Via Appia - Forum

Pełna wersja: Borderline
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
A co czuję? Czuję 'nic nie wartość', rozdarcie pomiędzy dwoma antagonistycznymi jestestwami. Czy aby napewno są tylko dwa..? A może to jedna i ta sama osoba, może trzy, dziesięć, dwanaście? O czym myślę przez ostatnie dni..? Czy utraciłem swoją Formę? Forma zabija indywidualność. Zacząć Formę to przestać istnieć. Być poza Formą, to przestać żyć. Wolicie żyć czy istnieć? O czym myślę? Zapewne nie o tym, by żyć. Chyba tęsknię, bo z pewnością mam wiele rzeczy, za którymi mogę tęsknić, chociażby z racji moich wspomnień, przeszłości, marzeń i snów. Ale nie tylko. Prozaicznie mogę tęsknić za normalnością i zdrowym środowiskiem. Za tym, by mieć kogo kochać, mieć dla kogo żyć. Tęsknić za tamtym życiem, miłością, a nawet za tą ulotną, nieprawdziwą rzeczywistością, w której zagłębiam się w swoich uzależnieniach. Za ciszą, chwilami, w których egoistycznie nadaję światu nowych znaczeń. Czy krzyczeliście kiedyś, że nie chcecie żyć? Że chcecie odejść, już teraz, by nie dotykać Was, nie mówić do Was, pozwolić Wam poczuć się bezpiecznie na kilka chwil w ciszy, wewnątrz siebie? Czy... widzieliście kiedyś kota zamiast szlafroka i szlafrok zamiast kota, czy budzicie się rano, widząc wisielaca, sadako, lub po prostu coś, co nie jest snem, a tylko Waszą śmieszną imaginacją, wynikiem nie brania leków? Gapiliście się w księżyc i nagle księżyc zatapiał się w mroku, wraz z całym obrazem, znikał nawet ze światłem latarni...? Czy zamykając oczy słyszycie czasem dźwięki, jakby ktoś wchodził po schodach, powoli, ale rytmicznie... jakby to Wasze mózgi miały schody i coś po nich wchodziło...? Czasami słyszę również zamykające sie drzwi. Czujecie jak coś wypompowuje Wam krew, wysysa z Was życie? Gapiliście się kiedyś po kilkanaście godzin w sufit, słuchając nonstop tej samej piosenki? Nie jecie, bo nie możecie znieść smaku czegokolwiek, a gardło odmawia Wam posłuszeństwa? Jednak wszystko to nie ma sensu. Jest śmieszne. To wymyślone. To śmieszne, że widzi się coś, co nie istnieje, i robi się rzeczy irracjonalne, wbrew sobie i zdrowemu rozsądkowi, prawda? 'To' nie jest normalne. Smutek.. czasem każdy smucie. Ludzie popadają w hipokryzje, depresję. Czasem boli ich głowa, czasem ząb. Niektórzy cierpią, chorują na śmiertelne choroby. To wszystko ludzkie i normalne. Kiedy przestaje być ludzkie i normalne?
Witaj,
Trochę się orientuję w temacie Borderline, bardzo ciekawy motyw na opowiadanie, ale tutaj nie wiem jak mam podejść do tematu.

Po pierwsze tekst jest bardzo krótki. Naszpikowany pytaniami, niektóre z nich są mało zrozumiałe, albo źle skonstruowane, co utrudnia odbiór. Jest tych pytań tyle, że nie ma czasu "odetchnąć", wciąż tylko ktoś pyta,pyta i pyta.

Wprowadzenie jest też na tyle krótkie, że nie ma kiedy pojąć o co właściwie ma w tym tekście chodzić. Jednocześnie niektóre zdania wydają się być przepisane/wyrwane z innego tekstu, tudzież z podręcznika do psychologii. (co absolutnie nie jest moim posądzeniem Cię o plagiat, a jedynie wskazówką, co mi się nasunęło na myśl)

Może rozwiń ten tekst trochę? Daj Czytelnikowi odpocząć między pytaniami, albo każde pytanie zacznij od nowej linijki. Może tekst zyska na przejrzystości i nie będzie ciągiem pytań?

