Via Appia - Forum

Pełna wersja: Przygody w kanałach
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Od kilku dni padało i nie zapowiadało się, by deszcz miał ustać. Stolica Imperium pełna była ludzi, spacerujących z parasolami. Wszędzie dokoła panowała szara i ponura atmosfera. Właśnie w ten mokry i zimny czas, otrzymałem swe pierwsze zadanie. Miałem dowiedzieć się wszystkiego, co się da, o nowo powstałej strukturze przestępczej, działającej na terenie doków. Ot – prosta robótka – mogłoby się wydawać. Niewielki, osiedlowy gang.
Przemierzałem ciasne uliczki doków, otulając się swym płaszczem. W końcu wyszedłem na główny plac tej części miasta. Po mojej lewej stronie stał budynek, będący sklepem spożywczo-monopolowym (o czym oznajmiała zardzewiała, blaszana tabliczka). Po mej prawej stronie znajdował się bar rybny, skąd dochodziły pijańskie śpiewy marynarzy. W samym centrum placu była fontanna, przy której leżał pijany krasnolud, który wyraźnie nie baczył na deszcz. Przy samym końcu placu, nieopodal plaży, którą stąd było wyraźnie już widać, stała gospoda Pod Gwarkiem. Speluna jakich mało, ale jak na tą część miasta – wykwintny lokal. Na plaży widziałem sporo łodzi, przy których krzątali się marynarze. Właściwie nie wiedząc od czego zacząć, postanowiłem wpakować się w jakieś tarapaty. Znany był nam dobrze Gang Czarnego Smoka, który rezydował Pod Gwarkiem. Domyślałem się że Czarnym Smokom nie było na rękę mieć rywala na dzielnicy. Ruszyłem więc w stronę gospody. Minąłem bar rybny, następnie fontannę i wtem spostrzegłem coś kątem oka. Coś zupełnie niepokojącego – jakiś kudłaty, ciemny kształt mignął mi przed oczami, gdzieś tam daleko, w północnej części doków, gdzie znajdowały się bloki mieszkalne. Bez chwili wahania, ruszyłem w tamtym kierunku. Na wszelki wypadek założyłem na swe oczy okulary astralne, aby wyraźnie widzieć wszystkie nadprzyrodzone zjawiska. Wkroczyłem w ciemną uliczkę i tam, pomiędzy śmietnikami dostrzegłem wielkiego, dwumetrowego wilkołaka. Na moje nieszczęście, także i on dostrzegł mnie. Chyba nie był zachwycony tym spotkaniem.
- Ty mieć przesrane – oznajmił stwór
Nie zastanawiałem się długo, nim obróciłem się na pięcie i począłem uciekać. Ponieważ było pewne, że wilkołak jest dużo szybszy – na wszelki wypadek rzuciłem na siebie zaklęcie szybkości. Nim stwór zorientował się co jest grane, obiegłem go dookoła i wepchnąłem silnym kopnięciem z rozpędu z powrotem do kanału. Następnie, używając zaklęcia siły, przywaliłem właz kanalizacyjny śmietnikiem.
- To powinno załatwić sprawę….
Skąd u diabła wziął się tu wilkołak ? Pytałem sam siebie. Przecież imigracja jest nielegalna w Imperium. No tak…. Kto powiedział, że przybył tu legalnie ? Po co inaczej ukrywałby się w kanałach.

