia usta.
Nie krzyczy. Krople krwi brudzą zieleń trawy. Nie krzyczy. Igły wbijają się w ciało. Nici łączą się na zawsze. On nie krzyczy.
Nigdy nie otworzy już oczu.
Nie rozprostuje ramion.
Nie odezwie się.
Chmara czerwonych gołębi zatacza koło. Do starców idących do pudła podbiegają dzieci. Niezwykłe, z laskami, pomarszczoną skórą i wypadającymi włosami. Klekot bociana roznosi się w jednej chwili. Rechot żaby, rechot żaby, rechot żaby.
Nadal stoi na stołku. Nie widzi nic. Nie mówi nic. Nie robi nic. A w powietrzu roznosi się zapach truskawek.
Zapraszam także tutaj: Tafla granatowej wody
Na idealnym środku łąki brązowy stołek z trzema nogami. Stoi na nim nagi mężczyzna. Krótko ścięty, wysokie czoło, dokładnie ogolony. Zielonooki.
Nad jego głową chmara czerwonych gołębi. Nie wiadomo skąd wychodzą trzy kobiety z igłami i nićmi. Bezwstydnie prezentują swoje walory.
Gdzieś w dali idzie pielgrzymka starców. Ubrani w garnitury, eleganccy. Pochyleni podpierają się wystruganymi laskami. Drepczą ścieżką, której drugi koniec prowadzi do drewnianego pudła. Wpadają bez słowa.
Jedna z kobiet szyje mężczyźnie oczy.
Druga zaszywa dłonie.
Trzecia usta.
Nie krzyczy. Krople krwi brudzą zieleń trawy. Nie krzyczy. Igły wbijają się w ciało. Nici łączą się na zawsze. On nie krzyczy.
Nigdy nie otworzy już oczu.
Nie rozprostuje ramion.
Nie odezwie się.
Chmara czerwonych gołębi zatacza koło. Do starców idących do pudła podbiegają dzieci. Niezwykłe, z laskami, pomarszczoną skórą i wypadającymi włosami. Klekot bociana roznosi się w jednej chwili. Rechot żaby, rechot żaby, rechot żaby.
Nadal stoi na stołku. Nie widzi nic. Nie mówi nic. Nie robi nic. A w powietrzu roznosi się zapach truskawek.
Zapraszam także tutaj: Tafla granatowej wody