Via Appia - Forum

Pełna wersja: Krówka prawdę ci powie...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Napisałam to w przypływie chwili. Wcześniej nie pisałam miniatur, w ogóle nie wiem, czy można to nazwać miniaturą... No, ale cóż, wyszło jak wyszło. Miłego czytania.

Wiatr delikatnie muskał jej blade policzki. Stała sama, na wielkiej polanie, rozglądając się dookoła. Nie było tam nic, oprócz trawy. Kwiaty, drzewa, zwierzątka, to wszystko zniknęło. W powietrzu jeszcze unosił się zapach świeżo przyciętej zieleni. Zamknęła oczy, chciała sobie przypomnieć, jak tu trafiła, lecz nic nie pamiętała. Jednak skądś znała to miejsce.
Powoli podniosła powieki. Gdzieś w oddali zobaczyła jakąś postać.
- Hej! – krzyknęła. – Poczekaj!
Zaczęła biec, lecz po chwili musiała się zatrzymać. Nogi odmawiały jej posłuszeństwa, oddychała coraz szybciej. Nie mogła dłużej biec, nie miała już sił. Wiatr stał się silniejszy, poczuła, że coś spływa jej po policzku. Dlaczego płakała?
Usiadła na kamieniu, którego wcześniej nie było. Zimny dreszcz przeszył jej ciało. Chudymi rączkami przytrzymała spódniczkę, która lekko powiewała, odkrywając jej krótki nóżki. Niebo było szare, promyki słońca tylko od czasu do czasu pojawiały się, aby po chwili znów się ukryć.
Jakiś czas siedziała w bezruchu, gdy w pewnym momencie ponownie zauważyła dziwną postać. Tym razem nie próbowała za nią biec, wiedziała, że to na nic. Zeszła z kamienia i odwróciła się, prawie upadając. Tuż przed nią pasła się mała krówka. Cielak podniósł głowę i głośno zamuczał. Był czarny, gdzieniegdzie tylko miał białe łatki.
- Muuuu. – Usłyszała, gdy ruszyła w jego stronę.
- Skąd się tu wziąłeś? – zapytała dziewczynka, siadając obok niego.
- Muuuu – odpowiedział cielaczek.
Już nic więcej nie mówiła. Bawiła się źdźbłem trawy i patrzyła, jak jej nowy przyjaciel przeżuwa pokarm. Po długiej ciszy usłyszała:
- Musimy już iść. – Krówka wstała i trąciła ją głową.
- Dobrze…
Zdążyła wypowiedzieć te słowa i nastąpiła ciemność. Gdzieś w oddali dochodziły do niej niewyraźne głosy. Było jej bardzo zimno, nie mogła wykrztusić z siebie żadnego słowa. Czuła, że unosi się w powietrzu. Oczy miała zamknięte, otworzyła je dopiero wtedy, gdy poczuła, że ktoś ją dotyka.
- Amy… Amy, słonko… Już dobrze… To był tylko sen - powiedział miły, kobiecy głos.
- Chcę mieć krówkę.
- Śniła ci się krówka? – zapytała łagodnie.
- Tak – odpowiedziała Amy, po czym ziewnęła.
- Śpi już? – zapytał grupy, męski głos.
- Ciii. Jeszcze nie. Ale... gdy ponownie zaśnie dowie się, że ją zabraliśmy jej rodzonej matce. To cielę wszystko jej powie… - Nie dokończyła. Mężczyzna wyjął nóż i celnie wymierzył cios. Ostrze przebiło się przez skórę dziewczynki, serce biło jeszcze przez chwilę, po czym już na zawsze ustało.
- No i teraz wreszcie mamy spokój. Już dawno chciałem to zrobić. Zresztą nie była nam już potrzebna – powiedział, wyciągając scyzoryk z ciała. Kobieta siedziała wpatrzona w oczy dziecka i nie wiedziała, co ma robić. Przez te cztery lata zdążyła ją pokochać, jak własną córkę. Jeden moment, jedna chwila i wszystko straciło sens.
- Nie musiałeś tego robić – powiedziała bliska płaczu.
- Musiałem. Inaczej by nas wydała. Nie pamiętasz, co powiedział tamten facet, gdy ją zabieraliśmy? – Kobieta przez chwilę się zastanawiała. – Powiedział, że jeśli we śnie zobaczy małą krowę, wszystko wyjdzie na jaw. Chcesz tego?! – zapytał podniesionym głosem.
Nie wiedziała, co powiedzieć. Po prostu wyszła z pokoju, zostawiając mężczyznę samego.