Zacząć Formę to przestać istnieć. - skonkretyzuj, nie rozumiem, o co chodzi.

Forma zabija indywidualność. / Być poza Formą, to przestać żyć. -skonkretyzuj to, bo nie rozumiem. Jeśli Forma zabija indywidualność(czyli jest czymś złym, z czym trzeba walczyć w obronie swojej indywidualności), a jednocześnie będąc poza Formą przestajemy żyć(czy tu użyłeś formy żyć - w sensie procesów biologicznych, czy użyłeś określenia <żyć> w sensie - stagnacji, trwania?), to o co chodzi?

Za tym, by mieć kogo kochać, mieć dla kogo żyć. - pisząc wcześniej, że ty chcesz istnieć - nie żyć, wykluczasz jakby automatycznie określenie <mieć dla kogo żyć> Rozumiesz? Musiałbyś napisać <mieć dla kogo istnieć>. Poza tym słowo żyć/życie powtarza się tu w bliskich odstępach co najmniej 3razy.

egoistycznie nadaję światu nowych znaczeń - liczba mnoga mi nie pasuje tutaj. Lepiej brzmiałoby - za każdym razem nowego znaczenia?


Czy... widzieliście kiedyś kota zamiast szlafroka i szlafrok zamiast kota, czy budzicie się rano, widząc wisielaca, sadako, lub po prostu coś, co nie jest snem, a tylko Waszą śmieszną imaginacją, wynikiem nie brania leków? - zdanie tasiemiec. Potnij na kawałki.

Gapiliście się w księżyc - określenie <gapiliście się> nie pasuje mi tu do tekstu. Wyżej piszesz o istocie Formy, a tu nagle <gapiliście się>

Czasami słyszę również zamykające sie drzwi. - siĘ

Czujecie jak coś wypompowuje Wam krew, wysysa z Was życie? - Wam/Was

Smutek.. czasem każdy smucie. - Skonkretyzuj. Nie rozumiem.

Ponadto sporo powtórzeń jak na tak krótki tekst. Warto do niego usiąść i trochę go przeredagować. Temat Borderline jest taki inspirujący, że na pewno uda Ci się wypolerować ten tekst na błysk.

Pozdrawiam.
Lillith
tak... po kolei.
Przedstawiony przeze mnie tekst jest fragmentem wiekszej całości - przepraszam, że nie wspomniałem o tym już na początku.
Osoba z borderline`m bardzo często rozmawia sama ze sobą tak, jakby rozmawiała z wieloma ludźmi naraz - stąd to , że "pyta, pyta i pyta", nie dając wytchnienia. Nic nie jest przepisywane.
"Forma" to nawiązanie do "Ferdydurke" . Wg Gombrowicza człowiek żyjący poza Formą jest bezkształtny, na dnie moralnej zapaści, w zasadzie poza moralnością; bez Formy człowiek praktycznie nie istnieje, jednak posiadając Formę zabija swoją indywidualność, staje się schematyczny.
"Nowych znaczeń", a nie "nowego znaczenia" z racji tej wielowymiarowości.
W fragmencie a propo książyca piszesz już o "formie", a nie "Formie"...? Takie odniosłem wrażenie.

Z pewnością wstawię pełny tekst, gdy tylko go ukończę.
Dziękuję bardzo za opinię i przepraszam za literówkę.
OK. Śmiem wątpić, że wciąż jedno z drugim się wyklucza, ale Gombrowicz nigdy do mnie nie przemawiał, więc nie muszę go rozumieć. Wiem na czym polega osobowość Borderlina, ale w tym tekście w ogóle nie odnosisz wrażenia, że jest sobie człowieczek, który siedzi gdzieś i sobie rozmyśla, albo rozmawia z pozostałymi osobowościami. Nie wyróżnia się tu też charakter tych pozostałych osobowości. Wszystkie mówią jakby o jednym, ale nie wynika z tego, że nasz bohater rozmawia sam ze sobą. Te pytania wydają się skierowane do Czytelnika.

