Via Appia - Forum

Pełna wersja: AWATAR
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
„AWATAR”

Żar. Niemiłosierny żar lał się z nieba, rozgrzewając brąz i zamieniając napierśnik w piec. Hełm również był gorący, ale chronił przynajmniej oczy przed słońcem. Lekki wiatr dawał niewielkie poczucie orzeźwienia delikatnie muskając spocone ciało. Ten dźwięk… szelest, czy brzęk oręża i pancerzy sprowadził myśli Ajkylosa, podróżujące po rozgrzanym niebie, z powrotem na ziemię, do rzeczywistości. Rozejrzał się dookoła. Zarówno po jego prawej, jak i po lewej stronie rozciągała się ludzka ściana najeżona włóczniami. Blisko trzy i pół tysiąca hoplitów stało w szeregu formując falangę, wyczekując ciężkozbrojnej jazdy nadjeżdżającej z naprzeciwka.
Tętent tysiąca koni zakutych w pancerze zaczynał budzić niepokój w szeregach Greków. Jazda była coraz bliżej. Rozległ się dźwięk trąbki i na ten znak wszyscy hoplici
z pierwszych trzech szeregów, jak jeden mąż, opuścili swe włócznie. Ich groty, wycelowane teraz w nadjeżdżającą konnicę, połyskiwały w promieniach słońca. Następne szeregi ustawiły włócznie pod coraz większym kątem, uzyskując coś na kształt jeża. Ajkylos nabrał powietrza w płuca i krzycząc z całych sił zaintonował pierwszy wers peanu, pieśni wojennej ku chwale bogów. W chwilę po nim, powietrze przeszył ryk wydobywający się z tysięcy piersi. W momencie, gdy kończyło przebrzmiewać echo okrzyku wojennego, perscy ciężkozbrojni jeźdźcy uderzyli z impetem w greckie zastępy. Włócznie pierwszych szeregów łamały się jak suche gałęzie. Konie taranowały tarcze, szyk hoplitów zaczął się załamywać, słychać było krzyki i jęki umierających ludzi, pisk i rżenie konających koni. Napór jazdy zmalał, coraz więcej jeźdźców zatrzymywało się pod naporem włóczni. Rozległ się nieziemski wrzask i przystąpili do odwrotu. Uradowani żołnierze zaczęli z wolna wracać do szyku. Wycofująca się jazda wzbiła w powietrze tumany kurzu, które zasłoniły szarżującą perską piechotę. Grecy zaskoczeni pojawieniem się nowego przeciwnika próbowali ustawić się ponownie w falangę. Nie wszyscy zdążyli. Fala Persów zalała Greków, niektórzy zostali zmuszeni do porzucenia swych włóczni. Na dźwięk trąbki hoplici zwarli szeregi i napierając tarczami przypuścili kontrnatarcie. Zza ich pleców posypał się deszcz długich ostrzy, to peltaści zaczęli miotać swe oszczepy na nie spodziewających się niczego agresorów.
Ajkylos trzymał się ledwo na nogach, krwawił mocno z prawego uda. Cały czas wykrzykiwał rozkazy do trębacza:
- Trzecia mora! Zacieśnić szyk! Czwarta i piąta, nie przestawać napierać!
- Wodzu! Lewe skrzydło się załamuje, w prawym są luki, czwarta i piąta mora mają duże straty, peltaści nie mają już oszczepów, jakie rozkazy? – Zameldował posłaniec.
- Przekaż, że idę na lewe skrzydło, to ich pokrzepi, wyślij dwa oddziały peltastów uzbrojonych we włócznie na prawe by załatali luki. - Gdy skończył wydawać polecenia zawołał do swoich przybocznych.
- Gylippos, Nikiasz, Eppilos idziemy na lewe skrzydło, potrzebują nas tam! Lajkos, ty i reszta macie zostać i utrzymać środek naszych linii. Wrócę jak opanuję sytuację.
-Panie, uważaj!! – Krzyknął Gylippos, niestety w zgiełku bitewnym Ajkylos nie dosłyszał go i nie zdążył uchylić się przed ciosem wielkiego Persa. Uderzenie było tak silne, że posłało dowódcę na ziemię pozbawiając go przytomności, dodatkowo miecz pogruchotał żebra w miejscu, gdzię Zbroja się wgniotła. Jego przyboczni wynieśli go kaszląceg krwią z pola bitwy.
Nikiasz rzucił się z wściekłością na olbrzyma zadając cios za ciosem, przed którymi Pers bronił się z zadziwiającą łatwością. Aczkolwiek prędkość i finezja cięć i sztychów, wyprowadzanych przez polemarchę przybocznej mory Ajkylosa, nie pozwalały gigantowi przejść do kontrataku. Nikiasz zauważywszy, że przeciwnik porusza się coraz wolniej wykonał unik przed potężnym ale wolnym pchnięciem, okręcił się na pięcie i ciął z góry na dół, potęgując cios siłą obrotu, i odrąbał nogę olbrzyma w kolanie. Uchylił się przed padającym ciałem i silnym cięciem z nad głowy, z celnością godną kata, zdekapitował Persa, po czym przeskoczył nad dygoczącym truchłem i pobiegł za przyjaciółmi oddalającymi się z rannym wodzem.

