Via Appia - Forum

Pełna wersja: Zima
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Zima


Ten dzień był kwintesencją lata. Suchy żar buchał od popękanego chodnika parząc w stopy każdego przechodnia pomimo tego, iż mieli na nich buty. Gorąc muskał zbrązowiałą trawę pozostawiając na niej ślady swojej działalności, każde źdźbło nie miało w sobie nawet najmniejszej kropelki wody. Drzewa znieruchomiały nieporuszane przez wiatr, którego tak zachłannie pragnęli mieszkańcy Moskwy. Gdy spotykali się na ulicach nie ucinali ze sobą pogawędek jak na dżentelmenów przystało, tylko mijali siebie w pośpiechu, kłaniając się sztywno żeby jak najszybciej dotrzeć do klimatyzowanego domu. Pod nosem przeklinali: „Matko jedyna, któż to widział, żeby kiedykolwiek było takie lato!” lub: „ Ten rok 1903 jest jakiś szatański! Za gorąco!”
I mieli rację, czterdzieści stopni upału nie było normalną temperaturą jak na ten region. Słońce świeciło niczym zastygła, rozpalona do czerwoności moneta na błękitnym, bezchmurnym niebie. W martwym powietrzu wisiała cisza, pomieszana z czymś jeszcze. Z groźbą nadchodzących dni.
Nad miastem górowały czerwono-białe kopuły cerkwi, których strzeliste dachy wyglądały jak wyciągnięte w górę ręce potworów, rozpaczliwie łaknących wody. Idąc ulicą miało się wrażenie, ze cały żar piekła przeniknął w niewyjaśniony sposób na ziemię, pustosząc i wyludniając Rosję.

***

Jedynym dźwiękiem zakłócającym ciszę zakrystii były nierówne uderzenia kropel krwi o kamienną posadzkę i niewyraźny szelest oddechu. Był spokojny, ale z każdą sekundą stawał się coraz bardziej łapczywy, jakby brakowało jej powietrza. I tak rzeczywiście było. Leżała sama na zimnej podłodze, z jej przeciętego gardła sączyła się gęsta stróżka brunatnej krwi, która tworzyła dużą kałużę pod głową kobiety. Włosy miała sklejone potem i posoką, a wzrok stawała się nieobecny.
Na chwilę oddech ustał, jednak za chwilę znów klatka piersiowa uniosła się gwałtownie. Nie chciała umierać, nie teraz. Wiedziała, na co się pisze śledząc tego psychopatycznego mordercę, ale nie spodziewała się, że tak łatwo jest w stanie ją wytropić.
Z cienia, który owładnął prawie całą zakrystię, wyłonił się mężczyzna odziany w czarny płaszcz i kapelusz. Wyglądał na zwyczajnego mieszkańca miasta, który prowadził normalny żywot wśród normalnych ludzi i normalnych obowiązków. Ale to były tylko pozory. Za tą maską zwyczajności krył się morderca, który odebrał życie wielu niewinnym istotom.
Uśmiechnął się, gdy obserwował efekty swojej pracy. Oddech dziewczyny stawał się coraz wolniejszy, a w jej czarnych źrenicach zatopionych w zielonych tęczówkach odbijała się dusza. Doskonale wiedział, co teraz czuje, ale nie był z tego zadowolony. Wolałby nie wiedzieć, wolałby zapomnieć o swojej porażce. Kobieta nie bała się, nie czuła strachu ani bólu, ale nie był tym zaskoczony, tylko negatywnie poruszony. Każdy miał pewną granicę bólu i kiedy ją przekraczał już było mu wszystko obojętne. Nie czuł nic, widział tylko ciemność, a w myślach tłoczył mu się nadmiar spraw, które chciał jeszcze dokończyć. Tyle tylko, że potem nastawała natychmiastowa śmierć, a ta dziewczyna jeszcze żyła.
A czasem wystarczyło tylko uśmiechnąć się złowrogo lub powili założyć na rękę skórzaną rękawicę by delikwent zaczął błagać o litość. Na jednego człowieka przypadał jeden głaz, ale ta dziewczyna była twarda jak granit.
Westchnął i podszedł do niej żeby dokładniej przyjrzeć się wyrazowi jej twarzy. Malowała się na niej złość i spokój jednocześnie, przecinając jej czoło pajęczyną głębokich bruzd. Jej duże oczy wpatrzone były w niego, czuł jakby przeszywała jego duszę ostrzami. Takie uczucie towarzyszyło mu za każdym razem, kiedy patrzył w ten sposób na swoją ofiarę, ale zdążył się do tego przyzwyczaić. Teraz sprawiało mu to czystą przyjemność.
Ukucną obok bezwiednego ciała dziewczyny i chwycił jej rękę w dłoń, na której miał rękawicę. Spojrzał na metalowy zegarek, który miała założony na szczupłym nadgarstku. Była jedenasta w nocy, a upał nadal doskwierał, jakby był środek dnia.
Spojrzał jeszcze raz na dziewczynę, na jej czoło wstąpiły kropelki potu, a usta wydawały się suche. Nagle poruszyły się, jakby chciała coś powiedzieć, ale wydała z siebie tylko stłumiony charkot. Zabójca zbliżył ucho do jej twarzy, żeby usłyszeć dokładnie, co chce mu powiedzieć.
Dziewczyna spróbował wydobyć z siebie dźwięk jeszcze raz.
- To twoja wina – wydusiła, a z ust wypłynęła jej strużka krwi. Chciała zaczerpnąć tchu, ale tylko zachłysnęła się własną posoką.
- Powtórz proszę – poprosił grzecznie morderca. – Chyba nie dosłyszałem.
- Tam jest lato – powiedziała tak cicho, że mężczyzna nie był pewnie, czy mu się tylko nie zdawało. – A tu zima.
Kobieta ostatkami sił podniosła rękę i położyła ją na lewej piersi oprawcy. Poczuł jej zimny dotyk pod cienką, czarną bluzką i zadrżał.
- Tu jest zima – wydusiła jeszcze, a potem iskierka w jej oczach zgasła, tak samo jak wielu osobom przed nią. Jej ręka opadła bezwiednie za posadzkę, pozostawiając po sobie tylko dalekie wspomnienie w głowie mężczyzny. Ale on nadal czuł jej dotyk, jej zimna dłoń na jego piersi.
- Masz rację – powiedział cicho. – Tu jest zima – poklepał się po klatce piersiowej. Wstał i z uśmiechem przyklejonym do twarzy odszedł, zostawiając ciało dziewczyny leżące na posadzce. – I to mi się podoba.
Witaj^^

