Via Appia - Forum

Pełna wersja: Żeglarstwo
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Hej Wam!

Jako, że tematu takiego nie mam, a korci mnie już od dawna, żeby coś o tym napisać, tako i jestem.

Z czym Wam się kojarzy żeglarstwo, jachting, pływanie? Macie jakieś doświadczenia w tej materii (patenty, uprawnienia)? Interesujecie się tym dość specyficznym sportem?

Byliście kiedyś na pełnym morzu? Pływaliście samodzielnie? Lubicie to robić? Traktujecie to bardziej rekreacyjnie czy sportowo? Jakie są Wasze ulubione miejsca?

Ja mogę w sumie zacząć od siebie. Patent żeglarski zdobyłem w III klasie gimnazjum, głównie za namową taty. Zdawałem egzamin na krakowskich Bagrach - niewielkim jeziorku na południu miasta.
Później, moi rodzice, zachęceni rekomendacjami znajomych udali się w Bieszczady na długi weekend i od tamtego czasu duża część naszych myśli została właśnie skierowana w tatą stronę. Przepiękne krajobrazy, kryształowa woda i dzika natura - to nas zachwyciło. W dodatku podziwialiśmy to wszystko z perspektywy jachtu, którym pływaliśmy, więc frajda i wrażenia były po dwakroć większe.

Pływałem natomiast po różnych akwenach, ale głównie po to, aby czerpać tą przyjemność jaką daje żeglowanie. Odwiedziłem raz Mazury i jezioro Wdzydzkie oraz Brodnickie na Kaszubach. Większą część czasu spędzam jednak nad jeziorem solińskim i z tym miejscem na najbliższy czas łączę moją przyszłość żeglarską. Nie są to jakieś spektakularne wyczyny, ale ogólny pogląd na sytuację zdobyłem i mam zamiar w niedługim czasie podchodzić do egzaminu na sternika oraz certyfikatu ISSA. Potrzebne mi to poniekąd do prowadzenia jachtu po wodach Adriatyku, a więc słońce, ciepła woda, wspaniałe krajobrazy i przenikająca tamto miejsce historia. Chciałbym tego kiedyś móc zakosztować.

Obecnie zbieram moje nędzne grosze na konto, by może kiedyś w przyszłości sobie coś sprawić, jakąś niedużą, sześciometrową łódeczkę do pływania po Solinie. To są jednak odległe marzenia, zobaczymy czy da się je spełnić.

A Wy? Jakie macie historie związane z żeglarstwem?
Dziwi mnie fakt, że brak tu fanów sportów wodnychSmile
Ja pływam na surfingu od paru lat i choć jestem cienki bolek w te klocki jednak nie poddaje się.
To twardy sport.
Nawet nie wiedziałam, że taki wątek istnieje - no proszę, w końcu mike się na coś przydał. Big Grin

Kiedyś żeglarstwo mnie bardzo kręciło. Dalej mam sentyment - ale nigdy nie dorobiłam się patentu, tak samo jak nigdy nie wypłynęłam na żadną szerszą wodę, niż Mazury. Niestety. Ale zawsze chciałam. ^^

Z żaglami sprawa jest analogiczna jak z rycerką - wszystko rozbija się o kasę. Sad

Wiem tylko tyle, że jeśli kiedyś miałabym wypłynąć na morze, to na północ - Bałtyk i te sprawy. Na pewno nie basen Morza Śródziemnego. Jak to jeden kapitan kiedyś mi powiedział: Pływanie po jakimś tam Morzu E-gejskim to żadne pływanie. Tongue
Możesz mieć poważną frajdę z żeglugi po naszych JEZIORACH MAZURSKICH.
Tam jest feeling, tam jest moje miejsce na ziemiSmile
Ja pływałem w podstawówce i liceum na żaglach po Kiekrzu, potem też trochę próbowałem, parę lat temu zrobiłem kurs i patent, ale... nie mogłem przyjechać na egzamin, bo mieliśmy "zawał" w drukarni, gdzie robiliśmy naszą gazetę i cały weekend przesiedziałem w smrodzie farby, miast na żaglach.

Ale w zeszłym roku zrobiłem patent sternika motorowodnego i marzą mi się wakacje na barce i żegluga po rzekach Europy. Tylko że w tym roku nie dam rady ze względu na kompletny brak czasu Angry
Aaaaaa, długo musiałem czekać, żeby ten wątek ożył Wink Cieszę się, że są jeszcze na forum sympatycy Wiatru i Wody Smile

Szczerze powiedziawszy przyznam, że od ładnych kilku lat nie pływałem na niczym z uwagi na brak czasu i pieniędzy. Głównie jednak tego pierwszego.
Patent sternika jachtowego i pływanie po Bałtyku byłoby tylko pewnym przystankiem na drodze do pływania jachtem.
Chciałbym - wbrew temu co mówi Fraa ;D - popływać po Morzu Śródziemnym. Jest to o tyle bardziej komfortowe, że nie trzeba być ubranym w kożuch i sztormiaka all the time. Smile

Szczytem moich marzeń byłoby zobaczenie zorzy polarnej z pokładu statku...
(01-06-2011, 19:37)Danek napisał(a): [ -> ]Szczytem moich marzeń byłoby zobaczenie zorzy polarnej z pokładu statku...

