Via Appia - Forum

Pełna wersja: Pianino (miniatura?/groteska?)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
PIANINO

W dość dużej posiadłości, w bogato zdobionym salonie, znajduje się pianino. Normalne, zakupione w celach edukacji muzycznej chłopca, który zamieszkuje tu wraz z matką i ojcem. Umiejętność gry na jakimkolwiek instrumencie klasycznym, jest balsamem dla duszy i pożywką, dla młodego mózgu, który jest opłacany przez bogatych rodziców.
Ojciec jest otyłym piratem z opaską na lewym oku i hakiem, zamiast prawej dłoni. Matka jest gospodynią domową, działaczką społeczną, przewodniczącą komitetu mieszkańców, oraz członkinią chóru kościoła baptystów. Młody chłopiec, ich syn, jest przerażony. Przerażony za każdym razem, gdy zostaje sam na sam z ojcem w salonie. Najbardziej przeraża go onyksowa czerń obudowy pianina, która wręcz krzyczy „dotknij mnie! Dotknij mnie!”. Czeka, aż młode opuszki palców zetrą się na białych jak cmentarne chryzantemy klawiszach. Właśnie teraz strach miał osiągnąć apogeum. W salonie zostali sam na sam – ojciec i syn, dwóch mężczyzn.
- No, chłopcze, nie cieszysz się?
- Tato… proszę…
- ZAMILCZ! – Krzyk rozniósł się echem po całym domu.
- Błagam tatusiu!
- Zamilcz i usiądź na stołku. Taaak, właśnie tak. A teraz graj! GRAJ NA PIANINIE!
Z instrumentu jął wydobywać się dźwięk raniący uszy, dźwięk początkującego pianisty, który nawet krótkiego fragmentu utworu nie potrafi zagrać nie fałszując przy tym niemiłosiernie. Owa kakofonia przeplatana była dziecięcym, rozpaczliwym łkaniem o pomoc.
- Ojcze… błaaaagam! – Młodzieńcze lico zaczęły trawić strumienie słonych łez. Piekło, piekło jak w samym piekle.
- Tak! Graj synu! Właśnie taaak! – Ego samca alfa, dominującego i sprawującego całkowitą władzę nad domową hołotą, było karmione przez cierpienie pierworodnego. Czuł, że jest górą, czuł władzę, a to uczucie powodowało, że po każdej takiej sesji udawał się pędem do toalety i masturbował się pośpiesznie, uważając przy tym na haka. I wtedy właśnie zjawiło się wybawienie. Deus ex machina. Matka, która wcześniej wróciła z zajęć chóru.
- Święty Panie! Co się tu wyrabia?!?
- Mamoooo! – Chłopiec poczuł ulgę i szczęście, poczuł, że teraz, gdy matka zobaczyła na własne oczy jak jest męczony, wszystko się zmieni.
- Paddy? Co ty tu robisz o tej porze?
- To ja zadaję teraz pytania! Co robisz Melchiorowi?!?
- Chłopak musi się nauczyć! Musi znać swoje miejsce! – Podniecenie u głowy rodziny zostało zastąpione prawdziwym zakłopotaniem.
- Nie będziemy o tym rozmawiać przy dziecku. Skoś trawnik do cholery! Proszę cię o to od tygodnia!.
- Ale ja…
- WON!
Mężczyzna wyszedł do ogrodu klnąc przy tym na małżonkę, chórek i cały kościół baptystów. Dżinsom ledwo udawało się ukryć wzwód, toteż najpierw udał się za szopę.
- Mamo! Jak dobrze, że jesteś!
- Już, już kochanie. Nie płacz. – Chłopiec zaczął się podnosić ze stołka, jednak silne matczyne ręce przytrzymały go w barkach i mocniej wcisnęły w siedzenie.
- Mamo? – Kobieta nachyliła się nad swym skarbem i zaczęła szeptać do ucha:
- A teraz bądź dobrym synkiem i graj, graj na pianinie dla mamusi! GRAJ NA PIANINIE MELCHIORZE! DLA MAMUSI!
Celne i złośliwe (w sympatyczny sposób). Big Grin
Tekst mógłbyś jednak dopieścić. Do wygładzenia są pewne językowe niezręczności, niekonsekwencje w operowaniu czasami i braki interpunkcyjne. Zdaję sobie sprawę, że pewna "kiczowatość" jest celowym zabiegiem i momentami dobrze się sprawdza np. w opisie tatuńcia - pirata, ale nie w każdym miejscu ta przesadna emfaza jest potrzebna, np w zdaniu "Młodzieńcze lico zaczęły trawić strumienie słonych łez" raczej razi niż bawi.
Pozdrawiam Smile
Hmmm jak dla mnie jest to miniatura...
Tekścik niezły, podoba mi się, ale i tak mam kilka sugestii:

W dość dużej posiadłości, w bogato zdobionym salonie, znajduje się pianino.Tego przecinka bym się pozbyła.

