30-12-2010, 01:01
To moje pierwsze opowiadanie, pewnie roi się nim od błędów, ale po to mam was, abyście mi je pokazali.
Władca Piekieł
Beliar
Głośna muzyka wypełniała cały pokój, wpędzając w wściekłość rodziców Nerfa, którzy w sąsiednim pomieszczeniu , próbowali odpocząć po długim dniu ciężkiej pracy . W końcu tata nie wytrzymał i wpadł do pokoju swojego. Wyciągną wtyczkę komputera z gniazdka .
- Dobrze się czujesz !? Przez ten cholerny jazgot , nie mogę sobie nawet gazety przeczytać. - krzyczał - Nie dość ,że się nie uczysz, chodzisz na wagary, nauczycielka poskarżyła mi się , że palisz papierosy no i do tego te wszystkie bójki. - Tata Nerfa był wyjątkowo spokojnym człowiekiem, zwykle ciężko było go zdenerwować, lecz czasami wystarczała mała iskierka, która rozpalała wielki pożar. Poza tym, Nerf ostatnio zbyt wiele razy nadużywał zaufania rodziny.
- Ale o co ci teraz chodzi ? Może trochę za głośno słuchałem muzyki, a ty mi tu teraz wyciągasz wszystkie moje małe grzeszki ! - równie głośno odpowiedział Nerf.
- Grzeszki ?! to są dla ciebie małe grzeszki ?! Gdyby tak było to ja i mama nie musieli byśmy się za ciebie tak wstydzić , wiesz co o tobie mówią sąsiedzi ?
- A co mnie to obchodzi , te stare babki nie maja nic lepszego do roboty , tylko siedzą w oknach albo przed domem i śledzą każdego jak by były z FBI . To co one o mnie gadają to ja mam gdzieś. - Odpowiedział ojcu .
- Ale ja nie mam, tego gdzieś , nie po to cie karmie , daje dach nad głową , żebyś przynosił mi wstyd i same problemy!
- Tata o mało co nie wyszedł z siebie, był cały czerwony i zaczynał się trząść , a to był znak dla Nerfa aby jak najprędzej przestać się z nim kłócić i mu ustąpi, bo inaczej mogło by się to źle dla niego skończyć.
- Przykro mi tato wiem , że nie spełniam wszystkich twoich oczekiwań, bardzo się staram ale mimo to... Wiesz jak trudno jest być nastolatkiem w dzisiejszych czasach ? Mam swoje problemy , z którymi muszę zmagać się na co dzień i nie zawsze daje radę , stąd te wagary i bójki ale przyrzekam , że się zmienię. - Skłamał chłopak , ciesząc się ze swojego sprytnego zagrania , będąc nie mal pewny że tata tera złagodnieje.
- Gdybyś stosował się tylko do tego co mówisz. Ja nie wieże już w ani jedno twoje słowo. Dlatego postanowiliśmy razem z mamą , że wyjedziesz do dziadka na wieś , na całe wakacje.- Powiedział spokojnie ale poważnym tonem , z którego można było wyczytać, że nie przyjmuje sprzeciwu.
- Jak to ? tylko za to, że słuchałem za głośno muzyki ? - spytał zdziwiony z wyraźną paniką w głosie,
- Za całokształt mój drogi chłopcze, za całokształt - uświadomił go tata go tata.
- No ale ja tam nie pojadę! Mam gdzieś wasze zdanie , mam tu przyjaciół , którzy mnie potrzebują. - podniósł głos .
- Bez dyskusji - Zakończył krótko kłótnię tata , jak zwykle robią to rodzice , gdy nie mają siły na dalszą sprzeczkę. Nerf próbował jeszcze przekonać rodziców, ale ci byli nie ugięci.Więc już następnego ranka wpakowali swojego jedynego syna do pociągu i wysłali na wieś do jego dziadka.
***
Nie zjesz nic więcej ? - Spytał dziadek z uśmiechem na twarzy .
- Nie dziękuję. - Odparł równie uprzejme Nerf, nie mógł okazywać nerwów swojemu dziadkowi , po tym jak zobaczył jaką wielką radość sprawił mu przybywając w odwiedziny. Staruszek mieszkał sam w starym domostwie na odludziu, nie było tu żadnego dojazdu prócz polnych drug , brak autobusów, a najbliższy sklep znajdował się jakieś 3 kilometry dalej. Nerf nie wiedział , że w cywilizowanym świecie do jakiego przywykł , mogą być jeszcze takie miejsca. Wokoło porastał wszystko tylko las.
- Nawet nie wiesz jaka radość sprawiłeś mi przyjeżdżając tutaj. Człowiek cały czas siedzi tu samemu, nawet gęby nie ma tu do kogo otworzyć. - Powiedział dziadek pomagając wnuczkowi przenosić bagaże na strych , gdzie miał znajdować się pokój Nerfa.
- Powinien dziadek sobie żonę znaleźć, wtedy miał by z kim porozmawiać - Zażartował Nerf .
- A wiesz co by twoja babcia zrobiła zemną, jak bym po śmierci udał się do nieba , wtedy nawet sam Pan Bóg by mi nie pomógł. - odparł staruszek . W końcu do szli na strych który do tej pory zajmował rolę rupieciarni . Znajdowało się w nim wszystko od starych telewizorów , mebli ,wiader , książek , garnków i długo by jeszcze wymieniać. Nerf zastanawiał się co dziadek miał na myśli mówiąc mu , że tutaj posprzątał , gdy przetarł ręką blat biurka jego dłoń stała się cała czarna od kurzu.
- Dobrze wnuczku ty sobie tu wszystko uporządkuj , potem do ciebie zajrzę. - powiedział i zszedł na dół zostawiając Nerfa samego. Chłopiec rozpakował się i zaczął szperać w starych rupieciach swojego dziadka.
- O ile pamięć mnie nie myli staruszek pędził kiedyś wino swojskiej roboty , może ma gdzieś jeszcze schowaną beczułkę albo ze dwie. - Powiedział sam do siebie uśmiechając się . I zaczął poszukiwania , ale nic prócz sterty bezużytecznych śmieci nie udało mu się odkryć . Zrezygnowany bezowocnymi poszukiwaniami zamierzał zejść na duł i porozmawiać trochę z dziadkiem, i cichaczem buchnąć mu trochę papierosów . Ale jego uwagę przykuła leżąca na szafce szkatułka , której wcześniej nie zauważył. Na wieku czarnej szkatułki narysowana była czaszka, od spodu i po bokach pokrywały ja napisy w nieznanym mu języku. - O nareszcie coś ciekawego , może jest to coś warte ? - Pomyślał Nerf. Otworzył wieczko , a w środku leżał zielony kanciasty kamień , a pod spodem zwitek pożółkłego papieru, wziął do ręki kamień i obbadał go wzrokiem , następnie odłożył go na bok i zaczął oglądać kawałek papieru , na którym było coś napisane , ku jego z dziwieniu po polsku. Zaczął czytać zawartość kartki, która głosiła:
Na mą krew , dusze i kości,
przyrzekam dopełnić obietnic
złożonych ciemności,
i doprowadzić cię na sam
szczyt piekielny, aby nasza chwała
trwała całe wieki.
