Via Appia - Forum

Pełna wersja: Koniec Idylli
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jest to moje pierwsze opowiadanie które gdziekolwiek publikuje więc proszę o wyrozumiałość i konstruktywną krytykę;] Opowiadanie jest częścią pewnego cyklu w którym występuję te same postacie więc brakuje opisów itp. postaram się z czasem dodawać coraz to nowsze opowiadania które będą tłumaczyły niektóre rzeczy i opisywały postacie;]


Był cudowny ranek. Słońce grzało jak głupie. Lintus, świeżo mianowany generał jechał na czele swoich zastępów. To nie była zwykła armia. Mordwed nazywał ją pospolitym ruszeniem. Była to grupa banitów, wieśniaków i złoczyńców zebranych do kupy z prowincji Mintyzy. Rok temu powstało tam państwo założone przez księcia Mordweda i trzecią armię. Przez rok trwały boje o zbudowanie państwa. Miesiąc temu Mordwed wkroczył wraz z armią na tereny Imperium. A teraz miało dojść do bitwy. Brat Mordweda imperator Cyrus IV zebrał swoją armię na polach Ellezy. Mordwed chciał go pobić i zająć tereny Imperium Bajazydzkiego. Lintus wjechał do obozu, zostawił konia pachołkowi i poszedł do namiotu księcia gdzie odbywała się narada.

Cyrus IV siedział przy stole z mapą. Przed nim stali jego generałowie. Resztki armii wielkiego imperium. On sam, niby wciąż Imperator czuł się przegrany. Lecz musiał wierzyć, wszak on miał regularną armie a jego brat Mordwed mieszaninę szumowin i pijaków.
-Zajmujemy powoli pozycje, wasza wysokość. Buntownicy ustawili się w dolnych częściach wzniesienia. Mamy więcej żołnierzy. Łatwo zgładzimy buntowników-zdawał relacje marszałek Alaco Był niedoświadczony, lecz walczył pod Britousem, to mogło, chociaż trochę pomóc.
-Bitwa zacznie się za dwie godziny naszym ostrzałem ich pozycji. Niech bogowie nam pomogą-przemówił Cyrus i wyszedł z namiotu.

Mordwed spojrzał po swoich dowódców. Britous był wybitnym żołnierzem, lecz był już stary, Lintus mimo doświadczenia był bardzo młody. A reszta? Były to niedoświadczone młokosy. W duszy Mordweda powoli zaczęło wygrywać zwątpienie. Lecz nie mógł tracić nadziei. Jeśli zwycięży zdobędzie to, co mu się należało. Stanął wyprostowany n miał na sobie zbroje, lecz w herbie nie miał już imperialnego lwa, lecz czarnego orła.
-Bitwę rozpoczniemy a dwie godziny atakiem konnicy na lewe skrzydło wojsk uzurpatora Cyrusa. Niech bogowie nas chronią. -Powiedział książę-A teraz chodźmy się napić gorzałki, wszak nasze banickie mordy muszą się napić czegoś mocniejszego.

Półkownik Zikro, ogniomistrz imperialny był pijany jak bela. Ledwo stał na nogach, nie mówiąc już o dowodzeniu. Podszedł do niego jakiś młody kapitan
-Panie pułkowniku, co robić?- Zapytał
-Czekać… nie strzelać- zapijaczonym głosem powiedział Zikro
-Ale panie pułkowniku są wyraźne rozkazy, aby strzelać z trebyszy i katapult na pozycje buntowników-sprzeczał się kapitan
-Wykonać, co rozkazałem, bo pod sąd wojenny postawie i karze powiesić! -Wrzasnął pułkownik, wziął ogromny łyk bimbru i poszedł spać

Eco był banitą od dziewiątego roku życia. Został wygnany wraz z rodziną za okradzenie kapłana. Teraz chciał się odpłacić tym imperialnym ciotom. Maszerował równym krokiem w stronę lewego skrzydła wroga. Eco dwie godziny później leżał w błocie wymieszanym z krwią, miał strzałę w prawym płucu. Był jednym z niewielu z poległych w tej bitwie.

Lintus jechał na czele swej kolumny. Nie spieszyło mu się, był pijany a teraz musiał prowadzić szarżę na wroga. PO godzinie trochę prze trzeźwiał, zaczął odczuwać strach. Ujrzał w oddali wojsko imperialne. Spiął konia Spojrzał na swoich podwładnych, wyciągnął miecz z pochwy i ruszył na wroga.

