Via Appia - Forum

Pełna wersja: Zakochanie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.

Konto usunięte

Chyba zbytnio przyzwyczaiłyśmy się z Kali do wspólnego pisania. Kolejny tekst. Hmm. Nie z tej samej serii, bo na trzeźwo, aczkolwiek... Oceńcie sami.


To, co jestem w stanie robić to niszczyć. W niewytłumaczalny, nawet dla siebie sposób, zasiewać ziarna goryczy, bo tak, pod wpływem impulsu, chwili. Po prostu. I daje mi to niezrozumiałą radość. Nawet nie wiem czy krzywdzę, choć mam taką nadzieję. Sprawdzam jak daleko mogę się posunąć. Małymi kroczkami próbuję dostać się dalej i coraz głębiej. Nie wiem, gdzie docieram. Może to właśnie sprawia mi taką uciechę? Może chcę wywołać jakąś reakcję? Sprawdzić czy jeszcze żyjesz? Żyjesz w tak zwyczajny, ludzki sposób... Czy jesteś zdolny odczuwać...[/p]
Kiedy miałam cztery lata brałeś mnie na ręce i kręciłeś się w kółko, robiłeś samoloty, które razem puszczaliśmy z balkonu. Przeglądaliśmy razem witryny sklepów, w których dumnie stały przyodziane w piękne suknie manekiny. Uwielbiałam się z tobą bawić. Zwłaszcza, kiedy wbijałeś mamie ołówek w miednicę.[/p]
Kochałam cię, przez jakiś czas, krótką chwilę, bo za szybko nauczyłam się, że nie ma czegoś takiego tak miłość czy to w kręgu rodzinnym, czy innych więzi. Mimo to szanowałam, może odrobinę podziwiałam, ale tylko troszeczkę. Cieszyłam się, że inni nie mają kogoś takiego jak ty. Należałeś do mnie, tylko do mnie. Mama, ona nie była aż tak blisko.[/p]
Nawet, kiedy kupowałeś jej kwiaty, wsadzałeś mi jeden z nich we włosy. Mówiłeś, że jestem najpiękniejsza, że gdyby nie ja, twoje życie byłoby szare. Zabierałeś w różne miejsca, o których inne dziewczynki w moim wieku nie mogły nawet marzyć. Nadal pamiętam smak tych lodów waniliowych, przynoszonych przez ciebie do naszego łóżka.[/p]
Przynoszonych tak, by mama nic o tym nie wiedziała. Mówiłeś, że jeśli się dowie będzie krzyczeć, więc siedzieliśmy cicho, śmiejąc się pod nosem z jej niewiedzy. I wtedy skończyłam 12 lat. Twoje towarzystwo już mnie tak nie absorbowało. Byli inni którzy umieli mi cię zastąpić. Byli bliżej, nie pracowali, mieli tyle lat co ja. A jednak nadal chciałam mieć pewność, że mogę się do ciebie zwrócić, porozmawiać. Bo mimo, że tamci zajmowali mi czas, byli inni. Nie tacy jak ja. Nie tacy jak ty. Nie mieliśmy, aż tyle wspólnego, choć potrafili mnie sobą dostatecznie zająć, bym mogła skutecznie oddalać się od ciebie. Coraz bardziej. Chciałam mieć pewność, że jesteś, a sama zachowywałam się inaczej. Nie poznawałeś mnie, ale ty też się zmieniłeś.[/p]
Poznałam ją. Smak tej wydzieliny dużo się różnił. Kolor zresztą też. To dziwne, ale pachniała zgniłym śledziem. Mimo to, spodobało mi się. Miała coś innego niż ty. Inne wymagania, sposób zajmowania się mną. Każda chwila spędzona razem była... inna niż z tobą. Napisałam o niej w pamiętniku. Przeczytałeś i długo na mnie krzyczałeś. A potem zacząłeś się gniewać.[/p]
A ja miałam to gdzieś. Powoli przestawało mi zależeć na tym co mówisz, na wyczuwaniu Twojej obecności. Ważne było tylko to do czego mogłam się przyczepić. Jakaś potyczka słowna, nie tak użyte sformułowanie, a ja robiłam z tego awanturę. Stawałam się coraz wredniejsza. Bardziej ironiczna, złośliwa. Przestawałam się hamować. Po prostu przestało interesować mnie czy tym co mówię, sprawiam ci ból. Chyba próbowałam sprawdzić , czy mimo tak skrzętnie przyklejonej maski, mogę do ciebie dotrzeć. Nie żałowałam. Coraz mniej czasu spędzałam w domu, włócząc się z nią. Nie mogłam powstrzymać chęci odczucia jej dotyku. Był taki inny, zupełnie inny niż Twój, tato. Drżałam kiedy jej dłoń dotykała mojego policzka, obracając mnie ku sobie.[/p]