***

Po kilku minutach Ajkylos ocknął się na chwilę w obozie i wyszeptał do pochylonego nad nim Eppilosa:
- Weź... moją zbroję i hełm. Idź do nich. Oni, oni muszą... mnie... widzieć…
- Ależ Panie! – zaprotestował Eppilos.
- Idź! – wyszeptał niemal niedosłyszalnie generał.

***

Ajkylos stał pośrodku pola, wspierając się na ramieniu przyjaciela. Rana była dość groźna. Cios padł od boku, został zamortyzowany przez zbroję i częściowo przez żebra, dzięki czemu klinga miecza nie uszkodziła ciała i narządów wewnętrznych. Niestety jedno ze złamanych żeber przebiło płuco powodując krwotok wewnętrzny. Upływ krwi, który bardzo osłabił Ajkylosa, no i jeszcze trudności w oddychaniu przyczyniły się do długiej utraty przytomności.
Przygnębiony Grek rozejrzał się dookoła.
Ziemia była zasłana poległymi. Minęło już kilka dni od zakończenia bitwy, więc w powietrzu czuć było fetor ciał rozkładających się w letnim upale. Widok był makabryczny. Wszędzie w koło leżały trupy z trzewiami na wierzchu, ziemia czerwona od krwi, odrąbane członki i głowy, leżące w kałużach posoki, rozwlekane przez wygłodniałe psy, kruki i inne zwierzęta, które przyszły na darmową ucztę. Gdzie okiem sięgnąć leżeli jego martwi towarzysze, przyjaciele, bracia.
- Czymże jest radość z jednej wygranej bitwy, wobec tragedii setek mężów, ojców i braci… Powiedz mi Lajkosie, czy było warto poświęcić tyle istnień?
- Ależ oczywiście wodzu. Wszyscy ci mężowie umierali w chwale, wiedząc, że ich ofiara uratuje kobiety i dzieci przed niewolą i pohańbieniem. – Odpowiedział spokojnie Lajkos.
- Wznieśmy modły, aby tak było. Chodź przyjacielu, oręż poległych już pozbierany. Pora zawiesić go na pobliskim drzewie w ofierze bogom, za zwycięską walkę.
Lekki wiatr, delikatnie muskający spocone ciało i kołyszący trawą, -> tak naprawdę nie ma tu błędu, ale w jednym momencie mówisz o ciele i za moment o trawie. Coś mi tu nie tyka, ale nie mogę stwierdzić, czy to jest błąd.

kołyszący trawą, dawał niewielkie poczucie orzeźwienia -> tutaj bez przecinka.

rozciągała sie ludzka ściana, najeżona włóczniami -> tu bez przecinka i dodaj ogonek do "sie"

u formując falangę, oraz wyczekując -> bez "oraz". Bardzo źle to brzmi, bez tego słowa całe zdanie wygląda dużo lepiej.

Tętent tysiąca koni zakutych w pancerze i okrzyki jeźdźców -> tu akurat jest błąd. Że co, konie są opancerzone w zbroję i okrzyki jeźdźców?

swe dwu i pół metrowe włócznie -> nie sądzisz, że lepiej brzmiałoby "ponad dwumetrowe włócznie"? Tak dokładne dane nie są potrzebne, to nie rozprawa naukowa Tongue

W chwile -> W chwilę

z tysięcy piersi i gardeł. -? to w końcu piersi czy gardeł? ;p same "piersi: (Big Grin) wystarczyłoby w zupełności.

w greckie szeregi. Włócznie pierwszych szeregów -? powtórzenie.
szarżującą perska piechotę. -? perską

Fala persów zalała greków, niektórzy zostali zmuszeni do porzucenia swych włóczni. Na dźwięk trąbki hoplici zwarli szeregi i napierając tarczami przypuścili kontrnatarcie. Zza ich pleców posypał się deszcz długich ostrzy, to peltaści zaczęli miotać swe oszczepy na nie spodziewających się niczego Persów. -> nie dość, że powtórzenie, to jeszcze błąd ortograficzny. Sam go znajdź. Persów czy persów? Big Grin

i ciął z góry na dół, potęgując cios siłą obrotu i odrąbał nogę -> pod drugim spójniku stawia się przecinek.

