Via Appia - Forum

Pełna wersja: Krawędź lustra - prolog
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jest to prolog do książki, nad którą pracuję. Nie jest zbyt długi, ale uznałam, że dłuższy być nie musi. Ikonka tematu to żuczek, bo jest śliczny <3 Może wygląda jak książka o tematyce wojennej, ale piszę ją w kierunku fantasy. Prolog jest bardzo "wojskowopodobny", więc wstawiam go tu, a nie do fantasy. Szczerze mówiąc to nie wiedziałam gdzie go dokładnie przyporządkować, więc z góry przepraszam, jeśli to zły wybór.

-----------------
Stukot ciężkich wojskowych butów, potocznie zwanych glanami, niósł się echem przez długi korytarz. Generał szedł szybkim krokiem w kierunku gabinetu przesłuchań, który gabinetem był tylko z nazwy. Mijał inne pomieszczenia przypominające więzienne cele. W nozdrza uderzał mocny odór stęchlizny. Generał zatkał nos. Cele ów były brudne, pełne fekalii i moczu, sczerniałej krwi, szczurzych odchodów, szczurów martwych, szczurów żywych, szczurów młodych i wszelkich innych formacji szczurów. W kilku leżały też szkielety ludzi, czasami żywi jegomościowie, którzy na widok idącego rzucali się na zardzewiałe kraty i chwytając je kurczowo krzyczeli albo wołali o pomoc. A on lustrował to wszystko niebieskimi oczyma.
- Za mało mi płacą... – burknął do siebie i zmarkotniał.
Wreszcie stanął przed drzwiami. Z wewnątrz dały się słyszeć stłumione odgłosy uderzeń, mniej więcej rytmicznych. Po każdym uderzeniu słychać było krzyk.
Krzyk osoby cierpiącej.
Przełamując wahanie, smutek, obrzydzenie oraz nienawiść do samego siebie, popchnął drzwi i wszedł do środka.
Jego oczom ukazał się niewielki pokój. Był niezwykle ponury, utrzymany w odcieniach szarości, głównie czerni. Nie było tu prawie żadnych mebli, z sufitu zwisała migająca żarówka. Na samym środku stało zwykłe drewniane krzesło, obok niego leżał niemiecki karabin schmeisser, jakaś średniej grubości lina, nóż i górna część munduru polskiego. W kącie rzucony był bat.
Zaraz za krzesłem stał wysoki mężczyzna. Jego krótkie i gładko ostrzyżone blond włosy przykrywała zmiętoszona rogatywka z orzełkiem polskim. W prawej ręce trzymał kij, którym prawdopodobnie chciał zamachnąć się na leżącego na ziemi chłopaka.
Leżący ów kurczowo zasłaniał się rękoma chcąc skryć się przed falą ciosów. Nie widać było jego twarzy. Był skurczony, klęczał.
Generał podszedł do bitego. Spojrzał na niego, po czym przerzucił wzrok na blondyna.
- I jak idzie? Powiedział coś?
- Prawie nic. Duka tylko o jakichś dokumentach w hangarze. Nie wiem, o co mu chodzi.
- Zapytam go, puść. Chłopcze, powiedz mi, gdzie trzymacie dokumenty odnośnie projektu „Lustro”?
- Das verstehe ich nicht!!
- Nie kłam.
- Dobrze, dobrze!! Są w hangarze! Hangarze!! Puśćcie mnie!
- No cóż, hangar... na świecie są miliardy hangarów. Nic nam to nie mówi, chłopcze.
- Ale nic więcej nie mogę powiedzieć. – Chłopak dopiero teraz odsłonił twarz, która pokryta była licznymi siniakami, krwiakami, lewe oko zaś przypominało krwawą kałużę. W tym drugim krył się żal i strach.
- Przykro mi, ale nie pozostawiasz wyboru. Co mamy w narzędziach, panie Besler?
- Bicz, sznurek, nóż, kij, no i schmeissera...
- Nie! Proszę! Ja powiem!
- Czekamy.
I powiedział. Głosem drżącym ze zdenerwowania. Wszyscy słuchali w skupieniu, Besler notował gorączkowo, co jakiś czas poprawiając sterczącą na głowie rogatywkę.
- Dobrze. Koniec przesłuchania. Zaprowadźcie jeńca do celi.
- Tak jest. – blondyn zasalutował, stuknął butami, po czym chwycił bitego za kołnierz i brutalnie wyprowadził z pokoju. Po drodze wcisnął generałowi w ręce notatki.
- Bardzo dobrze panie Besler, bardzo dobrze... – mruknął z zadowoleniem generał.
Przez korytarz niósł się echem dziwny dźwięk. Szuranie, potem odgłosy kolejno szarpaniny, krzyki, metaliczny brzęk i w końcu wystrzał. Płynął, sunął dopóty, dopóki nie przebrzmiał kaskadą uczuć i symfonią dźwięków w uszach przebywającego w celi jegomościa.
Notatki z hukiem opadły na podłogę.
Coś się skończyło tylko po to, żeby nowe mogło nadejść.
Niebieskooki zadrżał. Szybko otrząsnął się, podniósł notatki i skierował się do wyjścia.
----------
Poprawione. :3 Odnośnie szczurzej wyliczanki to miał być taki element humorystyczny. :V
Cytat:Stukot ciężkich wojskowych butów, potocznie zwanych glanami,
Wojskowe buty przywodzą mi na myśl opinacze a nie glany Smile

