Via Appia - Forum

Pełna wersja: Dzień Końca
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Eh... Dawno mnie tutaj nie było. Czas nadrobić straty, ale tymczasem zamieszczam tutaj moje najnowsze "dzieło".
Cytat:Wstał z starannie wykończonego fotela zdobionego licznymi kunsztownymi wzorami. Następnie podszedł do okna otwierając je na rozcież, żeby raz jeszcze spojrzeć na rozcierający się za nim widok. Niebo tego dnia było pochmurne, tak jakby sama matka natura płakała razem z nim. Nawet najgłębszy żal nie mógł zmazać tego, co się raz już wydarzyło. Po jego poliku spłynęła gorzka łza.
- Już czas. - Usłyszał za plecami dobrze mu znany zimny mechaniczny głos.
- Tak - zgodził się bez zastanowienia udając się za swym sztucznym towarzyszem.
Kamienne schody wielkiego zamczyska zdawały ciągnąć się bez końca przypominając mu o tym, co znajduję się na ich końcu. Schodząc w dół przyglądał się twarzom swoich dawno już zmarłych przodków, wszystkie co do ostatniej zdawały się wyrażać dumę z pełnionego stanowiska. Był pierwszym i zarazem ostatnim członkiem swojej rodziny, który okrył się hańbą.
- Wciąż możesz się zatrzymać. - powiedział stwór niezmiennie bezdusznym tonem.
- Nie mogę. Muszę czynić swoją powinność – mówiąc to otworzył znajdujące się przed nim masywne drzwi.
Wiedział co ma uczynić. Podszedł do pięknego, a mimo wszystko surowego swą prostą stołu pokrytego czarnym jak noc materiałem. Wzrok jego skierowany był jednak na perłowo biały sztylet wykonany z kości słoniowej dawno już zabitego zwierza. Podniósł go swymi drżącymi starymi dłońmi i przeczytał napis znajdujący się na rękojeści: „Rodzimy się i umieramy z honorem”, po czym jednym ruchem zadał sobie śmierć ostatni przedstawiciel gatunku ludzkiego.
Zainteresowała mnie bardzo twoja miniatura. Myślę, że mogłoby to być częścią czegoś wiekszego i naprawdę dobrego. Czekam na twoje dalsze utwory.
Witaj, bo nie mieliśmy jeszcze przyjemności jak mi się zdaje Smile
Bardzo to krótkie i treściwe.Pomijając błędy interpunkcyjne, które robisz (jest ich parę, ale nie będę ich wytykać, bo sama nie jestem w tym dobra), mam jeszcze kilka uwag:

Następnie podszedł do okna otwierając je na rozcież, - z tego co wiem, pisze się na oścież, ale może istnieje coś takiego jak rozcież? Nie wiem.
rozcierający się za nim widok - widok się rozpościera
Po jego poliku spłynęła gorzka łza. - napisałabym policzku -wg mnie ładniej brzmi
ciągnąć się bez końca przypominając mu o tym, co znajduję się na ich końcu. - tu masz powtórzenie - końca/końcu i się/się
mimo wszystko surowego swą prostą stołu - surowego w swej prostocie
Podniósł go swymi drżącymi starymi dłońmi i przeczytał napis znajdujący się na rękojeści: „Rodzimy się i umieramy z honorem”, po czym jednym ruchem zadał sobie śmierć ostatni przedstawiciel gatunku ludzkiego. - strasznie długie to zdanie i rozbiłabym je na dwie co najmniej części, żeby dodać siły jakby nie było kluczowemu zakończeniu.

Śliczna miniatura. Końcówki bym się nie spodziewała, za to wielki plus. Tak jak pisała Lara - dobry motyw do napisania dalszych części, ale i bez nich to mała perełka Smile
a ja uważam, że to świetna "shortstory"! bez potrzeby dalszych rozbudowań...
zgrzyty(oprócz tego co już poprzedniczka wytknęła):
1.Wstał z starannie - "wstał ze starannie" chyba?;
2.poliku - a nie "policzku"? choć wyrażenie "poliku" też jest dopuszczalne, ale w tym kontekście jest co najmniej niepoważne;
3.prostą - "prostotą"?
puenta poraża! moje uszanowanie dla Autora. pozdrawiam Bart
Świetne! Końcówka taka, że aż ciarki po plecach przechodzą^^
Dziękuje za komentarze, a błędy postaram się poprawić.

Czemu poliku jest nie poważne?
Tym razem pojadę nieco inaczej – tekst jest na tyle krótki, że mogę pozwolić sobie na taką ekstrawagancję.

Wytłuszczenia – moje. Reszta – Twoja.