- O co w tym chodzi... - Przerwał zwracając uwagę na kamień , który zaczął sam z siebie podskakiwać na podłodze , i świecić zielonym
światłem które w pewnym momencie rozbłysło tak mocno , że oślepiło Nerfa . Gdy odzyskał wzrok , jego oczom ukazał się chłopak , mniej więcej w jego wieku o czarnych włosach i oczach , dobrze zbudowany w czarnej zbroi , na plecach miał przywieszony duży miecz z wygrawerowaną czaszka na rękojeści.
- Czy to ty mnie wezwałeś? Czy to ty jesteś moim Mistrzem? - powiedział spokojnym tonem nieznajomy. Nerf oniemiał, jeszcze przed chwilą stał sam, a tu nagle nie wiadomo skąd pojawia się jakiś, jego mość rodem z filmu kostiumowego.
- Yhy - wydusił
- Więc zdecydowałeś się uczestniczyć w wojnie. Musze przyznać bardzo odważna decyzja , Ale masz to olbrzymie szczęście , że natrafiłeś na mnie , na wielkiego władce zachodniej części piekieł , Beliara. - Powiedział z duma tajemniczy chłopak.
- O co tu kur... chodzi ? - szepnął pod nosem , po czym padł nieprzytomny na podłogę
CDN
Władca Piekieł cz.2
Pakt
Wojna o tron piekielny
Nerf powoli budził się . Po jego głowię szwendało się pełno stłumionych i niewyraźnych głosów.
- Oszukiwałeś! - krzyknął Beliar podnosząc się z krzesełka.
- Jak twoim zdaniem można oszukiwać w szachach ? - spytał starzec - Nerf zdał sobie sprawę, że leży w pokoju gościnnym , w domu swojego dziadka. Powoli zaczął odzyskiwać pamięć i ze strachem otwierał oczy.
- O obudził się . - zakomunikował Beliar.
- Nic ci nie jest wnuczku. - Spytał troskliwie dziadek.
- Nie... Co się dzieje? - wybełkotał wstając z łóżka.
- Potknąłeś się i uderzyłeś głową w szafkę, no i straciłeś przytomność , więc przeniosłem cię razem z Belem, do łóżka - wyjaśnił.
- Z kim ? nie znam żadnego Bela - Powiedział przecierając sobie oczy.
- Co ty pleciesz? widać nie doszedłeś jeszcze do siebie, Spójrz tam stoi Bel, twój przyjaciel który przyjechał tu z tobą. - Nerf spojrzał na chłopca, który stał kilka kroków od niego i obdarzał go szczerym uśmiechem, znowu zrobiło mu się słabo , ale tym razem nie stracił przytomności.
- Ale ja go nie znam...- powiedział powoli z nutką przerażenia w głosie. Nerf spojrzał na niego jeszcze raz, rzeczywiście wydawał mu się jakoś dziwnie znajomy, ale nie potrafił powiedzieć skąd go zna i nagle wszystko zrobiło się jasne, przypomniał sobie co tak naprawdę było przyczyną jego omdlenia.
- Dziadku uważaj on nie jest normalny !- Krzyknął przerażony , zrywając się na równe nogi. - Dziadku... ?- Staruszek zamarł w bezruchu z wbitym nieprzytomnym wzrokiem, w miejsce w którym przedtem siedział Nerf.
- Co mu zrobiłeś! - krzyknął z gniewem, dało się dostrzec w jego głosie odrobinę strachu.
- Tylko go spetryfikowałem , w każdej chwili mogę go odczarować , dla mnie zaklęcia tego typu to pestka.- rzekł z dumą Beliar.
- Więc go odmień !
- Nie mogę jeszcze zauważyłem, że ty zupełnie nie wiesz o co chodzi i przyzwałeś mnie zupełnie przypadkowo. Wiec potrzebuje chwili czasu, na wytłumaczenie ci wszystkiego , dlatego spetryfikowałem staruszka , nikt oprócz ciebie nie powinien wiedzieć o mnie.
- Wytłumaczyć czego ?
- Mówiłem ci przecież, toczy się wojna o władze w piekle i w chwili gdy mnie przyzwałeś zostałeś wmieszany w sam jej środek, jako mój mistrz.- Beliar opisywał to wszystko tak jak by mówił o najnormalniejszej w świecie rzeczy.
- Ale jest jeden mały problem Beliarze - oznajmił Nerf- Ja w to nie wierze, to nie możliwe żebyś to co mówił było prawdą, to jakaś cholerna farsa ! - wykrzyczał.
- Zamrożony dziadek może nie jest wystarczającym dowodem , oraz fakt, że brał mnie za twojego przyjaciela. To wszystko to moja zasługa.-powiedział z dumą.
- Na pewno da się to wytłumaczyć, w racjonalny sposób- mówił zapominając zupełnie o strachu.- Dogadałeś się z dziadkiem, żeby z jakiegoś powodu mnie oszukać, on teraz tylko udaje .
- Doprawdy mistrzu nie sądziłem, że będziesz aż takim niedowiarkiem. Jeśli chcesz dowodu proszę bardzo, dam pokaz moich niesamowitych zdolności- powiedział z uśmiechem na twarzy, zupełnie jak by czekał cały czas na ten moment. Unius rękę w górę i pstryknął palcami, nagle cale pomieszczenie stanęło w płomieniach. Nerf z przerażenia skulony rzucił się na podłogę, pozostał w takiej pozycji kilka chwil , zanim doszło do niego, że nie odczuwa nawet gorąca. Uniósł głowę do góry i rozejrzał się do o koła, pożar nadal trwał.
- Niema się czego bać, ten ogień nie parzy, dla mnie taki mały pokaz to pestka.- powiedział pewny siebie Bel.
- Załóżmy, że wieżę ci .- wybełkotał przerażony Nerf.
- Całe szczęście mogę teraz przejść do konkretów - powiedział całkiem poważnym tonem.- Więc myślę, że zacznę od samego początku.- Słusznie- wtrącił Nerf podnosząc się z podłogi i siadając na krzesełku. Bel nie zwrócił w ogóle uwagi na Nerfa i kontynuował dalej.- Kilka tysięcy lat temu, wszyscy najważniejsi dostojnicy w piekle pokłócili się o to ,który z nich powinien rządzić piekłem jako, że nie mogli dojść do porozumienia, jedynym wyjściem stała się wojna. Każdy demon nawet najsłabszy może brać w niej udział wystarczy, że znajdzie sobie swojego mistrza, dzięki któremu będzie mógł przetrwać na ziemi.
