Via Appia - Forum

Pełna wersja: Moda na byle co
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Możemy zaobserwować intensywną nieobecność zmian na lepsze; owładnęła nami źle pojęta demokracja i uciekamy z poprzedniej rzeczywistości do obecnego Świata Zgrozy. Na porządku dziennym jest skwapliwe i szczere składanie czczych obietnic, oświadczeń i hucpiarskich deklaracji przy jednoczesnym i równie szczerym ich dementowaniu.

Zastanawiając się nad określeniem charakteryzującym obecny czas, musimy dojść do wniosku, że jego podstawowymi wyróżnikiem jest...kłamstwo udoskonalone, o wiele sprytniejsze od poprzedniego, bo świadome, perfidne i wypowiadane samorzutnie, bez nacisków z zewnątrz, w majestacie prawa, podawane nam do wierzenia w bezkrytycznej obwolucie z hipokryzji, niczym homologowany falsyfikat prawdy nazywany – eufemizmem; uderzmy się w piersi: do spółki ze społecznymi uzdrowicielami, wyprodukowaliśmy sobie ten pasztet.

Mówienie oczywistych bzdur już nie jest wciskaniem kitu, lecz zostało zdefiniowane jako tak zwane mijanie się z prawdą. Ochlapus nie oznacza stuprocentowego mięczaka bijącego swoją żonę w trakcie lub po zakończeniu pijackiej balangi, lecz jest z niego nieszczęsna ofiara nałogu, w zasadzie równy gość z niedużymi problemami, człowiek tylko trochę nadużywający alkoholu. Jest kimś na kształt "bezdzietnego ojca rodziny". Nie mówimy, że bandyta, to bandyta, ale że bandyta, to niesforny ochroniarz własnego mienia. Solidny inaczej.

Doliniarz, którego przyłapano na zalotach do cudzej portmonetki i którego Policja goni beczkowozem przez pół miasta, nie idzie odsiadywać swojej niewinności, ale, śmiejąc się z sądu, krokiem dumnym i obrażonym, wraca po ukryty w krzakach, zwędzony portfel i domaga się od nas przeprosin za „szykany”. Niczego się nie obawia, gdyż wpojono mu przekonanie o tym, że skoro jest niewinny i czysty jak krokodyla łza, skoro nie ma kary, to i zbrodni także nie ma.

Wie biedaczek, że stoi za nim prawo i prawo to nie pozwoli go ukrzywdzić. Wie, że porządnym, niejako genetycznie obciążonym uczciwością, można być np. na sejmowej sali, a wychodząc z niej – godnym szacunku paserem; uduchowionym pobożnisiem podczas mszy, a gdy w kościele pusto, szelmą łupiącym skarbonki. Wie, że nie trzeba mu chować się przed cechowaniem pleców i obcinaniem uszu, ponieważ bezpośrednio po łajdactwie może iść na proszony raut, gdzie będą gawędzić z nim jak z człowiekiem doszczętnie przyzwoitym, a on, po wpłaceniu kaucji za nieszkodliwy grzech, popędzi na swój odczyt o etyce.

Coraz częstszym zjawiskiem jest przemoc. Nasze prawne przyzwolenie na umowną wierność ideałom, czyli na deformację pojęcia wyrozumiałości i tolerancji, zaowocowało dawaniem bandytom resocjalizacyjnej nagrody za niedodpowiedzialność i kary śmierci w zawieszeniu. Wspólnym wysiłkiem humanitarnych serc stworzyliśmy mordercom i pedofilom komfortowe warunki do garowania w gabinetach moralnej odnowy.


To efekt wychowania w kulcie niezwyciężonego szmalu. Rezultat edukacyjnych bajdurzeń pod adresem młodego pokolenia, naszej relatywistycznej paplaniny traktującej o tym, jak zdobyć gotówkę, a nie ośmielającej się mówić, co z nią zrobić. Radośnie głupawego powtarzania modnych frazesów radzących nam, z kim opłaca się pójść w biznesy, a nie wspominające o tym, z kim warto iść po olej do głowy.