21-10-2010, 13:44
Marzysz o dawnych obszarach spokoju, ale podarte i zacerowane odległością istnienia – uciekły. Są tam, dokąd zmierzasz, tam, gdzie gasną minuty nie twojego czasu. Bo jesteś, żyjesz i pożądasz tylko tu, wyłącznie ze mną. Jak ten, co żył w prośbach do Boga, by zamknął mu oczy, ponieważ straceńczo sądził, że istnieje bez przyczyny.
Na próżno starasz się zrozumieć, dlaczego cień odbity od ciebie jest jaśniejszy, a twoje słońce nie wędruje ze świtą w orszaku z tęczy, więc pozostawiam ci w darze śmiertelną gałązkę oliwną, wawrzynowy płacz wtopiony w bursztyn gadatliwych przemilczeń. Na próżno omijasz uchwytne zatoki żalu, kaleczysz skrzydła przestrzenią zwątpienia, lotem barwnie kołującym szybujesz ponad swoim czasem i wiesz, co ci przeszkadza być.
PS. Jesteś pożądaniem szatańskich aniołów, co prowadzą do wzgardy brukowanej strachem, jesteś bryłą z niemoich podejrzeń, biegniesz trzymać garb niemojej rozpaczy, patrząc na ocean zziębniętych uśmiechów. Gdy tworzysz, istnieją raje i przysięgi na piekło, więc z tobą jest tak, jak by ci dano wykonać obraz, którego nie zdążysz zobaczyć i pytasz, jakim się stanie, zanim ożyje w cudzym spojrzeniu, nim błysk, dany ci na próżno, spodoba się twoim naśladowcom; to przecież nie tak, że jestem twoją odpowiedzią, to ty jesteś moim pytaniem, znakiem niewiedzy.
PS.2 Wierzę w twój powrót. Jeżeli zdarzy nam się piekło wzajemnego znieczulenia i będziemy poza sobą równie szczęśliwi jak teraz, pamiętaj: teraz potrwa bez naszego udziału, gdyż nie można rozłączyć tych, co są nierozłączni.
Na próżno starasz się zrozumieć, dlaczego cień odbity od ciebie jest jaśniejszy, a twoje słońce nie wędruje ze świtą w orszaku z tęczy, więc pozostawiam ci w darze śmiertelną gałązkę oliwną, wawrzynowy płacz wtopiony w bursztyn gadatliwych przemilczeń. Na próżno omijasz uchwytne zatoki żalu, kaleczysz skrzydła przestrzenią zwątpienia, lotem barwnie kołującym szybujesz ponad swoim czasem i wiesz, co ci przeszkadza być.
PS. Jesteś pożądaniem szatańskich aniołów, co prowadzą do wzgardy brukowanej strachem, jesteś bryłą z niemoich podejrzeń, biegniesz trzymać garb niemojej rozpaczy, patrząc na ocean zziębniętych uśmiechów. Gdy tworzysz, istnieją raje i przysięgi na piekło, więc z tobą jest tak, jak by ci dano wykonać obraz, którego nie zdążysz zobaczyć i pytasz, jakim się stanie, zanim ożyje w cudzym spojrzeniu, nim błysk, dany ci na próżno, spodoba się twoim naśladowcom; to przecież nie tak, że jestem twoją odpowiedzią, to ty jesteś moim pytaniem, znakiem niewiedzy.
PS.2 Wierzę w twój powrót. Jeżeli zdarzy nam się piekło wzajemnego znieczulenia i będziemy poza sobą równie szczęśliwi jak teraz, pamiętaj: teraz potrwa bez naszego udziału, gdyż nie można rozłączyć tych, co są nierozłączni.