- Gdzie ja jestem? – zapytała dziewczynka, gdy podeszła do drzewa, pod którym leżała krówka. – I czemu mam tu czerwone? – Wskazała na swoją ranę.
- Jesteś w lepszym świecie, gdzie nikt cię nie skrzywdzi…
Witaj,
Tekst czyta się szybko i przyjemnie. Prawie jak baśń, tylko, że ten tekst nie ma morału i praktycznie nic z niego nie wynika. Nie wiemy kim była dziewczynka, która zginęła. Nie wiemy dlaczego mężczyzna ją zabił. Nie wiemy dlaczego odebrano ją matce. Nie wiemy kim jest mężczyzna na polanie i dlaczego ona nie może go dogonić. Nie wiemy też co ma do tego wszystkiego krówka Big Grin
Tekst pełen tajemnic! Napisany taki lekkim, dziecinnym językiem. Pozostawia wiele przestrzeni do domysłów.
Pod koniec za często używasz słowa: zapytał/a
Unikaj też nadużywania zaimków : jej/swojej/go itd.

MOJE UWAGI:

Kwiaty, drzewa, zwierzątka, to wszystko zniknęło. -<wszystko to zniknęło>?
- Hej! – krzyknęła. – Poczekaj! - Krzyknęła
odkrywając jej krótki nóżki. - <krótkiE>
od czasu do czasu pojawiały się, aby po chwili znów się ukryć. - powtórzenie : się/się
Skąd się tu wziąłeś? – zapytała - Zapytała
- Śniła ci się krówka? – zapytała łagodnie. - Zapytała
Śpi już? – zapytał grupy, męski głos. - Zapytał
Ale... gdy ponownie zaśnie dowie się, że ją zabraliśmy jej rodzonej matce. To cielę wszystko jej powie… - Gdy, powtórzenie : ją/jej/jej
Inaczej by nas wydała. - <Wydałaby nas>?
Chcesz tego?! – zapytał podniesionym głosem. - Zapytał
gdzie ja jestem? – zapytała dziewczynka, - Zapytała
gdzie nikt cię nie skrzywdzi… - <Gdzie nikt cię nie skrzywdzi>?

Dużo weny życzę. Pozdrawiam.
Lilith
(29-11-2010, 16:06)Ellfie napisał(a): [ -> ]Stała sama, na wielkiej polanie, rozglądając się dookoła.
Zrezygnowałbym z pierwszego przecinka.

(29-11-2010, 16:06)Ellfie napisał(a): [ -> ]Zaczęła biec, lecz po chwili musiała się zatrzymać. Nogi odmawiały jej posłuszeństwa, oddychała coraz szybciej. Nie mogła dłużej biec, nie miała już sił.
Powtórzenie.

(29-11-2010, 16:06)Ellfie napisał(a): [ -> ]Zimny dreszcz przeszył jej ciało. Chudymi rączkami przytrzymała spódniczkę, która lekko powiewała, odkrywając jej krótki nóżki.


No, ja bym trochę inaczej zareagował, gdyby ktoś zabiłby osobę, którą zdążyłem pokochać. Miniatura zgrabna, dobra. Słuchaj się Lillithu, bo dobrze gada Tongue

