21-11-2010, 23:37
Widuję cię często
choć lustro twoich źrenic
skazane na bruk
nie odbija tęczy
spojrzeń
łąka włosów wciąż przeklina
ironię śmiertelności
nocy zdychającej zawsze
o tę chwilę
za wcześnie
roznegliżowane myśli
zaklęte pieszczącym
ciepłem łóżka
zrywają się budzone potokiem
kałuż spod kół
uśmiecham się do ciebie
choć zima twarzy jest w tym roku
przeraźliwie długa
kiedyś jednak przyjdzie
odwilż kryjąc bruk
dywanem błota
zobaczysz...
choć lustro twoich źrenic
skazane na bruk
nie odbija tęczy
spojrzeń
łąka włosów wciąż przeklina
ironię śmiertelności
nocy zdychającej zawsze
o tę chwilę
za wcześnie
roznegliżowane myśli
zaklęte pieszczącym
ciepłem łóżka
zrywają się budzone potokiem
kałuż spod kół
uśmiecham się do ciebie
choć zima twarzy jest w tym roku
przeraźliwie długa
kiedyś jednak przyjdzie
odwilż kryjąc bruk
dywanem błota
zobaczysz...