Cytat:W nozdrza uderzał ich mocny odór.
Hmm... Może "W nozdrza uderzał mocny odór stęchlizny." Z początku zaczęłam się zastanawiać jak pachną więzienne cele, ale może to moje "zboczenie"

Cytat:szczurzych odchodów, szczurów martwych, szczurów żywych, szczurów młodych i wszelkich innych formacji szczurów.

A nie można po prostu "szczurów martwych i żywych oraz ich odchodów"? Nie wiem, ale jakoś nie spodobała mi się ta wyliczanka.


Cytat:W kilku leżały też szkielety ludzi, czasami żywi,
Wygląda to jakby szkielety były żywe...

Cytat:Jego krótkie i gładko ostrzyżone blond włosy
Gładkie włosy? Big Grin Nie umiem sobie tego wyobrazić Tongue

Cytat:- Dobra dobra! Są w hangarze! Hangarze!! Puśćcie mnie!
To "Dobra dobra" jakieś mało dramatyczne i mało wiarygodne. Może "Dobrze! Dobrze!"?

To tyle z "błądków", które wypatrzyłam. Co do samej treści, to mało tego... Mogłaś wlepić razem z pierwszym rozdziałem Wink Ale kolejną część przeczytam chętnie.
Kate Sayuki napisał(a):Ikonka tematu to żuczek, bo jest śliczny <3
Trzymajcie mnie... Tongue

Kate Sayuki napisał(a):Stukot ciężkich wojskowych butów, potocznie zwanych glanami, ...
Zu ma rację. Wojskowe buty to nie glany.

Kate Sayuki napisał(a):Cele ów były brudne, pełne fekalii i moczu, sczerniałej krwi,...
Nie „ów” a „owe” jeśli już. Zresztą w ogóle bym się tego słowa pozbył. Poza tym nie „fekalii” tylko „fekaliów”.

Kate Sayuki napisał(a):W kilku leżały też szkielety ludzi, czasami żywi jegomościowie, którzy na widok idącego rzucali się na zardzewiałe kraty i chwytając je kurczowo krzyczeli albo wołali o pomoc.
Jegomościowie? W tym kontekście to średnio pasujące określenie Tongue
Umieram z ciekawości, jaka jest różnica między krzyczeniem a wołaniem Tongue Radziłbym przekształcić końcówkę zdania tak, aby nie była dwuznaczna (na upartego można uznać, że jest napisane „kurczowo krzyczeli” Tongue ).

