12-11-2010, 14:04
Drogi pamiętniczku,
Ostatnimi czasy ogarnęła mnie straszna frustracja. W zasadzie to nawet nie wiem, dlaczego. Ala, wiesz, ta z drugiej ławki, wcale ze mną nie rozmawia. Chyba mnie nie lubi, bo jestem inna od niej. Może zżera ją zazdrość? Tylko nie wiem, o co. Pomyślę o tym jeszcze, ale jutro. Dziś już nie mam czasu.
Sławek mnie olał po tym, jak mu powiedziałam, że jest nadętym błaznem. I co z tego, że go szanuję? Więcej już ze mną nie usiadł. Ja go nawet rozumiem. Szczerość boli. Mnie też i to bardzo. Co ja poradzę na to, że rani mnie cała ludzka niesprawiedliwość? Do szkoły przecież ubieram się schludnie, a i nauczyciele mnie lubią, tylko.. no wiesz, ta burza młodzieńczych hormonów… to takie zabawne. Kiedy krzyczałam na Jasia, tego bubka z podwórka, bo zwyczajnie mnie zranił, przestałam wierzyć w miłość. No, ale przecież każda miłość jest piękna, jedyna i najwierniejsza. Ostatnio nawet ktoś mi powiedział, że jestem zepsuta i krnąbrna. Może miał rację, przecież to subiektywne odczucie. Tylko czasem śmiać mi się chce z tych osądów. Przecież ja żadnej burzy się nie boję. Uciekam wtedy, kiedy chcę. Mam przejmować się wszystkimi drobiazgami? Mam szpanować furą, skórą i komórą? Nie, otóż nie muszę, bo dla mnie nie liczą się rzeczy materialne…
Ciocie, wujkowie, a nawet koleżanki mi mówią: ‘Zmień się. Wszystko robisz na opak’.
Choć ich kocham, przyznam szczerze, do szału doprowadza mnie ich troska. Ludzką rzeczą jest błądzić i błędy popełniać będę. Nie znaczy to, że wciąż jestem dzieckiem. Proszę, przepraszam, dziękuję. Marne słowa, a wiele znaczą. Zmienić motto, dobra sprawa. Od dziś przyświeca mi myśl: 'Żegnaj trosko, witaj swobodo'. Zawsze byłam spontaniczna i na tym polu mam kłopot. Nie chcąc ranić, ranić będę, bo od tego mam pazury. Nie znaczy to, że wciąż jestem dzieckiem. Na tym zakończę dzisiejszy wpis do mojego dzienniczka.
Twoja oddana Diablica
Ostatnimi czasy ogarnęła mnie straszna frustracja. W zasadzie to nawet nie wiem, dlaczego. Ala, wiesz, ta z drugiej ławki, wcale ze mną nie rozmawia. Chyba mnie nie lubi, bo jestem inna od niej. Może zżera ją zazdrość? Tylko nie wiem, o co. Pomyślę o tym jeszcze, ale jutro. Dziś już nie mam czasu.
Sławek mnie olał po tym, jak mu powiedziałam, że jest nadętym błaznem. I co z tego, że go szanuję? Więcej już ze mną nie usiadł. Ja go nawet rozumiem. Szczerość boli. Mnie też i to bardzo. Co ja poradzę na to, że rani mnie cała ludzka niesprawiedliwość? Do szkoły przecież ubieram się schludnie, a i nauczyciele mnie lubią, tylko.. no wiesz, ta burza młodzieńczych hormonów… to takie zabawne. Kiedy krzyczałam na Jasia, tego bubka z podwórka, bo zwyczajnie mnie zranił, przestałam wierzyć w miłość. No, ale przecież każda miłość jest piękna, jedyna i najwierniejsza. Ostatnio nawet ktoś mi powiedział, że jestem zepsuta i krnąbrna. Może miał rację, przecież to subiektywne odczucie. Tylko czasem śmiać mi się chce z tych osądów. Przecież ja żadnej burzy się nie boję. Uciekam wtedy, kiedy chcę. Mam przejmować się wszystkimi drobiazgami? Mam szpanować furą, skórą i komórą? Nie, otóż nie muszę, bo dla mnie nie liczą się rzeczy materialne…
Ciocie, wujkowie, a nawet koleżanki mi mówią: ‘Zmień się. Wszystko robisz na opak’.
Choć ich kocham, przyznam szczerze, do szału doprowadza mnie ich troska. Ludzką rzeczą jest błądzić i błędy popełniać będę. Nie znaczy to, że wciąż jestem dzieckiem. Proszę, przepraszam, dziękuję. Marne słowa, a wiele znaczą. Zmienić motto, dobra sprawa. Od dziś przyświeca mi myśl: 'Żegnaj trosko, witaj swobodo'. Zawsze byłam spontaniczna i na tym polu mam kłopot. Nie chcąc ranić, ranić będę, bo od tego mam pazury. Nie znaczy to, że wciąż jestem dzieckiem. Na tym zakończę dzisiejszy wpis do mojego dzienniczka.
Twoja oddana Diablica