To śmieszne, że widzi się coś, co nie istnieje, i robi się rzeczy irracjonalne, wbrew sobie i zdrowemu rozsądkowi, prawda? 'To' nie jest normalne. Smutek.. czasem każdy smucie. Ludzie popadają w hipokryzje, depresję. Czasem boli ich głowa, czasem ząb. Niektórzy cierpią, chorują na śmiertelne choroby. To wszystko ludzkie i normalne. Kiedy przestaje być ludzkie i normalne?

Ten kawałek zaś wskazywałby raczej na jakiś artykuł o istocie normalności, a nie o rozmyśleniach człowieka z chorobą psychiczną. Wiesz o co mi chodzi? To taka puenta na podsumowanie rozważań o bycie nie/normalnym, a nie zalążek do dalszych rozważań osoby/bohatera. Takie mi się to bezosobowe wydało i dlatego też mnie zmyliło, gdyż uznałam, że to jest wszystko w tym temacie.

Jeśli zaś tekst jest częścią większej całości, zastanów się czy dział MINIATURY to dobre miejsce dla niego ^^

Sam w sobie też byłby ciekawy, ale popracuj nad tą formą Big Grin żeby odbiór i zrozumienie tego o czym piszesz było lepsze.

Pozdrawiam,
Lilliith
Haha, wiesz co, tak troche offtopic`owo to już Cie uwielbiam XD
Właśnie przerabiam ten sam fragment już po raz 4-ty, bo zasugerowałaś mi nowe pomysły

Gome w takim razie, że dałem go w miniaturach.

Co do Borderline`a moje doświadczenia z nim są czysto praktyczne i w sumie trudno ująć 'to' w kategoriach pisarskich z tego prostego powodu, że po głębszych rozmyślaniach i rozmowach ze swoimi innymi "ja" ,nie pamięta się szczegółowo czego takie dialogi dotyczyły, a wszystko na czym można to oprzeć to tylko kwestia 'niestabilnego ja'.