Kate Sayuki napisał(a):W kącie rzucony był bat.
Zamieniłbym „rzucony był” na „leżał”.

Kate Sayuki napisał(a):Chłopcze, powiedz mi, gdzie trzymacie dokumenty odnośnie projektu „Lustro”?
„Dokumenty odnośnie”...hm, hm...średnio poprawnie Tongue Zamieniłbym na „dokumenty dotyczące projektu” albo coś w tym stylu.

Kate Sayuki napisał(a):- Das verstehe ich nicht!!
- Nie kłam.
- Dobrze, dobrze!! Są w hangarze! Hangarze!! Puśćcie mnie!
To brzmi bardzo sztucznie. No bo kto normalny się wysypuje na przesłuchaniu, kiedy tylko usłyszy „Nie kłam”? ;P

Kate Sayuki napisał(a):Co mamy w narzędziach, panie Besler?
Bardzie po polsku byłoby „Jakie mamy narzędzia”.

Trochę to zbyt krótkie, żeby oceniać fabułę. Tym bardziej, że, jak mówisz, całość pójdzie w inny klimat, niżby się zdawało po przeczytaniu prologu. Pozwól więc, że na temat fabuły wypowiem się jak ona już tu będzie Tongue

łyżeczka

Niewiele tego, by ocenić pod względem treści. Chętnie przeczytam, jak będzie więcej. Jednak już po tym fragmencie, radziłabym popracować nad dialogami, bo te nie są zbyt przekonujące; mało naturalne.
Glany nie są, i nigdy nie były, wojskowymi butami. Jeśli chodzi o najbardziej popularne (a domyślam się, że to wojsko polskie), to są to "Gromy". Natomiast ja wyrzuciłbym to w ogóle...teraz każdy żołnierz ma możliwość indywidualnego doboru butów.

Wszystko co istotne zostało już powiedziane. Mnie zastanawia inna rzecz. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego kusi was szarżowanie na rzecz, przynajmniej na tym etapie, niemożliwą - pisanie książki. Nieźle brzmi, ale zważywszy na fakt, iż w samym prologu (który, o ironio, liczy sobie 1str A4!), jest tyle błędów, że aż strach myśleć o dalszej części...

Proponuję opowiadania, nowelki...po cóż brać się od razu za pisanie książki. Podobne ambicje skończyły się u mnie pod koniec podstawówki - a wtedy również pisać chciałem fantastykę (i pochodne).
Zawsze istnieje możliwość, że przez etap opowiadań tudzież nowel już przeszła i zapragnęła stworzyć coś bardziej ambitnego. A nawet jeśli, to ten etap chyba był bardzo, ale to bardzo krótki, bo patrząc na ten prolog odnoszę wrażenie, że styl Kate jest trochę niedorobiony, a błędy za bardzo ją lubią.
Z własnego doświadczenia wiem, że droga od krótkich opowiadaniań do napisania książki jest długa. Mnie samej zajęło to prawie dziesięć lat.
Czasem ta droga nigdy się nie kończy. Znam masę osób, które chciały napisać książkę (dumnie brzmi, nieprawdaż?) - i z doświadczenia wiem, iż ambitne projekty przeważnie kończyły się na kilku rozdziałach (co najśmieszniejsze - wszystkie pozostałe rozdziały były już dokładnie zaplanowane. Nie wspominam o myślach krążących wokół tematu publikacja/wydawca).

Zresztą, z całym oczywiście szacunkiem dla wszystkich użytkowników - nie jest dobrą oznaką publikowanie prologów/rozdziałów książki nad którą się pracuje, na forum internetowym...wygląda to co najwyżej...amatorsko?

Powtórzę radę, którą słyszał chyba niejeden chcący pisać książki - spróbuj zacząć od napisania bajki dla dzieci. Jeśli Ci ona wyjdzie, i jeśli będzie dobra - wtedy pomyśl o czymś poważniejszym.

Pozdrawiam,
Diogenes.

Konto usunięte

Cytat:Leżący ów kurczowo zasłaniał się rękoma chcąc skryć się przed falą ciosów. Nie widać było jego twarzy. Był skurczony, klęczał.

