24-10-2010, 10:03
Sądzę, że tutaj najlepiej pasuje. Zaczynamy.
Ja także nie chciałam wyjść z niego, by nie zostać zaskoczona w ponurej uliczce. Siedziałam na parapecie i wpatrywałam się w strugi deszczu. Mój ojciec leżał w pokoju obok i wygrzewał się, ponieważ był ciężko chory. Nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi wejściowe, myślałam, że to tylko mama. Potem ten ktoś wszedł do pokoju ojca i nagle rozległ się strzał. Strach mnie sparaliżował. Bałam się, że sprawca wejdzie do mojego pokoju i nie tylko tego, ale także ataku astmy, ponieważ nie miałam inhalatora przy sobie, a włamywacz mógłby mnie usłyszeć, i szybciej wszedłby do mnie. Jednak usłyszałam, że wychodził. Gdy się upewniłam pobiegłam do pokoju ojca i podeszłam do jego łoża i sprawdziłam czy żyje. Był w ciężkim stanie lecz chciał mi coś zakomunikować.
— Kochanie, jeśli umrę... — przerwał na chwilę by zaczerpnąć powietrza—zaopiekuj się mamą — poprosił mnie słabo, ze łzami w jego lśniących, piwnych oczu.
— Oczywiście ojcze — odparłam czując, że łzy napływają do moich brązowych oczu.
— Nie płacz kochanie — pocieszał mnie, jednak było słychać, że przyszedł na niego czas.
— Ojcze?! — wrzasnęłam z potokiem łez
Szamotałam nim w amoku, nie chcąc by umarł. Lecz było za późno.
Chwyciłam telefon komórkowy i wystukałam numer „112”. Gdy już ktoś się odezwał, prosiłam, aby przyjechała policja. Gdy dowiedzieli się kto umarł, byli w szoku. Później zadzwoniłam do mamy, by jak najszybciej wróciła do domu. Zauważyłam, iż od śmierci ojca włączyło się światło. Na początku było bardzo słabe, że aż ciężko było je dostrzec. Kilka minut później pojawili się policjanci oraz mama. Podeszła do mnie i spytała co się stało, policjanci zrobili to samo. Jeden odparł, że to mógł być seryjny zabójca i powinnam przystąpić do programu ochrony świadków. Zgodziłam się chociaż trochę niechętnie. Nie robiłam tego dla siebie, ale dla matki, która była dla mnie najważniejsza. Tego dnia miało zacząć się nowe życie. Życie, którego ja nie chciałam i nigdy nie zechcę. To moja wina, że umarł. Ja zawsze przynoszę śmierć na bliskich. Mogłam od razu wybiec z pokoju i umrzeć, zamiast niego. Ja jestem przeklęta.
I tak zacznę opowiadać historię swą. Być może nie jest ciekawa, ale może kogoś zainteresuje albo nawet zaintryguje.
Wiem, że bardzo krótki tekst.
Prolog
Krople deszczu spływały mozolnie po oknie, a mrok zawładnął całym miastem. W taki dzień jak dziś nikt nie chciał wychodzić z domu.Ja także nie chciałam wyjść z niego, by nie zostać zaskoczona w ponurej uliczce. Siedziałam na parapecie i wpatrywałam się w strugi deszczu. Mój ojciec leżał w pokoju obok i wygrzewał się, ponieważ był ciężko chory. Nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi wejściowe, myślałam, że to tylko mama. Potem ten ktoś wszedł do pokoju ojca i nagle rozległ się strzał. Strach mnie sparaliżował. Bałam się, że sprawca wejdzie do mojego pokoju i nie tylko tego, ale także ataku astmy, ponieważ nie miałam inhalatora przy sobie, a włamywacz mógłby mnie usłyszeć, i szybciej wszedłby do mnie. Jednak usłyszałam, że wychodził. Gdy się upewniłam pobiegłam do pokoju ojca i podeszłam do jego łoża i sprawdziłam czy żyje. Był w ciężkim stanie lecz chciał mi coś zakomunikować.
— Kochanie, jeśli umrę... — przerwał na chwilę by zaczerpnąć powietrza—zaopiekuj się mamą — poprosił mnie słabo, ze łzami w jego lśniących, piwnych oczu.
— Oczywiście ojcze — odparłam czując, że łzy napływają do moich brązowych oczu.
— Nie płacz kochanie — pocieszał mnie, jednak było słychać, że przyszedł na niego czas.
— Ojcze?! — wrzasnęłam z potokiem łez
Szamotałam nim w amoku, nie chcąc by umarł. Lecz było za późno.
Chwyciłam telefon komórkowy i wystukałam numer „112”. Gdy już ktoś się odezwał, prosiłam, aby przyjechała policja. Gdy dowiedzieli się kto umarł, byli w szoku. Później zadzwoniłam do mamy, by jak najszybciej wróciła do domu. Zauważyłam, iż od śmierci ojca włączyło się światło. Na początku było bardzo słabe, że aż ciężko było je dostrzec. Kilka minut później pojawili się policjanci oraz mama. Podeszła do mnie i spytała co się stało, policjanci zrobili to samo. Jeden odparł, że to mógł być seryjny zabójca i powinnam przystąpić do programu ochrony świadków. Zgodziłam się chociaż trochę niechętnie. Nie robiłam tego dla siebie, ale dla matki, która była dla mnie najważniejsza. Tego dnia miało zacząć się nowe życie. Życie, którego ja nie chciałam i nigdy nie zechcę. To moja wina, że umarł. Ja zawsze przynoszę śmierć na bliskich. Mogłam od razu wybiec z pokoju i umrzeć, zamiast niego. Ja jestem przeklęta.
I tak zacznę opowiadać historię swą. Być może nie jest ciekawa, ale może kogoś zainteresuje albo nawet zaintryguje.
Wiem, że bardzo krótki tekst.