- Weź.. moja zbroję i ..hełm. Idź do nich. Oni, oni muszą.. mnie.. widzieć… -> moją, nie moja. A poza tym nie ma czegoś takiego jak jak dwie kropki służące za wielokropek Big Grin Zawsze muszą być trzy inaczej jest to błędem.

martwi jego towarzysze, -> jego martwi towarzysze.


To tyle mojego marudzenia i jako takiej krytyki Tongue Jest dobrze, potrafisz lekko pisać i przyjemnie mi się czytało ten tekst. Było trochę błędów, ale nie przeszkadzały one za bardzo w czytaniu. Cóż, opo wyraźnie zainspirowane filmem "300". Jeśli to już koniec opka, to szkoda, bo za bardzo o niczym nie opowiada, tylko o pojedynczej bitwie. Mam nadzieję, że napiszesz jakieś dłuższe opowiadania, bo widzę, że masz możliwości. Szkoda, żebyś marnował się tylko na takich krótkich tekstach Smile
WowSmile no w końcu ktoś mnie zkrytykowałSmile zaraz wszelkie zmiany wprowadzę. Proszę o więcej komentarzyBig Grin

Zrobione. Zastanawiałem się jak je rozwinąć, ale nic mi nie przychodzi do głowy. Może gdybym nie zaczynał od razu od bitwy, tylko dodał do tego jakiś prolog??
zgilotynował Persa, - określenie z poza epoki
kruki i inne zwierzęta - te inne zwierzęta niekoniecznie potrzebne.
Tak według mnie. Te dwa niezbyt szczęśliwe zwroty znalazłem.
No i chyba znowu wazelina pocieknie...Wygląda to na fragment większej całości. Na moje oko doskonale pomyślane, obrobione, i wycyzelowane. Tylko pogratulować.
"słychać było krzyki i jęki umierających ludzi, pisk i rżenie konających koni. Napór jazdy zmalał, coraz więcej jeźdźców zatrzymywało się pod naporem włóczni. Rozległ się nieziemski krzyk i" -> tak nieszczęśliwie się złożyło, że to powtórzone słowo ułożyło się jeden po drugim Big Grin

"poczęli się wycofywać. Uradowani żołnierze zaczęli z wolna wracać do szyku. Wycofująca się jazda"

" nie spodziewających " - razem

"kaszląceg" -literówka

" w koło " -> razem

Fajnie oddany klimat bitwy. Czuć było ten kurz i wypływającą z rany krew. Troce się nazbierało tych pomyłek, ale jeżeli to poprawisz, to będzie to dobra miniaturka batalistyczna. Brawo Met!
Jestem tu nowy i w dodatku żaden ze mnie krytyk.Big Grin
Opowiadanie, w tej formie jako batalistyczna miniaturka bardzo mi/ mnie* (*niepotrzebne skreślić, nigdy nie wiem jak jest poprawnieDodgy) się podoba, ale...(Zawsze jest jakieś ale).Wink
W końcówce chyba zabrakło Ci konceptu jak ta bitwa ma wyglądać. Następne zdanie dowódcy, po wysłaniu swojego przybocznego do walki we własnej zbroi, to rozważania nad sensem wojny. Jest tam jeszcze opis obrażeń jakie wódz odniósł w walce.
Moim zdaniem to takie ni przypiął ni przyłatał, w ostateczności zastosował bym stary jak świat sposób rozwiązania problemu, czyli jedną linijkę gwiazdek które zaznaczyłyby miejsce gdzie kończy się bitwa a zaczyna refleksja po bitwie.
Może się bezsensownie mędrkuję, ale mam wrażenie, że tak by było lepiej.Blush

::EDIT::

Zrobione, wstawiłem gwiazdkiSmile

Met.
Smile

Trzeba więc napisać coś mądrego?

