06-01-2011, 11:29
Sierpniowy zachód ozłocił jej lice,
Radość wpajając w policzki rumiane.
Tak pięknie błyszczą jego źrenice,
Gdy patrzy w jej oczy zakochane.
Tak nieśmiało dotyka jej dłoni,
Bojąc się, że może ją spłoszyć,
Rozpływa się w tajemnej toni,
Pozwalając myślom się rozproszyć.
I mówić chce, lecz nie wie o czym,
Tysiące słów fruwa w jego głowie.
Umilkł i uśmiechem swym uroczym
Oddać chce radość w każdym jej słowie.
Lecz oto zegar- pacholę czasu,
Cicho wybił godzinę rozstania.
Bezlitosny, zgasił zawczasu
Szczęścia chwilę i radość trwania.
Ostatnie słowo na pożegnanie,
Smutne spojrzenie w jego oczy .
Odeszła, lecz kiedy dzień nastanie,
Znów usłyszy jego głos uroczy.
Radość wpajając w policzki rumiane.
Tak pięknie błyszczą jego źrenice,
Gdy patrzy w jej oczy zakochane.
Tak nieśmiało dotyka jej dłoni,
Bojąc się, że może ją spłoszyć,
Rozpływa się w tajemnej toni,
Pozwalając myślom się rozproszyć.
I mówić chce, lecz nie wie o czym,
Tysiące słów fruwa w jego głowie.
Umilkł i uśmiechem swym uroczym
Oddać chce radość w każdym jej słowie.
Lecz oto zegar- pacholę czasu,
Cicho wybił godzinę rozstania.
Bezlitosny, zgasił zawczasu
Szczęścia chwilę i radość trwania.
Ostatnie słowo na pożegnanie,
Smutne spojrzenie w jego oczy .
Odeszła, lecz kiedy dzień nastanie,
Znów usłyszy jego głos uroczy.