25-09-2010, 21:38
Pamiętam, jak mi mówiła,
Że wciąż za młody jestem.
Znów pusta szklanka
Zapełnia się żółcią i sykiem.
Chcę uwolnić duszę,
Wypuścić ją w obłoki.
Twarz zakryta w dłoniach.
Podniesiony ton
Nigdy nie usłyszę,
‘Dojrzałeś, drogi’.
Rozbite szkło okna.
Długa młodość bólu
Więzienie, witaj w domu.
Młodość za kratami
Wyciąga swe rączki
Do marnej starości.
Bije dzwon, uciekam.
Biegnę przed siebie,
Pode mną rzeka,
Koło mnie drzewa.
Upadam, na mnie życie.
Ściska losem, swym bratem.
Nie mogę oddychać,
Lecę w obłoki, koniec.
Że wciąż za młody jestem.
Znów pusta szklanka
Zapełnia się żółcią i sykiem.
Chcę uwolnić duszę,
Wypuścić ją w obłoki.
Twarz zakryta w dłoniach.
Podniesiony ton
Nigdy nie usłyszę,
‘Dojrzałeś, drogi’.
Rozbite szkło okna.
Długa młodość bólu
Więzienie, witaj w domu.
Młodość za kratami
Wyciąga swe rączki
Do marnej starości.
Bije dzwon, uciekam.
Biegnę przed siebie,
Pode mną rzeka,
Koło mnie drzewa.
Upadam, na mnie życie.
Ściska losem, swym bratem.
Nie mogę oddychać,
Lecę w obłoki, koniec.