Książę Mordwed powoli zbierał się do wymarszu. On wraz ze swoim pocztem miał ruszyć i zaatako0wać sam środek wojsk Cyrusa. Miał zamiar dopaść swojego brata i go zabić. Nie widział innej możliwości. Żywy Cyrus równał się problemom. Cyrus zawsze uchodził za lepszego. To on zawsze wygrywał turnieje, on jeździł poselstwa i to jego ojciec mianował następcą tronu. Lecz kiedy Cyrus obiął tron, w państwie źle zaczęło się dziać. Teraz, Mordwed ruszał, aby odebrać, co mu się należało. Jeśli wszystko się uda, jutro albo pojutrze ruszy na Terentopol, stolice Imperium, zajmie ją i obwoła się nowym Imperatorem. Potem będzie już z górki. Wydał rozkazy i ruszył galopem na spotkanie przeznaczeniu.

Marszałek Alaco nie wiedział, co robić. Ostrzał z trebyszy i katapult miał przestraszyć buntowników i sprawić by jednostki imperium tylko dobiły uciekinierów. A tymczasem ostrzału nie było, jego wojska miały morale gorsze niż to się Mozę wyobrażać, a na te kupę gówna maszerowała wypoczęta armia z pieśnią na ustach. Alaco dojechał w końcu na stanowiska artylerii. Żołnierze robili wszystko tylko nie strzelali z machin. Marszałek podszedł do jakiegoś kapitana
-Co tu się dzieje? Czemu nie strzelacie?- Dopytywał się Alaco
-Pułkownik Zikro kazał czekać, więc czekamy.-Odparł obojętnie kapitan
-Prowadź do tego pułkownika.-Rozkazał Alaco
Kapitan poprowadził marszałka do pułkownika leżącego na ziemi. Alaco podszedł do niego i z całej siły go kopnął. Zikro poderwał się na równe nogi i zaczął bełkotać
-O co chodzi, czemu mnie kopiesz kutasie?- Zawarczał pijak
-O co chodzi? O to.-Powiedział marszałek, wyciągnął nóż i poderżnął pułkownikowi gardło. Alaco zaczął rozumieć, że przez tego pijaka właśnie przegrał bitwę. W głowie zaczął rodzić mu się plan.

Lintus miał krew na twarzy. Myślał, że będzie atakował oddział rycerstwa imperium a tu kompania łuczników. To nie tak miało być, tu miała stać cała armia ludzi. Jeniec powiedział, że marszałek Alaco kazał się im w ostatniej chwili wycofać.
-No cóż, wracamy do sztabu, bo nie wiem co teraz mamy zrobić.-Wydał rozkaż Lintus. Był zdenerwowany, miał stoczyć bój z armią imperialną a tu chłopi z poboru. Co ten Alaco wymyślił? Jadąc do sztabu Lintus zaczął analizować możliwe ruch Alaco. Po czasie, gdy nic nie wymyślił, stwierdził, że nie ma, co gdybać