(18-12-2010, 18:10)el Bandita napisał(a): [ -> ]Suchy żar buchał od popękanego chodnika parząc w stopy każdego przechodnia pomimo tego, iż mieli na nich buty.
Na Twoim miejscu bym to zredagował, bo można wywnioskować, iż każdy przechodzeń miał buty na chodniku, nie zaś na stopach.

(18-12-2010, 18:10)el Bandita napisał(a): [ -> ]Nad miastem górowały czerwono białe kopuły cerkwi,
Czerwono-białe. Zabrakło myślnika.

(18-12-2010, 18:10)el Bandita napisał(a): [ -> ]Jedynym dźwiękiem zakłócającym ciszę zakrystii były nierówne uderzenia kropel krwi o kamienną posadzkę i niewyraźny szelest oddechu. Był spokojny, ale z każdą sekundą stawał się coraz bardziej łapczywy, jakby brakowało jej powietrza. I tak rzeczywiście było.
Powtórzenia.

(18-12-2010, 18:10)el Bandita napisał(a): [ -> ]a wzrok stawała się nieobecny.
Literówka.

(18-12-2010, 18:10)el Bandita napisał(a): [ -> ]Na chwilę oddech ustał, jednak za chwilę znów klatka piersiowa uniosła się gwałtownie
Powtórzenie.

(18-12-2010, 18:10)el Bandita napisał(a): [ -> ]Wiedziała, na co się pisze(,) śledząc tego psychopatycznego mordercę, ale nie spodziewała się, że tak łatwo jest w stanie ją wytropić.
Nie myl czasów. Jeżeli piszesz w czasie przeszłym, to w czasie przeszłym. Czyli powinno być: że tak łatwo był w stanie ją wytropić.

(18-12-2010, 18:10)el Bandita napisał(a): [ -> ]A czasem wystarczyło tylko uśmiechnąć się złowrogo lub powili założyć na rękę skórzaną rękawicę (,)by delikwent zaczął błagać o litość.
Literówka + przecinek.

(18-12-2010, 18:10)el Bandita napisał(a): [ -> ]Na jednego człowieka przypadał jeden głaz, ale ta dziewczyna była twarda jak granit.
Według mnie trafniejszym porównaniem byłoby twarda jak diament, ale to tylko takie małe odczucie.

(18-12-2010, 18:10)el Bandita napisał(a): [ -> ]Westchnął i podszedł do niej(,) żeby dokładniej przyjrzeć się wyrazowi jej twarzy.
Przecinek.

