Via Appia - Forum

Pełna wersja: KOŁO FORTUNY
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Przebywam w miejscu, o którym nie wypada mówić w superlatywach. Psy wieszać, czemu nie: można. Chwalić natomiast - nie należy.

Któregoś dnia i do mnie uśmiechnęło się nieszczęście: aktualny furtian rzekł, że w drodze losowania wygrałem frajdę w postaci spaceru. Zasugerował, że jest to do pewnego stopnia wyróżnienie za posłuszeństwo wobec tych, co sobie flaki wypruwają, abym czuł się z nimi za pan brat. Ucieszyłem się z powodu radości. Oto musiałem sam siebie pochwalić za to, że potrafiłem dotrwać do chwili, gdy o własnych siłach mogę jeszcze rozprostować kości. Już snułem rojenia co do świetlanego jutra, kiedy w drzwiach, na powrót, stanął furtian i nakazał, bym co rychlej zrezygnował z przydługich marzeń i bez dodatkowego certolenia udał się tam, gdzie kazano mi napawać się swobodą. Należało uszanować rozkaz, co uczyniłem z nader wprawną skwapliwością. Na śmigłych dopalaczach ruszyłem z pryczy obleśny tyłek i dystyngowanym krokiem wazeliniarza przeniosłem się do parku.

Znalazłem się pośród smętnych ludzi w kaftanach niebezpieczeństwa i z siłą wodospadu dotarło do mnie, że nie jest tu tak źle, jak się sądzi, że można tu żyć, jeżeli furtiani stwierdzą brak ku temu przeciwwskazań. Bo czy nie pozwolono mi zaczerpnąć powietrza, nie obarczono zaufaniem, nie wybaczono mi, że ośmieliłem się być niewinnym i nie dano mi dojść do muru, za którym rozciąga się mój przyszły niebyt?
Poetycko i dosadnie. Zmusza do refleksji, niezły kawałek (kawałek!) prozy. Zgrzytnęło mi tutaj:

"kiedy w drzwiach, na powrót, stanął furtian" - przeredagowałbym to

i tutaj:

"Na śmigłych dopalaczach" - to mi trochę odarło tekst poetyckości, zaburzyło płynność. Neologizm (powiedzmy) "dopalacze" sugeruje już jakiś mniej więcej przedział czasowy, w którym historia ta NIE mogła się toczyć. Pozbyłbym się go, tekst stanie się wtedy bardziej uniwersalny, moim skromnym.
Podoba mi się :-)
Akceptacja z warunków, które przedstawia nam życie, to połowa drogi do szczęścia wewnętrznego imho. Więzienie konwenansów, tradycji czy nawet obowiązków (w pracy czy związku) to 'ośrodki', z których z założenia nigdy nas nie wypuszczą, podobnie jak ze szpitala psychiatrycznego. Wszyscy jesteśmy psychicznie chorzy, jeśli uważamy, że wolność (taka za jaką najwidoczniej tęskni bohater tego tekstu, nie autor, podkreślam) i ucieczka są osiągalne. Bunt przeciwko czemuś nieosiągalnemu jest dla mnie niezrozumiały.
Bardzo fajny nastrój tekstu, pomimo, że daje się wyczuć w wersach Pańskie 'nutki' niezadowolenia, które 'grają' z innych Pańskich tekstów :-)
Namaste, El Tigre
Cytat:Ucieszyłem się z powodu radości.
urzekło mnie.


(wkradło Ci się kilka podwójnych spacji).
Wariaci, kocham wariatów, kocham psycholi, już za to u mnie wielki plus, a tekst sam w sobie napisany nieskazitelnym wręcz stylem, pociągający każdym swym zdaniem.
celność uwag i dosadność w wyrażaniu uczuć i opisywaniu rzeczywistości jaką sam kreujesz przyprawia o zawrót głowy. i tylko utwierdza mnie w podjętej decyzji - lepiej oddać się czytaniu dobrych tekstów, niż tworzeniu samemu nijakich... warsztat, styl - perfekcyjny. pozdrawiam, Bart
Owsianko, znam Cię z innych portali, wciąż w pionie, wciąż razisz swą sztuką jak nic!
Język, poziom literacki, artystyczny, bomba.