07-12-2010, 13:12
kolejny raz skulona
pod brzegiem prześcieradła
oddaje się liczeniu żeber
przesuwam delikatnie palcami
po kruchym wzorze
pierwsze
siódme
dwunaste
sprawdzam czy kręgów
nie zakryły zbędne kalorie
badam skrzętnie każdą wypukłość
pierwszy
dwudziesty
trzydziesty-trzeci
lekka jak babie lato
ulotne wspomnienie
zapach perfum
marzę by nie ważyć
kilogramy
dekagramy
miligramy
biodra otulam centymetrem
lustra zasłonami
umysł własnym wyobrażeniem
cale
centymetry
milimetry
na ramieniu przysiadł mi
czerwony motyl
a na biodrze
zawieszę kryształowy różaniec
po skończonej modlitwie
o brak apetytu
pod brzegiem prześcieradła
oddaje się liczeniu żeber
przesuwam delikatnie palcami
po kruchym wzorze
pierwsze
siódme
dwunaste
sprawdzam czy kręgów
nie zakryły zbędne kalorie
badam skrzętnie każdą wypukłość
pierwszy
dwudziesty
trzydziesty-trzeci
lekka jak babie lato
ulotne wspomnienie
zapach perfum
marzę by nie ważyć
kilogramy
dekagramy
miligramy
biodra otulam centymetrem
lustra zasłonami
umysł własnym wyobrażeniem
cale
centymetry
milimetry
na ramieniu przysiadł mi
czerwony motyl
a na biodrze
zawieszę kryształowy różaniec
po skończonej modlitwie
o brak apetytu
Sądzę, że wiersz nie jest za dobry. Ba! Jest straszny.
Jednakowoż skoro już go napisałam, to się podzielę.