Via Appia - Forum

Pełna wersja: poczatek romansu :)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
„ Życie każdego człowieka jest drogą
ku samemu sobie,
próbą znalezienia drogi, zaznaczenia ścieżki.
Żaden człowiek nie był nigdy w pełni sobą,
lecz mimo to każdy ku temu dąży
jeden w mroku, inny w światłości
jak kto umie „

Hermann Hesse (1877-1962)
„Demian”




PROLOG


Nazywam się Kathrine Anderson, niedawno skończyłam siedemnaście lat. Kilka tygodni po moich urodzinach przeprowadziłam się z rodzicami na Hawaje. Nie chciałam tej przeprowadzki, rękami i nogami trzymałam się mojego ukochanego miasta- mojego Nowego Jorku. Przeprowadzka wywróciła wszystko do góry nogami.
Kochałam swoje życie, kochałam być człowiekiem. Nigdy nie czułam, że życie przecieka mi między palcami, brakowało w moim życiu przez pewien czas bliskości, ale czułam się kochana. Dopiero teraz to sobie uświadomiłam, stając oko w oko z niezwykle trudnym wyborem . Wybór, który miał zaważyć na całym moim życiu. Wybór, którego musiałam dokonać, zrozumiałam dopiero teraz, że moje życie tak naprawdę było pozbawione problemów. Doceniłam w końcu to co mam, a co mogę stracić.
Kiedyś byłam w stanie zrobić dla niego wszystko, poszłabym za nim na koniec świata, gdyby tylko chciał. Zranił mnie, już mu nie ufałam, chociaż moje serce rwało się do niego, nie słuchając głosu rozsądku.
Czy byłam w stanie wyrzec się wszystkiego, czy byłam w stanie wyrzec się swojego człowieczeństwa dla niego....?
Jedyne co teraz czułam to strach i potworny ból, który rozrywał moje serce na miliony kawałków. Niczego już nie byłam pewna....



ROZDZIAŁ PIERWSZY
„Wspomnienia i decyzje”




- I znów to samo! Wpadłam do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Byłam zła! Mało powiedziane byłam wściekła.
Mama była nieprzejednana. W głowie huczały mi jej słowa- Wyprowadzamy się Kathy, to jest ostateczna i nieodwołalna decyzja.
Który to już raz nasza rozmowa skończyła się kłótnią?! W ciągu ostatnich tygodni właśnie tak kończyły się nasze rozmowy.
Wiedziałam tylko jedno muszę zostać w Nowym Jorku. Zaczęłam nerwowo chodzić po swoim pokoju. W końcu opadłam zrezygnowana na łóżko.
Wszystko zaczęło się psuć jakiś rok temu. Tak naprawdę nigdy nie było idealnie, ale moje życie zdecydowanie mi odpowiadało tu w tym mieście, w którym się urodziłam i wychowałam. Nie mogę powiedzieć, że czułam się nieszczęśliwa, ale brakowało nam bliskości. Rodzice w pogoni za karierą zatracili gdzieś siebie po drodze. Kochali mnie i siebie nawzajem, ale nie okazywali tego. Brakowało czasu na prawdziwe życie rodzinne. Nasz dom stał się tylko budynkiem, przedmiotem , schronieniem był pusty...
Prawie nigdy niczego mi nie brakowało w sensie materialnym , miałam wszystko czego siedemnastoletnia dziewczyna może pragnąć, nawet na ostatnie urodziny rodzice podarowali mi nowiutkiego mercedesa. Teraz myślę, że była to próba przekupstwa. Znów poczułam złość i żal do rodziców, że pozbawiają mnie tego poukładanego życia.
Jedynym argumentem, który przemawiał za przeprowadzką, była szansa na odbudowanie między nami więzi.
Pamiętam czasy, kiedy nie otaczały nas te wszystkie luksusy, nasz dawny dom – prawdziwy dom rodzinny. Miałam może 6 lat. Pamiętam jak tata wracał z pracy do domu, był taki szczęśliwy. Zawsze miał dla mnie i dla mamy czas. Wieczory przed kominkiem w salonie, rodzice przytuleni na starej beżowej kanapie snuli plany na przyszłość- Byli tacy szczęśliwi i ja także. To były najszczęśliwsze lata mojego życia- istna sielanka.
Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. Powróciłam do rzeczywistości, miałam łzy w oczach. Rozejrzałam się po moim niemałym pokoju. Wspaniałe dębowe łóżko stanowiło jego centralny punkt, pod oknem stało biurko z komputerem. Na przeciwległej ścianie stała potężna dębowa szafa, która była moją garderobą (i tak już dawno zaczęło brakować w niej miejsca). Na ścianie naprzeciw łóżka wisiała czterdziestocalowa plazma. Obok biurka stały regały z książkami i sprzętem stereo. Niczego mi nie brakowało. Zamknęłam oczy i znów odpłynęłam w przeszłość. Pamiętam dzień od którego wszystko zaczęło się zmieniać.
Interesujące przywitanie się Smile

Witam na forum!
Zaimponowałaś mi. Muszę to przyznać, a skoro to początek, czekam z niecierpliwością na więcej.