Wersja tymczasowa (zmieniona):
Co czuję? Czuję 'nic nie wartość', rozdarcie pomiędzy dwoma antagonistycznymi jestestwami. Ale czy aby na pewno są tylko dwa...? A może to jedna i ta sama osoba, może trzy, dziesięć, dwanaście? Przez ostatnie kilka dni myślę tylko nad tym czy utraciłem swoją Formę. Forma zabija indywidualność. Zacząć Formę to przestać istnieć. Być poza Formą,to przestać żyć. Pozostawiony przed tym okrutnym i bezwzględnym wyborem nie wiem czy wolę istnieć czy żyć. O czym myślę? Zapewne nie o tym, by żyć, żyć w sensie fizycznym,przeżywać w kółko ten sam dzień niezliczoną ilość razy. Chyba tęsknię, bo z pewnością mam wiele rzeczy, za którymi mogę tęsknić, chociażby z racji moich wspomnień,przeszłości, marzeń i snów. Ale nie tylko. Prozaicznie mogę tęsknić za normalnością i zdrowym środowiskiem. Za tym, by mieć kogo kochać, mieć dla kogo istnieć. Tęsknić za tamtym  życiem,tamtą miłością, a nawet za ulotną, nieprawdziwą rzeczywistością, w której zagłębiam
się w swoich uzależnieniach. Za ciszą, chwilami, w których egoistycznie nadaję światu nowych znaczeń. Za tym by przestać podporządkowywać numery swoim kolejnym osobowościom, kazać przestać jedynce kłócić się z siedemnastką i uśmiercić wadliwą szóstkę. Zagłuszyć szloch dwunastki, rozpaczającej po odejściu swojego odwiecznego przeciwieństwa – trzynastki. Kilkanaście numerów, kilkaset milionów kombinacji.
Czy krzyczeliście kiedyś, że nie chcecie żyć? Że chcecie odejść, już teraz, by nie dotykać Was, nie
mówić do Was, pozwolić Wam poczuć się bezpiecznie na kilka chwil w ciszy, wewnątrz siebie? Czy... widzieliście kiedyś kota zamiast szlafroka i szlafrok zamiast kota? Czy budzicie się rano, widząc wisielca, Sadako, lub po prostu coś, co nie było tylko snem, a Waszą śmieszną imaginacją, wynikiem nieregularnego przyjmowania leków?
Ostatniej nocy patrzyłem na księżyc i nagle zatopił się on w mroku, wraz z całym obrazem, zniknął ze światłem latarni, która nie miała przecież prawa zgasnąć. Już nie leżę. Nie mam siły wsłuchiwać się dłużej w swój oddech.
Czy idąc wieczorem ulicą nagle gasną Wam wszystkie żarówki - jak na rozkaz? Migają, trzepocząc się żałośnie, chcąc uniknąć marnego losu? Wszystko kiedyś się wypala.
Czy zamykając oczy słyszycie czasem dźwięki, jakby ktoś wchodził po schodach, powoli, ale rytmicznie... jakby to Wasze mózgi miały schody i coś po nich wchodziło...?
Czasami słyszę zamykające się drzwi, po tym długim i wyczerpującym marszu w górę. Czujecie, że coś wypompowuje z Waszych żył krew, wysysa życie? Gapiliście się kiedyś po kilkanaście godzin w sufit, słuchając non stop tej samej piosenki? Nie jedliście nic, bo nie mogliście znieść smaku czegokolwiek, a gardło odmawiało Wam posłuszeństwa?
Dla Was...to wszystko to nie ma sensu. Jest śmieszne. Wymyślone. To śmieszne, że widzi się coś, co nie istnieje, i robi się rzeczy irracjonalne, wbrew sobie i zdrowemu rozsądkowi,. Chcecie wierzyć,że to smutek... czasem każdy go czuje. Smuci się każdy, bez względu na wiek, statut czy rolę, którą pełni.Ludzie popadają w hipokryzje, depresję. Czasem boli ich głowa, czasem
ząb. Niektórzy cierpią, chorują na śmiertelne choroby. To wszystko ludzkie i normalne. Kiedy więc przestaje takie być?
Pozwól, że ja się wypowiem, z racji tego, że temat gombrowiczowskiej formy jest mi trochę znany, z racji jego filozoficznych podwalin. "Zacząć Formę to przestać istnieć" - wybacz, ale to kłóci się z "Formą" Gombrowicza i z założeniami egzystencjalizmu, z którym Gombrowicz później przyznał, że jest zbliżony. Otóż, zaistnieć to wejść w formę, czyli Sartre'owska egzystencja poprzedzająca esencję. Nasz życie, nasze istnienie świadczy już o tym, że przybieramy jakąś formę, z której nie jesteśmy w stanie się uwolnić innym sposobem, jak tworząc własną. My dopiero wchodzimy w życie, zaczynamy być-w-świecie, przybierając tym samym z góry narzuconą, aczkolwiek nie do niezmienienia, formę. Czy forma zabija indywidualność? W pewnym sensie tak, w pewnym sensie nie. Bowiem z ontologicznego punktu widzenia, w przypadku egzystencjalizmu, Gombrowiczowskiej formy, termin indywidualność przestaje mieć znaczenie, kiedy rozpatrzymy zagadnienie formy z szerszej perspektywy, nie w konkretnych sytuacjach. U Sartre'a dla przykładu, pogląd paralelny do teorii form mówił, że każdy jest w pewnym sensie zdeterminowany - aby być-w-świecie (żyć), pracować, żyć w jakichś formach społeczności, to są rzeczy nam narzucone. Jedyne lekarstwo - przestać być, czyli przestać istnieć. Formy, jak la conditional humaine u Sartre'a (powszechność doli człowieka), są względne, zależne od warunków historycznych, a więc czasowo-przestrzennych, ale nie znosi to tego, że mogą nie być, one zawsze są, nie sposób się od nich uwolnić - chyba że na drodze autokreacji, prawie niemożliwej. Z tym natomiast się zgodzę - być poza formą, to przestać żyć. Zauważ jednak, że w perspektywie Gombrowicza i egzystencjalizmu, żyć (egzystować) i istnieć (a więc, według Ciebie dwie antynomie, wzajemnie się znoszące) są tym samym. To tyle, mam nadzieję, że jakoś udało mi się temat rozjaśnić. Po prostu wyczułem tu jakieś niedoprecyzowanie, jakąś sprzeczność.

