Via Appia - Forum

Pełna wersja: [Recenzja] Andre Norton "Bunt agentów"
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Mając telefon, na którym w prosty sposób mogłem wgrać i odczytywać posiadane e-booki, rozpocząłem eksperyment mający sprawdzić czy da się w ten sposób czytać książki. Da się. Jest to bardzo poręczna metoda oszczędzająca pieniądze (e-book kosztuje dużo mniej niż prawdziwa książka), czas (pójście do księgarni etc.) oraz pozwalająca czytać w prawie dowolnym momencie - ot wystarczy wyjąć komórkę i brać się do dzieła.[/p]

No ale nie o tym miała być mowa. Przejdźmy zatem do konkretów.

To już trzecia część z cyklu "ROSS MURDOCK" opowiadająca o grupie podróżników w czasie. Kto nie czytał poprzednich części, może być nieco zagubiony, ponieważ jak do tej pory, każdy kolejny tom sagi jest bardzo luźno związany z poprzednikami. [/p]
Ogólne wprowadzenie mogłoby wyglądać tak: Zimna wojna wcale się nie skończyła. Wciąż istnieją dwa przeciwstawne bloki - zachodnie państwa oraz tzw. "Czerwoni" (odniesienia są nader klarowne). Toczą oni między sobą bezpardonową walkę mającą na celu doprowadzenie przeciwnika do porażki absolutnej - tj prawdopodobnie do kompletnego unicestwienia. [/p]
Jako, że konflikt nie toczy się w jednym czasie, nie jest to już XX wiek, gdyż w miarę jak zagłębiamy się w następne tomy, akcja skacze nam od dziejów prehistorycznych, do nowoczesności opartej na sci-fi (statki kosmiczne, kolonizacja planet etc.),[/p]
Tak też wygląda akcja trzeciego tomu. Grupka ludzi zostaje wysłana statkiem kosmicznym na odległą planetę Topaz w celu jej skolonizowania. Pomijam już fakt, że jest ich garstka, nie otrzymują oni żadnych narzędzi i materiałów pozwalających przeżyć, poza nożami i strzałami znalezionymi gdzieś na statku, który, na ich nieszczęście, ulega katastrofie. [/p]
Na miejscu jednak okazuje się, że nie są tam sami. Rozpoczyna się nierówna walka między nowymi kolonizatorami, a ich czerwonymi kolegami z Ziemi, którzy przywieźli sobie całkiem pokaźny arsenał broni, czego nie można powiedzieć o głównych bohaterach. Jaką w tym rolę odegra plemię wywodzące się ze Złotej Ordy, starożytne wieże prastarej cywilizacji oraz silnie działający narkotyk o nazwie redax? Przekonajcie się sami czytając tę pozycję, jako że ja nie będę wyjawiał dalszej akcji.[/p]
Co mnie jednak rozczarowało to brak wątku naczelnego jakim jest sama podróż w czasie. Tym razem obyło się bez niej i według mnie fabuła trochę na tym straciła. Ogólnie rzecz biorąc, oscylowała między typową sensacją, akcją, a czymś co można dostać mieszając science fiction i opowieści historyczne. Wyszło, szczerze powiedziawszy, tak sobie i choć moje zdanie nie jest głosem profesjonalisty, a zwykłego czytelnika, wydaje mi się, że książka była zwyczajnie nudniejsza niż tom pierwszy czy choćby drugi (ale nieco naciąganie). [/p]
Ogółem oceniłbym treść na 6/10 gdyż nie znalazłem w tej książce tego polotu, co kiedyś. Jednakże wszystkim zainteresowanym tym tematem polecam oczywiście sięgnięcie do tekstu.[/p]
Wyszło tak sobie, ale warto sięgnąć? Smile Mnie osobiście nie zachęciłeś.
Cytat:wprowadzenie mogłoby wyglądać tak: Zimna wojna
Czy ta zimna woja nie powinna być małą literą?
Cytat:Wszystkim zainteresowanym tym tematem polecam oczywiście sięgnięcie do tekstu, jako, że zajął mnie na kilka ładnych godzin, gdy czytałem małe fragmenty na ekranie komórki.
Wyszło, że polecasz dlatego, że zajęło ci dużo czasu. Dziwnie jakoś, generalnie oceniasz na minus, ale polecasz. "A co mi tam, czytajcie bzdety, może wam się spodoba"? Skoro zachęcasz do czytania, to napisz, dlaczego.
W recenzjach się niestety nie poruszam tak zwinnie jak w innych miejscach. Pisałem to natomiast, aby, poniekąd też dla siebie, ocenić daną książkę i wydać werdykt z jako takim opisem samej książki.
Cóż, nie dziwię się, że Cię nie zachęciłem, skoro mnie również ta książka nie przypadła do gustu Wink
Natomiast z tym końcowym zdaniem masz całkowitą słuszność.
Dzięki za przeczytanie tej recenzji Wink
Danek
Cytat:W recenzjach się niestety nie poruszam tak zwinnie jak w innych miejscach.
cóż, wcale nie gorzej ode mnie Smile
Gdybym w tym kierunku celował...
No cóż, ja nigdy nie umiałem ładnie ubrać coś w słowa, zawsze waliłem konkretami, co niemalże zawsze nie podobało się wykładowcom na studiach Big Grin
Danek, ładnie i konkretnie też się daSmile
To już chyba wyższa szkoła jazdy Smile