Czytaj i baw się Smile

Pozdrawiam,
Sol
Przepraszam za umieszczenie mojej próby literackiej w tym właśnie miejscu, ale szczerze powiedziawszy miałam problem z umieszczeniem jej we właściwym miejscu.
Chciałabym przedstawić początek mojej książki. Zależy mi szczególnie na rzetelnej ocenie moich pierwszych kroków w dziedzinie pisarstwa. Zatem zapraszam do czytania.

PRZEZNACZENIE








„ Życie każdego człowieka jest drogą
ku samemu sobie,
próbą znalezienia drogi, zaznaczenia ścieżki.
Żaden człowiek nie był nigdy w pełni sobą,
lecz mimo to każdy ku temu dąży
jeden w mroku, inny w światłości
jak kto umie „

Hermann Hesse (1877-1962)
„Demian”




PROLOG


Nazywam się Kathrine Anderson, niedawno skończyłam siedemnaście lat. Kilka tygodni po moich urodzinach przeprowadziłam się z rodzicami na Hawaje. Nie chciałam tej przeprowadzki, rękami i nogami trzymałam się mojego ukochanego miasta- mojego Nowego Jorku. Przeprowadzka wywróciła wszystko do góry nogami.
Kochałam swoje życie, kochałam być człowiekiem. Nigdy nie czułam, że życie przecieka mi między palcami, brakowało w moim w nim przez pewien czas bliskości, ale czułam się kochana. Dopiero teraz to sobie uświadomiłam, stając oko w oko z niezwykle trudnym wyborem . Wybór, który miał zaważyć na całym moim życiu. Wybór, którego musiałam dokonać, zrozumiałam dopiero teraz, że moje życie tak naprawdę było pozbawione problemów. Doceniłam w końcu to co mam, a co mogę stracić.

Kiedyś byłam w stanie zrobić dla niego wszystko, poszłabym za nim na koniec świata, gdyby tylko chciał. Zranił mnie, już mu nie ufałam, chociaż moje serce rwało się do niego, nie słuchając głosu rozsądku.
Czy byłam w stanie wyrzec się wszystkiego, czy byłam w stanie wyrzec się swojego człowieczeństwa dla niego....?
Jedyne co teraz czułam to strach i potworny ból, który rozrywał moje serce na miliony kawałków. Niczego już nie byłam pewna....



ROZDZIAŁ PIERWSZY
„Wspomnienia i decyzje”




I znów to samo! Wpadłam do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Byłam zła! Mało powiedziane byłam wściekła.
Mama była nieprzejednana. W głowie huczały mi jej słowa- "Wyprowadzamy się Kathy, to jest ostateczna i nieodwołalna decyzja".
Który to już raz nasza rozmowa skończyła się kłótnią?! W ciągu ostatnich tygodni właśnie tak kończyły się nasze rozmowy.
Wiedziałam tylko jedno muszę zostać w Nowym Jorku.Tu jest mój dom, mam przyjaciół i jego... Zaczęłam nerwowo chodzić po swoim pokoju. W końcu opadłam zrezygnowana na łóżko.
Wszystko zaczęło się psuć jakiś rok temu. Tak naprawdę nigdy nie było idealnie, ale moje życie zdecydowanie mi odpowiadało tu w tym mieście, w którym się urodziłam i wychowałam. Nie mogę powiedzieć, że czułam się nieszczęśliwa, ale brakowało nam bliskości. Rodzice w pogoni za karierą zatracili gdzieś siebie po drodze. Kochali mnie i siebie nawzajem, ale nie okazywali tego. Brakowało czasu na prawdziwe życie rodzinne. Nasz dom stał się tylko budynkiem, przedmiotem , schronieniem był pusty...
Prawie nigdy niczego mi nie brakowało w sensie materialnym , miałam wszystko czego siedemnastoletnia dziewczyna może pragnąć, nawet na ostatnie urodziny rodzice podarowali mi nowiutkiego mercedesa. Teraz myślę, że była to próba przekupstwa. Znów poczułam złość i żal do rodziców, że pozbawiają mnie tego poukładanego życia.
Jedynym argumentem, który przemawiał za przeprowadzką, była szansa na odbudowanie między nami więzi.
Pamiętam czasy, kiedy nie otaczały nas te wszystkie luksusy, nasz dawny dom – prawdziwy dom rodzinny. Miałam może 6 lat. Pamiętam jak tata wracał z pracy do domu, był taki szczęśliwy. Zawsze miał dla mnie i dla mamy czas. Wieczory przed kominkiem w salonie, rodzice przytuleni na starej beżowej kanapie snuli plany na przyszłość- Byli tacy szczęśliwi i ja także. To były najszczęśliwsze lata mojego życia- istna sielanka.
Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. Powróciłam do rzeczywistości, miałam łzy w oczach. Rozejrzałam się po moim niemałym pokoju. Wspaniałe dębowe łóżko stanowiło jego centralny punkt, pod oknem stało biurko z komputerem. Na przeciwległej ścianie stała potężna dębowa szafa, która była moją garderobą (i tak już dawno zaczęło brakować w niej miejsca). Na ścianie naprzeciw łóżka wisiała czterdziestocalowa plazma. Obok biurka stały regały z książkami i sprzętem stereo. Niczego mi nie brakowało. Zamknęłam oczy i znów odpłynęłam w przeszłość. Pamiętam dzień od którego wszystko zaczęło się zmieniać.