Pozdrawiam, InF
  • Cytat:Nie było tam nic, oprócz trawy. Kwiaty, drzewa, zwierzątka, to wszystko zniknęło. W powietrzu jeszcze unosił się zapach świeżo przyciętej zieleni.
    imho „przycinanie zieleni” brzmi idiotycznie. Oczywiście, że nie możesz tu ot tak wstawić „trawy”, bo będziesz miała powtórzenie, ale jeśli już mowa o przycinaniu, to myślę, że tu akurat zastępowanie zielska abstraktem nie pasuje. Prędzej sugerowałbym tę pierwszą trawę jakoś zmienić. No i te „zwierzątka”? Stosujesz zdrobnienie, czyli zniknęły tylko te małe zwierzątka, typu koliberki, króliczki i krety, tak? I koniki polne. A co z pełnowymiarowymi zwierzętami? Tongue Pamiętaj, że zdrobnienia nie są ot taką se formą, użycie zdrobnienia niesie pewną informacjęWink
  • „Zamknęła oczy, chciała sobie przypomnieć, jak tu trafiła, lecz nic nie pamiętała.” – przemyśl, czy w tym zdaniu nie warto by było zrobić jakiejś pauzy. Na przykład po „zamknęła oczy” kropka? Luźna sugestia – po prostu wydaje mi się, że całość odczytana jednym tchem nie brzmi dobrze.
  • „Gdzieś w oddali zobaczyła jakąś postać.” – „jakąś” swobodnie można wyrzucić, będzie zgrabniej – tak myślę.
  • „Zaczęła biec, lecz po chwili musiała się zatrzymać. Nogi odmawiały jej posłuszeństwa, oddychała coraz szybciej. Nie mogła dłużej biec, nie miała już sił.” – z pierwszego zdania wyciągnąłem wniosek, że podbiegła kawałek i się zatrzymała. Potem czytam, że oddychała coraz szybciej. Stojąc? Coś tu mi nie gra z kolejnością przedstawiania wydarzeń. Plus powtórzenie „biec”. Plus tak naprawdę w pierwszym i ostatnim zdaniu powtarzasz dokładnie tę samą informację. Wydaje mi się, że to zupełnie niepotrzebne.
  • „Chudymi rączkami przytrzymała spódniczkę, która lekko powiewała, odkrywając jej krótki nóżki.” – tu co prawda wydaje mi się, że zdrobnienia są już zamierzone, ale mimo wszystko – nie przesadzasz? Masz w tym zdaniu same zdrobnienia. To już zaczyna pobrzmiewać jak infantylny szczebiot podstarzałej gospodyni domowej.
  • „Jakiś czas siedziała w bezruchu, gdy w pewnym momencie ponownie zauważyła dziwną postać. Tym razem nie próbowała za nią biec, wiedziała, że to na nic.” – z tego tak naprawdę nie wynika, czy dziewczynka w spódniczce, czy dziwna postać nie próbowała biec, jako że obie mają rodzaj żeński. Nie do końca wiadomo (tak mi się zdaje), do kogo odnieść to „nie próbowała biec” i do kogo to „za nią”.
  • „Zeszła z kamienia i odwróciła się, prawie upadając.” – kłopoty z błędnikiem czy co? oO


Teraz powinna nastąpić faza wymądrzania się bardziej ogólnego, ale za bardzo nie umiem się ustosunkować do tego tekstu. Jacyś ludzie trzymają jakąś dziewczynkę, o której wiadomo, że jeśli jej się przyśni krówka, to wyjdzie na jaw straszna tajemnica. Po co ją trzymają? Kim są? Co ma symbolizować akurat krówka? Skoro wiedzieli, że jej się ma przyśnić, to czemu nie zabili jej już dawno? Nie wiem. Po prostu nie czaję fabularnie tego tekstu.

Plus wydaje mi się, że wszystkie uwagi Lilithu dotyczące małych i wielkich liter w dialogach są niepoprawne, a u Ciebie, Ellfie, to akurat jest pozapisywane dobrze. Wedle wszystkich informacji, które mam i zgodnie z metodą stosowaną w książkach, które stoją u mnie na półce.
Okej, dzięki za opinię i wytknięciu błędów. Jak tylko dojdę do siebie poprawię je. Smile

(29-11-2010, 17:40)Lillithu napisał(a): [ -> ]- Hej! – krzyknęła. – Poczekaj! - Krzyknęła
- Śniła ci się krówka? – zapytała łagodnie. - Zapytała
Lillithu, z tego co wiem, napisałam to dobrze. Powinno być z małych liter, bo jest to czynność związana z mową. A Ty czemu uważasz, że z dużej powinno być?
Ładnie napisane, szkoda aż że niewiele wiadomo o całej sytuacji Smile
Przepraszam za wprowadzenie w błąd. Nie było zamierzone. Mea culpa.
Pisałam to jakoś tak w przypływie chwili. Jak tam dojdę do siebie poprawię to i rozbuduję, może będzie lepiej. Smile
Spoko, Lillithu. ;]
Okej, oto poprawiona wersja krówki:


