Via Appia - Forum

Pełna wersja: Graham Masterton "Wyklęty" - recenzja
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Do przeczytania „Wyklętego” zachęciły mnie niezwykle pozytywne opinie znajomych, którzy określali ją, jako „najlepszą książkę Mastertona”. Jako, że przepadam za jego prozą, chętnie sięgnąłem, więc po tą lekturę.
John Taylor jest samotnym rezydentem okazałego nadmorskiego domku, który dość mocno odczuwa śmierć ukochanej żony, tym bardziej, że teściowie niesłusznie go o to obwiniają. Okazuje się jednak, że w opuszczonym domu nie jest on tak naprawdę sam, a wkrótce nad nim, jak i nad całą okolicą zawiśnie widmo straszliwego koszmaru, do którego kluczem wydaje się być zakupiony przez Johna obraz.
Obecnie niewiele jest książek o duchach, prędzej znajdzie się takie, gdzie straszą demony, potwory, czy maniakalni psychopaci. W tej książce demon, co prawda, się pojawia, ale i tak głównym źródłem grozy są właśnie duchy. Masterton świetnie buduje tutaj napięcie i atmosferę grozy, przez początkowo tak drobne, lecz i niepokojące rzeczy, jak odgłosy kroków, głosy, oraz inne z pozoru niewinne rzeczy, które równie dobrze mogłyby być wytworem umęczonego umysłu bohatera, a tworzą preludium koszmaru. Gdy już duchy zaczynają pojawiać się, jako istoty widzialne, robi się naprawdę groźnie.
Widma, w książce Mastertona to nie zwykłe bezcielesne i zwiewne istoty. Są bardziej pokazane, jako rodzaj impulsu elektromagnetycznego, któremu towarzyszy nagłe oziębienie temperatury otoczenia. Jest to o tyle ciekawy zabieg, że faktem naukowym jest, że zmiany w polu magnetycznym są w stanie oddziaływać na człowieka tak, że może on odczuwać silny lęk, oraz mieć koszmary nocne. Ponadto ładunek elektryczny jest w stanie przenikać przez większość obiektów, co jest doskonałym wytłumaczeniem dla takiej umiejętności duchów. Jest to dość interesujące zagadnienie, w związku, z czym takie ukazanie duchów, jak w „Wyklętym” uważam za interesujący „smaczek”.
Kolejnym może być też obecność zombie – żywych trupów, – które zgodnie z kanonem są powolne, mordercze i bardzo głodne.
Takich ciekawostek jest więcej, co sprawia, że książka wciąga i nie nudzi. Ot, choćby nawiązanie do czarownic z Salem.
Czepialscy mogą marudzić, że „Wyklęty” oparty jest na starym, mastertonowym schemacie: bohater, samotny mężczyzna w starciu z prastarym, żądnym krwi demonem. Rzeczywiście tak jest, ale tutaj to nie razi. Napięcie utrzymywane jest przez cały czas, bohaterowie są niemal zaszczuci przez wrogie duchy, które są w stanie odnaleźć ich wszędzie i zaserwować krwawy spektakl.
Miłą odmianą jest fakt, że zamiast sięgać znów po indiańskiego demona, Masterton tym razem z Ameryki Północnej przeniósł się do południowej, do mitologii Azteków, co jest świetnym pomysłem, ponieważ niewiele znam książek z południowoamerykańskimi bogami w roli czarnych charakterów.
Podsumowując, „Wyklęty” Grahama Mastertona to niewątpliwie świetna książka, zasługująca na poświęcenie jej czasu i słusznie pretendująca do miana najlepszej powieści grozy tego pisarza, choć osobiście przyznam, że nie miała ona w sobie tak osobliwego klimatu, jaki Masterton zawarł w „Zaklętych”. Choćby, dlatego nie będę twierdził, że jest ona najlepsza, ale mimo to, kto szuka wciągającej, mocnej lektury powinien bez wahania sięgnąć po „Wyklętego”. Nie zawiedzie się.