Umiejętność gry na jakimkolwiek instrumencie klasycznym, jest balsamem dla duszy i pożywką, dla młodego mózgu, który jest opłacany przez bogatych rodziców. Przeredagowała, na coś takiego:
Umiejętność gry na jakimkolwiek instrumencie klasycznym jest balsamem dla duszy. Pożywką dla młodego mózgu, opłacaną przez bogatych rodziców.
Nie mówię, że ten fragment jest zły. Nie podoba mi się użycie przecinków, które imho jest nieprawidłowe.


Ojciec jest otyłym piratem z opaską na lewym oku i hakiem, zamiast prawej dłoni. Matka jest gospodynią domową, działaczką społeczną, przewodniczącą komitetu mieszkańców, oraz członkinią chóru kościoła baptystów. Wkradło się powtórzenie "jest". Imho z tego drugiego możesz spokojnie zrezygnować.

Młody chłopiec, ich syn, jest przerażony. Przerażony za każdym razem, gdy zostaje sam na sam z ojcem w salonie. Najbardziej przeraża go onyksowa czerń obudowy pianina, która wręcz krzyczy „dotknij mnie! Dotknij mnie!”.
Hmmm mamy 3 razy "przerażony". Dwa pierwsze pasują do tekstu, trzecie polemizowałabym. Dalej pierwsze "dotknij mnie" zapisałabym zaczynając od dużej litery.
A i jeszcze to "w salonie" wybija z rytmu imho.


Właśnie teraz strach miał osiągnąć apogeum. W salonie zostali sam na sam – ojciec i syn, dwóch mężczyzn.
Hmmm znowu "sam na sam". Poza tym pojawia się niekonsekwencja/zmiana "czasu", dlatego proponuję byś po "Dotkniej mnie" zrobił/a odstęp. Ale najlepiej byłoby gdybyś zechciał/ała spróbować napisać ten tekst trzymając się konsekwencji czasowej. W ten sposób będzie go łatwiej przyswoić.

- Tato… proszę… Proponuję "proszę" z dużej litery

- Tak! Graj synu! Właśnie taaak! – Ego samca alfa, dominującego i sprawującego całkowitą władzę nad domową hołotą, było karmione przez cierpienie pierworodnego.
A może było karmione cierpieniem pierworodnego?

Czuł, że jest górą, czuł władzę, a to uczucie powodowało, że po każdej takiej sesji udawał się pędem do toalety i masturbował się pośpiesznie, uważając przy tym na haka. Ja zapisałabym to tak:
"Czuł, że jest górą. Czł władzę..." I na haka czy po prostu haka?


- Mamoooo! – Chłopiec poczuł ulgę i szczęście, poczuł, że teraz, gdy matka zobaczyła na własne oczy jak jest męczony, wszystko się zmieni.
Hmm strasznie dużo tego czucia...

- Chłopak musi się nauczyć! Musi znać swoje miejsce! – Podniecenie u głowy rodziny zostało zastąpione prawdziwym zakłopotaniem.
Imho "podniecenie głowy rodziny zasąpiło prawdziwe zakłopotanie".

- Nie będziemy o tym rozmawiać przy dziecku. Skoś trawnik do cholery! Proszę cię o to od tygodnia!. Nie ta kropeczka jest zupełnie niepotrzebna xD


No to chyba tyle , ale jest to tylko moje zdanie, inny Krytyk czy user może zaproponować inne zmiany, nie zgadzając się z zaproponowanymi przeze mnie ; p.
Co do tekstu. Podoba mi się, pod względem treści. Jeśli miałabym określić ją jednym słowem, powiedziałabym: patologia. Jeśli chodzi o sam tekst mógłbyś/mogłabyś się z nim jeszcze pobawić - może wyjdzie coś lepszego?
Pisz dalej, komentuj innych.

pozdrawiam,
Kali
Witaj,

Genialna miniaturka, która w sposób błyskotliwy pokazuje mentalność niektórych nadgorliwych rodziców. Niektórzy z nich próbując uszczęśliwić dzieci na siłę, na całe życie je unieszczęśliwiają. Jakież to prawdziwe. Gratuluję pomysłu!