Opuściwszy ciemną uliczkę, dostałem się w końcu do gospody Pod Gwarkiem. Wewnątrz panowała nieprzyjemna atmosfera – było tu ciasno, gorąco i bardzo tłoczno. Mnóstwo marynarzy i innych szemranych, podejrzanych osobistości siedziało przy stolikach, a nawet przy ladzie. Dokoła słychać było głośny śmiech, rozmowy i muzykę. Nie śmierdziało tu co prawda rybami, ale dało się wyczuć wyraźny zapach gorzały. Na pierwszy rzut oka rozpoznałem bandytów z Czarnego Smoka. Było to trzech rosłych młodzieńców, ubranych od stóp do głów w czerń. Właściwie mógłbym ich przyskrzynić – na pewno coś by się na nich znalazło – postanowiłem jednak zadziałać inaczej. Wtem, tuż za moimi plecami usłyszałem koszmarny, skrzekliwy głos.
- GRAAAA !!! Wypuśćcie mnie ! – wrzeszczał przepiękny, czarny ptak zamknięty w klatce, stojącej tuż za mną, na powierzchni lady.
- Bogowie…. Przecież to najprawdziwszy w świecie magiczny gwarek ! – pomyślałem głośno. Niestety, w Imperium zupełnie legalne było trzymanie takich zwierząt w zupełnie niewłaściwych ku temu warunkach. Postanowiłem jednak w jakiś sposób uwolnić to biedne stworzenie. Tylko jak ? Zastanawiałem się. Przecież nie mogłem na siebie zwracać uwagi. Siadłem więc przy jednym ze stolików, zamówiłem gorzałę i począłem myśleć. No i – masz babo placek – przysiadł się do mnie rosły, łysy jegomość z wąsem.
- Te, dupowaty – czego tu szukasz ? – rzekł tonem, który nie sugerował iż ów łysoń chce się zaprzyjaźnić.
- Nie szukam kłopotów…. – oznajmiłem chłodno
- No to właśnie je znalazłeś – odparł łysy
Nim rozbił mi kufel na głowie, rzuciłem na niego zaklęcie ogłupienia. Bezmyślnie roztrzaskał butelkę gorzały na swoim własnym łbie i upadł na ziemię. To był poważny błąd, teraz cała sala gapiła się na mnie, z niedowierzaniem obserwując moją osobę.
- Eeee…… chyba był mocno pijany ? – rzekłem pytającym tonem, jakbym chciał sam siebie zapytać czemu jestem tak głupio nieostrożny
- Brudny Zyzik nigdy jeszcze nie był pijany – rzekł ktoś nieśmiało – on ma zbyt twardą głowę…..
Tymczasem Brudny Zyzik począł zbierać się z podłogi, jęcząc i trzymając się za swój zakrwawiony łeb.
- To może ja już pójdę – rzekłem nieśmiało , po czym skierowałem się do wyjścia.
- Dokąd się wybierasz, glino ? – rzekł jeden z młodzików, ubranych na czarno, siedzących w końcu Sali
Ktoś zaryglował drzwi i nim się spostrzegłem, rzuciło się na mnie pięciu osiłków. Nie miałem szans na ucieczkę.