(18-12-2010, 18:10)el Bandita napisał(a): [ -> ]Westchnął i podszedł do niej żeby dokładniej przyjrzeć się wyrazowi jej twarzy. Malowała się na niej złość i spokój jednocześnie, przecinając jej czoło pajęczyną głębokich bruzd. Jej duże oczy wpatrzone były w niego
Powtórzenia.

(18-12-2010, 18:10)el Bandita napisał(a): [ -> ]Ukucną(ł) obok bezwiednego ciała dziewczyny i chwycił jej rękę w dłoń, na której miał rękawicę.
Zabrakło Ł Tongue

(18-12-2010, 18:10)el Bandita napisał(a): [ -> ]Dziewczyna spróbował wydobyć z siebie dźwięk jeszcze raz.
Literówka

(18-12-2010, 18:10)el Bandita napisał(a): [ -> ]powiedziała tak cicho, że mężczyzna nie był pewnie, czy mu się tylko nie zdawało
Pewny.

(18-12-2010, 18:10)el Bandita napisał(a): [ -> ]Kobieta ostatkami sił podniosła rękę i położyła ją na lewej piersi oprawcy. Poczuł jej zimny dotyk pod cienką, czarną bluzką i zadrżał.
- Tu jest zima – wydusiła jeszcze, a potem iskierka w jej oczach zgasła, tak samo jak wielu osobom przed nią. Jej ręka opadła bezwiednie za posadzkę, pozostawiając po sobie tylko dalekie wspomnienie w głowie mężczyzny. Ale on nadal czuł jej dotyk, jej zimna dłoń na jego piersi.
Powtózenia.


Komentarz
Krótkie opowiadanko. Warsztatowo całkiem nieźle, z pomysłem równie dobrze. Wytknąłem Ci błędy, które zwróciły moją uwagę. Gdy je poprawisz, będziesz miała na koncie całkiem dobry kawałek prozy. Czytaj dużo. Udoskonali to Twój warsztat.

Pozdrawiam ciepło
InFlames
Dziękuje za komentarz i postaram się w najbliższym czasie to poprawić.^^
Witaj,

Dobry tekst. Podobał mi się.

MOJE SUGESTIE:

popękanego chodnika(,) parząc
pomimo tego, iż mieli na nich buty. - <pomimo, że nosili buty>
trawę(,) pozostawiając
Gdy spotykali się na ulicach nie ucinali ze sobą - <nie ucinali sobie>
tylko mijali siebie w pośpiechu, - <mijali się w>
się sztywno(,) żeby jak
jakby brakowało jej powietrza. - wytnij > jej
I tak rzeczywiście było. - wytnij do zdanie
a wzrok stawała się nieobecny. - <stawał się>
Na chwilę oddech ustał, jednak za chwilę - powtórzenie: chwilę/chwilę
się pisze(,) śledząc tego
Z cienia, który owładnął prawie całą zakrystię, - <Z cienia, w którym zatopiona była cała zakrystia>
ją przekraczał(,) już było mu wszystko obojętne. - <było mu już wszystko obojętne>
rękę skórzaną rękawicę(,) by delikwent zaczął błagać o litość.
podszedł do niej(,) żeby dokładniej
Jedynym dźwiękiem zakłócającym ciszę zakrystii były nierówne uderzenia kropel krwi o kamienną posadzkę i niewyraźny szelest oddechu. Był spokojny, ale z każdą sekundą stawał się coraz bardziej łapczywy, jakby brakowało jej powietrza. I tak rzeczywiście było. - powtórzenie: były/był/było
się złowrogo lub powili założyć na - <powoli>
Jej duże oczy wpatrzone były w niego, czuł jakby przeszywała jego duszę ostrzami. - powtórzenie: jej/niego/jego
Teraz sprawiało mu to czystą przyjemność. - wytnij > mu
Ukucną obok bezwiednego ciała dziewczyny - <Przykucnął obok bezwładnego ciała>
na jej czoło wstąpiły kropelki potu - <wystąpiły>
wydawały się suche. Nagle poruszyły się, - powtórzenie: się/się
a z ust wypłynęła jej strużka krwi. - wytnij > jej
że mężczyzna nie był pewnie - <pewien>
Dziewczyna spróbował wydobyć - <spróbowała>
Kobieta ostatkami sił podniosła - <ostatkiem>
Jej ręka opadła bezwiednie za posadzkę - wytnij > jej, <bezwładnie>
jej dotyk, jej zimna dłoń na jego piersi. - powtórzenie: jej/jej/jego

Dużo weny życzę, pozdrawiam,
Lilith