-Ale dlaczego walczycie na ziemi a nie w piekle? i do czego potrzebni są wam ci mistrzowie?
- Walka w piekle nie miała by najmniejszego sensu, ponieważ mamy tam nie ograniczona moc i wyłonienie
zwycięzcy było by niemożliwe, a tu nasza moc jest ograniczona, ale utrzymanie powłoki cielesnej, która wyglądem przypominała by człowieka jest bardzo trudna i pochłaniała by zbyt wiele energii, poza tym nie możemy przebywać na ziemi cały czas i tu zaczyna się wasza rola, rola mistrzów dzięki nim możemy przebywać tu non stop. Oczywiście w zamian otrzymujecie od nas pewne zdolności, które stawiają was wyżej od przeciętnego człowieka.
- Ja tam w sobie nie zauważyłem żadnych większych zmian. - Powiedział z rezygnacją w głosie Nerf.
- Nie następują one od razu, dopiero po kilku dniach zauważysz zmiany, na przykład nie będzie opuszczać cię szczęście, niezwykła siła fizyczna, o wiele szybsza regeneracja i takie tam bzdet.
- To są dla ciebie bzdety ?
- Moja siła przekracza znacznie twoje wyobrażenia, te cechy ,które wymieniłem są czymś do czego jestem przyzwyczajony, więc nie są niczym nie zwykłym dla mnie. Jednak tobie mogą znacznie ułatwić życie,
wiec zastanów się jeszcze raz i odpowiedz mi teraz, czy zgadzasz się zostać moim mistrzem. - Zapadła nerwowa cisza, Nerf wyglądał na skupionego, w jego wnętrzu toczyła się walka, pragnął siły ale jednak bał się konszachtów z diabłem, no i nie opuszczało go wrażenie, że Bel nie mówi mu całej prawdy.
-Tak chce ci pomóc. - Chęć zdobycia nad ludzkiej siły przeważyła w nim.
- A więc od teraz jesteśmy drużyną- powiedział z uśmiechem Beliar.
CDN
Władca Piekieł cz 3
Pierwsza Walka
Minęło kilka dni od czasu pojawienia się Bela, można było śmiało przypuszczać, że skoro w domu pojawił się książę piekieł, wszystko diametralnie się zmieni, lecz nic bardziej mylnego. Nerf nie pamiętał już kiedy ostatnio spędzał tak miło czas, zwykle nie miał z kim rozmawiać, rodzice wiecznie zajęci pracą a jedyni znajomi jakich miał to ludzie, których poznał przez internet. Więc trudno było się dziwić jego radości, wreszcie coś w jego nudnym życiu się działo.
- Nerf musisz w końcu zdać sobie z tego sprawę, że ta wojna to nie zabawa. - powiedział wychylając głowę z za gazety Bel. - A ja nie jestem jakimś tam zwykłym chłoptasiem, tylko diabłem.
- Więc nie zagrasz ze mną?- spytał Nerf stojąc na przeciw Bela i podając mu jojstick. Diabeł z całej siły starał się oprzeć pokusie, ale niestety poległ.
- Jasne, że zagram. - powiedział zawiedziony swoją słabą wolą. Beliar przeczył wszystkim stereotypom, nie był żądnym krwi potworem, który rozkoszował się zabijaniem niewinnych istot, nie odnajdywał radości w zadawaniu cierpienia. Właściwie trudno było odróżnić go od zwykłego nastolatka nie wyróżniał się niczym szczególnym , no może z wyjątkiem tego że był bardzo przystojny, nie licząc oczywiście jego nadludzkich zdolności, które skrzętnie ukrywał przed innymi. Lekko zarozumiały stanowczo zbyt pewny siebie, nienawidzący porażki, taki właśnie jest Beliar władca zachodniej części piekła. Do tego świetnie dogadywał się z Nerfem, chłopcu wydawało się, że znał go od lat, ale jego przeczucie mówiło mu, że Bel utrzymuje coś w tajemnicy przed nim.
***
- Dlaczego jeszcze ich nie mam, mówiłeś, że z czasem przyjdą - powiedział Nerf znudzonym głosem, odkładając jojstic i kładąc się na łóżku.
- Wszystko zależy od naszych wzajemnych relacji im bardziej będziemy sobie ufać, im lepiej się poznamy, tym nasze zdolności będą rosły w siłę. Widocznie za mało mi ufasz, skoro nic się w tobie jeszcze nie zmieniło.
- Z tego co powiedziałeś wynika , że działa to w obie strony, może to ty jesteś tym który coś ukrywa.
- Uwierz, to mi najbardziej zależy na tym, żebyś jak najszybciej urósł w siłę, niedługo inni uczestnicy wojny dowiedzą się o mnie i walka będzie nieunikniona, dlatego najważniejsze jest abyś do tego czasu stał się jak najsilniejszy. Ale ty w dalszym ciągu nie ufasz mi do końca.
- Dlatego, że nie mówisz mi wszystkiego, czuje to, coś ukrywasz- powiedział spoglądając na Bela.
- Rozumiem cała ta sytuacja jest nietypowa. W twoim życiu pojawia się nie wiadomo skąd diabeł, istota którą do tej pory miałeś za zło w najczystszej postaci to jasne, że jesteś ostrożny i przez to widzisz problemy których tak naprawdę nie ma. - tłumaczył się Bel - Zresztą dokończymy te rozmowę jak wrócę.
- To gdzieś się wybierasz ? - spytał zaciekawiony Nerf.
- Tak, dziadek prosił mnie o pomoc w zakupach jadę z nim do miasteczka.
- Prosił ciebie ? - powiedział zadziwiony .
- Tak, przecież według niego jestem zwykłym nastolatkiem, więc nic w tym dziwnego.- Dokończył zdanie i wyszedł z pokoju.
Nerf został sam na sam ze swoimi myślami, starał się ocenić postać Bela , ale po dłuższej chwili uznał, że to nie ma większego sensu, przecież zgodził się już na zostanie jego mistrzem , a z tej drogi nie ma powrotu.
Zza okna słychać było przekleństwa dziadka skierowane pod adresem starego trabanta, który nie chciał odpalić, dopiero gdy Bel otworzył maskę samochodu i po majstrował przy silniku, stara maszyna zadziałała. Nerf uświadomił sobie, że jest bardzo śpiący, w końcu nie spał za dobrze ostatnich kilka nocy, odkręcił się na drugi bok i zasnął.
***
Dźwięk dzwonka do drzwi wyrwał go ze snu, zza okna biło pomarańczowe światło zachodzącego słońca. Nerf wstał z łóżka przeciągnął się dziwiąc, że spał aż do zachodu słońca, zszedł szybko na duł otworzyć drzwi nieznanemu przybyszowi, niestety spóźnił się bo gość spacerował już swobodnie po salonie. Nerf rozpoznał w nim chłopaka który roznosił gazety. Młody mniej więcej w wieku Nerfa, piegowaty , rudzielec, był ubrany w czerwoną koszule i wytarte jeansy, na nosie miał duże okulary.