Obity i obolały, przebudziłem się w ciemnym pomieszczeniu. Niestety – związany i zakneblowany. Wysilając się, rzuciłem zaklęcie widzenia w ciemności. Spostrzegłem obok siebie kilka szkieletów.
- No to fajnie - pomyślałem
Wtem dało się słyszeć jakieś głosy, z pomieszczenia obok, znajdującego się za drewnianymi drzwiami bez klamki. Rzuciwszy zaklęcie mocnego słuchu, począłem przysłuchiwać się, co też tam usłyszę.
- Ty idioto ! mówiłam ci, że masz nie tykać gliniarzy – mówił żeński, suchy głos – teraz przyjdą go szukać i rozkurwią nas w trzy dupy
- Co miałem zrobić ? Puścić go wolno ? - odparł jakiś mężczyzna
- Dokładnie tak – rzekła kobieta – teraz nieźle się napocimy, żeby to wszystko odkręcić, o ile w ogóle się to uda.
Czyżby przeceniali możliwości imperialnej policji magów ? Pomyślałem sobie, że pewnie tak. Teraz jednak musiałem zastanowić się, jak się stąd wydostać. Tymczasem rozmowa trwała.
- Nie dość mamy kłopotów z tymi nowymi ? – wyszeptała kobieta – paserzy nie chcą naszych towarów, bo od nich mają tańsze. Na dodatek te przeklęte wilkołaki – zarżnęły już czworo naszych ludzi.
Bingo ! pomyślałem. Tylko co mi to da, jak pewnie mnie zaraz przyjdą zabić. Zastanawiałem się, dlaczego właściwie jeszcze mnie nie zabili. Wtem uzyskałem odpowiedź
- Idź go szybko przepytaj, a potem poderżnij mu gardło…. – rzekła kobieta
Drzwi uchyliły się po chwili. Prędko użyłem telekinezy i zatrzasnąłem je za mężczyzną, który wszedł do środka. Wytrąciłem mu sztylet z dłoni, przy pomocy siły swego umysłu, po czym rzucając zaklęcie śliskości, wyślizgnąłem się z liny. Nim mężczyzna zorientował się co się dzieje, trzymałem już sztylet przy jego szyi.
- Haha ! – zaśmiałem się, dumny z tej sprawnej akcji
- Aaa… - jęczał mężczyzna
- Pomożesz mi stąd wyjść – wyszeptałem – ale będziesz cicho jak trusia – dodałem po chwili
- Dobrze…. – odrzekł mężczyzna
- Miałeś być cicho jak trusia… ale przynajmniej się ze mną zgadzasz – rzekłem radośnie
Przyjrzałem mu się uważnie, po czym rzuciłem zaklęcie kradzieży twarzy. Prosta iluzja, która sprawiła, że teraz wyglądałem zupełnie jak on.
- A teraz rozbieraj się…. – rzekłem szeptem
Mężczyzna rozebrał się, a ja przybrałem jego odzienie. Umoczywszy sztylet w krwi z jego ramienia, wyszedłem z pomieszczenia.
- Nie chciał gadać – powiedziałem krótko
- Co jest z twoim głosem ? – zapytała nieufnie kobieta
A niech to ! Zapomniałem skopiować jego głos.
- Patrz tam, Pinokio ! – krzyknąłem
Niestety, kobieta nie dała się nabrać. Wyciągnęła na prędce sztylet i rzuciła się w moją stronę. Obaliłem ją dynamicznym kopnięciem, po czym rzuciłem nań zaklęcie unieruchomienia. Wyjąłem klucze z jej kieszeni i ruszyłem po schodach na górę.
Wyszedłem z piwnicy i znalazłem się na zapleczu gospody Pod Gwarkiem. Nim ktokolwiek spostrzegł co się dzieje, rzuciłem na siebie zaklęcie szybkości, pognałem przed siebie do wyjścia z gospody, chwytając pod pachę klatkę z magicznym gwarkiem. Wezwawszy telepatycznie posiłki – w celu zgarnięcia przedstawicieli Czarnego Smoka, schowałem klatkę z gwarkiem w niewidzialną kieszeń.
Teraz trzeba było tylko przedostać się do kanału. Wiedziałem już bowiem, że wilkołaki mają coś wspólnego z nowym gangiem. Nie wahając się długo, udałem się w głąb tej samej uliczki gdzie wcześniej spotkałem wilkołaka.
Tym razem było tu wszystko wyraźnie widać, gdyż właśnie zaczęło świecić słońce w zenicie. Wywalony śmietnik i otwarty właz do kanału. Kratka ściekowa wbita z impetem w mur jednego z budynków. Oj ktoś się wyraźnie wkurzył – pomyślałem sobie, po czym wskoczyłem do śmierdzącego gównem kanału.
Rzuciwszy zaklęcie widzenia w ciemnościach, ruszyłem przed siebie, poprzez ciemny korytarz, którym płynęła niezbyt czysta, brązowa woda.
Długo przyszło mi iść korytarzem, nim trafiłem na pierwszy trop. Dość wyraźny był to trop – rozszarpane i pogryzione, gnijące zwłoki kogoś, kto kiedyś był ubrany w czerń, teraz zaś pokryty był czarnym łachmanem umazanym gównem.
- No…. Ładnie…. – pomyślałem
Nim się spostrzegłem, usłyszałem za sobą głośne warczenie. Rzuciłem na siebie szybko czar niewidzialności i pognałem przed siebie, znikając z oczu wilkołaka, skręcając w lewo na skrzyżowaniu rur. Nie pomyślałem niestety, że wilkołaki mają niesamowity węch. Bestia bez problemu dogoniła mnie i zagoniła w ślepy zaułek.
Musiałem użyć siły. Rzuciłem zaklęcie ognistego pocisku. Wilkołak upadł na ziemię, uderzony lśniącym potokiem ognia. Nie miał zamiaru się poddać, podniósł się, otrzepał osmalone futro i ruszył dalej w moją stronę.
Tym razem rzuciłem na niego zaklęcie ogłupienia. Sława Bogom ! Zadziałało. Zaczął tańczyć jak błazen, po czym rzucił się do wody i zaczął napełniać swój pysk fekaliami.
- Masz za swoje, potworze – rzekłem – po czym rzuciłem się do ucieczki
Bestia ocknęła się nader szybko, gdyż gnała za mną dziesięć razy bardziej wściekła niż przed chwilą.
- Kurwa ! czuję smak gówna ! – darł się potwór
Rzuciłem na niego zaklęcie śliskości i po chwili wpadł znowu do wody, cały utaplany w odchodach. Podniósł się dynamicznie i rzucił na mnie, zamachując pazurami. Rzuciłem na prędce zaklęcie osłabienia zmysłów, na wilkołaka i tamując uciekającą z zadrapania na mym ciele krew, zniknąłem za załomem jednego z korytarzy. Biegnąc przed siebie, nagle wpadłem do dużego pomieszczenia, pełnego rur. Tam spostrzegłem niesamowity widok. Najzwyklej w świecie, bandyci z nowego gangu urządzili sobie tutaj bazę ! Bingo ! Mam was skurwysyny ! Myślałem sobie, uśmiechając się jakby sam do siebie.
Przede mną znajdował się szereg skrzyń, niektóre z nich były otwarte, zaś w środku znajdowały się towary pochodzące najpewniej z kradzieży. Teraz trzeba było tylko przyczaić się tutaj. No – i pozbyć wilkołaka – pomyślałem, gdy do pomieszczenia wpadła bestia.
- Ja zabić ty ! – krzyczał stwór
Rzuciłem na niego czar uśpienia. Niestety, nie zadziałał i wilkołak obalił mnie na ziemię jednym potężnym ciosem.
No to już po mnie – pomyślałem sobie – gdy nagle, do pomieszczenia wpadło kilku moich kolegów po fachu.