Pozdrawiam,
Diogenes.
Hm... Prosto ujmując to, co chciałbym napisać - nawiązaniem do 'Ferdydurke' jest tylko 'Forma'. dalsze części moich rozważań nie mają już pokrewnego z Gombrowiczem. Co do "Zacząć Formę to przestać istnieć" - teoria Formy to ta, w której wszystko zostaje ludziom narzucone. Ogólnie cała powieść jest wielką rozprawą o Formie, o poszukiwaniu wygodnej Formy, która pozwoli nam na indywidualność, jednak Józio ostatecznie tejże Formy nie znajduje. Można więc powiedzieć, że ta Forma zniewala (co też może być poparte wieloma przykładami jak chociażby młodzież, która nie była w stanie uciec z Formy pupy). Pisząc powyższy tekst bazowałem na stwierdzeniu, że Forma to "wszelkie sposoby wyrażania siebie, gesty czyny, mówienie, decyzje, postawa, styl i sposób bycia; czyli jest to ogólna postawa wobec życia i kształt, jaki przyjmuje człowiek wobec reszty świata ". Tak jest również i u Gombrowicza. Miłosz w nawiązaniu do Gombrowicza powiedział, że poza Formą jest tylko chamstwo (nie jestem pewnien czy to był Miłosz, ale raczej on). Forma jest zawsze zmienna, wręcz wskazane jest, by ową Formę zmieniać.Gombrowicz zainteresowany jest relacjami miedzyludzkimi, istnieniem jednostki posród innych. Uważa, że bez Formy czlowiek istniec nie moze. Z drugiej strony zaś - wciaż z nią walczy. Musi okreslic swoja role, tego wymaga spoleczenstwo i kultura. Czlowiek sam wytwarza formy, narzucaja mu je inni, jest w nia uwiklany choc probuje ja obalic.Musi nabrać dystatnsu wobec formy, uswiadomienić sobie, że w pewnym stopniu moze to czlowieka wyzwolic i pozwolic na tworczosc .' Forma porzadkuje natłok wyobrazeń, obserwacji, przekonan, mysli i chociaz czesto czlowiek buntuje sie przeciw niej, bo jest mu narzucana, to umozliwia ona komunikowanie sie i zapewnia ciaglosc kultury. ' Potwierdza to Twoje słowa "Czy forma zabija indywidualność? W pewnym sensie tak, w pewnym sensie nie". Nietrafne wydaje mi się ocenianie mojego tekstu pod względem poglądów filozoficznych, jako że mam prawo do własnej Formy i własnej odpowiedzi na to pytanie, nawet jeśli z punktu widzenia innych ludzi byłyby to same herezje.
Niestety nigdy nie rozmawiałem z Gombrowiczem i nie wiem czy według niego "żyć" i "egzystować" to to samo,a z "Ferdydurke" nie można tego jednoznacznie określić, ale dla mnie to zupełnie odmienne pojęcia. Nawiązałem do Gombrowiczowskiej Formy na początku rozprawy, jednak wcale nie zamierzałem ciągnąc jej do końca.
A co do Sartre - jego poglądy dotyczące jednostki, a życia społecznego (mimo, że wyczuwa się w nich marksistowski podtekst) są tak oczywiste z punktu widzenia współczesnej socjologii,że zupełnie nawet nie wziąłem ich pod uwagę. Bardziej zastanawiałem sie nad tym, czy bez społeczeństwa człowiek wyedukowany, dojrzały dałby sobie radę i czy byłby w stanie wytworzyć własną Formę.
Za to (i ogólnie za podjęcie tego tematu) serdecznie Ci dziękuję.

Kou.

Konto usunięte

(25-11-2010, 10:03)Kouyou napisał(a): [ -> ]Czy aby napewno są tylko dwa..?

"Na pewno"

(25-11-2010, 10:03)Kouyou napisał(a): [ -> ]Czy... widzieliście kiedyś kota zamiast szlafroka i szlafrok zamiast kota

"Widzieliście"

(25-11-2010, 10:03)Kouyou napisał(a): [ -> ]wisielaca

A nie "wisielca"?