surfaceofthesun

To ja poczekam, aż się wszystkim ładnie przedstawisz.

Edit: Przedstawiłaś się, to mogę poszaleć.

Strasznie zachłanna ta bohaterka - moje urodziny, mojego miasta, mojego Nowego Yorku.
I żyje życiem, jak tylko żyć można; kocha życie, przecieka jej to życie, brakuje w życiu bliskości, wybór miał zaważyć na życiu, ale w sumie to życie pozbawione było problemów.
Paskudnie to wygląda, co? No właśnie. Przeżyć tego nie przeżyję, zmień, wyrzuć.

"czy byłam w stanie wyrzec się swojego człowieczeństwa dla niego....?"
Azaliż z nieba łzy aniołów spadły, rozbijając się kroplami smutku niemożebnego, gdyż to sam Bóg zapłakał, umierając i pustym świat zostawiając.
Jezu, patetyczne to tak, że aż pieprznęło mną o sufit. Rozumiem, że to dla niej istotna decyzja itd., itp., że ma siedemnaście lat i jest jeszcze taka trzpiotowata, ale proszę, nie rób tak więcej.

A to sam prolog, dalej nie chce mi się już poprawiać, serio. Bo jeśli na samym początku serwujesz mi:
"Który to już raz nasza rozmowa skończyła się kłótnią?! W ciągu ostatnich tygodni właśnie tak kończyły się nasze rozmowy."
To nie mamy o czym rozmawiać, bo każda z rozmów, które byśmy porozmawiali zakończyłaby się kłótnią rozmowy.

A teraz naprawdę nad tym przysiądź. Posiedź z miesiąc, co najmniej. I wstaw jeszcze raz.
No i zło, musi być zło!
Dzieki bardzo Smile . Teraz jak to czytam rzeczywiście brzmi patetycznie. To jest mój pierwszy tekst i potrzebowałam pewnych wskazówek, które pomogą to dopracować i nie popełniać w przyszłości takich błędów. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
Ehh i co ja mam napisać? Twój styl pisania nie podoba mi się w ogóle. Robisz mnóstwo powtórzeń, błędów stylistycznych, brak interpunkcji. I uwierz ja zazwyczaj nie czepiam się za bardzo takich rzeczy, bo sama robię błędy. Tylko twoje strasznie rzucają się w oczy. ,,brakowało w moim w nim przez pewien czas bliskości" ...chyba coś ci się w tym zdaniu pomieszało. Popraw błędy i zamieść jeszcze raz.
mojego ukochanego miasta- mojego Nowego Jorku - powtórzenie

brakowało w moim w nim przez pewien czas bliskości, - Kompletnie nie rozumiem tego zdania. Coś nie tak ze skłądnią chyba?

Dopiero teraz to sobie uświadomiłam, stając oko w oko z niezwykle trudnym wyborem . Wybór, który miał zaważyć na całym moim życiu. Wybór, którego musiałam dokonać, zrozumiałam dopiero teraz, że moje życie tak naprawdę było pozbawione problemów - wybór, wybór, wybór. Chyba niepotrzebnie tyle powtórzeń. Wiem, że chciałaś to podkreślić, ale utrudnia odbiór

Czy byłam w stanie wyrzec się wszystkiego, czy byłam w stanie wyrzec się swojego człowieczeństwa dla niego....?- tutaj to samo. Nie podoba mi się aż tak dokładny paralelizm. To może być dobre w wierszu, nie prozie. A może by tak "Czy byłam w stanie wyrzec się wszystkiego? Swojego człowieczeństwa?" - już chyba nawet tak byłoby lepiej.