Cytat:Wstał ze starannie wykończonego fotela, zdobionego licznymi kunsztownymi wzorami. Następnie podszedł do okna otwierając [podchodził jednocześnie je otwierając? Długie ręce musiał mieć] je na rozcież, żeby raz jeszcze spojrzeć na rozcierający [rozciągający!] się za nim widok. Niebo tego dnia było pochmurne, tak jakby sama matka natura płakała razem z nim [z oknem? Niebem? Bohaterem? Trochę to mętne]. Nawet najgłębszy żal nie mógł zmazać tego, co się raz już wydarzyło. Po jego policzku spłynęła gorzka łza.
- Już czas. - Usłyszał za plecami dobrze mu znany zimny, mechaniczny głos. 
- Tak - zgodził się bez zastanowienia, udając się za swym sztucznym towarzyszem.
Kamienne schody wielkiego zamczyska zdawały ciągnąć się bez końca, przypominając mu o tym, co znajduje się na ich końcu [„końca” ↔ „końcu” – powtórzenie]. Schodząc w dół [a da się schodzić do góry?], przyglądał się twarzom swoich, dawno już zmarłych, [dwa ostatnie przecinki, bo imho to wtrącenie] przodków, wszystkie co do ostatniej zdawały się wyrażać dumę z pełnionego stanowiska. Był pierwszym i zarazem ostatnim członkiem swojej rodziny, który okrył się hańbą.
- Wciąż możesz się zatrzymać. [bez tej kropki] - powiedział stwór niezmiennie bezdusznym tonem.
- Nie mogę. Muszę czynić swoją powinność – mówiąc to, otworzył znajdujące się przed nim, masywne drzwi.
Wiedział, co ma uczynić. Podszedł do pięknego, a mimo wszystko surowego swą prostą [„w swej prostocie”] stołu pokrytego czarnym jak noc materiałem. Wzrok jego skierowany był jednak na perłowo biały sztylet wykonany z kości słoniowej dawno już zabitego zwierza [NO WAI! Byłem przekonany, że jak kość słoniowa, to będzie z wciąż żyjącego grzyba;> Raz jeszcze Ci dziękujemy, Captain Obvious!]. Podniósł go swymi [dobrze, że nie cudzymi...] drżącymi, starymi dłońmi i przeczytał napis znajdujący się na rękojeści: „Rodzimy się i umieramy z honorem”, po czym jednym ruchem zadał sobie śmierć [tu imho brakuje jakiegoś znaku interpunkcyjnego, bo w takim ciągu to po pierwsze, nie robi takiego wrażenia, a po drugie, z całego zdania wynika, jakby to ktoś inny występował do tej pory, a ktoś inny zadał sobie śmierć] ostatni przedstawiciel gatunku ludzkiego.

A bardziej ogólnie? Nie podobało mi się. Za dużo potknięć jak na tak krótki tekst. Zakończenia, poza frazą „ostatni przedstawiciel gatunku ludzkiego”, od początku się domyślałem. Gdybyś pokusił się o rozbudowanie trochę tego tekstu, może dałbyś czytelnikowi szansę wczuć się w ten klimat – świat zdominowany przez maszyny, jakieś ponure postapo, nie wiem... Póki co po mnie to spływa, bo nie dajesz czasu ani możliwości na „wsiąknięcie” w ten tekst. Jakaś tam spływająca łza nie czyni jeszcze nastroju, zwłaszcza kiedy spływa po poliku.
Cytat:[NO WAI! Byłem przekonany, że jak kość słoniowa, to będzie z wciąż żyjącego grzyba;> Raz jeszcze Ci dziękujemy, Captain Obvious!].
Dawno już zabitego, bo chciałem podkreślić, że wydarzyło się naprawdę dawno Tongue
Może powinienem to inaczej ująć.
Zdecydowanie pojawiam się tu trochę za późno. Poprawek zaproponowanych przez Lillithu nie naniosłeś, to bardzo bym prosił raz jeszcze się z nimi zapoznać. Co do opinii merytorycznej zgadzam się z Nae. Za dużo błędów jak na tak krótki tekst, a co do świata przedstawionego, za dużo gryzących się obrazów, typu zamek/robot. Poza tym, wtrącenie daje się po przecinku i nie rozumiem uzasadnienia szyku przestawnego w drugim zdaniu ostatniego akapitu. Nie wiem także czemu ma służyć wstawienie tekstu, jako cytat, czyżby nie był twój?
Prosiłbym byś jednak uszanował czas poświęcony przez czytelników i fakt, że jednak postanowili podzielić się z tobą swoimi uwagami i jakoś się do nich ustosunkował. W obecnej formie, zdecydowanie zaburza to przyjemność czytania.
Namaste, El Tigre
A ja nic nie mam nic do zamko - robotów;] Byle by był klimat;] Jeśli dziwne to znaczy że nowe;] A nowe musi być bo inaczej skazuję na śmierć;] Błądów i wielbłądów nie będę wykazywał, gdyż się nie znam;] Dobrze napisana minatura, adźkolwiek, brakuje trochę tajemnicy. Też się spodziewałem, lecz przez tytuł. Zmiana tytułu na mniej oczywisty, wiele załatwi. Nadaję się na wstęp do jakiegoś opowiadanka troszkę dłuższego, może nie mieć związku prócz świata, zachowa swoją autonomie, a i wprowadzi gdzieś tam;]

Pozdrawiam Tajm
Cytat:- Nie mogę. Muszę czynić swoją powinność(kropka) – mówiąc(wielka litera) to otworzył znajdujące się przed nim masywne drzwi.

Cytat:perłowo biały
myślnik


Resztę z wielu jak na tak krótki tekst błędów wyłapali już moi poprzednicy.
Tekst byłby o wiele lepszy bez nic, teraz jest trochę jakby surowy, niespełniony.