Odzyskałem przytomność już w białym łożu, wewnątrz kamiennych murów, obok drewnianego stolika. To był mój pokój ! Jeszcze tego dnia odebrałem serdeczne gratulacje od moich przełożonych. Dzięki mnie rozbito nie tylko komórkę Czarnego Smoka, ale i bazę nowego, niebezpiecznego gangu, który posługiwał się w swych występkach wilkołakami.
Wieczorem zaś spędzałem miło czas, na grze w szachy, z mym nowym przyjacielem – gadającym gwarkiem.
Musiałem użyć siły. Rzuciłem zaklęcie ognistego pocisku.
Rozwaliło mnie Smile.
Ale od początku do końca: Początek mi cholernie przypomniał pewną misję w grze komputerowej RPG Drakensang. Przekleństw w opowiadaniach nie lubię, ale tutaj podkreślały one magię fantasy, że tak powiem (tfu, napiszę!).
Moim zdaniem tekst był bardzo dobry, co prawda trochę anarchiczny, wszystko tak szybko się dzieje jak w mojej Miłości w butelce.
No i jeszcze nie lubię w opowiadaniach fantasy magów, którzy po prostu mają niezwyciężoną moc. Przecież ten mag z łatwością by zrobił to wszystko, gdyby nie jego autor, który co prawda dobrze zrobił, bo jaki byłby mag z czarodzieja, który nie umie czarować, prawda?

Ale pomimo tego stwierdzam, iż piszesz bardzo ładnie (lepiej ode mnie Angry) oraz życzę ci (a także sobie Smile) sukcesu w pisaniu.

Pozdrawiam,
Lantus WBT (Wiecznie Bez Talentu)
Witaj. Zajrzałem do Twojego opowiadania, i to błędy, które wyłapałem.

(04-10-2010, 00:16)Slavjan napisał(a): [ -> ]przy której leżał pijany krasnolud, który wyraźnie nie baczył na deszcz
Za dużo tych 'który'. Zamiast tego, spróbuj w ten sposób:
przy której leżał pijany krasnolud, a deszcz nie robił na nim żadnego wrażenia

(04-10-2010, 00:16)Slavjan napisał(a): [ -> ]Coś zupełnie niepokojącego – jakiś kudłaty, ciemny kształt mignął mi przed oczami, gdzieś tam daleko, w północnej części doków, gdzie znajdowały się bloki mieszkalne
Spróbuj to jakoś przekszałcić. Tongue

(04-10-2010, 00:16)Slavjan napisał(a): [ -> ]Bez chwili wahania, ruszyłem w tamtym kierunku
Wydaje mi się, że ten przecinek jest zbędny, aczkolwiek nie jestem pewien. Big Grin

(04-10-2010, 00:16)Slavjan napisał(a): [ -> ]- Ty mieć przesrane – oznajmił stwór.
Zabrakło kropki na końcu.