To leżał, klęczał? Poza tym najpierw "kurczowo", potem "skurczony". Fuj. Okropne 3 zdania.

Cytat:siniakami, krwiakami, lewe oko zaś przypominało krwawą kałużę.

siniaki to krwiaki Big Grin poza tym nie pasuje "krwiakami" a potem "krwawą"


Większość błędów, które wytknęli Ci Ero i Dis zostały niepoprawione... Z tego co zauważyłam...
Poczekam na rozwój akcji, żeby móc ocenić. Bo tak krótki fragment nie jest w stanie mnie zainteresować. Możliwe, że pomysł masz dobry, ale tego też jeszcze nie mogę sobie wyobrazić. Wstaw rozdział, przeczytam i wypowiem się.
Heloł!
Zastanawiam się czy konieczne było w pierwszym zdaniu uświadamianie czytelnikowi, że takie buty nazywają się potocznie glany? Czy tam opinacze? Po co to?
'Jegomościowie' w celach - trochę śmiesznie to brzmi Big Grin
Może się czepiam, ale generał ma niebieskie oczy - czy takie typy zawsze muszą mieć niebieskie oczy??
'Pokój niezwykle ponury' - przecież tu wszytko jest ponure; 'utrzymany w odcieniach szarości, głównie czerni' - what??


Zaczynasz od książki - po co? Zanim pobiegniesz, naucz się chodzić. Pisz krótkie rzeczy - opowiadanka, felietony, takie tam.
Pisać!! Ćwiczyć!!
Cytat:Cele ów były brudne, pełne fekalii i moczu, sczerniałej krwi,
brzydkie.

Cytat:czasami żywi jegomościowie, którzy na widok idącego rzucali się na zardzewiałe kraty i chwytając je kurczowo krzyczeli(przecinek) albo wołali o pomoc.
fuj;/ a te "albo wołali o pomoc" też brzydko wygląda, to "albo" można całkowicie wywalić.

Cytat:A on lustrował to wszystko niebieskimi oczyma.
nieładnie zaczynać zdanie od "a".

Cytat:Na samym środku stało zwykłe drewniane krzesło, obok niego leżał niemiecki karabin schmeisser, jakaś średniej grubości lina, nóż i -- górna część munduru polskiego --.
czym charakteryzuje się "zwykłe krzesło"? "jakaś" jest zbędna. Brzydko to brzmi.

Cytat: Leżący ów kurczowo zasłaniał się rękoma chcąc skryć się przed falą ciosów.
brzydkie. A poza tym - kto go bił, skoro mężczyzna tylko "prawdopodobnie chciał zamachnąć się" ?

Cytat: - Tak jest. – blondyn(wielka litera) zasalutował, stuknął butami, po czym chwycił bitego za kołnierz i brutalnie wyprowadził z pokoju.


Cytat:w uszach przebywającego w celi jegomościa.
nie pasuje to tu zupełnie.



Dialogi są suche, sztuczne i łyse, zero tam opisów (których ogólnie jest jakoś mało), wtrąceń, niczego prawie. Do tego zły zapis dialogów. Prolog ma zaciekawić, to tylko odepchnęło mnie dziwnym stylem i słownictwem.
Witaj,

- Krótki ten prolog, ale to nie musi o niczym świadczyć. Kiedy opublikujesz kolejne części, abyśmy mogli przekonać się, co będzie dalej?
- Jeśli martwi Cię ilość komentarzy pod Twoim tekstem to może po prostu udzielaj się więcej w życiu forum? Komentuj, a zostaniesz skomentowana.
- Tekst o szczurach wcale nie rozbawił. Wręcz przeciwnie - odrzucił. Radzę Ci go zredagować.
- Twoje dialogi są suche i pozbawione jakichkolwiek emocji. Ten torturowany chłopak jest przecież straszliwie pobity, a z dialogu nie wynika ani że cierpi, ani że ma problemy z mówieniem, ani że się boi...