Wiatr delikatnie muskał jej blade policzki. Stała sama na wielkiej polanie, rozglądając się dookoła. W powietrzu unosił się zapach świeżo przycinanej trawy. Nie było tam żadnym drzew ani zwierząt, przez co trochę się zasmuciła. Zamknęła oczy, chciała sobie przypomnieć, jak tu trafiła, lecz nic nie pamiętała. Jednak skądś znała to miejsce.
Powoli podniosła powieki. Gdzieś w oddali zobaczyła ciemną postać.
- Hej! - krzyknęła. - Poczekaj!
Zaczęła biec, lecz w pewnym momencie musiała się zatrzymać. Nogi odmawiały jej posłuszeństwa, oddychała coraz szybciej. Wiatr stał się silniejszy, poczuła, że coś spływa jej po policzku. Dlaczego płakała?
Usiadła na kamieniu, którego wcześniej nie było. Zimny dreszcz przeszył jej ciało. Chudymi rączkami przytrzymała spódniczkę, która lekko powiewała na wietrze, odkrywając jej krótkie nóżki. Niebo było szare, słońce tylko od czasu do czasu pojawiało się, aby po chwili znów się ukryć.
Jakiś czas siedziała w bezruchu, gdy w pewnym momencie ponownie zauważyła dziwną postać. Tym razem nie próbowała za nią biec, nie miała już sił. Zeszła z kamienia i zobaczyła, że tuż przed nią pasła się mała krówka. Cielak podniósł głowę i głośno zamuczał. Był czarny, gdzieniegdzie tylko miał białe łatki.
- Muuuu. - Usłyszała, gdy ruszyła w jego stronę.
- Skąd się tu wziąłeś? - zapytała dziewczynka, siadając obok niego.
- Muuuu - odpowiedział cielaczek.
Już nic więcej nie mówiła. Bawiła się źdźbłem trawy i patrzyła, jak jej nowy przyjaciel przeżuwa pokarm. Po długiej ciszy usłyszała:
- Musimy już iść. - Krówka trąciła ją głową.
- Dobrze...
Zdążyła wypowiedzieć te słowa i nastąpiła ciemność. Gdzieś z oddali dochodziły do niej niewyraźne głosy. Było bardzo zimno, nie mogła wykrztusić z siebie żadnego słowa. Czuła, że unosi się w powietrzu. Oczy miała zamknięte, otworzyła je dopiero wtedy, gdy poczuła, że ktoś ją dotyka.
- Amy... Amy, słonko... Już dobrze... To był tylko sen - powiedział miły, kobiecy głos.
- Chcę mieć krówkę.
- Śniła ci się krówka? - zapytała łagodnie kobieta, pochylająca się nad dziewczynką.
- Tak - odpowiedziała Amy, po czym ziewnęła.
- Śpi już? - zapytał grupy, męski głos.
- Ciii. Jeszcze nie. Ale ona wie. Gdy ponownie zaśnie dowie się, że ją zabraliśmy jej rodzonej matce. To cielę wszystko jej powie... - Nie dokończyła. Mężczyzna wyjął nóż i celnie wymierzył cios. Ostrze przebiło skórę dziewczynki, jej serce biło jeszcze przez chwilę, po czym już na zawsze ustało.
- No i teraz wreszcie mamy spokój - powiedział, wyciągając narzędzie z ciała. Kobieta siedziała wpatrzona w oczy dziecka i nie wiedziała, co ma robić. Przez te cztery lata zdążyła ją pokochać, jak własną córkę. Jeden moment, jedna chwila i wszystko straciło sens.
- Nie musiałeś tego robić. - Była bliska płaczu.
- Musiałem. Inaczej by nas wydała. Nie pamiętasz, co powiedział tamten facet, gdy ją zabieraliśmy? - Kobieta przez chwilę się zastanawiała. - Powiedział, że jeśli we śnie zobaczy małą krowę, wszystko wyjdzie na jaw. Chcesz tego?! - zapytał podniesionym głosem.
Spojrzała jeszcze raz na małą i na niego. Kiedy pierwszy raz zobaczyła Amy wiedziała, że to jest dar od Boga. Sama nie mogła mieć dzieci, choć bardzo ich pragnęła. I wtedy pojawiła się okazja. Przed czteroma laty spotkała Rosjankę, która niedawno urodziła córeczkę. Zaofiarowała jej pomoc, a gdy młoda Rosjanka wyszła na jakiś czas, a w domu został tylko starszy pan, uciekła wraz z Amy do innego stanu. Dla niej zrobiłaby wszystko. To ten siwy mężczyzna sprowadził młodą Rosjankę do Nowego Jorku i o wszystkim wiedział. Chciał uszczęśliwić swoją niepłodną córkę...
Mężczyzna podszedł do okna i zasłonił rolety. Mieszkali na odludziu, gdzie prawie nikt nie zaglądał.
Kobieta wzięła nóż, który został na krześle i z całej siły wbiła go w plecy kochanka.
- To było moje dziecko! - krzyczała, zalewając się łzami. Ciało mężczyzny osunęło się na podłogę i przez wiele kolejnych lat leżało w zakrzepłej krwi.
Trup Amy po prostu zniknął, zanim jeszcze kobieta zdążyła się podnieść. Zdezorientowana wyszła z domu i wszelki słuch o niej zaginął.