Konto usunięte

(13-12-2010, 10:11)Jgbart napisał(a): [ -> ]Jako, że przepadam za jego prozą, chętnie sięgnąłem, więc po tą lekturę.

Wyrzuć "więc"

(13-12-2010, 10:11)Jgbart napisał(a): [ -> ]który dość mocno odczuwa śmierć ukochanej żony, tym bardziej, że teściowie niesłusznie go o to obwiniają.

Jako że jest to "śmierć" napisałabym "go o nią"

(13-12-2010, 10:11)Jgbart napisał(a): [ -> ]a wkrótce nad nim, jak i nad całą okolicą zawiśnie widmo straszliwego koszmaru,

Postaw przecinek po "okolicą", potraktujemy to jako wtrącenie i będzie git ;]

(13-12-2010, 10:11)Jgbart napisał(a): [ -> ]W tej książce demon, co prawda, się pojawia,

"Co prawda w tej książce demon się pojawia, ale..." - sugestia.

(13-12-2010, 10:11)Jgbart napisał(a): [ -> ]ale i tak głównym źródłem grozy są właśnie duchy.

wyrzuć "i tak"

(13-12-2010, 10:11)Jgbart napisał(a): [ -> ]Masterton świetnie buduje tutaj napięcie i atmosferę grozy,

wyrzuć "tutaj" Tongue

(13-12-2010, 10:11)Jgbart napisał(a): [ -> ]lecz i niepokojące rzeczy, jak odgłosy kroków, głosy, oraz inne z pozoru niewinne rzeczy,

Przecinki przed "jak" i "oraz" są zbędne

(13-12-2010, 10:11)Jgbart napisał(a): [ -> ]pojawiać się, jako istoty widzialne, robi się naprawdę groźnie.

Przed "jako" też bez przecinka Tongue

(13-12-2010, 10:11)Jgbart napisał(a): [ -> ]Widma, w książce Mastertona to nie zwykłe bezcielesne i zwiewne istoty.

jakie? zwykłe. Jakie? NIEZWYKŁE

(13-12-2010, 10:11)Jgbart napisał(a): [ -> ]Są bardziej pokazane, jako rodzaj impulsu elektromagnetycznego,

"Są ukazane jako" - imho

(13-12-2010, 10:11)Jgbart napisał(a): [ -> ]Jest to o tyle ciekawy zabieg, że faktem naukowym jest, że zmiany w polu magnetycznym są w stanie oddziaływać na człowieka tak, że może on odczuwać silny lęk, oraz mieć koszmary nocne.

Patrz pogrubione + zbedny przecinek przed "oraz"

(13-12-2010, 10:11)Jgbart napisał(a): [ -> ]duchów. Jest to dość interesujące zagadnienie, w związku, z czym takie ukazanie duchów, jak w „Wyklętym” uważam za interesujący „smaczek”.

Patrz pogrubione + ", w związku z czym", brak przecinka przed "jak"

(13-12-2010, 10:11)Jgbart napisał(a): [ -> ]Kolejnym może być też obecność zombie – żywych trupów, – które zgodnie

A po kij Ci drugi myślnik?

(13-12-2010, 10:11)Jgbart napisał(a): [ -> ]Miłą odmianą jest fakt, że zamiast sięgać znów po indiańskiego demona, Masterton tym razem z Ameryki Północnej przeniósł się do południowej,

W tym wypadku "Południowej"

(13-12-2010, 10:11)Jgbart napisał(a): [ -> ]ponieważ niewiele znam książek

"znam niewiele" brzmi lepiej.

(13-12-2010, 10:11)Jgbart napisał(a): [ -> ]Podsumowując, „Wyklęty” Grahama Mastertona to niewątpliwie świetna książka, zasługująca na poświęcenie jej czasu i słusznie pretendująca do miana najlepszej powieści grozy tego pisarza, choć osobiście przyznam, że nie miała ona w sobie tak osobliwego klimatu, jaki Masterton zawarł w „Zaklętych”.

Rozbij to na co najmniej dwa zdania.



Nie przekonałeś mnie, o! I tyle powiem Tongue