Via Appia - Forum

Pełna wersja: ***(zerwałam z szyi)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.

Konto usunięte

Zdaję sobie sprawę, że dla większości niezrozumiane zostanie połączenie tych wszystkich strof w jedną całość. Proponuję więc wyciągnąć z wiersza to, z czym się utożsamiacie, rozumiecie, dociera do Was. Sama, jako autorka, czytając ten wiersz wyłapuję każdą strofę z osobna, łączę dwie albo spoglądam na całość. To jest wszystko to, co siedzi we mnie od początku całego zamieszania ze świętami

zerwałam z szyi
pamiątki orgazmów
dławiących kurzem
prześwitów świadomości

kolorowe światełka
na zielonym drzewku
fałszując okropnie
wyśpiewują kolędy

patrzyłam długo
na świat z cynamonu
ślepego starca
w gumowych klapkach

kulki choinkowe
z papierowym łańcuchem
łykając gorycz
tańczą wulgarnie

okłamałam składając
zszarpaną przysięgę
życia w separacji
z tym słabszym ja

pijani mieszkańcy
w eleganckich szortach
wyrywają włosy
nienarodzonym marzeniom

a ty wciąż na przekór
zlepiasz ułamki
w jeden cel
W rzeczy samej, wiersz w swojej budowie jest nieco chaotyczny. Ale jakoże nie o budowę tu chodzi to skupię się na treści. Moim zdaniem wiersz można rozumieć w swoich "granicach", czyli każdy będzie miał swój osobisty jego odbiór. Ja wyłapuję tutaj zjawisko szafowania świętami, zjawiskiem świąt, świątecznej atmosfery przez ludzi, którzy zaczynają je traktować sztucznie, nie jako tradycję i okazję spotkania się z bliskimi, tylko skorzystania z tych paru dni wolnego. Pokazano tu ludzi, dla których święta utraciły już swój pierwotny sens.
Możliwe, że moja interpretacja jest błędna, ale jak już wspomniałem każdy zrozumie go jak chce.
Kwestia gustu. Mi się podoba... Mocna 4.
"kolorowe światełka
na zielonym drzewku
fałszując okropnie
wyśpiewują kolędy"

To jedna ze strof, którą wyłapałem dla siebie. Od razu kojarzy mi się z pustym przeżywaniem świąt, ze śpiewaniem kolęd tylko na pokaz i oczywiście z nastawionymi na zysk hipermarketami.

"pijani mieszkańcy
w eleganckich szortach
wyrywają włosy
nienarodzonym marzeniom"

Ta strofa zaś rzuca mi przed oczy obraz alkoholika, ubranego dosyć odświętnie, oczywiście z flaszką w ręku. Wokół niego stoi grupka znajomych także alkoholików, stoją razem przed jakmiś sklepem, a za nimi, w tle, kościół.

I chyba to wszystko co wyłapałem dla siebie. Nie będę oceniał wiersza jako całość, tylko przez pryzmat tych dwóch strof. Jednym słowem - świetne.

Pozdrawiam, InF