(04-10-2010, 00:16)Slavjan napisał(a): [ -> ]Nie zastanawiałem się długo, nim obróciłem się na pięcie i począłem uciekać. Ponieważ było pewne, że wilkołak jest dużo szybszy – na wszelki wypadek rzuciłem na siebie zaklęcie szybkości. Nim stwór zorientował się co jest grane, obiegłem go dookoła i wepchnąłem silnym kopnięciem z rozpędu z powrotem do kanału.
Trochę zagmatwane, no i powtórzenia.

(04-10-2010, 00:16)Slavjan napisał(a): [ -> ]- Bogowie…. Przecież to najprawdziwszy w świecie magiczny gwarek ! – pomyślałem głośno
Myśli, nawet jak są wypowiadane głośno, nie zapisujemy od myślnika. Możesz to przekształcić, że powiedziałem, a nie pomyślałem

(04-10-2010, 00:16)Slavjan napisał(a): [ -> ]- Te, dupowaty – czego tu szukasz ? – rzekł tonem, który nie sugerował iż ów łysoń chce się zaprzyjaźnić.

Aż trzy myślniki? Postaw zamiast drugiego myślnika przecinek, powinno brzmieć lepiej.

(04-10-2010, 00:16)Slavjan napisał(a): [ -> ]rzekł tonem, który nie sugerował (,) iż ów łysoń chce się zaprzyjaźnić.
Zabrakło przecinka Big Grin

(04-10-2010, 00:16)Slavjan napisał(a): [ -> ]Tymczasem Brudny Zyzik począł zbierać się z podłogi, jęcząc i trzymając się za swój zakrwawiony łeb.

(04-10-2010, 00:16)Slavjan napisał(a): [ -> ]Wtem dało się słyszeć jakieś głosy, z pomieszczenia obok, znajdującego się za drewnianymi drzwiami bez klamki.
Przecinek jest zbędny, tym razem na pewno. Big Grin

(04-10-2010, 00:16)Slavjan napisał(a): [ -> ]Teraz jednak musiałem zastanowić się, jak się stąd wydostać.

(04-10-2010, 00:16)Slavjan napisał(a): [ -> ]Nie wahając się długo, udałem się w głąb tej samej uliczki gdzie wcześniej spotkałem wilkołaka.

(04-10-2010, 00:16)Slavjan napisał(a): [ -> ]Oj (,) ktoś się wyraźnie wkurzył

(04-10-2010, 00:16)Slavjan napisał(a): [ -> ]nim trafiłem na pierwszy trop. Dość wyraźny był to trop

(04-10-2010, 00:16)Slavjan napisał(a): [ -> ]- No…. Ładnie…. – pomyślałem
Jak już wcześniej wspomniałem, nie zapisujemy myśli bohaterów o myślnika.

(04-10-2010, 00:16)Slavjan napisał(a): [ -> ]- Masz za swoje, potworze – rzekłem – po czym rzuciłem się do ucieczki
Zamiast myślnika powinien być przecinek. Dość dużo błędów takiego typu zauważyłem u Ciebie w opowiadaniu. Pamiętaj, nie może być zgromadzenia myślników w dialogu. Tongue W zupełności wystarczą dwa.

(04-10-2010, 00:16)Slavjan napisał(a): [ -> ]- Kurwa ! czuję smak gówna ! – darł się potwór
Czuję z dużej litery.

Komentarz

Powiem na samym początku, że Twoje opowiadanie jest specyficzne. Okej, główny bohater dostał zlecenie rozbicia tego gangu, a wieczorem już spokojnie sobie gra w szachy. Takie śledztwo powinno trwać raczej miesiącami, jeżeli nie latami, gdyż mówimy o dobrze zorganizowanej grupie przestępczej. Główny bohater - i tu mam dużo zastrzeżeń - jest przepakowany, ale nie umie tego wykorzystać. Posiada tyle tych rodzajów czarów, że tego wilkołaka mógłby zmiażdżyć jednym mrugnięciem, a tym czasem bawi się z nim w zapasy. I co? I doszedł do tej szajki - jakby nie patrząc, przez przypadek - i już jest bohaterem? Rozumiem, gdyby wyrżnął wszystkich wkoło, a jego talenty magiczne na to pozwalają. No ale nie może już otrzymywać braw za dojście do grupy przestępców. Dialogi nie są najgorsze, tylko to, co mnie raziło w oczy, to stawianie spacji pomiędzy słowem, a jakimś znakiem. A niech to !, a powinno być A niech to!