- Cześć - powiedział zachrypniętym głosem.
- Cześć - odpowiedział dość niepewnie Nerf, przyglądając się bacznie rudzielcowi.
- To ty jesteś Nerf, mam racje ?
- Tak i co w związku z tym.
- Właściwie to nic, chciałem się tylko upewnić - powiedział z paskudnym uśmiechem na twarzy . - Ghel bierz go ! - ryknął chłopak, coś z olbrzymią siłą przebiło się przez frontową ścianę domu zasypując wszystko do koła kawałkami gruzu, tumany kurzu unosił się w powietrzu ograniczając widoczność.Nerf stał w miejscu zasłaniając swoją twarz rękoma, był oszołomiony , wydawało mu się że jakiś samochód uderzył w dom przebijając się do środka. Lecz szybko odzyskał trzeźwość umysłu.
- Właśnie się zaczęła... wojna - pomyślał i zaczął uciekać po schodach do swojego pokoju - Musze przeżyć do powrotu Bela - to był jedyny plan jaki w tej chwili mógł wymyślić, w dodatku olbrzymia bestia, która stała za nim nie pomagała mu, w skoncentrowaniu się na lepszym planie. Potwór miał jakieś 3 metry wysokości, prężył swoje olbrzymie mięśnie i groźnie łypał swoimi krwistymi ślepiami w kierunku uciekającego Nerfa. Jego skóra była koloru szarego, z paszczy wystawały pożółkłe zębiska, miał na sobie tylko kawał starej brudnej szmaty przepasanej na biodrach, w ręku trzymał olbrzymią maczugę. Potwór ruszył z impetem za Nerfem, jedynym problemem który jak dotąd zatrzymywał bestie były za wąskie schody w których nie mógł się zmieścić, więc musiał torować sobie drogę maczugą, niszcząc ścianę i poręcz schodów, w powietrzu zaroiło się od kawałków drewna i cegieł. Przerażony Nerf dobiegł do swojego pokoju, w tym miejscu skończyły się mu pomysły, nie miał dokąd uciec a drzwi nie zatrzymają tego potwora. Jedyną droga ucieczki wiodła przez okno, za którym rósł stary dąb, mógł po nim zejść i schować się gdzieś na zewnątrz i tak też postanowił zrobić. Podbiegł do okna i je otworzył, stał już jedną nogą na parapecie gdy drzwi pokoju wyleciały z futryn, potwór już go dogonił. Chłopiec wyskoczył z okna, próbował złapać się jakiejś gałęzi, ale nie udało mu się i spadał na duł obijając się o konary drzewa, w końcu rąbnął całym ciałem w ziemie. Strasznie bolały go żebra, z rozciętego czoła ciekła mu krew. Musiał uciekać dalej, zanim bestia go odnajdzie, uniósł głowę w górę, aby zobaczyć co dzieje się w jego pokoju.- Czyżby odszedł ? - Pomyślał zaszokowany dziwnym spokojem panującym w domu, który jednak nie trwał za długo, bestia wyskoczyła z pokoju, robiąc kolejną dziurę w domu dziadka, Nerf odskoczył w ostatniej chwili, gdyby spóźnił się choć o sekundę został by zmiażdżony przez bestie.
- Wykończ go ! - usłyszał za pleców Ghela, krzyk rudzielca. Potwór wziął olbrzymi zamach swoją maczugą.
- To koniec - pomyślał Nerf, w jego głowie panowała pustka, nie widział już żadnej nadziei na uratowanie siebie, zawiódł, zrobiło mu się tak głupio jeszcze kilka godzin temu był pewien, że wraz z Belem wygra te wojnę, a teraz co ? przegra w pierwszej swojej walce, poczuł olbrzymi napływ gniewu .
- Nie to nie może być koniec ! - ryknął z całych sił, zacisnął pięść, maczuga potwora leciała już w jego kierunku, Nerf swoja pięścią , uderzył w maczugę, Która się zatrzymała. Ghel odskoczył od swojej ofiary zupełnie zdezorientowany.
- Niesamowite, Niesamowite, zaledwie kilka dni starczyły mu aby przekazać zdolności, on jest wspaniały muszę go mieć - mówił raczej sam do siebie rudzielec z szaleńczym wyrazem twarzy. Nerf był nie mniej zdziwiony niż jego przeciwnicy- w końcu... w końcu przyszły - myślał rozradowany - iskierka nadziej zapaliła się w jego sercu na nowo. Postanowił w pełni wykorzystać nadarzająca się okazję, ruszył z impetem w stronę potwora, zauważył że jego szybkość też wzrosła, wzbił się w powietrze, tuż przed potworem i uderzył go w paskudną mordę. Demon pod wpływem silnego uderzenia, przewrócił się na ziemie.
- Ha i co teraz - powiedział zadyszany Nerf wycierając krew z czoła.
- Nie ciesz się tak , to jeszcze nic - powiedział ciągle uśmiechnięty rudzielec. - Ghel wstawaj- krzyknął , potwór jak na komendę wstał, naprostował sobie szczękę, która była nieco skrzywiona po ciosie Nerfa. - Przygotuj się na śmierć - wysyczał rudzielec.- SZTUKA WZMOCNIENIA KAMIENNY SZKIELET ! - krzyknął a potwór zaczął wyć przeraźliwym głosem. Nerf widząc, że dzieje się coś niedobrego, postanowił wykończyć potwora. Włożył całą siłę jaką miał w jeden cios, podbieg do bestii, i uderzył ją w brzucho. Oboje stali przez moment nie ruchomo.
- Aaaaaaa - krzyknął Nerf trzymając się za rękę która obficie krwawiła. - Ahhh chyba ją złamałem - wyszeptał.
- Dokończ to Ghel czas się nam kończy - powiedział z pewnością rudzielec. Potwór kopnął Nerfa który poszybował w powietrze i uderzył w stary dąb powodując wielkie wgniecenie. Z ust ciekła mu krew , obraz przed oczami miał zamazany, ciężko mu się oddychało - Przynajmniej walczyłem- ta myśl napawała go dumą. Podniósł swój wzrok i ujrzał potwora który stał przed nim i brał już zamach swoją maczugą, która bardzo szybko zbliżała się do jego twarzy.
- Dobrze się spisałeś Mistrzu - znajomy głos doszedł uszy Nerfa. Tuż przed nim stał Bel w swojej czarnej zbroi , w którą był ubrany podczas ich pierwszego spotkania. Zatrzymał pięść Ghela tylko jednym palcem.
- SIÓDMA SZTUKA PIEKIELNA, CZARNY SKOWYT- powiedział pewnym głosem Bel, Nerf usłyszał dziwny dźwięk, z palca Bela wydobyła się czarna kula, którą otaczały fioletowe wyładowania elektryczne, po chwili wystrzeliła zasłaniając Nerfowi cały widok. Wycieńczony walką chłopiec stracił przytomność.
