Via Appia - Forum

Pełna wersja: Recenzja - Gołubiew "Bolesław Chrobry"
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Bolesław Chrobry wyszedł z puszczy, i to puszcza dała mu siłę. Jest to siła pierwotna, ale przecież twórcza. Dzięki niej stworzył państwo polskie, państwo, które liczyło się na arenie międzynarodowej. Przyjaźń z cesarzem niemieckim Ottonem III, dobra polityka zagraniczna, ciekawa polityka wewnętrzna - to wszystko doprowadziło Bolesława do korony w 1025 roku. Znamy to z lekcji historii.

Z lekcji języka polskiego zaś wiemy co innego - to mianowicie, że bohater tytułowy nie musi być bohaterem głównym. I tak jest w przypadku "Bolesława Chrobrego". Oczywiście - Bolesław pojawia się na kartach powieści, ale nie sam tworzy historię swojego życia, swojego państwa.

Na puszczańskiej polanie mieszka ród Śliżniów. Jest to typowa rodzina patriarchalna, nie ukrywajmy - barbarzyńska i zaściankowa. Ma przecież ten ród jedną, ale za to bardzo ważną zaletę: trzyma się razem, jest silny zespołowo - użyjmy sportowego określenia. I gdy pojawia się niebezpieczeństwo - obcy na polanie, Śliżnie wysyłają emisariusza po pomoc.

Wtedy pojawia się po raz pierwszy właśnie on - książę Bolesław. Jest ich sąsiadem, tak wynika z opowieści Gołubiewa. Sąsiadem w puszczy - przypomnijmy. Może to dziwnie brzmi w ustach człowieka z blokowiska, ale taka była rzeczywistość tamtych ludzi. Gród, puszcza, puszcza, polana, puszcza, gród. Dopiero Kazimierz Wielki będzie miał do dyspozycji duży obszar ziemi. Ale przejdźmy do konkretów z powieści "Bolesław Chrobry" - przyszłością Piastów zajmie się w XX wieku Paweł Jasienica.

Zaczyna się bitwa, pierwsza bitwa w historii Śliżniów. Za zasługi poniesione w tym starciu Bolesław nadaje niektórym Śliżniom odpowiednie tytuły. Ten zostaje władyką, ów komornikiem. W miarę rozwoju wypadków Śliżnie opuszczą polanę, pójdą za Bolesławem.

(Dodajmy tu bardzo ważną rzecz: Mieszko, ojciec Bolesława żyje, gdy rozgrywa się owa bitwa. Jest taki zwyczaj w księstwach rodowych, że syn władcy przygotowuje się do roli władcy. Ojciec posyła pierworodnego do pertraktacji, a nawet w bój. Aby się uczył i wstydu nie przyniósł. Poza tym Mieszko był chorowitym człowiekiem).

Powieść Gołubiewa tchnie młodością, optymizmem, chęcią budowania. To było potrzebne tamtym ludziom, przecież to gigantyczna robota - przemienić puszczę w kwitnące państwo. Puszcza była nie tylko naokoło ludzi - przepiękne opisy! - ale w nich samych również, przede wszystkim.O tym może świadczyć zachowanie samego księcia Bolka. Wobec przeciwników był okrutny jak dzika orda na stepie. A to wyłupił oczy, a to przysmażył stopy, z dymem puścił gród.