....? - to jakiś nowy znak interpunkcyjny? 4 kropki i jeszcze znak zapytania na końcu?

Który to już raz nasza rozmowa skończyła się kłótnią?! W ciągu ostatnich tygodni właśnie tak kończyły się nasze rozmowy.- rozmowy, rozmowy. Kolejne powtórzenie.

Nasz dom stał się tylko budynkiem, przedmiotem- jak na mój gust to domu nei da się nazwac przedmiotem. Przedmiot to cos, co mozna wziąć w rękę. Dom to budynek, owszem, nie przedmiot.

Na przeciwległej ścianie stała potężna dębowa szafa, która była moją garderobą- garderoba to nie jest przypadkiem pomieszczenie, gdzie znajdują się ubrania, buty i cała reszta? Gdzie mozna sie przebrać? Jakoś nie widzę siedemnastolatki włażącej do szafy i zakłądającej dźinsy Smile

Fabuły nie moge ocenić. Tu nie za bardzo ona jest. Fragment jest bardzo krótki, jesli będzie kolejna część, wtedy się wypowiem. Ale co do warsztatu... Mam wrażenie, że wrzuciłaś to tutaj na ślepo, bez uprzedniego przeczytania i próby wychwycenia błędów. Sama mam problem z szukaniem własnych pomyłek, więc częsciowo rozumiem, ale bez przesady. Jak na taki krótki fragment bardzo dużo powtórzeń, przeskoków w wypowiedziach, niekonsekwencji. ze o przecinkach nie wspomnę. Nie jestem specem od interpunkcji, więc sobie darowałam, ale w pewnych miejsach brak przecinków odbiera sens zdaniom. To nawet ja widze. Proponuję więc dogłebna korektę, delikatne spuszczenie z tonu (mam 17 lat, uwierz, nie używam takich górnolotnych słów po kłótniach i sama ze sobą).
Nie zrażaj się. Jesteśmy tu po to, by wytknąć sobie błędy i wzajemnie się uczyć, prawda? Nikt od razu nie napisze bestselleru. Pozdrawiam Cię serdecznie i życze powodzenia Smile
Kapryśna
Dziękuję wszystkim przede wszystkim za szczerość. Właśnie po to zamieściłam tu ten tekst, żeby podszkolić swój warsztat, którego prawie nie posiadam. Pozdrawiam
Dużo ćwiczeń, ale to się przydaje. Wiem coś o tym. 'Nie od razu Rzym zbudowano' Wink
Nie wiem, co jest takiego w Twoim tekście, ale do mnie dociera. Poprawki potrzebne - to na bank, ale nie zrażaj się. Powolutku do przodu... ;p

Pozdrawiam,
Sol
Jesteśmy tego świadomi Smile Na szczęście problemy zażegnane. Temat zatem przesuwam do obyczajowych. Jeżeli wolałabyś inny dział to pisz proszę do Pomarańczowych (Moderatorów).
Normalnie tylko wyjąć tępy scyzoryk i zacząć się chlastać.... Nie no, to oczywiście tylko żart. Zasadniczo staram się być miły dla userów. Przede wszystkim fabuły na razie tu niema. jest za
to jęcząca panienka mająca najwyraźniej problemy z sobą. Szczerze powiedziawszy ten Twój wstęp jakoś tak nie zachęca do czytania. Warto by, zamiast tych smętnych wynurzeń niedopieszczonej panienki, wstawić jakiś fragment zagadki, lub zagadki mający zaciekawić czytelnika. Tak na marginesie, zalecałbym poćwiczyć na krótszych formach, może wtedy coś z tego będzie.
Pozdrawiam serdecznie
Witaj,

- Jeśli martwi Cię ilość komentarzy pod Twoim tekstem proponuję, abyś nieco intensywniej zaangażowała się w życie forum. Komentuj, a zostaniesz skomentowana.
- Nadużywasz słowa - mój/moje/moich/mojego itd. Czytelnik zdaje sobie sprawę z tego, że to wszystko dotyczy głównej bohaterki. Nie musisz tego za każdym razem podkreślać.
- Niestety z tego prologu naprawdę bardzo mało wynika. Kiedy dodasz następne części?
- Zwróć uwagę na ilość wielokropków w tekście. Masz tendencje do nadużywania ich, a to nie wpływa dobrze na odbiór.
- Proszę, nie zmarnuj pracy, którą włożyli w Twoje opowiadanie moi poprzednicy i popraw błędy. Szanuj sobie Czytelników. To ważne.