Jęczałam, kiedy jej dłonie błądziły po moim ciele, wzdychałam, gdy rozchylały nogi. Kiedyś wsadziła palce przez rajstopy. Było dziwnie, ale nie nieprzyjemnie. Ty nigdy nie próbowałeś wprowadzić zmian. Czasem liczyła się bardziej twoja przyjemność. A co ze mną? Ona nigdy nie zostawiała mnie, gdy potrzebowałam dotyku. Jej usta ssały moje sutki, palce dotykały łechtaczki zawsze, kiedy poprosiłam. Ty tego nie robiłeś. Bo mama się dowie, bo będzie krzyczeć, powie innym. Czego się boisz? Czego się bałeś, skurwielu?[/p]
Bałeś się dać mi przyjemność? A może nie wiedziałeś jak odpowiednio zaspokoić kobietę? Może zawsze koncentrowałeś się tylko i wyłącznie na sobie... Nie wiem, nigdy nie dałeś mi tego, czego tak naprawdę potrzebowałam. Czy palcówka to tak wiele? Skoro skończyłeś przede mną, to chociaż mogłeś mi to wynagrodzić, a nie zrobiłeś tego nigdy. Nigdy o mnie nie myślałeś. Byłam po prostu narzędziem, jak każde inne z którego można skorzystać, odłożyć i za jakiś czas użyć ponownie. Ona jest inna. Daje mi przyjemność, kiedy widzi, że tego potrzebuję. Nawet wtedy kiedy sama nie ma ochoty, bym to ja zajęła się nią. Ona mnie nie zmusza. Chcę tego. Nie jest taka jak ty.[/p]
Nigdy nie wywiera presji. Nie krzyczy, żebym łykała, bo w sumie, co? Zawsze delikatna. Ostatnio posmarowała mnie bitą śmietaną i ułożyła na moim brzuchu truskawki. Jej dotyk był taki miły... Zero brutalności. Zero stresu. Sama rozkosz. Wiesz, rozśmieszyła mnie, kiedy przyniosła wibrator. Ty też to kiedyś zrobiłeś. Pozycja sześćdziesiąt dziewięć? Z nią to sama przyjemność. Ty często myliłeś dziurki. Myliłeś, czy to cię kręciło? Zaciskałam powieki, żeby nie płakać. Nienawidziłam. Dupa jest od srania, nie od ruchania![/p]
Uwielbiam, kiedy jej język delikatnie pobudza moją łechtaczkę. Jest taki sprawny. Wie, gdzie należy zatrzymać się dłużej. Wie, kiedy chcę poczuć mocniejszy dotyk. Nienawidziłam, kiedy twój penetrował moje wnętrze. Ot po prostu włóż, wyjmij. A ona. Boże, kiedy mnie liże, zatacza kółeczka... Doprowadza mnie do obłędu. Nie umiem powstrzymać jęku i wiem, że ona tego oczekuje jakby samo to, było dla niej nagrodą. Nie to co ty. Zawsze zakrywałeś mi usta, uciszałeś przyciskając poduszkę do twarzy. Raz omal mnie nie udusiłeś pamiętasz? Byłeś tak zajęty wbijaniem się we mnie, jakbym była pustą lalką... Albo kiedy mnie biłeś, maltretowałeś piersi. Nie przeszkadzało ci nawet to, że miałam miesiączkę, kiedy byłam bardziej wrażliwa na jakikolwiek dotyk. Nie rozumiałeś. Myślałam, że mnie rozumiesz. Myślałam...[/p]
A tu chuj. Usunąłeś ją. Zapłaciłeś. Mogłam je mieć. Mogłam wychować. Mogłam wychować z nią! To na jej żądanie! Ono nie było twoje! Nie pozwoliłeś. Bałeś się, że pójdzie na ciebie. A może nie chciałeś stracić zabawki? Może zrobiłeś to specjalnie, żeby pokazać swoją władzę? Nienawidzę cię za to. Człowieka, który był dla mnie najważniejszy. Nienawidzę. Chciałabym cię zabić. Wbić łyżkę w twoje prawe oko, wydłubać je i schować do kieszeni. Nosić, dopóki by się nie rozłożyło. Uprać spodnie, zapomnieć. Zabiłeś coś we mnie. Jak mogłeś? Już nie należę do ciebie. Jestem jej. Tylko jej. Nikogo więcej. Chcę, żeby mnie pieściła, przytulała, szeptała do ucha. Chcę być z nią, kochać się o poranku, zasypiać, wtulona w jej piersi.[/p]
A ty na to nie pozwoliłeś. Początkowo zamykałeś mnie w pokoju, w okna wstawiłeś kraty, zabrałeś telefon. Wychodzić mogłam tylko do szkoły pod którą mnie podwoziłeś, a później zabierałeś. Ale i tak nie mogłeś nas rozdzielić. Przychodziła tam. Zamykałyśmy się w pustych klasach i schowkach. Kochałyśmy się jak nigdy dotąd. Spragnione swoich ciał, pocałunków. Bez niej umierałam. Potrzebowałam by była ze mną. To nie opiekowałeś się mną, kiedy wyrwano ze mnie dziecko. Nie ty pocieszałeś gdy płakałam po nocach.[/p]