Hmm... ogólnie mi się podobało. Lekkie i nie trzeba dużo myśleć Wink za to jest sporo akcji. Bardzo ciekawie i płynie opisałeś akcję. Mam lekkie wrażenie, że jak to pisałeś to nie dawno oglądałeś 300.

Jedyne czego mogę się przyczepić jest to, że nie ma ciągu dalszego ;p

7/10
Twardy ten Ajkylos Smile. Bujać się w taki gorąc w tak ciężkiej i przegrzanej zbroi Smile. I w ogóle, że przeżył taki cios to już podziw ode mnie uzyskał Smile. No a Nikiasz to naprawdę pokazał jak powinno się walczyć Smile. Cierpienie Ajkylosa przypomniała mi trochę scenę śmierci Hektora z mitologii Smile. Nie wiem, czy to skojarzenie okazuje się trafne, lecz obaj Panowie cierpieli bardzo odważnie, nie zrażając się cielesną katorgą...
Według mnie dzieło bardzo porządne Smile

Konto usunięte

(07-12-2009, 14:36)Metatron napisał(a): [ -> ]Lekki wiatr dawał niewielkie poczucie orzeźwienia delikatnie muskając spocone ciało.

Ja bym przed "delikatnie" przecinek postawiła.

(07-12-2009, 14:36)Metatron napisał(a): [ -> ]Zarówno po jego prawej, jak i po lewej stronie rozciągała się ludzka ściana najeżona włóczniami.

Przecinek po "stronie"


(07-12-2009, 14:36)Metatron napisał(a): [ -> ]Następne szeregi ustawiły włócznie pod coraz większym kątem, uzyskując coś na kształt jeża.

Tak się zastanawiam, może się mylę, ale dla mnie "coraz", nie pasuje. Funkcjonowałoby, w moim mniemaniu, w chwili, gdybyś napisał, "ustawiały". Hmmm... Nie bardzo jest czym to zastąpić...

(07-12-2009, 14:36)Metatron napisał(a): [ -> ]to peltaści zaczęli miotać swe oszczepy na nie spodziewających się niczego agresorów.

Niespodziewających ;]


(07-12-2009, 14:36)Metatron napisał(a): [ -> ]gdzię Zbroja się wgniotła.

Gdzie Tongue


(07-12-2009, 14:36)Metatron napisał(a): [ -> ]Jego przyboczni wynieśli go kaszląceg krwią z pola bitwy.

kaszlącego :]

(07-12-2009, 14:36)Metatron napisał(a): [ -> ]Nikiasz rzucił się z wściekłością na olbrzyma zadając cios za ciosem,

Postawiłabym jednak przecinek przed "zadając", ale zrobisz, jak uważasz Tongue

(07-12-2009, 14:36)Metatron napisał(a): [ -> ]wyprowadzanych przez polemarchę przybocznej mory Ajkylosa,

A nie "polemarcha" ? Niet. To jest odmiana słowa polemarcha.

(07-12-2009, 14:36)Metatron napisał(a): [ -> ]Nikiasz zauważywszy, że przeciwnik porusza się coraz wolniej wykonał unik przed potężnym ale wolnym pchnięciem,

Zboczenie zboczeniem, ale uważam, że po "wolniej", też przecinek Tongue

(07-12-2009, 14:36)Metatron napisał(a): [ -> ]klinga miecza nie uszkodziła ciała i narządów wewnętrznych. Niestety jedno ze złamanych żeber przebiło płuco powodując krwotok wewnętrzny.

"wewnętrznych" i "wewnętrzny"... Tu również jest to konieczne, bo obu terminów nie da się zastąpić.

(07-12-2009, 14:36)Metatron napisał(a): [ -> ]Upływ krwi, który bardzo osłabił Ajkylosa, no i jeszcze trudności w oddychaniu przyczyniły się do długiej utraty przytomności.
Przygnębiony Grek rozejrzał się dookoła.

Dziwnie nie pasuje mi to "no i". Przed "przyczyniły", dałabym przecinek.


Nie wiem Met, ale dla mnie dziwnie puste. Fakt, podobało mi się, postawione przez Ciebie pytanie o sens walki. Mądre i prawdziwe.

Napisane jest dobrze, lekko, bez większych błędów.

Nie wiem dlaczego, ale jednak podchodzę do tekstu neutralnie Tongue
Odświeżam Smile

I dziękuję za komentarze Smile