A szczytem moich - spędzić całą jesień i zimę na własnej barce gdzieś w okolicach Saint Tropez; wypłynąć z Polski zanim lody skują rzeki, po miesiącu niespiesznej podróży dotrzeć na Lazurowe Wybrzeże i tam przeczekać, aż w kraju wiosna nadejdzie ;-)
Melduję się jako żeglarz z uprawnieniami i praktyką.
Od lat... nie podam, bo strach.
Żegluję wiele i po różnych wodach.
Chętnie zima przysiądę do gawędy.
Dużą praktyką?
Ja co prawda mam już parę lat ten patent, ale żeglowałem co najmniej niewiele. Ostatnio zastanawiam się czy w ogóle zasługuję na to miano.
Z drugiej strony jednak ciągle o tym myślę, żeby gdzieś pożeglować. Ciągle jestem myślami gdzieś na odlugnych rejonach - nie muszą to być wody oceaniczne. Jestem raczej żeglarzem śródlądowo-szuwarowym. Cenię sobie spokój jaki towarzyszy żeglarstwu i odpoczynek jaki ze sobą niesie.
Gawęda najlepsza przy dobrym grogu Smile
Dużą, Danek. Na priv Ci podam stopień Wink

Wybierz najpierw duńskie, szwedzkie szkiery. To poezja.
10 na Bałtyku!

Mazury kochane. Przyznam się, że pierwszy raz byłam na Mazurach w 1975 roku.
Do gawęd najbardziej nadaje się picie pod Zdrowa-ś Mario, łaski-ś pełna i alleluja.
To wygląda tak:
kiedy lejesz z butelki do szklaneczki (jedna dla wszystkich) wódkę należy odmawiać:
Zdrowa-ś Mario łaski-ś pełna - to mniej więcej 25 g
Osoba ze szklaneczką wypija i po wypiciu musi zaśpiewać "alleluja"
Pierwsze okrążenie spoko.
Potem "modlimy się dłużej" - mniej więcej przy Pan z Tobą jest 50g
Całą zdrowaśkę i Alleluja wytrzymał tylko jeden ze znanych mi ludzi. Alleluja było nędzne.
Jedyna zaleta takiego picia, że poza Rosjanami nikt nas nie pokonał w żadnej marinie.
Potem trzeba szybko na pokład, bo na lądzie panuje 12 w skali "Alleluja" i człowiek się męczy, by utrzymać równowagę, a nie ma relingów, które zatrzymują halsówkę. Sztormy na lądzie są groźniejsze do przetrwania niż na morzu. Dlatego żegluję.


10 na morzu? No nie wiem czy chciałbym coś takiego przeżyć Smile Tzn jak już byłbym w środku akcji to pewnie żebym chciał Wink

Haha, sztormy na lądzie Smile To już wiem dlaczego jestem żeglarzem, a ostatnio na wodzie żeglowałem z 2 lata temu Smile Póki co przymierzam się do jakiegoś rejsu po Mazurach - tym razem na własną rękę ze znajomymi - w sumie byłem tam tylko raz, więc niewiele zobaczyłem. Ale z dobrą załogą wszystko jest możliwe Wink
Z żeglarstwa to ja tylko szanty (uwielbiam). I marynarze (męża poznałam na finale Tall Ships Races w 2007!). Doświadczeń nie mam z tego powodu, że panicznie boję się głębokiej wody i nawet przejście po moście pontonowym jest dla mnie Bardzo Wielkim Wyzwaniem, ale statki - szczególnie te duże i masztowe, uwielbiam.
Ja też lubię duże i z masztami.
Nie za duże. Ale nie takie małe...

Mazury mają niepowtarzalny klimat: jezior, ludzi. Choć teraz podobno coraz mniej żeglarzy na Mazurach, coraz więcej turystów na jachtach. Rzadko rozwijają żagle, częściej odpalają "katarynę".

I szanty też kocham.
Jedyna szanta (sic) kobiety "Boję się twoich powrotów" http://www.youtube.com/watch?v=v-xidW__BoA

Moja ulubiona to 'Piosenka dla dziewczyny" EKT http://www.youtube.com/watch?v=DMrhscGybDo
Albo "Kubański szlak" http://www.youtube.com/watch?v=THoNj3c1TcA.
Ja się głównie obracałem w rejonie Jeziora Solińskiego, bo tam ulokowałem swoje serce do żeglarstwa. Mimo to chciałbym też zobaczyć inne akweny, stąd pomysł na rejs po Mazurach.

Co do jachtów to kiedyś myślałem, żeby (majac odpowiednie fundusze) mieszkać na jachcie, gdzieś u wybrzeży Chorwacji. Ekstrawagancja, ale byłoby to połączenie marzeń i rzeczywistości.

Co do Szant to bardzo lubię EKT Gdynię i piosenkę "Ja stawiam" oraz kapelę Kochankowie Sally Brown i ich piosenkę "Morza Pieśń". Kto nie zna niech żałuje Wink
A wiesz, że nigdy nie żeglowałam na Solinie?
Na Mazury wracam, bo je kocham, ale niewiele mnie ciągnie an "słodkie"
Najdziwniejszy rejs szuwarowo-bagienny, jaki przeżyłam, to spływ jachtami z Wrocławia na Mazury. Można dopłynąć. Nie pamiętam, kto to wymyślił, nikt się po tylu latach nawet nie chce przyznać.
Myśmy żeglowali po łąkach i bagnach. Z omegami na plecach :-)
Stron: 1 2