Zależało mi na niej i robiłam wszystko, żeby jej nie stracić. To właśnie dlatego. Dlatego powiedziałam mamie. Wściekła się. Pamiętasz? Oberwałeś garnkiem z wrzącą fasolką po bretońsku. Dobrze ci tak, tatusiu. Pojechałeś do szpitala. Dziwisz się, dlaczego nikt cię nie odwiedził? Niedorzeczne, co? A ty przyjechałeś do mnie, kiedy leżałam po zabiegu? Nie. To nie ciebie skrobali. To nie tobie wkładali dziwne przedmioty do pochwy. To nie ty płakałeś. Zostaw! Puść mnie! Nie dotykaj! ty nawet nie słyszałeś jak proszę. Jak się modlę. Jak błagam. Nie widziałeś jak opadam na kolana. Miałeś mnie w dupie.[/p]
Brałeś to, na co miałeś ochotę. Nawet po zabiegu. Czułam ból, krzyczałam, kiedy rozrywałeś mnie od środka, tak bardzo żałuję, że mama miała ten wyjazd szkoleniowy. Że nie zbliżyłam się do niej wcześniej czas poświęcając głównie tobie. Żałuję, że nie stawałam po jej stronie, kiedy robiłeś te swoje głupie żarty z ołówkiem. Po tamtej nocy, chciałam się zabić. Ale nie zrobiłam tego. Postanowiłam wszystko opowiedzieć mamie. Jak mnie skrzywdziłeś. To, że żyję to cud. Żyję tylko dla mojej ukochanej. Bałabym się ją zostawić. Nie chcę by zrobiła coś głupiego z mojego powodu... Nie rozumiesz? Oczywiście, że nie ty nigdy nie kochałeś. Je też nie umiem kochać, a jednak jej ufam, zależy mi na niej.[/p]
Jeśli odejdę, tylko z nią. Kiedy ona odejdzie, ja z nią. I nic na to nie poradzisz. Użyję twojego paska. Przewieszę go przez tą huśtawkę na podwórku. Nawet się nie obejrzysz, a zniknę. Co wtedy zrobisz? Poprosisz o jeszcze jedną córkę? Adoptujesz? Będziesz uczył tego, co lubisz najbardziej? A może będziesz trzymał moje ciało, dopóki się nie rozpadnie? Wiem, że ci się podobam, że uwielbiasz moje uda, kształtne piersi, usta, które karzesz malować na czerwono. Kochasz moje stopy, kiedy wsuwam je w szpilki, nogi w czarnych rajstopach, tyłek w różowych stringach. Dławisz się kawą, gdy wchodzę nago do kuchni. Nie możesz się napatrzeć. Moje jeszcze młode ciało podnieca cię o tego stopnia, że na sam widok zaczynasz mruczeć. A mnie się to podobało. Do czasu. Dlaczego nie robisz tego z mamą? Dlaczego nie znajdziesz sobie kochanki? Jestem już duża... Wolałeś, gdy byłam mała. Przecież ja to wiem. A ja wolę ją. Wolę tą starszą ode mnie, piękną kobietę, która się troszczy.[/p]
Kobietę, którą przypadkiem podejrzałam w hotelowej łazience. Bo to ty mnie stworzyłeś prawda? Ty i mama. Nie rozumiem cię. Po co w ogóle się żeniłeś, skoro jej nie pragniesz? A może pragnąłeś kiedy była młodsza? Jesteśmy do siebie tak podobne, widzę to, kiedy patrzę na jej zdjęcia. takie same usta, nosy, oczy. Tylko, że ja jestem odrobinę wyższa, tęższa, ale tylko troszeczkę. Czy chciałbyś by to była ona? Czy to ja kochasz, kiedy mnie pieprzysz? czy to mnie karzesz, za to, że cię zdradziła?[/p]
Mam dość twojego mętnego wzroku, twoich dłoni i nieświeżego oddechu. Boję się za każdym razem, kiedy poczuję woń alkoholu. Wtedy wiem, że będzie bolało. Czy mamę też biłeś? Też byłeś brutalny? Nienawidzę cię! Nienawidzę, kurwa! Tamtej nocy wzięłam do ręki młotek. Miałam ochotę uderzyć nim o twoją głowę. Spanikowałam. Wiem, że ona byłaby za to zła. Tego nie chciałam. Powiedziała, że mnie wyrwie, że zabierze. Już niedługo. Już niedługo uwolnię się od ciebie, rozumiesz? Nie będziesz miał mnie, nie masz już mamy. Jak sobie poradzisz sam, biedaku? Już nie jesteś przystojny. Masz siwe włosy i zmarszczki na twarzy. Co to? Boisz się? Nie chcesz samotności? Och! Wybacz![/p]
Już niedługo będę wolna. Będę mogła się z nią spotykać, może nawet wyjedziemy i zamieszkamy razem, jeśli mama nie będzie miała nic przeciwko. Pojedziemy daleko tak, żebyś nie mógł nas znaleźć. Nigdy. Rozumiesz. Nigdy! Skrzywdziłeś mnie, wiesz o tym? Tak bardzo skrzywdziłeś. Nie mogę patrzeć na mężczyzn. Odrzuca mnie myśl, że któryś z was mógłby mnie posiąść. Nie, nigdy na to nie pozwolę. Żaden z was już nigdy mnie nie dotknie, a ja będę szczęśliwa boku mojej kochanki. Nie opuszczę jej. Była mi pisana już od dnia narodzin. Nie rozumiałam tego, a teraz to wiem. taka jest prawda. Pogódź się z tym.[/p]
Żegnaj, ojcze. Już więcej się nie zobaczymy. Odchodzę.[/p]

