08-12-2010, 23:02
"Szukam schronienia. Mam osiemnaście lat, wszystkie zęby proste, długie włosy - blond".
Nie mieszczę się już pod biurkiem, łez też już nie mieszczę. W szafie pachnie martwymi ciałkami motyli nocnych. Boję się. Para oczu niebieskich lśni w ciemnościach życia. Ogrzewa mnie herbata malinowa i myśli cynamonowe.
"Szukam schronienia. Mam dwie długie nogi, krótkie rzęsy i zbyt czerwoną szminkę na zbyt popękanych wargach".
Drżę pod wpływem zimna buchającego z zielonych ścian mojego pokoju. Drży moje ciało, smutne i obce, niebiańsko wychłodzone. Każda jego komórka odczuwa brak miłości romantycznej i nadmiar grawitacji. Tak bardzo się boję.
"Szukam schronienia. Mam zniszczone płytki paznokci, ledwie zarysowaną, poziomą zmarszczkę na czole i białą, papierową skórę".
Słucham muzyki - mnóstwa dźwięków, pięknych jak alpejski wschód słońca. Tęsknota wgryza mi się boleśnie w centralny narząd układu krwionośnego. Tak bardzo pragnę, abyś tu teraz był.
"Szukam schronienia. Mam buzię trochę zbyt okrągłą, głos trochę zbyt donośny, źrenice czarne jak smoła, jak herbata, jak myśli o trzeciej nad ranem".
Marzę o Narnii, o słodkich czereśniach lipcowych. Dłonie skostniałe, zimowe, kruche. Leżę - kłębek nerwów, mokry, słony, lękliwy. Z dnia na dzień coraz bardziej przykra, coraz bardziej zła, coraz bardziej bezużyteczna.
"Szukam schronienia. Policzki marzną mi na mrozie. Nos marznie mi na mrozie. Mam trudności z zasypianiem. Będę opłacać cały czynsz i płacić za gaz".
Dałabym Ci wszystko co mam, gdybyś tylko poprosił. Pomogłabym we wszystkim, gdybyś tylko poprosił. Zostałabym buddystką, wybiłabym szybę w piwnicy, zabiłabym kurę, gdybyś tylko poprosił. Oddałabym za Ciebie życie.
______________________________________________
Wiem, że to trochę idiotyczny tekst - to tak w pierwszym odruchu obronnym
Nie mieszczę się już pod biurkiem, łez też już nie mieszczę. W szafie pachnie martwymi ciałkami motyli nocnych. Boję się. Para oczu niebieskich lśni w ciemnościach życia. Ogrzewa mnie herbata malinowa i myśli cynamonowe.
"Szukam schronienia. Mam dwie długie nogi, krótkie rzęsy i zbyt czerwoną szminkę na zbyt popękanych wargach".
Drżę pod wpływem zimna buchającego z zielonych ścian mojego pokoju. Drży moje ciało, smutne i obce, niebiańsko wychłodzone. Każda jego komórka odczuwa brak miłości romantycznej i nadmiar grawitacji. Tak bardzo się boję.
"Szukam schronienia. Mam zniszczone płytki paznokci, ledwie zarysowaną, poziomą zmarszczkę na czole i białą, papierową skórę".
Słucham muzyki - mnóstwa dźwięków, pięknych jak alpejski wschód słońca. Tęsknota wgryza mi się boleśnie w centralny narząd układu krwionośnego. Tak bardzo pragnę, abyś tu teraz był.
"Szukam schronienia. Mam buzię trochę zbyt okrągłą, głos trochę zbyt donośny, źrenice czarne jak smoła, jak herbata, jak myśli o trzeciej nad ranem".
Marzę o Narnii, o słodkich czereśniach lipcowych. Dłonie skostniałe, zimowe, kruche. Leżę - kłębek nerwów, mokry, słony, lękliwy. Z dnia na dzień coraz bardziej przykra, coraz bardziej zła, coraz bardziej bezużyteczna.
"Szukam schronienia. Policzki marzną mi na mrozie. Nos marznie mi na mrozie. Mam trudności z zasypianiem. Będę opłacać cały czynsz i płacić za gaz".
Dałabym Ci wszystko co mam, gdybyś tylko poprosił. Pomogłabym we wszystkim, gdybyś tylko poprosił. Zostałabym buddystką, wybiłabym szybę w piwnicy, zabiłabym kurę, gdybyś tylko poprosił. Oddałabym za Ciebie życie.
______________________________________________
Wiem, że to trochę idiotyczny tekst - to tak w pierwszym odruchu obronnym