MOJE UWAGI:


W dość dużej posiadłości, w bogato zdobionym salonie, znajduje się pianino. - <W dużej posiadłości, w bogato zdobionym salonie, stało pianino.>?
Normalne, zakupione w celach edukacji muzycznej chłopca, - <Zupełnie zwyczajne, zakupione tylko w jednym celu...>?
Umiejętność gry na jakimkolwiek instrumencie klasycznym, jest balsamem dla duszy i pożywką, dla młodego mózgu, który jest opłacany przez bogatych rodziców. - wytnij <jakimkolwiek>, wytnij pierwszy i drugi przecinek
na(,) białych jak cmentarne chryzantemy(,) klawiszach.
Młody chłopiec, ich syn, jest przerażony. Przerażony za każdym razem, gdy zostaje sam na sam z ojcem w salonie. Najbardziej przeraża go onyksowa czerń obudowy pianina, która wręcz krzyczy „dotknij mnie! Dotknij mnie!”. - powtórzenie: przerażony/przerażony/przeraża
- Tato… proszę… - Proszę
- Ojcze… błaaaagam! - Błagam
Młodzieńcze lico zaczęły trawić strumienie słonych łez. - czy łzy trawią lico? No nie wiem...
Proszę cię o to od tygodnia!. - wytnij kropkę
Mężczyzna wyszedł do ogrodu(,) klnąc przy tym na małżonkę,


Dużo weny życzę. Pozdrawiam.
Lilith
Cytat: Umiejętność gry na jakimkolwiek instrumencie klasycznym, jest balsamem dla duszy i pożywką,(tutaj) dla młodego mózgu, który jest opłacany przez bogatych rodziców.
przecinek zbędny, nie wiem, czy poprzedni też czasem nie. Ach, i to chyba nie mózg jest opłacany, pra?

Cytat:Ojciec jest otyłym piratem z opaską na lewym oku i hakiem, zamiast prawej dłoni.
przecinek zbędny.

Cytat:Przerażony za każdym razem, gdy zostaje sam na sam z ojcem w salonie. Najbardziej przeraża go onyksowa czerń obudowy pianina, która wręcz krzyczy „dotknij mnie! Dotknij mnie!”.
Przerażony zostaniem z ojcem... czemu? Bo tak nagle jakoś przechodzisz do pianina. Ach, i chyba wielka litera tam gdzie pogrubione.

Cytat: - ZAMILCZ! – Krzyk rozniósł się echem po całym domu.
duże litery wydają mi się zbędne.

Cytat:Piekło, piekło jak w samym piekle.
nie pojmuję.

Cytat:Czuł, że jest górą, czuł władzę, a to uczucie powodowało, że po każdej takiej sesji udawał się pędem do toalety i masturbował się pośpiesznie, uważając przy tym na haka. I wtedy właśnie zjawiło się wybawienie.
środkowe "się" zbędne.

Cytat: - Święty Panie! Co się tu wyrabia?!?
drugi pytajnik zbędny.

Cytat: - Paddy? Co ty tu robisz o tej porze?
niepotrzebne.

Cytat: - To ja zadaję teraz pytania! Co robisz Melchiorowi?!?
jak wyżej.

Cytat:Skoś trawnik do cholery! Proszę cię o to od tygodnia!.
kropka Ci się wkradła.

Cytat:- Już, już kochanie. Nie płacz. – Chłopiec zaczął się podnosić ze stołka, jednak silne matczyne ręce przytrzymały go w barkach i mocniej wcisnęły w siedzenie.
- Mamo? – Kobieta nachyliła się nad swym skarbem i zaczęła szeptać do ucha:
takie to pomieszane, przy tym co mówi chłopiec opisujesz zachowanie matki i odwrotnie. Miesza mi się to strasznie.



Hmm... takie dziwne, inne, trochę nawet mnie zaciekawiło, w sumie to sama nie wiem co mam czuć... Jest ok, ale jakoś tak nie bardzo ok.