Interpunkcja - w niektórych zdaiach wrzucasz przecinki jak oszalały, a w niektórych ich brakuje. Spróbuj to przeredagować. I w dużej ilości zdań brakowało kropki na końcu.
Ogółem mówiąc, masz jakiś pomysł, ale czegoś w tym brak. I pamiętaj o tym, że narracja pierwszoosobowa jest trudna, bo przecież bohater nie może wiedzieć wszystkiego. Natomiast w narracji trzecioosobowej narrator wie wszystko, co się dzieje.

Trochę zagmatwałem mój komentarz, ale mam nadzieję, że zrozumiesz. Big Grin Nie zniechęcaj się i pisz dalej.

Pozdrawiam, InFlames! Tongue

P.S
Zapomiałem Ci polecić, a zatem:
http://www.inkaustus.pl/showthread.php?tid=765 Polecam!
Slavjan napisał(a):Po mojej lewej stronie stał budynek, będący sklepem spożywczo-monopolowym (o czym oznajmiała zardzewiała, blaszana tabliczka).
Nie „o czym oznajmiała” a „co oznajmiała”.

Slavjan napisał(a):Domyślałem się że Czarnym Smokom nie było na rękę mieć rywala na dzielnicy.
Takie oczywistości mógłbyś sobie darować Tongue

Slavjan napisał(a):Mnóstwo marynarzy i innych szemranych, podejrzanych osobistości siedziało przy stolikach, a nawet przy ladzie.
Z tego wynika, że KAŻDY marynarz jest „szemraną osobistością” Tongue

Slavjan napisał(a):...teraz przyjdą go szukać i rozkurwią nas w trzy dupy
Jaki efekt chciałeś osiągnąć, stosując takie wypowiedzi? Rozumiem, czasem wulgaryzm działa na korzyść wypowiedzi bohatera, ale w tym wypadku jest nadużyty.

Slavjan napisał(a):- Haha ! – zaśmiałem się, dumny z tej sprawnej akcji
- Aaa… - jęczał mężczyzna
No zlituj się...”Haha” to nie wypowiedź... a zresztą, nie będę się silił na tłumaczenie, dlaczego nie powinno się w ten sposób pisać, po prostu przeczytaj to na głos i zastanów się, jak to brzmi Wink

Slavjan napisał(a):Podniósł się dynamicznie i rzucił na mnie, zamachując pazurami.
Wymachując.

Niestety mógłbym wymienić wiele powodów tego, że opowiadanie mi się nie podobało. Może powiem o tych najważniejszych:
Styl jest na poziomie podstawówki... Początek brzmi jak zeznanie świadka przed Anną Marią Wesołowską – nie dość, że jak zeznanie sądowe, to jeszcze okropnie sztucznie. Praktycznie żadnych budujących klimat i działających na wyobraźnię opisów. Szedłem tu i tu, widziałem to i to, mijałem tamto, po prawej było to, po lewej tamto. Sztywno.
Denerwowało mnie to ciągłe rzucanie zaklęć. Ciągle postarzało się „rzuciłem zaklęcie takie a takie”.
Co to w ogóle za bohater, który na wszystko ma odpowiedni czar, któremu wszystko się udaje? Na przeżyciach takiego bohatera nie da się zbudować ciekawej fabuły. Bohater musi wpadać w tarapaty tak, aby było o czym napisać a nie załatwić sprawę zdaniem „rzuciłem zaklęcie”.