- Gdzie ja jestem? - zapytała dziewczynka, gdy podeszła do drzewa, pod którym leżała krówka. - I czemu mam tu czerwone? - Wskazała na swoją ranę, dokładnie pod sercem.
- Jesteś w lepszym świecie, gdzie nikt cię nie skrzywdzi...
- Gdzie jest mama?
- Już niedługo zobaczysz się ze swoją prawdziwą mamą, dobrze? - zapytała krówka, prowadząc dziewczynkę do dużego drzewa.
- Mamusia? - zapytała Amy, powoli podchodząc do drobnej kobieciny...
Cytat:Zeszła z kamienia i Tuż przed nią pasła się mała krówka.
może: "i zauważyła, że..."

Cytat: Gdzieś z oddali dochodziły do niej niewyraźne głosy. Było jej bardzo zimno, nie mogła wykrztusić z siebie żadnego słowa.
drugie wydaje mi się zbędne.

Cytat:Ostrze przebiło się przez skórę dziewczynki, (jej) serce biło jeszcze przez chwilę, po czym już na zawsze ustało.
pogrubione wydają mi się zbędne, to w nawiasie bym tam dostawiła, podkreślone może "zatrzymało się"?

Cytat:Przez te cztery lata zdążyła ją pokochać, jak własną córkę.
nie wiem czy przecinek nie jest zbędny.

Cytat:Mieszkali na odludziu, gdzie prawie nikt nie zaglądał. Kobieta wzięła nóż, który został na krześle i z całej siły wbiła go w plecy kochanka.
Drugie zdanie dalabym do nowego akapitu, bo tutaj tak nagle przechodzisz z opowiadania przeszłości do tego, co kobieta zrobiła teraz.

Cytat:Ciało mężczyzny osunęło się na podłogę i przez wiele lat leżało w zakrzepłej krwi. Trup Amy po prostu zniknął, zanim jeszcze kobieta zdążyła się podnieść. Zdezorientowana wyszła z domu i wszelki słuch o niej zaginął.
nie bardzo tego rozumiem... chodzi tu o to, że przez kolejne kilka lat? Bo ewidentnie mi czegoś tam brakuje.


Przeczytałam obie wersje i muszę powiedzieć, że poprawiona jest znacznie lepsza. Ja nie lubię swoich rzeczy tak drastycznie zmieniać, ale widzę, że czasem trzeba. Tu wielki plus za to.
W tym fragmencie opowieści skąd Amy wzięła się u nich, trochę razi to ciągłe używanie określenia "Rosjanka" - zawsze takie samo.
Końcówka pozostawia wiele do życzenia, a może powiem tak - nie czuję się zaspokojona, jest tak otwarta i tak urwana, że... Jakoś mi nie pasi. Ale ogół jest dobry, cały pomysł. A czemu akurat krówka, lubisz krówki?;p


Lillithu napisał(a):- Hej! – krzyknęła. – Poczekaj! - Krzyknęła

Skąd się tu wziąłeś? – zapytała - Zapytała
- Śniła ci się krówka? – zapytała łagodnie. - Zapytała
Śpi już? – zapytał grupy, męski głos. - Zapytał

Chcesz tego?! – zapytał podniesionym głosem. - Zapytał
gdzie ja jestem? – zapytała dziewczynka, - Zapytała
nie. Wciąż to poprawiasz z tego co widzę, błędnie.

EDIT::
Moja droga - mój post jest stary! Użyłaś go ponownie mimo, że już przeprosiłam za błąd i Ellfie o tym wie. Dziękuję za Twą drobiazgowość Big Grin //Lillith
Czy lubię krówki? Hm, nie. A pomysł się wziął z tego, że nie wiedziałam, co napisać i powiedziałam ludziom na sb, żeby podali mi pierwsze słowo jakie im naszło no i tak wyszło.
Hayley, dzięki za wytknięcie błędów. Dobrze, że tak mało ich tych razem było, widać, że chyba robię postępy. Smile
Widać, bardzo Smile
Krówki są fajne, ale Polskie, bo Francuskie nie maja łatek ^^
o. Smile Ale akcja nie dzieje się we Francji... ;P
[ot]Tak tylko mówię, bo mnie to frapuje... Ale koniec OT ^^ [/ot]
Okej, spoko. A Hayley, tak się zastanawiam, czy nie za dużo napisałam o tej dziewczynce. Jak myślisz?
Stron: 1 2