***

Kochana, wiem, że ułożyłaś sobie życie z kimś innym. Wiem... I nie chcę tego psuć. Długo nad tym myślałam - tak będzie lepiej. Chcę, żebyś była szczęśliwa. Nawet jeśli z mężczyzną... Zabiorę ze sobą naszą tajemnicę. Nikomu nie powiem, obiecuję. Wiesz... Też kogoś znalazłam. Myślę, że będzie nam razem dobrze... Już do końca, przez wieczność. Lubiłam twój dotyk. Ona ma inny... Niedający o sobie zapomnieć, przyjemnie chłodny. Teraz to on będzie sprawiał mi przyjemność. Mamo, bądź szczęśliwa.[/p]
***

Tak, dotykaj mojej szyi. Oplataj j ramionami, pieść językiem. Wiesz, że to dewiacja? Robimy to przecież na dworze, na placyku zabaw. Ale ciiii jest noc. Ciiii tu nikt nas teraz nie zobaczy. Mocniej, proszę cię mocniej. Wgryź się we mnie. Proszę. Spraw, że przed oczami wybuchnie jasne światło rozkoszy, a normalny oddech odejdzie w spazmach, aż ugną się pode mną nogi. Kochanie, szybciej już nie mogę. Proszę, szybciej. Daj mi spełnienie. Daj mi w końcu siebie. Daj mi Śmierć.[/p]
Uprzedzam, to nie będzie inteligentny komentarz.

Powiem, że mnie poruszyło. Dziwne, traum nie mam, a kilka "swoich" uczuć odnalazłam. Trafiony - zatopiony Big Grin

Koniec nieinteligentnego komentarza Big Grin
Hm, gdyby nie początek, dalsza część byłaby dość poruszająca. Niestety przejście od miłości do ojca do nagłej nienawiści było trochę zbyt nagłe.
Podoba mi się Twój styl i sposób, w jaki to napisałaś, jednak zupełnie nie wiem, dlaczego niektóre fragmenty oznaczyłaś kursywą - moim zdaniem jest to zupełnie niepotrzebne.

Błędy:
W niewytłumaczalny, nawet dla siebie sposób, zasiewać ziarna goryczy, bo tak, pod wpływem impulsu, chwili.
W niewytłumaczalny nawet dla siebie sposób zasiewać ziarna goryczy, bo tak, pod wpływem impulsu, chwili.

Sprawdzam jak daleko mogę się posunąć.

Sprawdzam, jak daleko mogę się posunąć.

Kochałam cię, przez jakiś czas, krótką chwilę, bo za szybko nauczyłam się, że nie ma czegoś takiego tak miłość czy to w kręgu rodzinnym, czy innych więzi.
Kochałam cię przez jakiś czas, krótką chwilę, bo za szybko nauczyłam się, że nie ma czegoś takiego tak miłość, czy to w kręgu rodzinnym, czy innych więzi.