Musisz ćwiczyć warsztat. Czytaj książki, analizuj teksty zawodowców pod kątem stylu, sposobu prowadzenia akcji itp. Nie kopiuj ich, ale bierz przykład, szukaj ciekawych rozwiązań, które mógłbyś zastosować. To naprawdę bardzo pomaga. Poza tym staraj się urozmaicać narrację bo podajesz często suche fakty w tylu „po prawej było to, po lewej tamto”. Trochę finezji! Wink

Pozdrawiam i życzę powodzenia w rozwijaniu umiejętności Wink
Dis
Witam ponownie :-) Dziękuję serdecznie za komentarze. Postaram się popracować nad interpunkcją i powtórzeniami. Jeśli chodzi o postać głównego bohatera - miał on być potężny, lecz dość ciamajdowaty - założenie było takie, że pomimo swej mocy, przez głupotę będzie wpadał w tarapaty. Chyba nie do końca mi się to udało.

surfaceofthesun

Ja tu od wyłapywania błędów nie jestem, poprzednicy ładnie Cię wypunktowali.
Jak dla mnie - trochę toporne i akcja dzieje się zbyt szybko. Rach-ciach i już kogoś znalazł, rach-ciach już koniec i rozmyśla nad szachami.
Sorry, ale taką grupę to by przedszkolaki rozszyfrowały. Tym niemniej uważam, że gdyby to dopracować to wyszłoby coś fajnego, a i pomysł na bohatera jakiś tam jest - planujesz jeszcze z nim coś spłodzić?
Tak, piszę cały cykl opowiadań o tym gościu, także o innych bohaterach. Mam rozbudowany świat spisany na papierze, który mam zamiar stopniowo przedstawiać w każdym opowiadaniu. Świat pisałem do mojego autorskiego systemu RPG. Generalnie więcej czasu poświęciłem wymyślaniu miejsc, potworów itp itd. niż pisaniu samej fabuły. Myślę też, żeby napisać cykl opowiadań o badaczu, który przybył z innego wymiaru, w celu spisania wszelkich informacji o tym świecie :-) Zobaczymy co z tego wyjdzie. Nie mam niestety zbyt wiele doświadczenia - piszę tak pełną parą dopiero od niedawna. Od przeszło 12 lat gram w RPG, prowadzę sesje i układam przygody, ale to co innego niż pisanie opowiadań czy książek. Początki (jak widać) bywają trudne.
Drogi Slavjanie, po pierwsze witam tak aktywną twórczo osobę Smile Co prawda, nie mam takiego samego podejścia (bo i środki przekazu różne), to rozumiem taką wolę kreacji (zarówno świat, RPG i pewnie wiele następnych) Smile Oczywiście trzymam za Twoje projekty kciuki i chętnie bliżej się z nimi zapoznam, kiedy zaczniesz je upubliczniać.

Co do opowiadania, błędy pokazali poprzednicy. Próbowałem coś wrzucić od siebie jednak powielałem tylko to co wskazane, zatem przejdę do uczuć po przeczytaniu. Opisałeś lekko swój świat w temacie powitalnym i z tego, co wiem Imperium jest najbardziej zaawansowana cywilizacyjnie. Sądzę jednak, że mimo ów zaawansowania wszystko rozgrywa się raczej w alternatywnych czasach przeszłych wobec naszych, prawda? Oczywiście wyprowadź mnie z błędu, jeżeli się mylę. Niemniej czytając już pierwszy akapit miałem posmak współczesności. Zwroty w styku "struktura przestępcza" nie budują klimatu średniowiecza, post-średniowiecza etc., tylko własnie współczesności.

Drugie zastrzeżenie to akcja - leci na łeb na szyję. Sam przyznałeś się, że piszesz od niedawna i jak najbardziej wierzę, że to może być powód. Nie jest to oczywiście przesadna tragedia, po prostu pędząca akcja nie zbuduje klimatu, który na początku opisujesz jako ponury i szary. Można go wskazać, jak to uczyniłeś, ale sam klimat ciężkiej, zatęchłej, ponurej atmosfery powinien bić do piszącego z samego opisu.