Mordwed, Lintus i Britous stali obok siebie, a za sobą mieli całą armię. Zaś przed nimi stał marszałek Alaco, z kolei za nim stała armia Imperium ze wszystkimi chorągwiami. Alaco powoli podszedł do Mordweda i powiedział.
-Jaśnie książę, ta oto armia chcę przed tobą skapitulować. Czy przyjmujesz kapitulację?- Alaco sprawiał wrażenia załamanego tym, że musiał zdradzić swego pana. Britousowi chciał o się rzygać na jego widok.
-Tak przyjmuje kapitulacje. A gdzie jest mój brat Cyrus?- odpowiedział Mordwed
-O to on- pokazał Alaco związanego imperatora prowadzonego przez dwóch drabów. Potem doszło do oficjalnej kapitulacji, chorążowie pokolei kładli chorągwie pod nogami Mordweda, na końcu była zdobiona złotem chorągiew imperatora.
-Dobrze zrobiliście że się poddaliście, ominęła nas zbędna jadka. Od tej pory jesteście zwolnieni ze służby i możecie wracać do swych rodzin.- przemówił książę Mordwed i ruszył ku namiotowi. Po drodze spotkał pułkownika Eventesa, który miał odrębne zadanie w tej bitwie.
-Ilu politycznych wyłapałeś pułkowniku?- Zapytał książę
-Dwudziestu ośmiu, jaśnie panie, co mam z nimi zrobić?
-Zawieś ich na zamek De’Rufflo i niech już więcej nie ujrzą słońca.-Rozkazał sucho Mordwed i poszedł do namiotu. W namiocie byli Britous, Lintus, Alaco i rozwiązany już Cyrus
-Chcę powiedzieć pa…- zaczął Alaco,lecz został uciszany przez Mordweda ruchem ręki.
-Widzisz braciszku, do czego doszło. Gdybyś nie był taki zachłanny nie doszłoby do tego- w głosie Mordweda było słychać wielki smutek
-Co teraz ze mną będzie, jestem twoim bratem Mordwed-rzekł Cyryl. Po głosie można było rozpoznać, że był załamany.
-Niestety jest tylko jedno wyjście.-Rzekł Mordwed, z kolei jego głos zdawał się być beznamiętny
-Proszę bracie nieee!- Krzyk Cyryla przerwał odgłos krztuszenia się krwią. Lintus na znak Mordweda podciął płynnym ruchem gardło Cyrusa.
-Zabrać jego ciało i pochować w rodzinnym grobowcu, jako książę- rozkazał Mordwed
-Wasza książęca mość, chciałbym ofiarować panu swe usługi jako generał- natychmiast podjął przerwany wątek Alaco. Mordwed podeszedł do niego i z całej siły uderzył go w twarz swoim książęcym buzdyganem poczym okładało dłuższy czas. Kiedy skończył przywołał pachołków i przemówił lodowato zimnym głosem
-Ciągnąc go za koniem trzy razy wokoło obozu, potem na tortury, ale takie żeby je czuł. Jutro o dziewiątej nawłóczcie go na pal
-Nie panie błagam!- Krzyczał przez płacz Alaco ciągnięty przez pachołków. Mordwed podszedł do mapy stał przy niej jakąś chwilę poczym powiedział już normalnie
-Jutro po egzekucji ruszamy na stolicę.
Bądź kulturalny, przedstaw się na forum Wink

Moje czytelnicze spostrzeżenia:
1. Po myślnikach stawia się spację.
2. Przed myślnikami też.
3. Źle zapisujesz dialogi.
4. Nie stawiasz kropek na końcu zdań (nudziło mi się, więc wszędzie je wytknęłam)
5. Cząstki jakieś takie krótkie, nijakie, można by je rozbudować.
6. Przeczytałeś Ty w ogóle ten tekst choć raz po napisaniu go? Bo nie wygląda na to, tyle tu literówek A to jest karygodne!
7. Pilnuj podwójnych spacji.


Cytat: Był cudowny ranek. Słońce grzało jak głupie.
tak to możesz rozmawiać z kolegami w szkole, ale nie pisać w opowiadaniu. Do pisania kolokwializmami trzeba mieć dar, który posiadają tylko nieliczni.

Cytat:Lintus, świeżo mianowany generał(przecinek) jechał na czele swoich zastępów.
Cytat:To nie była zwykła armia. Mordwed nazywał ją pospolitym ruszeniem. Była to grupa banitów, wieśniaków i złoczyńców zebranych do kupy z prowincji Mintyzy. Rok temu powstało tam państwo założone przez księcia Mordweda i trzecią armię. Przez rok trwały boje o zbudowanie państwa.
Cytat:Lecz musiał wierzyć, wszak on miał regularną armie(przecinek) a jego brat Mordwed mieszaninę szumowin i pijaków.

Cytat:zdawał relacje marszałek Alaco Był niedoświadczony, lecz walczył pod Britousem, to mogło, chociaż trochę pomóc.
kropkę zjadłeś.

Cytat:Mordwed spojrzał po swoich dowódców. (po swoich dowódcach) Britous był wybitnym żołnierzem, lecz był już stary, Lintus mimo doświadczenia był bardzo młody. (tu by chyba lepiej wyglądało, że mimo młodego wieku, był doświadczony.) A reszta? Były to niedoświadczone młokosy.
powtórzenia.