Mówiłeś, że jeśli się dowie będzie krzyczeć, więc siedzieliśmy cicho, śmiejąc się pod nosem z jej niewiedzy.
Mówiłeś, że jeśli się dowie, będzie krzyczeć, więc siedzieliśmy cicho, śmiejąc się pod nosem z jej niewiedzy.

Byli inni którzy umieli mi cię zastąpić.
Byli inni, którzy umieli mi cię zastąpić.

Nawet wtedy kiedy sama nie ma ochoty, bym to ja zajęła się nią.

Nawet wtedy, kiedy sama nie ma ochoty, bym to ja zajęła się nią.

Raz omal mnie nie udusiłeś pamiętasz?
Raz omal mnie nie udusiłeś, pamiętasz?

Potrzebowałam by była ze mną.

Potrzebowałam, by była ze mną.

To nie opiekowałeś się mną, kiedy wyrwano ze mnie dziecko.
To nie ty opiekowałeś się mną, kiedy wyrwano ze mnie dziecko.

usta, które karzesz malować
usta, które każesz malować

karzesz przez RZ od słowa karać
każesz przez Ż od słowa kazać


Bo to ty mnie stworzyłeś prawda?
Bo to ty mnie stworzyłeś, prawda?

A może pragnąłeś kiedy była młodsza?
A może pragnąłeś, kiedy była młodsza?

takie same usta, nosy, oczy.
Takie same usta, nosy, oczy.

ciiii
w literaturze używa się raczej onomatopei "ćśśś".

Konto usunięte

Dzięki, Triss.

Tekst jest pisany przez dwie osoby. Kursywa była dla oznaczenia. Z początku historia miała potoczyć się nieco inaczej, stąd wyodrębnienie części, pisanych przeze mnie ;]

Błędy poprawię w weekend, teraz trochę czasu brakuje.

Polecam inne nasze teksty [ w miniaturach ]

Duś
Faktycznie, wybacz, nie zwróciłam uwagi na komentarz przed opowiadaniem Wink
Ach, zapomniałam dodać - bardzo trafny tytuł.
Bardzo mi się podobały opisy zbliżeń erotycznych, śmiałe, swobodne, choć bez cienia taniej pornografii. Doskonale współgrały z rytmem opowiadania.
Nie bardzo jednak wiem jak zaklasyfikować treści. Od początku całą sekwencje z ojcem miałem za grę, później doszła matka i już zupełnie się pogubiłem... Jednak w jakiś sposób porwał mnie nurt i klimat i rytm słów więc na potrzeby własnej małostkowości uznałem utwór za swoisty opis emocji dziewczyny podczas stosunku.
Najpierw poczucie bezpieczeństwa, więzi, później rosnące zauroczenie, wreszcie te rozchylone uda, rozkosz, ból, tortury przenikające się z sobą i w jakiś dziwnie perwersyjnie wyuzdany sposób więcej tortur, bólu i rozkoszy aż wreszcie ulga.
Można i inaczej, co sugeruje końcówka, ale mnie się podoba bardziej pierwsza opcja. zresztą już jestem pod wpływem ulubionych substancji, czas światło gasić

...With a fiver in my pocket n my old dancing bag...

pozdrawiam
Literacko poza kilkoma niedorobkami to ujdzie w tłumie. Ale nie jestem w stanie pojąć co skłoniło cię do podjęcia takiej tematyki. Opisy realistyczne ale budzące odraze. Skoro na trzeźwo masz takie wizje to powiem tak: pij nie gadaj i nie jaraj tego świństwa. Skoro umiesz pisać to napisz coś na jakiś bardziej wzniosły i piekniejszy temat np. o ojczyźnie. Co ty na to?
Duśka pisała ten tekst ze mną, Moniczko.
I nie sądzę byśmy chciały pisać o ojczyźnie. To nudny i oklepany temat. A to co pewnie byśmy wymyśliły raczej nie spodobałoby Ci się... Hmmm, ale mam pewnie chory czyli dla mnie normalny pomsł... Ojczyzna, ojczyzna, ojczyzna... Co by tu...

Wzniosłym stylem raczej żadna z nas się nie posługuje i nie zrobi tego. Patos jest do... nosa.
dziękujemy Ci za komentarz.
Każdy pisze o czym potrafi. Uważam ze lepszy jednak juz temat nudny i oklepany niż nieetyczny i wulgarny.
Hmmm coś mi się nie wydaje... Wspomniałabym o czymś, ale to już byłby offtop...

Jeszcze jeden post nie na temat i warn.