CDN
Władca Piekieł
Beliar
Głośna muzyka wypełniała cały pokój, wpędzając w wściekłość rodziców Nerfa, którzy w sąsiednim pomieszczeniu , próbowali odpocząć po długim dniu ciężkiej pracy . W końcu tata nie wytrzymał i wpadł do pokoju swojego. Wyciągną wtyczkę komputera z gniazdka .
- Dobrze się czujesz !? Przez ten cholerny jazgot , nie mogę sobie nawet gazety przeczytać. - krzyczał - Nie dość ,że się nie uczysz, chodzisz na wagary, nauczycielka poskarżyła mi się , że palisz papierosy no i do tego te wszystkie bójki. - Tata Nerfa był wyjątkowo spokojnym człowiekiem, zwykle ciężko było go zdenerwować, lecz czasami wystarczała mała iskierka, która rozpalała wielki pożar. Poza tym, Nerf ostatnio zbyt wiele razy nadużywał zaufania rodziny.
- Ale o co ci teraz chodzi ? Może trochę za głośno słuchałem muzyki, a ty mi tu teraz wyciągasz wszystkie moje małe grzeszki ! - równie głośno odpowiedział Nerf.
- Grzeszki ?! to są dla ciebie małe grzeszki ?! Gdyby tak było to ja i mama nie musieli byśmy się za ciebie tak wstydzić , wiesz co o tobie mówią sąsiedzi ?
- A co mnie to obchodzi , te stare babki nie maja nic lepszego do roboty , tylko siedzą w oknach albo przed domem i śledzą każdego jak by były z FBI . To co one o mnie gadają to ja mam gdzieś. - Odpowiedział ojcu .
- Ale ja nie mam, tego gdzieś , nie po to cie karmie , daje dach nad głową , żebyś przynosił mi wstyd i same problemy!
- Tata o mało co nie wyszedł z siebie, był cały czerwony i zaczynał się trząść , a to był znak dla Nerfa aby jak najprędzej przestać się z nim kłócić i mu ustąpi, bo inaczej mogło by się to źle dla niego skończyć.
- Przykro mi tato wiem , że nie spełniam wszystkich twoich oczekiwań, bardzo się staram ale mimo to... Wiesz jak trudno jest być nastolatkiem w dzisiejszych czasach ? Mam swoje problemy , z którymi muszę zmagać się na co dzień i nie zawsze daje radę , stąd te wagary i bójki ale przyrzekam , że się zmienię. - Skłamał chłopak , ciesząc się ze swojego sprytnego zagrania , będąc nie mal pewny że tata tera złagodnieje.
- Gdybyś stosował się tylko do tego co mówisz. Ja nie wieże już w ani jedno twoje słowo. Dlatego postanowiliśmy razem z mamą , że wyjedziesz do dziadka na wieś , na całe wakacje.- Powiedział spokojnie ale poważnym tonem , z którego można było wyczytać, że nie przyjmuje sprzeciwu.
- Jak to ? tylko za to, że słuchałem za głośno muzyki ? - spytał zdziwiony z wyraźną paniką w głosie,
- Za całokształt mój drogi chłopcze, za całokształt - uświadomił go tata go tata.
- No ale ja tam nie pojadę! Mam gdzieś wasze zdanie , mam tu przyjaciół , którzy mnie potrzebują. - podniósł głos .
- Bez dyskusji - Zakończył krótko kłótnię tata , jak zwykle robią to rodzice , gdy nie mają siły na dalszą sprzeczkę. Nerf próbował jeszcze przekonać rodziców, ale ci byli nie ugięci.Więc już następnego ranka wpakowali swojego jedynego syna do pociągu i wysłali na wieś do jego dziadka.
***
Nie zjesz nic więcej ? - Spytał dziadek z uśmiechem na twarzy .
- Nie dziękuję. - Odparł równie uprzejme Nerf, nie mógł okazywać nerwów swojemu dziadkowi , po tym jak zobaczył jaką wielką radość sprawił mu przybywając w odwiedziny. Staruszek mieszkał sam w starym domostwie na odludziu, nie było tu żadnego dojazdu prócz polnych drug , brak autobusów, a najbliższy sklep znajdował się jakieś 3 kilometry dalej. Nerf nie wiedział , że w cywilizowanym świecie do jakiego przywykł , mogą być jeszcze takie miejsca. Wokoło porastał wszystko tylko las.
- Nawet nie wiesz jaka radość sprawiłeś mi przyjeżdżając tutaj. Człowiek cały czas siedzi tu samemu, nawet gęby nie ma tu do kogo otworzyć. - Powiedział dziadek pomagając wnuczkowi przenosić bagaże na strych , gdzie miał znajdować się pokój Nerfa.
- Powinien dziadek sobie żonę znaleźć, wtedy miał by z kim porozmawiać - Zażartował Nerf .
- A wiesz co by twoja babcia zrobiła zemną, jak bym po śmierci udał się do nieba , wtedy nawet sam Pan Bóg by mi nie pomógł. - odparł staruszek . W końcu do szli na strych który do tej pory zajmował rolę rupieciarni . Znajdowało się w nim wszystko od starych telewizorów , mebli ,wiader , książek , garnków i długo by jeszcze wymieniać. Nerf zastanawiał się co dziadek miał na myśli mówiąc mu , że tutaj posprzątał , gdy przetarł ręką blat biurka jego dłoń stała się cała czarna od kurzu.
- Dobrze wnuczku ty sobie tu wszystko uporządkuj , potem do ciebie zajrzę. - powiedział i zszedł na dół zostawiając Nerfa samego. Chłopiec rozpakował się i zaczął szperać w starych rupieciach swojego dziadka.
- O ile pamięć mnie nie myli staruszek pędził kiedyś wino swojskiej roboty , może ma gdzieś jeszcze schowaną beczułkę albo ze dwie. - Powiedział sam do siebie uśmiechając się . I zaczął poszukiwania , ale nic prócz sterty bezużytecznych śmieci nie udało mu się odkryć . Zrezygnowany bezowocnymi poszukiwaniami zamierzał zejść na duł i porozmawiać trochę z dziadkiem, i cichaczem buchnąć mu trochę papierosów . Ale jego uwagę przykuła leżąca na szafce szkatułka , której wcześniej nie zauważył. Na wieku czarnej szkatułki narysowana była czaszka, od spodu i po bokach pokrywały ja napisy w nieznanym mu języku. - O nareszcie coś ciekawego , może jest to coś warte ? - Pomyślał Nerf. Otworzył wieczko , a w środku leżał zielony kanciasty kamień , a pod spodem zwitek pożółkłego papieru, wziął do ręki kamień i obbadał go wzrokiem , następnie odłożył go na bok i zaczął oglądać kawałek papieru , na którym było coś napisane , ku jego z dziwieniu po polsku. Zaczął czytać zawartość kartki, która głosiła:
Na mą krew , dusze i kości,
przyrzekam dopełnić obietnic
złożonych ciemności,
i doprowadzić cię na sam
szczyt piekielny, aby nasza chwała
trwała całe wieki.