Cytat:Lecz nie mógł tracić nadziei. Jeśli zwycięży(przecinek) zdobędzie to, co mu się należało. Stanął wyprostowany n (hę? i przecinek) miał na sobie zbroje, lecz w herbie nie miał już imperialnego lwa, lecz czarnego orła.
-Bitwę rozpoczniemy a (za) dwie godziny atakiem konnicy na lewe skrzydło wojsk uzurpatora Cyrusa. Niech bogowie nas chronią.(usunąc kropkę) -Powiedział(mała litera) książę(wstawić kropkę)-A teraz chodźmy się --napić-- gorzałki, wszak nasze banickie mordy muszą się --napić-- czegoś mocniejszego.
powtórzenia.

Cytat:Półkownik (pUłkownik!) Zikro, ogniomistrz imperialny(przecinek) był pijany jak bela. Ledwo stał na nogach, nie mówiąc już o dowodzeniu. Podszedł do niego jakiś młody kapitan(kropkę zjadłeś)
-Panie pułkowniku, co robić?- Zapytał(mała litera i kropka na końcu)
-Czekać… nie strzelać- zapijaczonym głosem powiedział Zikro
-Ale panie pułkowniku(przecinek) są wyraźne rozkazy, aby strzelać z trebyszy i katapult na pozycje buntowników-sprzeczał się kapitan(kropka!)
-Wykonać, co rozkazałem, bo pod sąd wojenny postawie i karze (każę)powiesić! -Wrzasnął(mała litera) pułkownik, wziął ogromny łyk bimbru i poszedł spać(gdzie ta kropka? chyba też już zasnęła)
Cytat:Lintus jechał na czele swej kolumny. Nie spieszyło mu się,(przecinek) był pijany(tu bym zakończyła zdanie) a teraz musiał prowadzić szarżę na wroga. PO(Wierny przedstawiciel Platformy, rozumiemy...) godzinie trochę prze trzeźwiał, zaczął odczuwać strach. Ujrzał w oddali wojsko imperialne. Spiął konia(kropka?) Spojrzał na swoich podwładnych, wyciągnął miecz z pochwy i ruszył na wroga.
Cytat:On(zbędne) wraz ze swoim pocztem miał ruszyć i zaatako0wać (o.O) sam środek wojsk Cyrusa. Miał zamiar dopaść swojego brata i go zabić. Nie widział innej możliwości. Żywy Cyrus równał się problemom. Cyrus --zawsze-- uchodził za lepszego. To on --zawsze-- wygrywał turnieje, on jeździł poselstwa i to jego ojciec mianował następcą tronu. Lecz kiedy Cyrus obiął tron, w państwie źle zaczęło się dziać. Teraz, (przecinek zbędny)Mordwed ruszał, aby odebrać, co mu się należało. Jeśli wszystko się uda, jutro albo pojutrze ruszy na Terentopol, stolice Imperium, zajmie ją i obwoła się nowym Imperatorem. Potem będzie już z górki. Wydał rozkazy i ruszył galopem na spotkanie przeznaczeniu(z przeznaczeniem).
Cytat:Ostrzał z trebyszy i katapult miał przestraszyć buntowników i sprawić by jednostki imperium tylko dobiły uciekinierów. A tymczasem ostrzału (ataku?)nie było, jego wojska miały morale gorsze niż to się Mozę(że co?) wyobrażać, a na te(tę) kupę gówna maszerowała wypoczęta armia z pieśnią na ustach. Alaco dojechał w końcu na stanowiska artylerii. Żołnierze robili wszystko(przecinek) tylko nie strzelali z machin. Marszałek podszedł do jakiegoś(brzydkie) kapitana(kropka)
-Co tu się dzieje? Czemu nie strzelacie?- Dopytywał(mała litera) się Alaco
-Pułkownik Zikro kazał czekać, więc czekamy.(usunąc kropkę)-Odparł obojętnie kapitan(God, kropka)
-Prowadź do tego pułkownika.(usunąc kropkę)-Rozkazał Alaco(kropka)
Kapitan poprowadził marszałka do pułkownika leżącego na ziemi. Alaco podszedł do niego i z całej siły go(zbędne) kopnął. Zikro poderwał się na równe nogi i zaczął bełkotać(kropka lub dwukropek)
-O co chodzi, czemu mnie kopiesz kutasie?- Zawarczał(mała litera) pijak(kropka)
-O co chodzi? O to.(usunąć kropkę)-Powiedział(mała litera) marszałek, wyciągnął nóż i poderżnął pułkownikowi gardło. Alaco --zaczął --rozumieć, że przez tego pijaka właśnie przegrał bitwę. W głowie --zaczął --rodzić mu się plan.