MOJE SUGESTIE:

Nazywam się Kathrine Anderson, niedawno skończyłam - <Nazywam się Kathrine Anderson i niedawno skończyłam>?
Nie chciałam tej przeprowadzki, rękami i nogami trzymałam się - <Nie chciałam tej przeprowadzki. Rękami i nogami trzymałam się>?
mojego ukochanego miasta- mojego Nowego Jorku. - powtórzenie : mojego/mojego, brak spacji
nogami trzymałam się / do góry nogami. - powtórzenie : nogami/nogami
Kochałam swoje życie, kochałam być człowiekiem. - a co ma ten tekst o byciu człowiekiem do przeprowadzki? Za szybko wg mnie przeskoczyłaś z tematu do tematu i Czytelnik się gubi.
między palcami, brakowało w moim - <między palcami. Brakowało w moim>?
brakowało w moim w nim przez pewien czas bliskości, - tutaj coś jest nie tak z tym zdaniem. Zredaguj je.
Dopiero teraz to sobie uświadomiłam, stając oko w oko z niezwykle trudnym wyborem - <Uświadomiłam to sobie dopiero wtedy, kiedy stanęłam oko w oko z niezwykle trudnym wyborem>?
wyborem . Wybór, / . Wybór, - powtórzenie: wyborem/wybór/wybór
Wybór, którego musiałam dokonać, zrozumiałam dopiero teraz, że moje życie tak naprawdę było pozbawione problemów. - a tu zamotałaś. Wytnij -<wybór, którego musiałam dokonać>, <Dopiero teraz zrozumiałam, że moje życie pozbawione było problemów>?
Doceniłam w końcu to(,) co mam, a co mogę stracić. - <i co mogłabym stracić>
dla niego....? - wielokropek składa się z trzech kropek.
pewna.... - wielokropek składa się z trzech kropek.
Jedyne(,) co teraz czułam
Mało powiedziane(,) byłam wściekła.
jej słowa- "Wyprowadzamy - brak spacji
skończyła się kłótnią?! W ciągu ostatnich tygodni właśnie tak kończyły się - powtórzenie: skończyła się/kończyły się
Wiedziałam tylko jedno(,) muszę zostać
Jorku.Tu jest - brak spacji
mi odpowiadało(,) tu w tym mieście,
Nie mogę powiedzieć, że czułam się nieszczęśliwa, ale brakowało nam bliskości. - cały czas piszesz tylko o niej, a tu nagle przechodzisz do liczby mnogiej i nie wiadomo o co chodzi. Kogo miałaś na myśli, pisząc "nam"?
Rodzice w pogoni za karierą zatracili gdzieś siebie po drodze. - <Rodzice zatracili gdzieś siebie w pogoni za karierą >?
przedmiotem , schronieniem był pusty... - spacja za dużo
Brakowało czasu / niczego mi nie brakowało - powtórzenie : brakowało/brakowało
mi nie brakowało w sensie materialnym , miałam wszystko - spacja za dużo, <mi nie brakowało z rzeczy czysto materialnych, które można było kupić. Miałam wszystko >?
może pragnąć, nawet na ostatnie urodziny rodzice - <Mając na uwadze choćby ostatnie urodziny, na których w prezencie od rodziców dostałam nowiutkiego mercedesa>?
pozbawiają mnie tego poukładanego życia. - wytnij <tego>
nasz dawny dom – prawdziwy dom rodzinny / z pracy do domu, - powtórzenie : dom/dom/domu
Miałam może 6 lat. - cyfry pisz słownie
rodzice przytuleni(,) na starej beżowej kanapie(,) snuli plany - <Wtuleni w siebie rodzice, na starej beżowej kanapie, snuli plany>?
na przyszłość- Byli tacy szczęśliwi i ja także. -brak spacji, <Byliśmy szczęśliwi>?
mojego życia- istna sielanka. - brak spacji
Jednak wszystko(,) co dobre szybko się kończy.
Pamiętam dzień(,) od którego wszystko

Dużo weny życzę, pozdrawiam,
Lilith
To samo opowiadanie zostało opublikowane w dziale 'Fantasy' oraz 'Obyczajowe/Psychologiczne'. W dodatku pod innym tytułem. Złączyłem oba wątki.