- O co w tym chodzi... - Przerwał zwracając uwagę na kamień , który zaczął sam z siebie podskakiwać na podłodze , i świecić zielonym
światłem które w pewnym momencie rozbłysło tak mocno , że oślepiło Nerfa . Gdy odzyskał wzrok , jego oczom ukazał się chłopak , mniej więcej w jego wieku o czarnych włosach i oczach , dobrze zbudowany w czarnej zbroi , na plecach miał przywieszony duży miecz z wygrawerowaną czaszka na rękojeści.
- Czy to ty mnie wezwałeś? Czy to ty jesteś moim Mistrzem? - powiedział spokojnym tonem nieznajomy. Nerf oniemiał, jeszcze przed chwilą stał sam, a tu nagle nie wiadomo skąd pojawia się jakiś, jego mość rodem z filmu kostiumowego.
- Yhy - wydusił
- Więc zdecydowałeś się uczestniczyć w wojnie. Musze przyznać bardzo odważna decyzja , Ale masz to olbrzymie szczęście , że natrafiłeś na mnie , na wielkiego władce zachodniej części piekieł , Beliara. - Powiedział z duma tajemniczy chłopak.
- O co tu kur... chodzi ? - szepnął pod nosem , po czym padł nieprzytomny na podłogę
CDN
Władca Piekieł cz.2
Pakt
Wojna o tron piekielny
Nerf powoli budził się . Po jego głowię szwendało się pełno stłumionych i niewyraźnych głosów.
- Oszukiwałeś! - krzyknął Beliar podnosząc się z krzesełka.
- Jak twoim zdaniem można oszukiwać w szachach ? - spytał starzec - Nerf zdał sobie sprawę, że leży w pokoju gościnnym , w domu swojego dziadka. Powoli zaczął odzyskiwać pamięć i ze strachem otwierał oczy.
- O obudził się . - zakomunikował Beliar.
- Nic ci nie jest wnuczku. - Spytał troskliwie dziadek.
- Nie... Co się dzieje? - wybełkotał wstając z łóżka.
- Potknąłeś się i uderzyłeś głową w szafkę, no i straciłeś przytomność , więc przeniosłem cię razem z Belem, do łóżka - wyjaśnił.
- Z kim ? nie znam żadnego Bela - Powiedział przecierając sobie oczy.
- Co ty pleciesz? widać nie doszedłeś jeszcze do siebie, Spójrz tam stoi Bel, twój przyjaciel który przyjechał tu z tobą. - Nerf spojrzał na chłopca, który stał kilka kroków od niego i obdarzał go szczerym uśmiechem, znowu zrobiło mu się słabo , ale tym razem nie stracił przytomności.
- Ale ja go nie znam...- powiedział powoli z nutką przerażenia w głosie. Nerf spojrzał na niego jeszcze raz, rzeczywiście wydawał mu się jakoś dziwnie znajomy, ale nie potrafił powiedzieć skąd go zna i nagle wszystko zrobiło się jasne, przypomniał sobie co tak naprawdę było przyczyną jego omdlenia.
- Dziadku uważaj on nie jest normalny !- Krzyknął przerażony , zrywając się na równe nogi. - Dziadku... ?- Staruszek zamarł w bezruchu z wbitym nieprzytomnym wzrokiem, w miejsce w którym przedtem siedział Nerf.
- Co mu zrobiłeś! - krzyknął z gniewem, dało się dostrzec w jego głosie odrobinę strachu.
- Tylko go spetryfikowałem , w każdej chwili mogę go odczarować , dla mnie zaklęcia tego typu to pestka.- rzekł z dumą Beliar.
- Więc go odmień !
- Nie mogę jeszcze zauważyłem, że ty zupełnie nie wiesz o co chodzi i przyzwałeś mnie zupełnie przypadkowo. Wiec potrzebuje chwili czasu, na wytłumaczenie ci wszystkiego , dlatego spetryfikowałem staruszka , nikt oprócz ciebie nie powinien wiedzieć o mnie.
- Wytłumaczyć czego ?
- Mówiłem ci przecież, toczy się wojna o władze w piekle i w chwili gdy mnie przyzwałeś zostałeś wmieszany w sam jej środek, jako mój mistrz.- Beliar opisywał to wszystko tak jak by mówił o najnormalniejszej w świecie rzeczy.
- Ale jest jeden mały problem Beliarze - oznajmił Nerf- Ja w to nie wierze, to nie możliwe żebyś to co mówił było prawdą, to jakaś cholerna farsa ! - wykrzyczał.
- Zamrożony dziadek może nie jest wystarczającym dowodem , oraz fakt, że brał mnie za twojego przyjaciela. To wszystko to moja zasługa.-powiedział z dumą.
- Na pewno da się to wytłumaczyć, w racjonalny sposób- mówił zapominając zupełnie o strachu.- Dogadałeś się z dziadkiem, żeby z jakiegoś powodu mnie oszukać, on teraz tylko udaje .
- Doprawdy mistrzu nie sądziłem, że będziesz aż takim niedowiarkiem. Jeśli chcesz dowodu proszę bardzo, dam pokaz moich niesamowitych zdolności- powiedział z uśmiechem na twarzy, zupełnie jak by czekał cały czas na ten moment. Unius rękę w górę i pstryknął palcami, nagle cale pomieszczenie stanęło w płomieniach. Nerf z przerażenia skulony rzucił się na podłogę, pozostał w takiej pozycji kilka chwil , zanim doszło do niego, że nie odczuwa nawet gorąca. Uniósł głowę do góry i rozejrzał się do o koła, pożar nadal trwał.
- Niema się czego bać, ten ogień nie parzy, dla mnie taki mały pokaz to pestka.- powiedział pewny siebie Bel.
- Załóżmy, że wieżę ci .- wybełkotał przerażony Nerf.
- Całe szczęście mogę teraz przejść do konkretów - powiedział całkiem poważnym tonem.- Więc myślę, że zacznę od samego początku.- Słusznie- wtrącił Nerf podnosząc się z podłogi i siadając na krzesełku. Bel nie zwrócił w ogóle uwagi na Nerfa i kontynuował dalej.- Kilka tysięcy lat temu, wszyscy najważniejsi dostojnicy w piekle pokłócili się o to ,który z nich powinien rządzić piekłem jako, że nie mogli dojść do porozumienia, jedynym wyjściem stała się wojna. Każdy demon nawet najsłabszy może brać w niej udział wystarczy, że znajdzie sobie swojego mistrza, dzięki któremu będzie mógł przetrwać na ziemi.
-Ale dlaczego walczycie na ziemi a nie w piekle? i do czego potrzebni są wam ci mistrzowie?