Cytat:Myślał, że będzie atakował oddział rycerstwa imperium(przecinek) a tu kompania łuczników. To nie tak miało być, tu miała stać cała armia ludzi. Jeniec powiedział, że marszałek Alaco kazał się im w ostatniej chwili wycofać.
-No cóż, wracamy do sztabu, bo nie wiem(przecinek) co teraz mamy zrobić.(usunąć kropkę)-Wydał(mała litera) rozkaż Lintus. Był zdenerwowany, miał stoczyć bój z armią imperialną a tu chłopi z poboru. Co ten Alaco wymyślił? Jadąc do sztabu Lintus zaczął analizować możliwe ruch Alaco. Po czasie, gdy nic nie wymyślił, stwierdził, że nie ma,(przecinek zbędny) co gdybać(kropka)
Cytat:Mordwed, Lintus i Britous stali obok siebie, a za sobą mieli całą armię. Zaś przed nimi stał marszałek Alaco, z kolei za nim stała armia Imperium ze wszystkimi chorągwiami. Alaco powoli podszedł do Mordweda i powiedział.(dwukropek)
Cytat:-Tak przyjmuje kapitulacje. A gdzie jest mój brat Cyrus?- odpowiedział(ja tu widzę pytanie, nie odpowiedź) Mordwed
-O to on(kropka)- pokazał Alaco(Alaco pokazał - szyk) związanego imperatora prowadzonego przez dwóch drabów.
Cytat:-Dobrze zrobiliście że się poddaliście, ominęła nas zbędna jadka(jatka). Od tej pory jesteście zwolnieni ze służby i możecie wracać do swych rodzin.(usunąc kropkę)- przemówił książę Mordwed i ruszył ku namiotowi. Po drodze spotkał pułkownika Eventesa, który miał odrębne(odmienne) zadanie w tej bitwie.
-Ilu politycznych wyłapałeś pułkowniku?- Zapytał(mała litera) książę(kropka)
-Dwudziestu ośmiu, jaśnie panie, co mam z nimi zrobić?
-Zawieś ich na zamek De’Rufflo i niech już więcej nie ujrzą słońca.(usunąć kropkę)-Rozkazał(mała litera) sucho Mordwed i poszedł do namiotu. W namiocie byli Britous, Lintus, Alaco i rozwiązany już Cyrus(kropka)
-Chcę powiedzieć pa…- zaczął Alaco,lecz został uciszany(uciszony) przez Mordweda ruchem ręki.
-Widzisz braciszku, --do czego doszło--. Gdybyś nie był taki zachłanny(przecinek) --nie doszłoby--do tego(kropka)- w(wielka litera) głosie Mordweda było słychać wielki smutek(kropka)
-Co teraz ze mną będzie, jestem twoim bratem Mordwed-rzekł Cyryl. Po głosie można było rozpoznać, że był załamany.
-Niestety jest tylko jedno wyjście.(usunąć kropkę)-Rzekł(mała litera - i tak się zastanawiam nad tą niekonsekwencją, już nie to że źle zapisujesz dialogi, ale kompletnie nie masz pojęcia o ich zapisie, skoro dwie takie rzeczy zapisujesz zupełnie inaczej.) Mordwed, z kolei jego głos zdawał się być beznamiętny
-Proszę bracie(przecinek) nieee!- Krzyk Cyryla przerwał odgłos krztuszenia się krwią. Lintus na znak Mordweda podciął płynnym ruchem gardło Cyrusa.
-Zabrać jego ciało i pochować w rodzinnym grobowcu, jako książę(księcia)- rozkazał Mordwed
-Wasza książęca mość, chciałbym ofiarować panu swe usługi jako generał- natychmiast podjął przerwany wątek Alaco. Mordwed podeszedł do niego i z całej siły uderzył go(zbędne) w twarz swoim książęcym buzdyganem(przecinek) poczym(a co to za słowo?) okładało dłuższy czas. Kiedy skończył(przecinek) przywołał pachołków i przemówił lodowato zimnym głosem(dwukropek)
-Ciągnąc(chyba "ciągnijcie" albo coś.) go za koniem trzy razy wokoło obozu, potem na tortury, ale takie(przecinek) żeby je czuł. Jutro o dziewiątej nawłóczcie go na pal(kropka)
-Nie panie(przecinek) błagam!- Krzyczał(mała litera) przez płacz Alaco(przecinek) ciągnięty przez pachołków. Mordwed podszedł do mapy(przecinek) stał przy niej jakąś chwilę(przecinek) poczym(znowu to dziwne słowo) powiedział już normalnie(dwukropek)
-Jutro po egzekucji ruszamy na stolicę.