(25-11-2010, 10:03)Kouyou napisał(a): [ -> ]sadako

Dobre Big Grin Chciałabym ją zobaczyć Big Grin Jeśli dobrze skojarzyłam. A jeśli tak - z dużej litery Tongue

(25-11-2010, 10:03)Kouyou napisał(a): [ -> ]księżyc i nagle księżyc zatapiał się w mroku,

Nie bardzo podoba mi się to powtórzenie.

(25-11-2010, 10:03)Kouyou napisał(a): [ -> ]... jakby to Wasze mózgi miały schody i coś po nich wchodziło...?

"Jakby"

(25-11-2010, 10:03)Kouyou napisał(a): [ -> ]zamykające sie drzwi.

"się"

(25-11-2010, 10:03)Kouyou napisał(a): [ -> ]słuchając nonstop tej samej piosenki?

"Non stop"

(25-11-2010, 10:03)Kouyou napisał(a): [ -> ]To śmieszne, że widzi się coś, co nie istnieje, i robi się rzeczy irracjonalne,

To powtórzenie też mi się nie podoba.

(25-11-2010, 10:03)Kouyou napisał(a): [ -> ]Smutek.. czasem każdy smucie.

"Czasem" i chyba "smuci"

(25-11-2010, 10:03)Kouyou napisał(a): [ -> ]Kiedy przestaje być ludzkie i normalne?

A może " przestaje takie być? " - tylko sugestia.

No... Mnie się wstawka z "Formą" bardzo spodobała, mimo że nie lubię Gombrowicza ;]
Ogólnie to bardzo spoko. Aż jestem [szczerze!] pod wrażeniem. Spodziewałam się czegoś przesyconego japońskimi realiami, kulturą, wierzeniami a tu bach! Miłe zaskoczenie. [Uwaga, uwaga, uwielbiam mangi i anime Tongue wliczając hentai w każdej postaci Big Grin ]

Pozdrawiam, Duś
[/quote]
Wertowałem oryginał wraz z Twoim komentarzem i w sumie wszystko zdążyłem już poprawić poza "Jakby" XD (patrz - w wersji zmienionej co złe to zostało zmienione Smile)
Dziękuję, dziękuję - jak widać, pozory mogą mylić. A propo japońskiej kultury - ponad 10 osób interesujących się mangą i anime czytając początek mojej książki (kryminalno-psychologicznej; początek banalnie rozpoczynał sie morderstwem, opisem psychiatryka i bardzo naturalistycznym opisem ludzkich zwłok) odnalazły jedno, z pozoru niewinne zdanie ("[aresztowany] w oczach policjanta był po prostu piękny") i posypały pytania : "O, czy to będzie Yaoi?"
Po takim czymś całkowicie zdemotywowałem sie do pisania.

(dla niewtajemniczonych - "Yaoi - gatunek mangi i anime w którym głównym elementem fabuły są związki męsko-męskie. Zasadniczo wydawnictwa yaoi zawierają opisy scen zarówno opisujących emocje, jak i erotycznych."(źródło wikipedia))

