13-12-2010, 15:14
Ulotny i rozpaczliwie nieubłagany,
okrutny, przemijania batem gnany,
nie zatrzyma go nikt,
wtrąca wszystko do zapomnienia krypt.
Jak potężnego oceanu fale,
najmocniejsze głazy jednego dnia rozłamie,
wypłucze i zniweczy,
a rdzą pokryje nadziei klingi mieczy.
A w swej pyszności,
kiedy po ludziach zostawia tylko kupki kości,
nie widzi, że w niebyt siebie także ściąga,
czas zgubi jego własna droga.
Co wtedy stać się może:
czy sama śmierć przed ludźmi się ukorze?
Czy stanie wszystko w miejscu,
zwierzęta, przyroda, para na ślubnym kobiercu?
A może będzie to początek, a nie koniec,
puści swój ogon losu zaskroniec,
historia na nową drogę wkroczy,
i w szczęściu swój tor położy?
Póki co jednak, czas swe żniwo zbiera,
i najróżniejsze formy działania przybiera,
a my, zwykli ludzie, musimy od niego poobrywać,
aby w te piękniejsze chwile móc się zapatrywać.
okrutny, przemijania batem gnany,
nie zatrzyma go nikt,
wtrąca wszystko do zapomnienia krypt.
Jak potężnego oceanu fale,
najmocniejsze głazy jednego dnia rozłamie,
wypłucze i zniweczy,
a rdzą pokryje nadziei klingi mieczy.
A w swej pyszności,
kiedy po ludziach zostawia tylko kupki kości,
nie widzi, że w niebyt siebie także ściąga,
czas zgubi jego własna droga.
Co wtedy stać się może:
czy sama śmierć przed ludźmi się ukorze?
Czy stanie wszystko w miejscu,
zwierzęta, przyroda, para na ślubnym kobiercu?
A może będzie to początek, a nie koniec,
puści swój ogon losu zaskroniec,
historia na nową drogę wkroczy,
i w szczęściu swój tor położy?
Póki co jednak, czas swe żniwo zbiera,
i najróżniejsze formy działania przybiera,
a my, zwykli ludzie, musimy od niego poobrywać,
aby w te piękniejsze chwile móc się zapatrywać.