Jest też - na szczęście - i zaduma nad porządkiem rzeczy: starsi rodu, jak choćby Wojbor, nie rozumieją, jak i kiedy ich świat... zaginął. Młodzi - duchem!, nie ciałem - idą po nas. I nie trzeba żadnych wynalazków, aby pokonać starą rzeczywistość. Nie trzeba telefonów komórkowych, zegarów atomowych, Internetu. Trzeba mieć inne wyobrażenie o świecie. Wyobrażenie potwierdzone przykładem innych ludów, innych plemion. Proszę sobie przypomnieć, ile podróżował Bolko wraz ze swoimi wojami. Oczywiście - były to podróże z biurem turystycznym o dość typowej w tamtych czasach nazwie - "Ogniem i mieczem". Ale przecież były to czasy, gdy typowe były takie zachowania, takie rozwiązywanie spraw. Trzeba przypomnieć sobie mitologię Słowian łużyckich, bliską bohaterom "Bolesława Chrobrego" - a wszystko będzie wiadome. Tutaj powiem tylko to, że ważną rolę w tej mitologii odgrywał płomień, kojarzony nie tylko z ciepłem domu. Także z podpaleniami - o czym już była mowa. To, że Mieszko I przyjął chrzest - niewiele znaczyło, był to akt polityczny (proszę poczytać opracowania profesora Dowiata), ludzi jako takich nie zmienił, ludzie nie zmieniają się poprzez akty polityczne. Zostać chrześcijaninem może ten tylko, kto tego pragnie w sercu, nie na papierze.

Śliżnie przy Bolesławie rosną w siłę. Zapominają po trosze o polanie. Mają inne plany. To jednak byłoby za dużo, opowiadać ciąg dalszy "Bolesława Chrobrego". Mogę jedynie powiedzieć, że są zwroty akcji, dobra narracja, ciekawe dialogi i ciekawość - co dalej. Powiedzmy tu wyraźnie: "Bolesław Chrobry" składa się z pięciu części, a "Puszcza" jest początkiem tej opowieści.

Jak widać, wiele można się nauczyć czytając "Bolesława Chrobrego". Również patriotyzmu, a ściślej mówiąc - szacunku do tamtych ludzi. Może to synonimy - szacunek dla przeszłości i miłość do ojczyzny?

Powtórzę - wiele można się nauczyć od Gołubiewa. I dodam - aby zrozumieć powieść, powinno się przeczytać opracowania historyczne. Dla lepszego zrozumienia tekstu "Bolesława Chrobrego", dla psychicznej wygody. Aby zrozumieć, czym Polska była, czym Polska jest.
Ha! Dla mnie to pamiętny rozdział dzieciństwa, ale bardzo byłbym ciekaw reakcji dzisiejszych nastolatków na tę powieść. W latach 60 - tych powieści historyczne polskich pisarzy (zagranicznych rzadko wydawano) były dla nas tym, czy dziś są fantasy i thrillery razem wzięte. Człowiek zaczynał od Sienkiewicza, Bunscha, Kraszewskiego, wytrwalsi docierali do Zofii Kossak i Gołubiewa, najwytrwalsi do Parnickiego.
Nie potrafię uczciwie odpowiedzieć, czy dzisiaj, mając przed nosem pełne półki, dokonałbym takiego samego wyboru. Może jednak sięgnąłbym po Brązowego Dana, Kinga lub Pratchetta? Wielostronicowe opisy przyrody lub kłębiących się w głowie bohatera myśli są teraz trochę passe Wink.
W Twojej, poza tym bardzo udanej, recenzji zabrakło mi niezwykle istotnej informacji, wręcz przesądzającej o unikalności dzieła Gołubiewa. Otóż, autor, specjalnie dla celów powieści, wymyślił język X - wiecznych Polan. Brak jest źródeł z tamtych czasów, więc oparł się w dużej mierze na gwarze ludowej, języku XVI - wiecznej szlachty i własnej intuicji. Efekt jest piorunujący. Czytelnik na początku musi odgadywać z kontekstu znaczenie wielu słów i zwrotów, ale z czasem ten język wciąga go głęboko w świat opowieści.
Doprecyzowując informację o budowie cyklu: składa się z 4-ch cześci, z tym, że dwie ostatnie liczą po 2 tomy. Do późniejszych wydań ( np. 1981) autor dodał jeszcze krótki epilog zatytułowany "Wnuk".
Dzięki za odświeżenie wspomnień. Pozdrawiam Smile