Kou

Konto usunięte

Okej, spoko Big Grin
Tylko mam pytanie... Nie poprawiłeś "jakby", ponieważ nie uważasz tego za błąd? To tak mnie nurtuje troszkę
Nie, nie poprawiłem "Jakby" (tj. już je poprawiłem) z bardzo prozaicznych powodów. Pierwszy brzmi "Bo komputer wie lepiej", a drugi jest taki, że przepisując z kartki na komputer (co zwykle kończy się proporcją 1 zdanie z kartki na 4 wymyślone 'na żywca') po prostu nie zwracam na to uwagi. Zazwyczaj dużo piszę, piszę, piszę, potem poprawiam, poprawiam, poprawiam (wczoraj ten fragment poprawiałem co najmniej 5 razy), a i tak ostateczne błędy wychodzą już 'w praniu'. Big Grin
Obiecuję się poprawić (W końcu by wypadało).
A w tym konkretnym przypadku, tamto "Jakby" to dla mnie kontynuacja zdania.
Jednak kompromisowo, rozbiłem to na dwa oddzielne pytania.
Ja również nie rozmawiałem z Gombrowiczem, aczkolwiek czytałem bardzo ciekawą książkę, polecam swoją drogą, pod tytułem "Gombrowicz filozof". Użycie gombrowiczowskiej formy w tekście - godne podziwu. Aczkolwiek "Ferdydurke" nie jest jedyną książką, w której Gombrowicz zmaga się z formą. Dlaczego nawiązałem do Sartre'a? Z dwóch przyczyn. Gombrowicz sam pisał o egzystencjalizmie (vide: książka o której wspomniałem na początku, zawiera kilka esejów Gombrowicza na ten temat) i sam przyznawał, że jest do niego zbliżony. Zinterpretowałem ten kawałek z tegoż powodu, że sam później przyznałeś, iż nawiązałeś do formy Gombrowicza, ta natomiast nieodłącznie wiąże się z filozofią. Jeśli chciałeś o niej jedynie wspomnieć, rozumiem. Sprzeczność, która wynikła, wydaje mi się po prostu czymś rażącym, chociaż zdaję sobie sprawę, że tylko z tego punktu widzenia, który zarysowałem. Napisałeś zresztą później, że człowiek bez Formy istnieć nie może. W tekście zaś na odwrót, "przybrać formę to przestać istnieć" (parafrazuję). Oczywiście, że Gombrowicz walczy z formą, ale wie, że to jest walka niemożliwa, że ta forma zawsze będzie na niego narzucona, czy przez niego samego, czy przez środowisko.

Jeśli chodzi o żyć (inaczej, przeżywać jakieś sytuacje, jak u Jaspersa dla przykładu) i istnieć (czyli egzystować, być-w-świecie, być dla innych, bo być to być postrzeganym), to według egzystencjalistów, z którymi zbliżył się Gombrowicz, jak już powiedziałem, to samo.

"Podteksty" marksistowskie u Sartre'a to oczywistość, wszak sam był lewicowcem i pod koniec życia łączył marksizm z egzystencjalizmem. Chodzi o to, że być w społeczeństwie, to już przybrać jakąś formę. Ale z Sartrem pozwoliłem sobie jedynie na dygresję, aby przedstawić to, co łączyło z nim Gombrowicza.

Pozdrawiam,
Diogenes.
Tekst rzeczywiście do łatwych nie należy. Ma naleciałości filozoficzno-egzystencjalne, da się odczuć lekką schizofrenię. Ale podobnie jak poprzednicy odbieram to jako dialog z czytelnikiem a nie z drugim 'ja' bohatera. Podobały mi się te irracjonalne wstawki i zwidy.
Debata o Formie absolutnie mnie nie interesuje. Tak samo jak próba analizy 'żyć' a 'istnieć'. Nie czuję potrzeby zgłębienia tego, czy się różnią czy są synonimami. Do niczego mi to nie jest potrzebne.
Zgodzę się z tym, co Lillith napisała na początku. Dodałbym coś do tego tekstu, albo jakoś uprościł przejścia między wątkami przemyśleń, imho.
Namaste, El Tigre
Cytat:chociażby z racji moich wspomnień,przeszłości, marzeń i snów.
spacje zjadłaś

Cytat:wbrew sobie i zdrowemu rozsądkowi,. Chcecie wierzyć,że to smutek... czasem każdy go czuje. Smuci się każdy, bez względu na wiek, statut czy rolę, którą pełni.Ludzie popadają w hipokryzje, depresję. Czasem boli ich głowa, czasem
ząb.
zbędny przecinek i brak spacji.

[Skąd te przeskoki nagłe w połowie zdania? (do nowej linijki, o zapis mi chodzi)[


Borderline... Lubię to, tematykę, sam fakt, fakt tego, jak to do mnie pasuje... Może to hipochondria, a może jednak fakt trzech osobowości ma coś w sobie. Słodko, bardzo słodko.
(tak, lubię słowo "fakt")
nie czuję się kompletnie uprawniony do tego, aby zabierać głos w sprawie tego tekstu. nie pojąłem niczego ni w ząb, ale to nie świadczy o kiepskim warsztacie Autora, tylko o tym, że zupełnie nie trafił w moje gusta. pozdrawiam, Bart
Stron: 1 2