Trzecia sprawa to narracja pierwszoosobowa. Wbrew powszechnej opinii w pierwszej osobie pisze się ciężko. Właśnie budowa klimatu w pierwszej osobie jest trudną sztuką, gdyż mniejszą wagę w tej narracji przywiązuje się do opisów, a więcej poświęca się na stan psychiki bohatera. Fakt, jest to świetna metoda, ale bardzo trudna. Z mojej strony poleciłbym próbę opisania wszystkiego w sposób trzecioosobowy w tym przypadku. Bo narracja pierwszoosobowa wręcz genialnie wypadnie w przypadku opisania Twojego świata oczami podróżnika z innego wymiaru! Miałem niegdyś identyczny pomysł, tylko świat zacząłem sobie "przebudowywać" na bardziej dojrzały, a obecnie nieco brak mi czasu. Jednak staraj się opisać jak najwięcej bodźców, które oddziałują na bohatera z zaznaczeniem, że narrator w takim przypadku nie jest wszechwiedzący.

Czwarta rzecz, czysto kosmetyczna, polecam mały poradnik u nas na forum - http://www.inkaustus.pl/showthread.php?tid=145 (o pisaniu dialogów). Parę zasad, jak pisać dialogi. Po za tym w paru miejscach niepotrzebne spacje, za dużo kropek, bądź też brak. Ale to takie kosmetyczne sprawy. Smile

To co mi się podobało to bohater. Jak najbardziej podoba mi się pomysł ciamajdowatego "potężniaka" Smile Taki dobry, że aż mu nic nie wychodzi, może być bardzo ciekawym podejściem do tematu.

Wybacz, jeżeli w kilku momentach opisałem coś, o czym znakomicie wiesz, chciałem po prostu wyrazić się czysto. Smile Oczywiście nie zrażaj się do pisania, bo robisz to dobrze warsztatowo. Ot, jakieś tam mankamenty są, ale to się wyrobi z czasem (szczególnie czytając książki). Najciężej właśnie może iść budowa klimatu, zaciekawienie czytelnika już od samego początku, ale to też przyjdzie z czasem, byle byś pisał Wink
Ciekawe podejście, interesująca fabuła, ale szczególnie podoba mi się charakterystyka postaci Smile

Biedny wilkołak... szkoda, że nie mamy wszyscy tego samego języka.

Przepraszam za osobiste przemyślenia. To tylko wolna myśl - za chwilkę 'uleci z wiatrem' Smile
Pomysł bardzo mi się podoba tylko ta narracja...ugh...nie przepadam za pierwszoosobową. Trochę irytuje mnie ciągle powtarzany zwrot ,,rzuciłem na siebie zaklęcie..." byłoby lepiej gdybyś to czymś zastąpił. Całość czyta się lekko i przyjemnie chociaż mógłbyś dodać trochę więcej opisów. Dużym plusem dla ciebie jest to, że stworzyłeś własny świat. Zawsze dużo lepiej mi się czyta o czymś nowym, stworzonym przez autora aniżeli kiedy akcja jest umiejscowiona w realnym świecie. Czekam niecierpliwie na jakiś ciąg dalszy.
Nigdy nie grałem w gry RPG, z tego zaś z czym spotykam się tu na fantastyce, staż w ww nie pomaga w pisaniu, a nawet mocno przeszkadza. Z tego co wiem narracja w grze różni się znacznie od tej używanej w utworach epickich. Przede wszystkim ta w grze odznacza się bardzo dużą szczegółowością opisu, literacka zaś zawiera ich tylko tyle ile konieczne jest do zbudowania akcji.
Nie podobał mi się również totalnie powtarzany nader często zwrot "rzuciłem zaklęcie" takie a takie. Za dużo tego było.
W opowiadaniu zupełnie zabrakło klimatu, mroku, zagadki itd. w zasadzie w chwili gdy kolo kopnął tego wilkołaka w zadek, wszystko było już jasne.
Co pomogło by znacząco temu opowiadaniu. przede wszystkim zmiana stylu narracji, w dalszej kolejności jego wydłużenie, dodanie odrobiny tajemniczości i mroku. Wtedy może powstanie z tego strawna całość.
Pozdrawiam serdecznie.
Nawet fajnie się to czyta ^^ Choć takie trochę schematyczne, ale ciekawe.
Nawet ja zauważyłem te częste powtórzenia, chociaż przyznam szczerze, że nie przeszkadzały mi one bardzo.
Trochę ten mag zbyt potężny jak na mój gust. Mam wrażenie, że z przeciwnościami losu radzi sobie tak jakby było to podcieranie dupy papierem, a nie walka na śmierć i życie. Wysrał się i po sprawie.