MOJE SUGESTIE:


ciężkich wojskowych butów, potocznie zwanych glanami, - wytnij <potocznie zwanych glanami>
gabinetu przesłuchań, który gabinetem był tylko z nazwy. - wytnij <, który gabinetem był tylko z nazwy.>
Generał zatkał nos. Cele ów były brudne, - Bardzo wrażliwy ten Generał jak na wojskowego, <Cele były brudne> ?
szczurzych odchodów, szczurów martwych, szczurów żywych, szczurów młodych i wszelkich innych formacji szczurów. - ogranicz się do tego, że cele były pełne szczurzych odchodów, bo w tym nie ma nic zabawnego.
W kilku leżały też szkielety ludzi, czasami żywi jegomościowie, którzy na widok idącego rzucali się na zardzewiałe kraty i chwytając je kurczowo krzyczeli albo wołali o pomoc. - <W kilku leżały szkielety ludzi. Czasami żywi więźniowie, widząc idących przez korytarz wojskowych, rzucali się na zardzewiałe kraty, krzyczeli albo wołali o pomoc.>?
A on lustrował to wszystko niebieskimi oczyma. - <A on przyglądał się temu wszystkiemu bez jakichkolwiek emocji>?
Z wewnątrz dały się słyszeć stłumione odgłosy uderzeń, mniej więcej rytmicznych. - <Ze środka dały się słyszeć stłumione odgłosy uderzeń> ?
słyszeć stłumione odgłosy uderzeń, mniej więcej rytmicznych. Po każdym uderzeniu słychać było krzyk. - powtórzenie: słyszeć/słychać
było krzyk. Krzyk osoby cierpiącej. - powtórzenie: krzyk/krzyk
Był niezwykle ponury, utrzymany w odcieniach szarości, głównie czerni. - albo w odcieniach szarości, albo czerń. Trzeba się zdecydować.
stało zwykłe(,) drewniane krzesło
karabin schmeisser, jakaś średniej grubości lina, - czy nazwa karabinu nie powinna być pisana z dużej litery?, wytnij <jakaś>
którym prawdopodobnie chciał zamachnąć się na leżącego na ziemi chłopaka. - <którym chciał uderzyć leżącego na ziemi chłopaka>?
Leżący ów kurczowo zasłaniał się rękoma chcąc skryć się przed falą ciosów. - <Przesłuchiwany zasłaniał się rozpaczliwie rękoma, chcąc obronić się przed kolejną falą ciosów>?
Był skurczony, klęczał. - To klęczał, czy leżał?
Generał podszedł do bitego. Spojrzał na niego, po czym przerzucił wzrok na blondyna. - <Generał zbliżył się do torturowanego chłopaka. Przyglądał mu się przez chwilę, po czym przeniósł wzrok na blondyna>?
- Das verstehe ich nicht!! - wystarczy jeden wykrzyknik.
- No cóż, hangar... na świecie są miliardy - <Na> i z tymi <miliardami> trochę Cię wg mnie poniosło
odsłonił twarz, która pokryta była licznymi siniakami, krwiakami, - <twarz, którą pokrywały liczne siniaki, krwiaki>?
ale nie pozostawiasz <nam> wyboru.
- Tak jest. – blondyn zasalutował, - <Blondyn>
Bardzo dobrze(,) panie Besler, bardzo dobrze...
przebywającego w celi jegomościa. - określenie <jegomość> całkowicie nie pasuje. Może być - mężczyzna/wojskowy/więzień/uwięziony/kat itd. Ale nie <jegomość>
Szybko otrząsnął się, podniósł notatki i skierował się do wyjścia. - powtórzenie: się/się, dziwi mnie, że generał, który pewnie przesłuchiwał torturowanych ludzi nie jeden raz w swojej "karierze" jest wstrząśnięty tym, że tego chłopaka zabili. Czy on jest taki wrażliwy, czy mi się tylko wydaje?

Dużo weny życzę, pozdrawiam,
Lilith