- Walka w piekle nie miała by najmniejszego sensu, ponieważ mamy tam nie ograniczona moc i wyłonienie
zwycięzcy było by niemożliwe, a tu nasza moc jest ograniczona, ale utrzymanie powłoki cielesnej, która wyglądem przypominała by człowieka jest bardzo trudna i pochłaniała by zbyt wiele energii, poza tym nie możemy przebywać na ziemi cały czas i tu zaczyna się wasza rola, rola mistrzów dzięki nim możemy przebywać tu non stop. Oczywiście w zamian otrzymujecie od nas pewne zdolności, które stawiają was wyżej od przeciętnego człowieka.
- Ja tam w sobie nie zauważyłem żadnych większych zmian. - Powiedział z rezygnacją w głosie Nerf.
- Nie następują one od razu, dopiero po kilku dniach zauważysz zmiany, na przykład nie będzie opuszczać cię szczęście, niezwykła siła fizyczna, o wiele szybsza regeneracja i takie tam bzdet.
- To są dla ciebie bzdety ?
- Moja siła przekracza znacznie twoje wyobrażenia, te cechy ,które wymieniłem są czymś do czego jestem przyzwyczajony, więc nie są niczym nie zwykłym dla mnie. Jednak tobie mogą znacznie ułatwić życie,
wiec zastanów się jeszcze raz i odpowiedz mi teraz, czy zgadzasz się zostać moim mistrzem. - Zapadła nerwowa cisza, Nerf wyglądał na skupionego, w jego wnętrzu toczyła się walka, pragnął siły ale jednak bał się konszachtów z diabłem, no i nie opuszczało go wrażenie, że Bel nie mówi mu całej prawdy.
-Tak chce ci pomóc. - Chęć zdobycia nad ludzkiej siły przeważyła w nim.
- A więc od teraz jesteśmy drużyną- powiedział z uśmiechem Beliar.
CDN
Władca Piekieł cz 3
Pierwsza Walka
Minęło kilka dni od czasu pojawienia się Bela, można było śmiało przypuszczać, że skoro w domu pojawił się książę piekieł, wszystko diametralnie się zmieni, lecz nic bardziej mylnego. Nerf nie pamiętał już kiedy ostatnio spędzał tak miło czas, zwykle nie miał z kim rozmawiać, rodzice wiecznie zajęci pracą a jedyni znajomi jakich miał to ludzie, których poznał przez internet. Więc trudno było się dziwić jego radości, wreszcie coś w jego nudnym życiu się działo.
- Nerf musisz w końcu zdać sobie z tego sprawę, że ta wojna to nie zabawa. - powiedział wychylając głowę z za gazety Bel. - A ja nie jestem jakimś tam zwykłym chłoptasiem, tylko diabłem.
- Więc nie zagrasz ze mną?- spytał Nerf stojąc na przeciw Bela i podając mu jojstick. Diabeł z całej siły starał się oprzeć pokusie, ale niestety poległ.
- Jasne, że zagram. - powiedział zawiedziony swoją słabą wolą. Beliar przeczył wszystkim stereotypom, nie był żądnym krwi potworem, który rozkoszował się zabijaniem niewinnych istot, nie odnajdywał radości w zadawaniu cierpienia. Właściwie trudno było odróżnić go od zwykłego nastolatka nie wyróżniał się niczym szczególnym , no może z wyjątkiem tego że był bardzo przystojny, nie licząc oczywiście jego nadludzkich zdolności, które skrzętnie ukrywał przed innymi. Lekko zarozumiały stanowczo zbyt pewny siebie, nienawidzący porażki, taki właśnie jest Beliar władca zachodniej części piekła. Do tego świetnie dogadywał się z Nerfem, chłopcu wydawało się, że znał go od lat, ale jego przeczucie mówiło mu, że Bel utrzymuje coś w tajemnicy przed nim.
***
- Dlaczego jeszcze ich nie mam, mówiłeś, że z czasem przyjdą - powiedział Nerf znudzonym głosem, odkładając jojstic i kładąc się na łóżku.
- Wszystko zależy od naszych wzajemnych relacji im bardziej będziemy sobie ufać, im lepiej się poznamy, tym nasze zdolności będą rosły w siłę. Widocznie za mało mi ufasz, skoro nic się w tobie jeszcze nie zmieniło.
- Z tego co powiedziałeś wynika , że działa to w obie strony, może to ty jesteś tym który coś ukrywa.
- Uwierz, to mi najbardziej zależy na tym, żebyś jak najszybciej urósł w siłę, niedługo inni uczestnicy wojny dowiedzą się o mnie i walka będzie nieunikniona, dlatego najważniejsze jest abyś do tego czasu stał się jak najsilniejszy. Ale ty w dalszym ciągu nie ufasz mi do końca.
- Dlatego, że nie mówisz mi wszystkiego, czuje to, coś ukrywasz- powiedział spoglądając na Bela.
- Rozumiem cała ta sytuacja jest nietypowa. W twoim życiu pojawia się nie wiadomo skąd diabeł, istota którą do tej pory miałeś za zło w najczystszej postaci to jasne, że jesteś ostrożny i przez to widzisz problemy których tak naprawdę nie ma. - tłumaczył się Bel - Zresztą dokończymy te rozmowę jak wrócę.
- To gdzieś się wybierasz ? - spytał zaciekawiony Nerf.
- Tak, dziadek prosił mnie o pomoc w zakupach jadę z nim do miasteczka.
- Prosił ciebie ? - powiedział zadziwiony .
- Tak, przecież według niego jestem zwykłym nastolatkiem, więc nic w tym dziwnego.- Dokończył zdanie i wyszedł z pokoju.
Nerf został sam na sam ze swoimi myślami, starał się ocenić postać Bela , ale po dłuższej chwili uznał, że to nie ma większego sensu, przecież zgodził się już na zostanie jego mistrzem , a z tej drogi nie ma powrotu.
Zza okna słychać było przekleństwa dziadka skierowane pod adresem starego trabanta, który nie chciał odpalić, dopiero gdy Bel otworzył maskę samochodu i po majstrował przy silniku, stara maszyna zadziałała. Nerf uświadomił sobie, że jest bardzo śpiący, w końcu nie spał za dobrze ostatnich kilka nocy, odkręcił się na drugi bok i zasnął.
***
Dźwięk dzwonka do drzwi wyrwał go ze snu, zza okna biło pomarańczowe światło zachodzącego słońca. Nerf wstał z łóżka przeciągnął się dziwiąc, że spał aż do zachodu słońca, zszedł szybko na duł otworzyć drzwi nieznanemu przybyszowi, niestety spóźnił się bo gość spacerował już swobodnie po salonie. Nerf rozpoznał w nim chłopaka który roznosił gazety. Młody mniej więcej w wieku Nerfa, piegowaty , rudzielec, był ubrany w czerwoną koszule i wytarte jeansy, na nosie miał duże okulary.