Nie wszystko już poprawiałam, zbyt wiele tego, ktoś na pewno mnie dopełni.
Jest tragicznie, jest strasznie, jest... brrr, aż mnie ciary przeszły. Główne błędy wypisałam już u góry, z resztą się pobawiłam (aż się dziwię sama sobie, że mi się chciało). Tekst kompletnie niezrozumiały dla mnie, wszystko działo się szybko i nawet nie wiem o czym czytałam.
Taka mała prośba na raz następny - przeczytaj tekst przed opublikowaniem go, BŁAGAM!
Witaj. Nie będę wytykał Ci błędów, bo zrobiła to Hayley, natomiast powiem Ci co nieco. Okej, jest to Twoje pierwsze opowiadanie. Widać tu klasyczne fantasy. Jest sobie Imperium itd. Postaraj przekręcać fabułę o sto osiemdziesiąt stopni, by zaciekawić, a zarazem zadziwić czytelnika, który powinien być dla Ciebie najwazniejszy. Najlepszą radą na poprawę warsztatu pisarskiego jest czytanie i ćwiczenie. Poczytaj sobie polskich autorów fantastyki, bo przekład to jednak przekład. Zobacz, jak budują klimat, jak opisują świat, jak prowadzą akcję. Ćwiczenia zaś możesz znaleźć nawet u nas. Wystarczy poszukać. Żeby było prościej - 15 ćwiczeń dla pisarzy i poetów Rootsrata oraz Zasady pisania dialogów Triss. Poćwicz, a na pewno będzie lepiej. Nie zrażaj się krytyką, tylko ćwicz dalej. Kolejną kwestią jest to, że gdy się przedstawisz u nas na Forum, użytkownicy będą mieli lepsze wyobrażenie o Tobie, będą częściej zaglądali do Twoich tekstów. Zatem wybór zostawiam Tobie.

Pozdrawiam
InFlames.
Ano i przedmówcy powiedzieli w zasadzie wszystko. Jest źle ale wszak mało który prototyp działa. Tak że nochal do góry.
Czytaj dużo. przyglądaj się jak frazę budują mistrzowie. Pisz wprawki pisarskie. Najlepiej krótkie jedno, dwu stronowe teksty. Jakieś pojedyncze sceny itd. Pozwoli Ci to wyrobić wyobrażnię i warsztat.. Bo jak na razie na moje zdanie za dużo tego podrzynania i naciągania na pal.. a samym okrucieństwem tekstu się nie uratuje.
Inflames wspomniał o wywróceniu tej historii na nicę, i miał rację.. Podałeś coś czytelnikowi na talerzu. Nie zostawiłeś od samego początku ani krzty tajemnicy, choćby odrobiny zagadki.. takie opowiadania czyta się mniej więcej do piątej linijki i Już widać jak się to zakończy.. Czytelnik zaś lubi tajemnicę, coś co zmusi go do czytania aż do ostatniej linijki z wypiekami na twarzy.
Przemyśl to proszę i wyciągnij wnioski.
Pozdrawiam Gorzki.
Co mam napisać? Czyta się fatalnie. Zero opisów, łatwo można się zgubić w sytuacji. Piszesz jak dla mnie zbyt lakonicznie i sztucznie. Literówki, błędy stylistyczne... to wszystko psuje efekt i bardzo razi w oczy. W ogóle nie podoba mi się język jakim piszesz. Czytanie tego powinno być przyjemnością a męczy. Powinieneś poddać ten tekst naprawdę szczegółowej korekcie i następne także. Pisz powoli, nie spiesz się, ale dokładnie waż każde słowo, sprawdzaj na bieżąco błędy.