- Cześć - powiedział zachrypniętym głosem.
- Cześć - odpowiedział dość niepewnie Nerf, przyglądając się bacznie rudzielcowi.
- To ty jesteś Nerf, mam racje ?
- Tak i co w związku z tym.
- Właściwie to nic, chciałem się tylko upewnić - powiedział z paskudnym uśmiechem na twarzy . - Ghel bierz go ! - ryknął chłopak, coś z olbrzymią siłą przebiło się przez frontową ścianę domu zasypując wszystko do koła kawałkami gruzu, tumany kurzu unosił się w powietrzu ograniczając widoczność.Nerf stał w miejscu zasłaniając swoją twarz rękoma, był oszołomiony , wydawało mu się że jakiś samochód uderzył w dom przebijając się do środka. Lecz szybko odzyskał trzeźwość umysłu.
- Właśnie się zaczęła... wojna - pomyślał i zaczął uciekać po schodach do swojego pokoju - Musze przeżyć do powrotu Bela - to był jedyny plan jaki w tej chwili mógł wymyślić, w dodatku olbrzymia bestia, która stała za nim nie pomagała mu, w skoncentrowaniu się na lepszym planie. Potwór miał jakieś 3 metry wysokości, prężył swoje olbrzymie mięśnie i groźnie łypał swoimi krwistymi ślepiami w kierunku uciekającego Nerfa. Jego skóra była koloru szarego, z paszczy wystawały pożółkłe zębiska, miał na sobie tylko kawał starej brudnej szmaty przepasanej na biodrach, w ręku trzymał olbrzymią maczugę. Potwór ruszył z impetem za Nerfem, jedynym problemem który jak dotąd zatrzymywał bestie były za wąskie schody w których nie mógł się zmieścić, więc musiał torować sobie drogę maczugą, niszcząc ścianę i poręcz schodów, w powietrzu zaroiło się od kawałków drewna i cegieł. Przerażony Nerf dobiegł do swojego pokoju, w tym miejscu skończyły się mu pomysły, nie miał dokąd uciec a drzwi nie zatrzymają tego potwora. Jedyną droga ucieczki wiodła przez okno, za którym rósł stary dąb, mógł po nim zejść i schować się gdzieś na zewnątrz i tak też postanowił zrobić. Podbiegł do okna i je otworzył, stał już jedną nogą na parapecie gdy drzwi pokoju wyleciały z futryn, potwór już go dogonił. Chłopiec wyskoczył z okna, próbował złapać się jakiejś gałęzi, ale nie udało mu się i spadał na duł obijając się o konary drzewa, w końcu rąbnął całym ciałem w ziemie. Strasznie bolały go żebra, z rozciętego czoła ciekła mu krew. Musiał uciekać dalej, zanim bestia go odnajdzie, uniósł głowę w górę, aby zobaczyć co dzieje się w jego pokoju.- Czyżby odszedł ? - Pomyślał zaszokowany dziwnym spokojem panującym w domu, który jednak nie trwał za długo, bestia wyskoczyła z pokoju, robiąc kolejną dziurę w domu dziadka, Nerf odskoczył w ostatniej chwili, gdyby spóźnił się choć o sekundę został by zmiażdżony przez bestie.
- Wykończ go ! - usłyszał za pleców Ghela, krzyk rudzielca. Potwór wziął olbrzymi zamach swoją maczugą.
- To koniec - pomyślał Nerf, w jego głowie panowała pustka, nie widział już żadnej nadziei na uratowanie siebie, zawiódł, zrobiło mu się tak głupio jeszcze kilka godzin temu był pewien, że wraz z Belem wygra te wojnę, a teraz co ? przegra w pierwszej swojej walce, poczuł olbrzymi napływ gniewu .
- Nie to nie może być koniec ! - ryknął z całych sił, zacisnął pięść, maczuga potwora leciała już w jego kierunku, Nerf swoja pięścią , uderzył w maczugę, Która się zatrzymała. Ghel odskoczył od swojej ofiary zupełnie zdezorientowany.
- Niesamowite, Niesamowite, zaledwie kilka dni starczyły mu aby przekazać zdolności, on jest wspaniały muszę go mieć - mówił raczej sam do siebie rudzielec z szaleńczym wyrazem twarzy. Nerf był nie mniej zdziwiony niż jego przeciwnicy- w końcu... w końcu przyszły - myślał rozradowany - iskierka nadziej zapaliła się w jego sercu na nowo. Postanowił w pełni wykorzystać nadarzająca się okazję, ruszył z impetem w stronę potwora, zauważył że jego szybkość też wzrosła, wzbił się w powietrze, tuż przed potworem i uderzył go w paskudną mordę. Demon pod wpływem silnego uderzenia, przewrócił się na ziemie.
- Ha i co teraz - powiedział zadyszany Nerf wycierając krew z czoła.
- Nie ciesz się tak , to jeszcze nic - powiedział ciągle uśmiechnięty rudzielec. - Ghel wstawaj- krzyknął , potwór jak na komendę wstał, naprostował sobie szczękę, która była nieco skrzywiona po ciosie Nerfa. - Przygotuj się na śmierć - wysyczał rudzielec.- SZTUKA WZMOCNIENIA KAMIENNY SZKIELET ! - krzyknął a potwór zaczął wyć przeraźliwym głosem. Nerf widząc, że dzieje się coś niedobrego, postanowił wykończyć potwora. Włożył całą siłę jaką miał w jeden cios, podbieg do bestii, i uderzył ją w brzucho. Oboje stali przez moment nie ruchomo.
- Aaaaaaa - krzyknął Nerf trzymając się za rękę która obficie krwawiła. - Ahhh chyba ją złamałem - wyszeptał.
- Dokończ to Ghel czas się nam kończy - powiedział z pewnością rudzielec. Potwór kopnął Nerfa który poszybował w powietrze i uderzył w stary dąb powodując wielkie wgniecenie. Z ust ciekła mu krew , obraz przed oczami miał zamazany, ciężko mu się oddychało - Przynajmniej walczyłem- ta myśl napawała go dumą. Podniósł swój wzrok i ujrzał potwora który stał przed nim i brał już zamach swoją maczugą, która bardzo szybko zbliżała się do jego twarzy.
- Dobrze się spisałeś Mistrzu - znajomy głos doszedł uszy Nerfa. Tuż przed nim stał Bel w swojej czarnej zbroi , w którą był ubrany podczas ich pierwszego spotkania. Zatrzymał pięść Ghela tylko jednym palcem.
- SIÓDMA SZTUKA PIEKIELNA, CZARNY SKOWYT- powiedział pewnym głosem Bel, Nerf usłyszał dziwny dźwięk, z palca Bela wydobyła się czarna kula, którą otaczały fioletowe wyładowania elektryczne, po chwili wystrzeliła zasłaniając Nerfowi cały widok. Wycieńczony walką chłopiec stracił przytomność.
CDN